-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez panna niusia
-
I jeszcze Wam powiem, że umacniam się w omijaniu wszelkich cukierni. Jak wczoraj byłam w mieście (po obrus) to pojechałam na chwilę do męża siostry. Konkretnie do miejsca jej pracy. A tuż obok tej instytucji jest jeszcze inna cukiernia. Boże kochany... mają w niej takie mini babeczki... niewiele większe od kciuka... ciasto kruche, że się wprost rozsypuje... krem mało słodzony... w środku kawałek owocu... a wszystko mocnym alkoholem nasączone... mówię Wam, niebo w gębie... zawsze jak byłam w tej okolicy, to wchodziłam i na miejscu pożerałam kilka tych cudowności... a wczoraj (jeszcze jak w domu byłam) to powiedziałam sobie: Niuśka, NIE WCHODZISZ...!! no i nie weszłam... :D wytrenowała mi się silna wola przy Was dziewczyny... :D:D -N.
-
Grubaja, Nasza Matko Założycielko walcz... kochana walcz... nie poddawaj się... moja waga też stanęła... udało mi się jakiś czas temu ponad 10 kilosów zwalić... a teraz stoi i nie drgnie, cholera jasna... ale się nie poddaję... nasz kącik bardzo mi pomaga... pewnie gdyby nie Wy, to dalej żarłabym te swoje drożdżówki... cukiernia z przepysznymi ciachami jest na mojej drodze ze stacji kolejowej... no i właśnie jechałam sobie pociągiem, miałam już naszykować kasę na drożdżóweczki ale coś mnie tknęło i zamiast portfela wyjęłam komórkę, weszłam na Kafeterię i jako pierwszy zobaczyłam Twój temat... zaczęłam czytać i mówię sobie:fajne kobitki... one mogą, więc czemu k***a nie ja......??!! :D portfela nie sięgnęłam, do cukierni nie weszłam, a postanowiłam przyłączyć się do Was... :) dietuję, moja waga stoi w miejscu, a ja ani myślę się poddawać... dalej będę walczyć i umacniać przyjaźń z Wami... Widzisz Grubaja, to wszystko dzięki Tobie...!!!
-
Jedno zdjęcie weszło... a jeszcze zrobiłam inne ujęcie i tego nie umiem pokazać... Pokombinuję jak ze spaceru wrócę... Wtedy też pstryknę zdjęcie kostiumu, może Kamyczkowi się przyda... A teraz już muszę gnać z moim psiurem, mo mi kostki poobgryza... tak chce iść pobiegać... :P
-
No i guzik... tak nie da się... Inaczej muszę pokombinować... :P
-
Vani witaj... i zaglądaj często... fajne babki z nas... fajne i bardzo wspierające, pomocne... He, he, he... dobre z tym sikaniem Twojego synka w piaskownicy, przy dzieciach... :D:D dobrze, że wyrósł... Kamyczku mogę zrobić zdjęcie własnego kostiumu... tylko jak Ci go pokazać... przecież nie tu... :P Myślę, że mogłabyś pojechać do sklepów z odzieżą sportową... ważne, żeby miał usztywniane miseczki i materiał modelujący brzuch... 2698 Ciebie również witam... to masz podobnie jak ja... był czas, że moja waga do stówy dochodziła... i właśnie wtedy przyszło otrzeźwienie... powiedziałam sobie DOŚĆ......!! Gościu podczytujący masz dobry pomysł z tą tabelką... tylko jak ją zrobić...?? Ma któraś z babek pomysł na tabelkę...?? Zuzia śpij dziecino spokojne... a jutro pięknie się obroń... i zakomunikuj nam tu o tym... my już teraz za Ciebie mocno kciuki trzymamy.......!!! -Niusia.
-
Siwucha a próbowałaś płatki jaglane z bakaliami? One jakoś tak łagodniejsze są. W każdym razie jak je jem, to nie czuję, że to jagły. :D -N.
