-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez panna niusia
-
Marysie, znam ten ból, ten nagłego zobaczenia się gdzieś tam, doskonale... też kiedyś się zobaczyłam... całkiem przypadkiem kamerzysta mnie nagrał i niespodziewanie zobaczyłam się w TV... o matko boska, nie mogłam uwierzyć, że to grubaśne to ja...!! A wczoraj patrzyłam na relację z sejmu... i jak na mównicę weszła pani Henryka Krzywonos, to zapytałam męża, która z nas grubiej wygląda... niestety nie uzyskałam odpowiedzi wprost... czyli wychodzi na to, że ja... tylko chłop nie chciał mi przykrości zrobić... :O -N.
-
Marysie... no jasne, że Cię przyjmujemy... z otwartymi szeroko ramionami przyjmujemy...!! :) Siwucha też Ślązaczka... fajowo... Ślązaczki to silne, mocne baby... dadzą sobie, ze wszystkim, radę... :D -N.
-
Kamyczkowa, Ślązaczka... fajnie wiedzieć... już wiem, gdzie Cię "na mapie umiejscowić"... no i takie przedstawienie się pomoże nam się lepiej poznać... nie będziemy aż tak anonimowe... dobry pomysł miałaś Kamyczkowa...:) :) A Ty mało pijesz w ogóle, czy tylko mało pijesz herbaty? Bo wiesz, pić (najlepiej wodę) w ciągu dnia należy duuużo... to pomaga na wypłukiwanie wszelkich złogów z organizmu... -N.
-
Siwucha, nooo to się cieszę...!! A znasz coś takiego: Gripovita_napoj_10_saszetek Mojemu mężowi i mnie bardzo pomaga. Rozgrzewa i likwiduje pierwsze oznaki przeziębienia. Jak tylko któreś z nas przemarznie albo czuje nadchodzącą infekcję to zaraz pije gorący kubek tej Gripovity i choroba nie rozwija się. Bardzo polecam! Kobitki, napisałam wczoraj gdzie mniej więcej mieszkam... środkowa Polska... czy mogłybyście to samo zrobić... miło by było... -N.
-
Kamyczkowa, nie płakaj kobito!! Mam podobnie i się nie poddaję. Waga może zatrzymać się albo nawet lekko skoczyć w górę. To jest normalne zjawisko. Przecież woda nam się w tkankach zbiera. A i w jelitach też kupencja zalega. Wszystko to ma wpływ na wagę. I ja, żeby się nie stresować, zważę się i zmierzę dopiero w poniedziałek. Jeszcze słowo o Twojej herbacie. Czy koniecznie musisz słodziku używać? To też niezdrowa chemia. No i cytryna nie powinna być dodawana do herbaty, bo się wytrąca coś tam szkodliwego dla zdrowia. :( -N.
-
Estera, a powiedz czemu Ty nie jadasz kolacji? Może już to wcześniej tłumaczyłaś, a ja przegapiłam albo nie zapamiętałam. -N.
-
Hej !! Gołąbki, gołąbki... ale narobiłyście mi na nie apetytu... mam spory ich zapas w zamrażarce... już wyjęłam jedno pudełeczko... i dzisiaj gołąbeczki będą na obiad. :D O pieczywie mówicie. Hmm... ja nie mogę ciemnego. Bardzo źle się po nim czuje. Boli mnie żołądek, wątroba, trzustka. Moje pieczywo to krążki ryżowe albo chlebek wasa lub cienkie plasterki pszennej bułki. Menu na czwartek: ś-owsianka p-kiwi o-2 gołąbki w sosie pomidorowym + 2 małe ziemniaki p-1/2 puszki ciemnej fasoli k-2 jajka na miękko i dwa kawałki pieczywa z masłem roszponką Sheloba, czipsy... kurna, ja ich nie lubię... może, ze dwa razy jadłam... dobrze pamiętam, że raz były o smaku bekonu, a raz o smaku prażonej cebulki... obie wersje do d**y... bo jak można zrobić kartofle O SMAKU czegoś tam... chemia, chemia w czystej postaci się kłania... Siwucha, jak się dzisiaj czujesz?! Zgniła pogoda, jaką ostatnio mamy, sprzyja infekcjom. Pamiętajmy, że trzeba odpowiednio się ubierać i jeść sporo kiszonek. No właśnie, może zamiast fasoli zjem dzisiaj na podwieczorek kapustę kiszoną z cebulką, czosnkiem i odrobiną oleju?? :) -Niuśka.
