Ancia1003
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Hej wszystkim ;) JA JUŻ PO :D i całe szczęście ;) Tyle się działo, że wczoraj padłam na siedząco w ciągu dnia, bo w końcu organizm się zbuntował. A jest co opowiadać... Może zacznę od tego, że we wtorek wieczorem pisałam do dziewczyny od makijażu. Chciałam adres, gdzie mam przyjść. Odpisała mi że niestety nie może mnie malować bo musi iść do pracy... i świat się zawalił... zostałam bez makijażystki na dzień przed... Do 24 szukałam kogoś przez fb, zostawiałam wiadomości w nadziei że ktoś się odezwie. Wszyscy nie mieli miejsc. Ale całe szczęście znalazła się jedna dziewczyna w normalnym salonie, która mnie mogła przyjąć. We wtorek jeszcze na gwałt robiliśmy ustawienie gości i winietki, bo jednak doszliśmy do wniosku, że goście nie usiądą tak jak byśmy chcieli. A to i tak tylko 34 osoby. Środa minęła jakoś spokojnie. Wszystko się przygotowało. W dniu ślubu od rana ryczałam... ale tak mam po prostu. Z fryzury byłam zadowolona. Makijaż tak samo ładny, ale drażnił mi oczy przez resztę dnia. Nie maluję się wcale i nawet jeżeli sobie sama wytuszuję rzęsy, to oczy reagują łzawieniem. Jakoś dałam radę do wieczora. Sala z granatową organzą na stołach i serwetkami wyglądała super. Kwiatki MARZENIE :D Jeszcze ładniej były ułożone niż na próbnych bukietach. Wszyscy goście zadowoleni. Na odchodne dostali po wódce i pojemniku z ciastem. Wczoraj porozwoziliśmy jeszcze trochę rzeczy i dzisiaj w końcu chwila wolnego. A od poniedziałku załatwianie spraw się zacznie. Wymiana wszystkiego. Ale tak już na spokojnie, to jestem szczęśliwa że jest po wszystkim, bo miałam mega stresa. Aż do momentu wyjścia z USC. Teraz nie czuję żeby się coś zmieniło ;) oprócz nowego nabytku na palcu :D
-
Hej dziewczyny! Możecie sobie pooglądać moje kwiaty :D https://www.facebook.com/media/set/?set=a.1361624580517877.1073741833.1223611347652535&type=3 Nie będzie literek i skrzyneczki. Kwiatki będą "stały na stole". Mi zostało 10 dni ;)
-
Na moim kalendarzu zostało 16 dni do godziny 0 :D
-
A mi zostały 25 dni :D Teraz tydzień będziemy w trasie. Nawet restauracja nie jest ugadana :D Tylko rezerwacja ;) Alkohole i napoje nie kupione. Tort też nie do końca dograny, umówić się musimy na doprecyzowanie szczegółów. Tak samo z kwiatami. Na próbny makijaż nie wiem kiedy znajdę czas, a na próbną fryzurę nie idę, bo nie czuję potrzeby. Będzie robiona na kościelny. Jedynie co, to zaproszenia rozdane w końcu, M ubrany i ja tak samo. Z sukienką już po problemie. Wybrałam sobie inną, granatową w zamian za tą co mi za bardzo zszyli. Będę mieć ją do szafy :D A ładna, granatowa. Więc na przyszłe poprawiny mam i białą po cywilnym i granatową. Wczoraj kupiłam jeszcze żakiecik/ bolerko i już jest wszystko. Teraz będzie okazja przetestować buty i zobaczę, czy dam radę się w nich poruszać, bo nie chodzę na obcasach wcale. Mam jeszcze do wyboru na koturnie i się zastanawiam w czym będzie mi wygodniej. Czas ucieka przez palce, ale wolałabym mieć już to za sobą wszystko. A z drugiej strony, to coraz bardziej myślę, że M będzie musiał znowu na statek wracać zaraz po ślubie...
-
Termin na 2go czerwca, więc niewiele zostało. Zaproszenia w toku, a tak to na razie żadnej spiny nie ma. Nawet nie wiemy jakie menu będzie i ile zapłacimy konkretnie za obiad w restauracji :D Mamy się zgłosić w połowie maja na ustalenia.