-
Obrus przywiozłam... cudny jest... tak się cieszę, że go mam... :D i dobrze, że w tamtym tygodniu po niego pojechałam, bo dzisiaj w sklepie dziki tłum ludzi, kolejka jakiej tam nigdy nie widziałam... gdybym go np. dzisiaj zamawiała, to do odbioru byłby na dzień przed Wigilią, a to trochę za późno... dzień przed Wigilią ja już będę przecież w garach siedziała i pitrasiła potrawy na Wieczerzę... Siwucha jeszcze raz Ci za tę obrusową podpowiedź buziaka daję... cmoook... Kamyczku kochany zasuwaj na basen równo... ja też czasem chodzę... nie na tę głęboką nieckę (pływać nie mogę) tylko tam gdzie są dżakuzi i różne takie masaże... no i wiem dobrze, że na basenie nikt na nikogo nie wgapia się... każdy jest sobą i swoim towarzystwem zajęty... jak jechałam tam pierwszy raz, to miałam takiego stresa, że w nocy spać nie mogłam... potem okazało się że zupełnie niepotrzebnie... aaa i jeszcze jedno... kupiłam sobie taki specjalny jednoczęściowy kostium... specjalny bo ma na brzuchu coś wszyte... to coś modeluje sylwetkę, czyli spłaszcza brzuszysko... no i jeszcze ważne, żeby na biuście były takie koszyczki usztywniające... wtedy cycki ładnie się prezentują... a na latem na plaży dobrze sprawdza się pareo... ono maskuje tu i tam... Mąż przyjechał. Idę obiad mu dokończyć. Bo jeszcze mi biedaczysko schudnie... :P:P:P -N.
-
Jeszcze czytam co kobitki piszecie... oj, ja też nie marnuję jedzenia... mamy wprawdzie wielkiego psa ale to jest zwierzę specjalnej troski :P i wielu rzeczy jeść nie może, bo zaraz ciężko choruje... odpada więc dawanie mu resztek... tylko ściśle określone psie pokarmy... może wprawdzie jeść mięso ale musi być ugotowane bez żadnych przypraw... a u nas po osiedlu chodzą tzw. grzebacze... jak coś z jedzenia nam zostaje, to pakuję i zawieszam na śmietnikowym pojemniku... i czasem widzę, że natychmiast to znika... biedni ludzie się cieszą, a ja mam czyste sumienie i nie grzeszę marnując jedzenie... -N.
-
Lubicie babki cykorię? Czasami robiłam z niej surówki. Nie wiedziałam, że jest aż tak zdrowa! Zobaczcie co o niej piszą: "To jedno z najzdrowszych warzyw na świecie. W Polsce cykoria wciąż nie jest popularna, jednak warto ją upowszechniać choćby ze względu na jej walory odżywcze i właściwości lecznicze. Jest warzywem wspomagającym nasze zdrowie i mającym rewelacyjny wpływ na urodę. Najważniejsze składniki pokarmowe (/100 gram cykorii): Kalorie (Kcal): 25 Dżule (KJ): 105 Węglowodany (g): 4,1 Witaminy (/100 gram cykorii): A1: 2643 j.m B1: 0,063 mg B2: 0,041 mg C: 10,0 mg. E: - mg. Minerały (mg/100 gram cykorii): Wapń 32 Fosfor: 32 Żelazo: 0,9 Magnez: 15 Właściwości zdrowotne: - leczenie schorzeń nerek, - leczenie schorzeń wątroby, - leczenie dolegliwości woreczka żółciowego, - wspomaganie leczenia nieżytu żołądka oraz jelit, - wspomaga funkcjonowanie trzustki, - pobudza procesy trawienne, - wspomaga leczenie cukrzycy, - wspomaga leczenie reumatyzmu, - wspomaga leczenie podagry, - wspomaga leczenie hemoroidów, - działa przeciwnowotworowo, - wspomaga leczenie schorzeń skóry, - wzmacnia odporność, - chroni przed przeziębieniami, - chroni przed infekcjami, - poprawia procesy metaboliczne, - zmniejsza wchłanianie tłuszczów, - ma działanie przeciwutleniające, - neutralizuje wolne rodniki, - obniża poziom cholesterolu, - wspomaga laktację u kobiet karmiących, - wzmacnia włosy i paznokcie, - opóźnia procesy starzenia się." Ooo... na długi spacer z suńką nie pójdę jednak... bo właśnie zadzwoniła pani ze sklepu... mój świąteczny obrus już podszyty i czeka na mnie... no, to spacer będzie skrócony do niezbędnego minimum (siku/kupa) i jadę do miasta... Ale się cieszę........ :D Pa, pa !! -N.