-
Kamyczkowa, nie umiem liczyć kalorii, więc Ci nie powiem ile ich zjadłaś. Coś o sobie kliknąć? Proszę bardzo. Mieszkam (razem z mężem i psem) w centralnej Polsce. Mam 167cm wzrostu. Przez kilka lat ważyłam dużo powyżej 90kg. Jakiś czas temu udało mi się zrzucić 10 wstrętnych kilogramów. A teraz waga stoi jak zaklęta. Ważę 86,9kg. Cel? Hmmm... cudnie byłoby jeszcze tak z dychę zwalić. Prawie całe życie ważyłam ok. 68kg. Ale już przestałam o takiej wadze marzyć. Mam problemy endokrynologiczne i one są główną przyczyną, że aż tyle przytyłam. -N.
-
Estera, brawo!! Dwadzieścia minut pedałowania (za przeproszeniem!:P) i bez zadyszki!! Widzisz, jak Ci się kondycha poprawia?! A ja ostatnio to na swoje drugie piętro ledwo wchodzę. To znaczy idę bez przystanków, tylko jakoś tak mi po drodze ciężko się oddycha. No nic, idę się szykować i wyruszam na poszukiwanie obrusowego materiału. O... jeszcze mnie olśniło... przecież jak kupuję tam firanki z metra, to zostawiam do podszycia i za dwa dni odbieram gotowe.. podobnie z tym obrusem zrobię... :D Siwucha, serdeczny buziak za tę podpowiedź! -N.
-
Siwucha, metr... miara krawiecka... u nas też tak się na nią mówi... i wszystko stało się jasne... chociaż nie... u nas raczej mówi się na tę marę centymetr... :D Cholera, sklep z firanami! Ależ Ci kochana dziękuję!! Niedaleko mnie jest przecież taki. A dosłownie vis a vi tego sklepu swoją pracownię ma moja znajoma krawcowa. Kurcze, że ja na to nie wpadłam?! -N.
-
Estera, metr na 3, to o obrusie? Można takie gotowe gdzieś kupić?? A kebab prawdziwy, to raz w życiu jadłam. :D Średni był. Taki jakiś suchy, wiórowaty. W MacD to ja tylko kawę piję. Nigdy nic nie jadłam. Choć nie... raz jadłam... Wracaliśmy autokarem z sanatorium. Wszyscy głodni jak cholera, bo dosłownie przez pół Polski jechaliśmy. Kierowca stanął pd MacD. Towarzystwo rzuciło się na żarełko. A ja (pomna, że tam niezdrowo karmią) poprosiłam o same gotowane brokuły. Ble... paskudne były... :P -N.
-
Sheloba, brawo za te trzy ciasteczka! A jeszcze większe za powstrzymanie się przed zjedzeniem kebaba!! Powiem Ci, że jeśli przyjdzie nieodparta ochota na słodkie, to już lepiej zjeść TROSZKĘ suszonych owoców. Tak w każdym razie mówi mój znajomy lekarz-dietetyk. O, jeszcze mi się coś przypomniało! Ten lekarz podpowiadał mi, że można sobie samemu w domu zrobić coś na kształt mieszanki studenckiej (tylko, że z przewagą nie suszonych owoców, a rozmaitych orzechów) i maleńką (tak, tylko MALEŃKĄ..!) garsteczkę zjadać na podwieczorek. To jak będę dzisiaj na zakupach muszę koniecznie nabyć potrzebne składniki. Wymieszać wszystko razem, wsypać do słoika, wstawić do lodówki i mieć gotowe na ładnych kilka podwieczorków. -N.