-
A ja sukienkę już odebrałam ze sklepu. Ale nie przymierzyłam po poprawkach :D W poniedziałek chyba to zrobię. Obrączka moja wymieniona, teraz już powinna pasować. Zaproszenia jutro mamy zamiar wręczyć rodzicom na obiedzie w restauracji w której będziemy mieli obiad po ślubie. Młody ubrany, ja w sumie prawie. Kupiłam 2 pary butów w Deichmannie, bo się nie mogłam zdecydować. Wymóg, że mają być granatowe, ale ciężko było trafić z fasonem... W tym tygodniu zostanie projekt toppera i odebranie koszuli. No i rozwieźć połowę zaproszeń. A tak, to mamy wszystko już załatwione w sumie. Zostało 47 dni :D
-
Hej, nie było mnie tu trochę. Wpadliśmy w wir załatwiania i nie miałam czasu. Ale wszystko już załatwione oprócz mojego ubrania :D Spinki dostał pod choinkę, kompas, ale nie wiem czy założy. Garnitur kupiony, problem z koszulą był, bo za bardzo napakował na statku... przymierzył chyba z 10 sztuk i tak koszula była do zamówienia. Krawat jest, pasek jest, buty są, poszetka, skarpety. Fotograf załatwiony wczoraj, podpisaliśmy umowę. Dostaliśmy też wczoraj próbki tortów, 4 smaki i jak dla mnie wszystkie pyszne. A najlepszy był miętowo- czekoladowy i w sumie na samym początku go zamówiłam. Wszystkim smakował. Ale jak zobaczyłam próbki... o matko... dostaliśmy w sumie cały jeden tort złożony z 4 smaków (co było mega zaskoczeniem). Makijaż zarezerwowany. A co najważniejsze, to obrączki kupione. Muszę tylko swoją wymienić na większą, bo po przymierzałam w domu w różne pory dnia i jednak ciśnie. I tak przy okazji dostałam też pierścionek :D
-
A ja jutro jadę na lotnisko po swojego M :D I od poniedziałku wszystko się zaczyna :D
-
Na razie nic... czekamy na oficjalne info kiedy jest planowana wymiana załogi. Żyję nadzieją, że dostanę prezent na święta i zobaczę wiadomość "wracam teraz"... ale to taka złudna nadzieja. Dużo mówić nie będę, ale jeśli ktoś nie wie co to być z Marynarzem, to nie zrozumie. W firmie jesteś jak mało znaczący ktoś. Sami możecie zobaczyć jak to było, kiedy ostatnio kogoś porwali. Dopiero się szum zrobił. A tak, to szczególnie w portach w Afryce, łapówki, wynoszenie czego się da ze statku... żeby przejść pozytywnie przez port. Ale o tym nikt nic nie mówi. A jeśli trzeba wrócić na jakąkolwiek uroczystość do domu, to mają cię w nosie... sama patrzę z boku jak jego koledzy mają żony w 9 mies. ciąży i nie są w stanie wrócić na czas do domu. Tego się też potem boję, że i mnie to spotka... Ale każdy medal ma 2 strony. Jeśli wraca do domu, to jest 24/7 dostępny przez średnio 3 miesiące. Wyjazdy, spędzanie czasu razem itd. Zapomina się potem o tym wszystkim co było przed zjazdem do domu. I tak w kółko się powtarza. To mój 4 kontrakt i jeszcze teraz ten ślub... wszystko wisi, zaproszenia czekają, bo sama ich nie rozdam... już i tak wszędzie chodzę sama i załatwiam, rezerwuję... brakuje fizycznie tej drugiej osoby. Bo mimo, że rozmawiamy codziennie i razem podejmujemy decyzje, to i tak teraz dopóki nie wróci, cała odpowiedzialność spada na mnie. Mam mieszane uczucia jak to będzie z kościelnym za rok... może nie boję się ustalania wszystkich rzeczy, ale weź tu traf rok wcześniej z datą ślubu, jak my żyjemy planując maksymalnie tydzień do przodu... zobaczymy jak to będzie. Oby tylko przeżyć święta, chociaż wolałabym zaszyć się gdzieś w kącie i nie pokazywać nikomu i nie odpowiadać na pytania rodziny "a kiedy wróci", "a dlaczego tak", "a co to teraz będzie"...
-
A ja dzisiaj dostałam takie informacje... że chyba skończy się na odwołaniu wszystkiego... cały dzień mam takiego nerwa, że nigdy nie sądziłam że będę w takiej sytuacji... odwołać ślub... na 2 miesiące przed jeszcze przed rozdaniem zaproszeń... jestem załamana... :( nie chcą mi puścić marynarza do domu teraz i cud będzie jak zejdzie 14 kwietnia... a do końca kwietnia mamy termin z papierami w USC... siąść i płakać mi na razie zostało
-
gość dziś ta Szczęściara 85 i Fitka 32 to reklama spam, nie warto zaglądać w linki i odpowiadać ;)
-
Foto takie na szybko, żeby nikt nie widział. Zaproszenia leżą i czekają aż Marynarz wróci... bo dalej go nie ma, a termin w USC czeka do końca kwietnia na nasze podpisy... http://tufotki.pl/HYFCK Jest jeszcze koperta z otworem na kokardę, ale nie wkładałam nic, żeby przypadkiem niczego nie popsuć.
-
Na razie pani jest zaklepana i chcemy chociaż dojść do jakiegoś porozumienia, bo potem nie będzie na to czasu. A że w maju się zaczynają komunie/ rocznice, śluby, to też wolę to teraz już ustalić i mieć spokój.
-
Od 3 tygodni próbujemy ustalić ostateczny wygląd tortu... już było chyba z 10 wersji, aż głupio mi pisać do pani od tortu, że znowu się zmieniło... a dzisiaj już miałam tak dość, że powiedziałam koniec, ostateczna wersja. Na pewno kwadratowy, piętrowy z masy maślanej, tylko teraz który wygląda najładniej? Kwiatki to hortensje, ale robione też z masy szprycą- hortensje będę mieć w bukiecie. Jednak nie do końca jestem przekonana, żeby były na torcie. Dlatego skłaniam się do tortu drugiego od prawej. http://tufotki.pl/LQI4e
-
Jak trzeba, to się trzeba spiąć :D Ja byłam w środę w USC, ale tylko zarezerwować datę, bo potem baliśmy się, że nie będzie miejsca. Tylko że mieszkam w niewielkim mieście, a większość bierze konkordatowy, to terminy są. Trafiłam na fajną starszą babeczkę. Odręcznie napisałam prośbę o rezerwację terminu. Pytała czy jestem z mojego miasta, skąd jest druga strona. I zapytałam o dokumenty, czy musimy z urzędu chłopaka przynieść najpierw, żeby potem nie latać, bo czegoś brakuje. Powiedziała żebym napisała dane chłopaka na tej kartce od rezerwacji, datę urodzenia i miejsce, a oni sobie sami to ściągną i nie będziemy już musieli się o to prosić. Ale teraz jak Was czytam, to mam nadzieję, że gdzieś ta moja prośba w papierach nie zginie i będzie wszystko gotowe czekało jak przyjdziemy spisać już ostatecznie dokumenty...