-
Zuzia środa o 11:00... no to masz jak w banku trzymanie naszych kciuków......!!! Sheloba dzień lenia... i skąd ja to znam... ha ha ha... :P :P :P Estera ja również nie jadam ulubionego żółtego sera... ostatnio (no, pewnie jakiś miesiąc, a może nawet i ze dwa) pilnuję się, żeby nie wziąć go z lodówki... nawet w tamtym tygodniu mówiłam mężowi, żeby go raczej (sobie) nie kupował, bo mnie bardzo kusi... chłop mój też do chudzielców nie należy, więc ser żółty nie jest nam wcale do szczęścia potrzebny. U nas w domu słodkości nie ma. Kupujemy coś tam tylko wtedy, gdy gości się spodziewamy. Nic więc mi z szafek nie wypadnie. :D Dieta obrotowa.... no cudnie..... normalnie ryczę w głos..... :D :D Buhahahaaa......!!! :D :D Riotka już kupiłam składniki na pastę z suszonych pomidorów. Wieczorem zrobię. Kocham suszone pomidory i pochwalę się, że w tym roku sama spory ich zapas zrobiłam. :) Siwucha jedna kluska... podziwiam Twoje samozaparcie! BRAWO....!! Ooo... słyszę, że mąż mój pod dom podjechał... to idę mu rybki smażyć. Pa, pa...........!! -N.
-
Ufff... poniedziałek u mnie świetnie płynie... :D na spacerze byłam ponad półtorej godziny... szłam tak szybko, jak to tylko było możliwe... :P zdaje się nawet, że moja suńka się dziwiła, czemu to ja nagle tak gnam, jak nie przymierzając rakieta... :D no i oczywiście starałam się cały czas napinać i rozluźniać mięśnie brzucha... wróciłyśmy do domu i jak się rozbierałam to zobaczyłam, że bluzę (pod kurtką) mam mokrą od potu... znaczy, że tempo marszu było dobre... :D Przebrałam się i zabrałam za obiad. Zrobiłam ogromną miskę surówki (kapusta kiszona, ogórek ze skórką, kilka marchwi, biała część pora, cebula, czosnek, kiełki rzodkiewki, olej, pieprz ziołowy, kminek i maleńka szczypta brązowego cukru) usmażyłam dwie małe fląderki i jeszcze ugotowałam plastry selera. Właśnie zjadłam - ale pyszności! Teraz robię kawkę (bez cukru, oczywiście!) i poczytam sobie co babeczki napisałyście. Aaa i jeszcze w moim menu poprawkę zrobię, dopisując tego ugotowanego selera. -Niuśka.
-
Taki przepis na pastę z suszonych pomidorów znalazłam: "• 150 g pestek słonecznika łuskanych • 1 słoik z suszonymi pomidorami w oleju • 2 cebule • 1 łyżka ksylitolu lub cukru ciemnego • 1 łyżka soku z cytryny • 2 ząbki czosnku • ewentualnie kilka łyżek przegotowanej wody • 1 łyżeczka soli Przygotowanie dania: Pasta ze słonecznika z pomidorami 1. Pestki płuczę na sicie. Zalewam przegotowaną zimną wodą lub wodą mineralną i odstawiam na 3 godziny, aby napęczniały. Odlewam wodę na sicie. 2. Cebule obieram, kroję w kostkę i podsmażam na złoto. 3. Do malaksera wkładam suszone pomidory, cebulę i wlewam minimum połowę oleju, ze słoika. Dodaję cukier i obrane ząbki czosnku. Miksuję na gładką i płynna masę. Dodaję pestki ze słonecznika. Miksuję kilka minut do czasu, aż masa stanie się gładka. Na koniec próbuję i doprawiam, jeśli jest taka konieczność. 3. Pastę przekładam w słoiki i trzymam w lodówce." Muszę zrobić... koniecznie... I jeszcze sobie przypomniałam, że dawniej robiłam humus (pasta z ciecierzycy i suszonych pomidorów) pyszne i zdrowe smarowidło. Będą te pasty pasowały do chlebków ryżowych na kolację. Postanowiłam też, że codziennie o godzinie 11 zabieram psa i obie wychodzimy na dłuuugi, intensywny spacer. I nie ma wymówek! Absolutnie! :D Teraz jest 10:34, najwyższa pora na przedpołudniową przekąskę (jedno kiwi) i gnam pod prysznic, a potem w drogę. I tak ma być codziennie......!! -Niuśka.
