Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

panna niusia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez panna niusia

  1. Jeszcze sprawdziłam fazy księżyca... pełni teraz nie ma... ona będzie dopiero 23 marca...
  2. no tak... stara śpiewka... strona się kończy... kafe nie wstawia postów... wobec tego idę do kuchni ogórkową kończyć... może przez ten czas kolejna strona wejdzie... :P
  3. Vani fajny ten przepis na bułeczki... jak wrócę ze spaceru, to muszę laptopa pod drukarkę podpiąć... lubię mieć dobre przepisy na papierze... założyłam sobie taki grubaśki skoroszyt i tam trzymam sprawdzone przepisy...
  4. Widzę na termometrze, że u nas jest teraz równo 10*C... i nie pada... a suńka ciągle chce na balkonie sobie leżeć... więc, pomimo braku słońca, chyba przyjemny dzień się szykuje... :) no to chyba zjem kiwi, wypiję herbatę ziołową i pójdę z psem na dłuższy spacer do lasu... chyba... :O
  5. Menu swoje wpisałaś... no, to ja swoje też machnę: ś - owsianka p - 2 kiwi o - wczorajsze spaghetti z sosem bolognese (bo dużo zrobiłam i zostało) p - kubek kefiru k - kasza jęczmienna z twarożkiem wiejskim, ogórkiem kiszonym i szczypiorkiem W ciągu dnia: 2 kawy z mlekiem, 2 herbaty na trawienie, 1 szklanka imbirówki i chyba woda.
  6. taaa... ale ważne, że teść ma interesujące zajęcie... i praca z pszczołami zdrowa jest... a co roku miodu będzie więcej...
  7. Vani no... prawdziwy miód to jest to...!! my, przez wiele lat, też taki prawdziwy dostawaliśmy... wujek z Darłowa miał pasiekę... ech, cudowności... ale wujek jest już leciwy i pasiekę sprzedał...
  8. Wiecie, tak się zastanawiam czy będę mogła pić tę imbirówkę, co to mi córka z zięciem gorąco polecili... coś czuję w żołądku taki dziwny ucisk... hmmm... zdaje się, że to przez nią... bo ja, w zasadzie, nie bardzo mogę kwaśne rzeczy... moje przewlekłe choroby spowodowały, że codziennie biorę ogromną ilość leków... jakbym napisała ile tych cholernych tabletek łykam, to pewnie byście mi nawet nie uwierzyły... :P:P ale dzięki tym prochom żyję i jakoś kołaczę się po tym świecie... :P:P no i z ani jednej tabletki nie mogę zrezygnować... ale błonę śluzową żołądka mam po tych wielu latach leczenia (zachorowałam w 1967r) bardzo naruszoną i wszelkie kwasy szkodzą mi... a ta imbirówka kwaśna jak cholera... dzisiaj jak będę robiła kolejną jej porcję, to spróbuję trochę więcej miodu dać... może on złagodzi tę straszną kwaśność... no i dalej nie zauważam jakichś spektakularnych przyspieszeń w trawieniu... dzieci mi mówiły, że po imbirówce co chwila w kublu są... a ja nie... :O u mnie tyle tylko, że pijąc ją nie czuję się głodna... i np. wczoraj nie zjadłam podwieczorku (2 kawałki śledzia miałam zaplanowane) bo jakoś nie czułam potrzeby... obiad był o godz. 13, a kolację jadłam o 19... bardzo długa przerwa... aż sześć godzin... i zero głodu... z jednej strony to dobrze, ale z drugiej obawiam się, że takie długaśkie niejedzenie może rozregulować mi metabolizm... Reasumując: sama nie wiem, stosować tę imbirówkę, czy jednak zrezygnować z niej...... :O
