Hej Dziewczyny,
Od Środy (mniej więcej) miałam owulacje, testy owulacyjne wychodziły pozytywne, najwidoczniejsza druga kreska była w Sobotę. Przytulanki z mężem były od Czwartku do Soboty. Od Piątku mam lekkie plamienia, najpierw były brązowe, w Sobotę były różowe (było ich więcej) a dzisiaj zauważyłam żywą krew (nie jest jej dużo ale tez nie mało), jest to zwykła krew, bez skrzepów i żadnych boleści miesiączkowych (od czasu do czasu poboli mnie przez chwilę prawy jajnik), zmierzyłam sobie temperaturę w pochwie, wyszło 37,5. Staramy się o dziecko i trochę się boje.. Co to może być? Czy któraś z was tak miała? Przeczytałam trochę w internecie i może to oznaczać cykl bezowulacyjny ale wtedy chyba testy owulacyjne nie wyszłyby pozytywne? Bardzo proszę o rade.