-
Kamyczkowa a więc nie poddajemy się... zakasujemy rękawy i do dzieła...!! 1:1 to już sukces! Najważniejsze, że córcia nie boi się nocniczka. :) Riotka no widzisz, teoria z praktyką nie zawsze idzie w parze... my podobnie mamy... każda z nas chyba teoretycznie mniej więcej wie jak i co... a codzienność talerzowa trzeszczy... tak to już jest... ale nie poddajemy się - WALCZYMY......!! :) Kurcze, ser żółty (uwielbiam go!) to chyba nie jest dobre rozwiązanie....!!! :( A powiedz jak robisz pastę z suszonych pomidorów? -N.
-
Upss... dwa razy poszło... sorry... :D No, właśnie... my sobie tu w najlepsze działamy, a naszej Matki-Założycielki brak...!! -N.
-
Hej Zuzia nie wiem co Ci polecić... ale słyszy się, że zumba albo yoga mają silne właściwości eliminujące stres... To co, w środę kciuki za Ciebie mocno trzymamy?? A powiedz o której godzinie masz obronę?? -N.
-
Popatrzcie babeczki... coś ciekawego przed chwilką znalazłam... "Naturalny kosmetyk - woda ryżowa. Ma wiele zastosowań w pielęgnacji twarzy. Pomaga załagodzić podrażnienia skóry, więc można ją stosować jako tonik hipoalergiczny. Ale to nie wszystkie zalety tego specyfiku! Woda ryżowa to sekret piękna cery azjatyckich kobiet. Osoby, które używają w codziennej pielęgnacji kosmetyków z ryżu, potwierdzają jego korzystny wpływ na wygląd skóry. Usuwa zanieczyszczenia. Pomaga w walce z trądzikiem i minimalizuje efekt świecącej twarzy. W wodzie ryżowej znajduje się inozytol – organiczny związek chemiczny pobudzający przepływ krwi. Dzięki temu rozszerzone pory zmniejszają się, komórki są pobudzone do wzrostu, a skóra ma witalny wygląd. Tonik ryżowy pomaga w usuwaniu przebarwień na skórze. Szczególnie polecany jest po okresie letnim. Wtedy nasza skóra ma wiele przebarwień spowodowanych nadmiarem słońca. Dzięki witaminie B3 posiada działanie wybielające. Krokdozdrowia.pl podaje prosty sposób, na przygotowanie odmładzającego toniku w domu. Dzięki temu można przetestować działanie tego kosmetyku nie wychodząc do drogerii. Przygotowanie tego kosmetyku jest bardzo proste. Potrzebujemy pojemnika do wymieszania ryżu z wodą - najlepiej takiego, który można zamknąć. Pół szklanki ryżu, szklanka wody destylowanej. Cedzak lub sitko. Wsypujemy ryż do wody i pozostawiamy na noc. Rano mieszankę przepuszczamy przez sito. Do nakładania specyfiku używamy płatków kosmetycznych. Tonik z wody ryżowej można stosować również jako płukankę do włosów. Dzięki temu staną się one gładsze i błyszczące." No, to chyba sobie zrobię taki tonik. Wypróbuję na twarz i włosy. Ciekawe jakie efekty będą?? -N.
-
Estera jakie piękne MINUSY... brawo, brawo, brawo........!!! :)
-
Sheloba nie przejmuj się brakiem kurzych cycków. Mój znajomy doktor-dietetyk mówi, że jemy zbyt wiele mięsa. Można je zastępować rybami, roślinami strączkowymi, wszelkiego rodzaju warzywami, jajkami, kaszami...itp -N.