  9. Hej !! No i mamy poniedziałek... przedwiośnie... czekamy, aż prawdziwa wiosna nadejdzie... bo, jak na razie, to smutną szarość widzę za oknami... Estera oj, to czeka Cię bojowe zadanie... ale też uważam, że jesteś silna kobita i dasz radę wszystkiemu... Vani ale się cieszę, że Ci pomaga... :) nooo... te kremy świetne są... i co ważne, mało kasy kosztują... nawet mnie, ubogą rencistkę, stać na nie... :D w ogóle Rossmann ma swoje firmowe produkty w całkiem przystępnych cenach... np. ta ISANA fajne ma kremowe mydło do rąk w płynie MLEKO I MIÓD... takie normalne mydła w kostce bardzo mnie alergizują i nawet raz nie mogę nimi umyć rąk, bo zaraz dostaję rany... a to MLEKO I MIÓD jest świetne... delikatne i zapach ma nieduszący... lubię też markę DOMOL... od dawna piorę tylko i wyłączne w ich płynach... z tego DOMOLA używam też kostkę odświeżającą do W.C. wrzuca się ją do zbiornika i przy każdym spłukaniu lec***achnąca, granatowa woda... kostka (w opakowaniu są 2 sztuki) nie jest droga, kilka zł kosztuje, a 1 sztuka wystarcza na cały tydzień... Wyślę... coby mi znowu, przypadkowo, tekst nie umknął w kosmos... :P:P:P
  10. Hej !! Vani dobrze pamiętasz, eliksir w lodówce się trzyma... jeśli zbyt zimny do wypicia, to można odmierzyć sobie odpowiednią ilość i odrobinkę gorącej wody dolać... no... mocna ta cholera... :D:D:D prawdziwie zdziera papę... :D:D:D i o to właśnie chodzi... ma wirusy i bakterie zabijać... moja pulmonolog wiele osób (w tym pracowników przychodni) tym eliksirem uleczyła... bo lekarze pulmonolodzy nie szafują (tak jak lekarze rodzinni) antybiotykami... oni inne sposoby mają, bo dobrze wiedzą, że antybiotyk to ostateczność... Estera hmmm... michałki... nie pasowały... a wiesz, kiedyś jadłam tort weselny (o, tej naszej młodej sąsiadki, co to koledzy na wypapranych drzwiach klatki bramę zrobili) i pyszny był... nietypowy, bo cały ciemny... i biszkopt i krem intensywnie czekoladowy... wcale nie mdły, a od tej czekolady wyraźnie gorzkawy w smaku... no ten krem (chyba bita śmietana + czekolada) był wyraźnie chrupiący... dopytywałam się czemu tak chrupie... okazało się, że zrobiony był z dodatkiem chrupek... chrupek...?? chyba zmielonych chrupek...?? bo ich przecież widać nie było, a pod zębami wyraźnie chrupało...!! wierzch tortu cały był cienkimi płatkami gorzkiej czekolady obsypany... nie wiem jak cukiernicy go robili... ale w każdym razie, to był najlepszy tort, jaki w życiu jadłam... Jeszcze tak sobie myślę, czemu niedobrze Ci się, po tych michałkach, zrobiło... i chyba wiem...Twoje kubki smakowe i cały organizm odzwyczaiły się od "kupnych" słodyczy i od masy chemii jaką w sobie te produkty zawierają... pisałam Wam kiedyś, że cały rok słodyczy nie jadłam... to jeszcze coś mi się przypomniało... po tej rocznej przerwie pierwszą słodkością, którą zjadłam, był wafelek "Grzesiek"... o matko, jakie to świństwo... i język i usta aż mnie od tej chemii szczypały... i długo pozbyć się tego smaku nie mogłam... nie pomogło nawet umycie zębów i dokładne płukanie ust... brrr...
  11. My (chłop i ja) już po obiedzie... teraz z kawusią odpoczywamy... mogę więc troszkę przy kompie posiedzieć... ale nie za długo... jeszcze musimy posprzątać mieszkanie... kurze, odkurzacz, mop, wc i łazienka... mam nadzieję, że mi mąż pomoże... :P Vani a ja nie mam dojścia do swojskiego miodu, więc kupuję... i mąż też chce pić... więc wieczorem z 2 litrów będę gotowała... hmmm... jak na razie efektów żadnych jakoś nie czuję... :O ani więcej nie kupkam, ani więcej nie sikam... no nic, zobaczymy co będzie dalej...