-
Siwucha, hahaha... a mój notes z wymiarami leży na biurku przy komputerze. Tylko, że wymiary szyfrem zapisane. Nikt (czytaj:głównie mąż:P) nie zorientuje się o co w tym szeregu liter i cyferek chodzi. No, w każdym razie mam taką nadzieję. :D Kurza twarz! To ja jestem najgrubsza z Was! Bo w pasie pobiłam metr. A dokładnie jest 101cm. No chyba, że źle zmierzyłam! :P I takiej nadziej muszę się trzymać! ;) -N.
-
Sheloba, bardzo Ci kibicuję! Bardzo, bardzo, bardzo! Trzymaj się kobieto dzielnie! Chcesz kopenhaską spróbować, no to do dzieła. Zaglądaj tu do naszego wspólnego kącika często... i pisz... pisz... pisz...! Mnie to nasze pogadywanie bardzo pomaga. :) Widzę, że nie jestem sama na świecie... że takie problemy mają inne kobitki... że są miłe i przyjazne... I musimy dziewczyny postanowić, że absolutnie nie odpowiadamy na zaczepki kafeteryjnych trolli. Jeśli pozostawimy ich podłe teksty bez komentarza, to tak jakby ich nie było. Każda dyskusja napędza ich do jeszcze większego chamstwa i wyśmiewania się z nas. -N.
-
Monikska, podaj grabę... widzisz, ja tak jak Ty, też boję się na wagę wejść... nie chcę zaliczyć kolejnego rozczarowania... no i najpewniej zważę się dopiero w poniedziałek... chyba, że przez tych sześć dni zmienię zdanie... he he he... :D -N.
-
Sheloba, witaj z nami! Estera ma rację, najważniejsze w tym wszystkim jest utrzymanie prawidłowej wagi. Również i ja przerabiałam przeróżne diety. W tym nawet kilkudniowe (!!) całkowite głodówki. Efekt jo-jo tylko na mnie "za rogiem" czekał. Niestety. :( Dlatego teraz staram się odżywiać mądrze i racjonalnie. Pięć małych i lekkostrawnych posiłków. Drożdżówki, słodycze i piwo - żegnajcie.! Powiem Wam babeczki, że chyba idzie ku lepszemu... siedzę od 15 minut nad małą miseczką delikatnego krupniczku i jem jakby z przymusu... zdaje się, że to rozepchnięty żołądek zaczyna się kurczyć...! :D Oby to była prawda. :D -N.
-
Dobre, Zuziu... bo najważniejsze, że się ruszyło i w dół idzie...!! A ja zabieram psa i lecę na pole. -N.
-
Zuzia, jakie nic.....?! No, co Ty, kobitko.....?! Przecież 4kg od 12 października to nie jest wcale nic.....!! Ja też bym tak chciała.....!! -N.
-
Boguniu, nie wiem jak inne babeczki, ale ja staram się jeść zgodnie z tymi zasadami: -pięć regularnych (co jakieś 3 godziny) i niezbyt obfitych posiłków dziennie -śniadanie nie później niż godzinę po obudzeniu się -przed każdym posiłkiem szklanka wody -do każdego posiłku dodawać warzywa, a raz dziennie jakieś warzywo strączkowe -owoce (niedużo!) tylko do południa -unikać: słodyczy, alkoholu, wieprzowiny, potraw tłustych i smażonych, białego pieczywa Tak się składa, że ćwiczeń specjalnych nie uskuteczniam. No i moja waga stanęła i nie chce dalej iść w dół. Paskuda jedna! :P -N.