-
Hej ! Jest poniedziałek... a u mnie brak sukcesu... może wielkiej porażki też nie ma... krótko mówiąc przez tydzień ubyło mi 300g... :P trzeba będzie więc coś zrobić, aby zaczęło naprawdę ubywać... myślę sobie, że pierwszym krokiem będzie odstawienie tradycyjnego pieczywa... wprawdzie nie jadłam go dużo ale jednak... spróbuję od dzisiaj na kolację zjadać trzy cienkie ryżowe krążki... zobaczymy czy coś to pomoże... brak spadku zniechęcił mnie do mierzenia się... nie ma sensu... na 100% nie ubyło mi w obwodach... :( Idę zrobić sobie kawę i pomyślę nad dzisiejszym menu. -Niuśka.
-
Hej !! :) Tak za pamięci. Któraś z babek pytała o kaszę jaglaną. No, to u mnie jest tak, że ja też niezbyt lubię. Wszelkie inne uwielbiam! Tylko jaglanej i pęczaku nie. Kiedyś byłam na monodiecie jaglanej. Chyba przez 2 tygodnie sama jaglanka. Precyzyjniej mówiąc, to pierwsze trzy dni jaglana na wodzie. Następnie przechodzi się na jaglaną z dodatkiem włoszczyzny. Zdaje mi się, że mój organizm zapamiętał te katusze i jagieł już nie lubi. A ona zdrowa niezmiernie! To jedyna z roślin, która działo zasadotwórczo. To prawda, że przed gotowaniem należy kaszę długo płukać. Wsypać na sito, wstawić pod kran i lać, lać, lać. A jeszcze na koniec przepłukać wrzątkiem. Dzięki tym zabiegom usunie się z jagieł niemiłą goryczkę. Od jakiegoś czasu kupuję gotowe płatki jaglane (najlepiej lubię takie z dodatkiem bakalii) i wsypuję je do mojej śniadaniowej mieszanki. Nie wiem jak to jest ale w takim wydaniu (płatki owsiane, płatki jaglane, otręby pszenne, cynamon, śliwki suszone, wrząca woda) nie czuję smaku jagieł. Może to za sprawą cynamonu? W każdym razie tak zrobiona owsianka strasznie mi smakuje. A, jeszcze jedno. W sobotę kupiłam siemię lniane budwigowe i pestki słonecznika. Dodałam do owsianki i powiem Wam kobitki, że genialne w smaku! :) No i już nie wspomnę nawet, jakie to zdrowe, bo przecież wymiata resztki zalegające w naszych jelitach. Sheloba jak się młody czuje?? Przeczytałam wczoraj Twój post nt. wieczorów pracą zajętych. No i zamiast usiąść przy kompie to ja o 20 z minutami wyciągnęłam prasowanie. :D A dokładnie mówiąc stertę wielkich obrusów. Najpierw przegląd zrobiłam. Na jedną kupkę ułożyłam te, które mi się przydadzą. Na drugą takie, które już mi nie pasują. Bo u nas jest sklep dla potrzebujących pomocy. Zanosi się do niego zbędne już rzeczy, a biedniejsi ludzie mogą je za grosiki nabyć. Poprasowałam prawie wszystko. Potem zabrałam psa na późny spacer. Wróciłam, wykąpałam się... i jakoś nie rzuciłam się na żarcie. A więc, to jest dobry sposób! Zająć ręce, to i głowa uspokoi się. Dzisiaj jeszcze do tego postawię koło siebie kubek kefiru. Może dam radę. Bo jutro z samego rana na wagę wchodzę. Już się tego ważenia boję. Nie czuję jakiegoś większego spadku. Oby tylko nie było przyrostu. Buuu... Estera masz rację! Na odchudzanie najpierw musi się nasza głowa zgodzić! Takie dojrzewanie może długo potrwać. Niestety. Kamyczkowa to ja pomodlę się za Ciebie. A Ty za mnie. Bardzo proszę! Dorisday ja też czuję, że moja waga w górę poszybowała. Nie będziesz więc kochanieńka z tym problemem osamotniona. :P Marysie 100 g w górę, to jest ABSOLUTNIE NIC, bo to czysta fizjologia! Mnie się wczoraj udało powstrzymać wieczorny głód. Hmmm... zobaczymy jak dzisiaj się skończy... :O Menu na niedzielę: ś-owsianka p-jedno kiwi o-taki prawie jak wczoraj (warzywa i marynowany kurczakowy filet z parowaru) + zielony ogórek z odrobiną soli i pieprzem p-1/2 puszki czerwonej fasoli k-miseczka białego sera z jogurtem naturalnym i szczypiorkiem + pomidor późnym wieczorem-kubek kefiru Przez cały dzień: 2 kawy z mlekiem, herbaty (czarna i ziołowa) woda. -Niuśka.
