Facet z ktorym sie spotykalam przez ok 3 m-ce wykorzystywal w cwany sposob fakt, ze wiecej zarabialam....mialam wiec stawiac, placic, zapraszac i robic zakupy bo przeciez "mi za wiele nie ubedzie" a on "jakby sam mial to by przeciez tez dal". Kiedys wprosil sie do mnie we wakacje w gosci pod pretekstem pomocy przy remoncie... i zostal przez 3 tyg. Jadl sniadanka i obiadki, spijal kawki, bral 40 min prysznice i kapiele z moimi piankami i olejkami i opieral sie na moj koszt. Pomagal i robil malo co, za to palil faje jak smok, w rekordowym tempie oproznial lodowke i raz nawet pozyczyl moj samochod zeby podjechac po fajki, bo sam "mial malo benzyny w baku" :D. Tolerowalam to do pewnego momentu ale gdy zauwazylam ze MYJE ZEBY MOJA SZCZOTECZKA I PASTA, PODBIERA MI WOSK DO WLOSOW I PODPROWADZA JEDNORAZOWKI DO GOLENIA to mnie ch-j strzelil...powiedzialam mu prosto z mostu ze sie miarka przebrala, ze jest pasozytem i cwaniakiem i koncze ta znajomosc. dodam jeszcze ze raz podczas ogladania filmu wieczorem zezarl wszystko co stalo na stole - cale chipsy, wszystkie orzeszki i pol kg Michalkow (zostawil mi jednego, zeby mi smutno nie bylo ;) chyba nawet sam tego nie zauwazyl hahaha