  12. aaa... ja też o dzisiejszym menu zapomniałam... :P już piszę: ś - owsianka p - 2 kiwi o - miseczka wczorajszego krupniku (był wprawdzie na kawałku mięsa ugotowany, a jest przecież Wielki Post, ale ludzie chorzy i ciężko pracujący mają post zniesiony, więc my z mężem spełniamy te dwa wymogi - ja choruję, on ciężko pracuje - więc zjedliśmy sobie po porcji zupy i już :P :P) p - nie było k - sałatka z roszponki, łososia, twarożku wiejskiego i innych dodatków (zdjęcie tej sałaty też tam zamieszczę) W ciągu dnia:2 kawy z mlekiem, 1 herbata ziołowa, woda.
  13. Vani ano właśnie... ile, ile... na pewno córka mi mówiła, tylko ja zapomniałam... wydaje mi się, że ok. jednej szklanki... jednak stuprocentowej pewności nie mam... jutro do młodych zadzwonię i się dokładnie dowiem... już imbirówkę przyrządziłam... i 30 minut przed kolacją wypiłam... nalałam sobie tak jakieś 3/4 szklanki... nawet dobra jest... będę ją piła... zobaczymy czy jakieś rezultaty przyniesie, bo córka z zięciem są zachwyceni... zrobiłam też fotorelację z przygotowania imbirowki.
  14. Zaraz do sklepu zejdę, potrzebne składniki kupię. Przygotuję imbirówkę i od dzisiaj zaczynam ją popijać. Jeśli ona tak na moje dziecko podziałała, to mam nadzieję, że i na mnie podobnie wpłynie. Hahaha... niechciane kilogramy idźcie precz...!!! :P
  15. IMBIRÓWKA Pić pomiędzy posiłkami. 1 godzinę po jedzeniu lub 30 minut przed kolejnym. Składniki: 1 litr wody utarty świeży imbir (wielkości kciuka) 1/2 łyżki kurkumy sok z 1/2 cytryny 1 łyżka miodu Wodę z dodatkiem utartego imbiru i kurkumy gotować ok. 5 minut. Zdjąć z ognia i dodać sok z cytryny. Po przestudzeniu (do mniej więcej 40*C) dodać miód. Pić po 1 szklance. (chyba po 1 szklance... ale do końca nie jestem pewna... jutro dowiem się dokładnie i napiszę)
  16. Drogie Moje! Przed chwilą rozmawiałam z córką. No i ona mówi mi tak: Mamo, od kilku dni stosuję imbirówkę na oczyszczanie organizmu i dzięki niej do kibla chodzę ciągle, a moja waga leci w dół! Przepis na to oczyszczanie wzięty jest z tej książki: Maciej Szaciłło i Karolina Kopocz "Karolina na detoksie. Oczyszczanie organizmu w 7 dni."
  17. Vani tak, koniecznie więcej daj...
  18. Estera też tak sobie pomyślałam jak Vani, że ciemna masa to chyba najlepsza kakaowa... pomyślałam ale zapomniałam :P napisać... Vani skoro jesteś do tego ostrego pieprzu przyzwyczajona, to walnij go od razu 3/4 łyżeczki... bo taka oryginalna wersja może być dla Ciebie zbyt słaba... na ile starcza ten eliksir, to trudno mi powiedzieć, bo często się do picia mój mąż dołącza... często ale nie zawsze, czasem sama piję... w każdym razie po zrobieniu wychodzą dwa niecałe słoiczki po dżemie... Kobitki, coś wam mailem zaraz wyślę... ;) ;)