-
Estera, dziękuję za przepis na sos. Już go sobie wydrukowałam. Jutro na kolację planuję warzywa na parze, więc sosik się przyda. Sheloba, ćwicz silną wolę, kobitko!! Niech Cię ta mandarynka nie pokona!! Jutro ją zjesz, po śniadaniu. -N.
-
Kamyczkowa, od stepera może Cię boleć... bo przecież naciskasz na te pedały... z wielką siłą naciskasz... i ten nacisk przenosi się na brzuch... oj, ja bym się powstrzymała i raczej faktycznie szybszy marsz uskuteczniała... Gotowane warzywa uwielbiam. Mam parowar i na nim sobie je przyrządzam. Sheloba, ja też oczy mam w mokrym miejscu. Niewiele trzeba żebym ryczała. Np w niedzielę dzwoni do mnie męża siostra. Bardzo się obie lubimy. No i gadamy sobie przez ten telefon o różnych pierdołach, gadamy. W pewnym momencie zaczęłam jej opowiadać co mi się w nocy śniło. Przykry to był sen. Mój ukochany pies utopił się w jeziorze. Słyszałam jak straszliwie na koniec, zanim poszedł ostatecznie pod wodę, zaskowyczał. Wiedziałam, że w ten sposób żegna się ze mną na zawsze. Opowiadając to szwagierce strasznie się rozpłakałam i powstrzymać łkania nie mogłam. A przecież to tylko sen... Takam to ja beksa... Estera, pięknie Twoja córcia powiedziała. Kocha Cię taką jaka jesteś! Wzruszające! A jak robisz ten oszukany sos czosnkowy? Bo ja bardzo lubię takie sosy. Ale potrafię robić z majonezem. A niezdrowy on. Pewnie jogurt, czosnek, sól, może pieprz, może jakieś zioła typu oregano? Napisz, kochana, w miarę dokładnie, bardzo Cię proszę! Jeszcze coś o spacerach Wam powiem. Ja też dużo chodzę. Mam wielkiego psiura i głównie z nim. A raczej z nią, bo to suńka.:) No to jak chodzę, to wciągam (z całej siły, ile tylko można!) brzuch... liczę do 10 i teraz wydymam brzuszysko (znowu, ile tylko mogę!) i znowu do 10 liczę... i tak w koło... do 10 z wciągniętym i do 10 z wydętym... w ten sposób świetnie trenuje się mięśnie brzucha.... naprawdę polecam Wam to ćwiczenie... :) -Niuśka.
-
No, dobra... idę zjeść kiwi... potem z psem na spacer... a jeszcze potem do miasta muszę pojechać... to do zobaczenia po południu... -N.
-
Zuzia, jak miło, że jesteś ! W środę obrona, więc jesteś wytłumaczona. A my, za pomyślność Twojego egzaminu, musimy tu zbiorowo kciuki trzymać !! -N.
-
Estera... jak to było... aaa, już wiem... Krakowianka jedna, miała chłopca z drewna, a dziewczynkę z wosku, wszystko po krakowsku... :) :) Powiem Ci, że jak u mnie z 9 z przodu zrobiła się 8, to cieszyłam się jak głupia... normalnie narodowe święto sobie zrobiłam... jejku, jaka to radość przeogromna... potwierdzenie, że jednak można...!! :D -N.