-
Hej ! :) Ale u nas brzydko się zrobiło. Temperatura wprawdzie wzrosła ale w nocy mocno padało, a teraz strasznie wieje. W radiu nawet burze zapowiadali. Paskudnie listopad nas żegna. Monikska, podobnie myślę jak Estera, nie powinnaś mieć absolutnie żadnych wyrzutów sumienia! Miałaś święte prawo uczcić tym jednym kawałkiem urodziny córki! Moje dzisiejsze menu: ś-owsianka z suszonymi śliwkami p-kiwi o-chyba tylko sam ryż gotowany (bo po wczorajszym zrazie zawijanym jakoś kiepsko się czuję) p-jogurt naturalny z otrębami pszennymi k-dwa kawałki pieczywa z masłem, chudą wędliną i rukolą W ciągu dnia dwie kawy z mlekiem i dużo wody mineralnej. Estera, nie wiem czy odważę się na wagę jutro wejść. Bo jak dalej spadku nie zobaczę, to będzie mi przykro. -Niuśka.
-
Zapomniałam napisać jakie mam na dzisiaj menu. ś-owsianka z płatkami jaglanymi i suszonymi śliwkami p-winogrono o-kasza jęczmienna, buraczki, surówka z kapusty kiszonej, zraz zawijany p-kawałeczek białego sera i suszone pomidory k-dwa plasterki pieczywa z masłem i roszponką, dwa jajka na miękko W ciągu dnia dwie kawy z mlekiem (zawsze bez cukru) i duuuużo wody mineralnej. -N.
-
Hej !! Wskoczyłam na wagę, a tam tyle samo co było. W pierwszej chwili wściekłam się. Jednak za moment sama sobie wytłumaczyłam, że w zasadzie jest mały sukcesik, bo zahamowałam przyrost kilogramów. No i jeszcze jest taka sprawa, że przestawiając się na inne jedzenie zmniejszyłam częstotliwość wizyt w toalecie. :O Wszystko zalega mi w jelitach i też przecież swoje waży. :( Jutro muszę pojechać do sklepu zielarskiego i kupić tabletki z ostropestu plamistego. One powodują lepszą pracę wątroby i po nich kupencja jest regularnie codziennie. Sorry, za taki temat w niedzielny poranek! -Niuśka.
-
Siwucha i Judyta, codzienne się ważycie... to może i ja jutro rano wskoczę na moją wagę i zobaczę: uśmiechnie się, czy język mi pokaże..?! :D :P Estera, wspominasz o mierzeniu. To bardzo ważne! Zmniejszenie obwodów bardziej się liczy niż spadek kilogramów! Bogunia, no tak, w domu łatwiej dietować, niż na takim wyjeździe... ale fajnie, że nie było tam źle. Doris, piwko... ależ Ci zazdroszczę! Uwielbiam wszelkie piwa! Ale już chyba ze dwa lata (albo i więcej) powstrzymuję się i nie miałam ani kropelki tego trunku w gębuli. Ech...! :( -N.
-
Hej! :) Sobotnie popołudnie. Sporo roboty już za mną. Zakupy zrobione, pies wybiegany i wyczesany, obiad na jutro nastawiony, duży pokój sprzątnięty (reszta chaty czeka na swoją kolej :P) obiad zjedzony i pozmywane po nim. To teraz z kawą (niesłodzoną, oczywiście) przysiadłam na krótki odpoczynek. Moje dzisiejsze menu: ś-owsianka z płatkami jaglanymi i cynamonem p-kiwi o-śledź z ogórkami kiszonymi w sosie jogurtowym i 2 ziemniaki (to samo co wczoraj, bo zbyt dużo naszykowałam i sporo zostało) p-maleńki kawałeczek sernika ;) k-dwa plastry pieczywa z masłem i tatarem Przez cały dzień dwie kawy z mlekiem i sporo mineralnej wody. Ta... 10 kg w 30 dni a później jo-jo jak cholera! :O -N.
-
Pisałyście coś o wspólnym wrażeniu. Chyba w poniedziałki. Czy to dalej aktualne jest? -N.