  19. Czyżby kolejna strona się kończyła... bo nie ma postu, który do Estery napisałam...
  20. Estera w tortowej sprawie to Ci chyba nie pomogę... bo ja mało co piekę... a tortów to już w szczególności nie znam... nie mam do nich dobrej ręki... parę razy próbowałam i kicha... :(
  21. Vani nooo... toś babo odwaliła... bo nie ma chyba nic gorszego, niż chodzić w przemoczonych butach... a Ty przecież zakatarzona... nie dobrze, nie dobrze... a czy nie możesz do pracy przynieść sobie jakichś butów na zmianę...? tak byłoby chyba najrozsądniej... bo w zasadzie nie powinno się w pracy chodzić w tym samym obuwiu, w którym na dworze pomykamy, nasze stopy tego nie lubią... no i jakbyś miała takie na zmianę, to dzisiaj nie musiałabyś w mokrych kozakach siedzieć...
  22. A te stosy ulotek, to też mnie drażnią... i ja już od dłuższego czasu, jak słyszę w domofonie: dzień dobry, reklamy...!! to nie otwieram drzwi... trudno... wiem, że to ich praca... ale po pierwsze - w ten sposób można złodzieja na klatkę wpuścić... a po drugie, niepotrzebne ulotki przynoszą, chyba nikt tego nie czyta, tylko ze skrzynki na listy wyjmuje i na parterze zostawia... bo tak ciężko zabrać te świstki i do własnego kosza wrzucić... lepiej niech się walają... i współczuję tym właśnie, którzy na parterze mieszkają... podłoga i skrzynka na listy często w pomiętych reklamach toną... oj ludzie, ludzie.......
  23. Vani kurna... kara za niesprzątanie... to nie macie dozorcy, czyli po nowemu mówiąc: gospodarza domu...? :O
  24. O sąsiedzkim sprzątaniu mówicie... No to u nas, od lat 80-tych tak było, że się (pomimo pracy pana gospodarza bloku) wspólnie też sprzątało... i nie było jak na Alternatywach :D wyznaczonych dyżurów... ludzie, po prostu, sami z siebie sprzątali... półpiętra i schody... szczotką, a później mopem (albo ścierą) na mokro... pamiętam też, że kilka razy okna na klatce myłam... i szyby w drzwiach wejściowych też... ale później takie lata nastały, że się wszyscy sąsiedzi z parteru i pierwszego piętra powyprowadzali... no i z tym naszym starym wspólnym sprzątaniem klatki sama zostałam... nikt z "nowych" nie przyłączył się do mnie... doszłam więc do wniosku, że nie ma głupich... no i teraz sprzątam tylko nasze półpiętro i kawałek schodów... ale nie na mokro... po prostu jak mieszkanie odkurzam, to i moje półpiętro też... i właśnie przed chwilą z odkurzaczem po chałupie i półpiętrze szalałam... a teraz, z kawunią, odpoczywam... o, jeszcze coś mi się przypomniało... ostatni raz szyby w drzwiach wejściowych do klatki myłam parę lat temu... sąsiadów córka za mąż wychodziła... młodzież zrobiła jej tzw. bramę... czyli wejście do klatki przystrojone balonami i wstążkami... a ja (wracając z psem ze spaceru) widziałam jakie te szyby brudne... założyłam więc rękawiczki złapałam płyn do mycia szyb i zbiegłam na dół... mój Boże, co by sobie weselni goście pomyśleli... nic tylko, że tu brudasy mieszkają... i jeszcze te upaprane szyby zostałyby na wideo uwiecznione... ech... i mam cichą nadzieję, że czasy masakrycznego brudzenia szyb wejściowych minęły nieodwołalnie... bo sprawcami tego był synalek (i jego koledzy) tych ludzi z parteru... tych, którzy właśnie mieszkanie sprzedali... :P
  25. No, południe niedługo... trzeba powoli zbierać się na psi spacer... może jeszcze tylko wpiszę menu na czwartek: ś - owsianka p - 2 kiwi o - delikatny krupnik z dużą ilością włoszczyzny p - kubek kefiru k - miseczka twarogu z rzeżuchą i pomidorem W ciągu dnia: 2 kawy z mlekiem, 2 herbatki ziołowe na trawienie, woda.
×