Hej wiem że to jest głupie ale musze mieć opinie ludzi z boku, trzeźwo myślących. Mieszkam z facetem juz rok u jego rodziców, i jest coraz gorzej. Jego mama jest nadopiekuńcza. Ciągle za nim lata z obiadkami , jakimiś śniadankami, podwieczorkami wogóle dramat . A on to wykorzystuje. Jest zwykłym bałaganiarzem i nic nie robi sam oprocz chodzenia do pracy . Wiecznie go wyręcza albo ja albo teściowa. Już mam tego serdecznie dość. Ja też pracuje i wgl a jak go o cokolwiek poprosze to i tak tego nie zrobi a na dodatek jest wielka draka bo facet nie jest od sprzatania, gotowania itp. I to nie tylko on na mnie siada ze tak jest ale również teściowa ktora uwaza ze ja powinnam wszystko robic sama, bo od tego jest kobieta. Czy to jest normalne ? Dodam że ja cudów nie wymagam tylko wyniesienia po sobie talerza śmieci czy poskładania ciuchów tylko i wyłacznie po sobie czy to jest tak dużo ? Czy też tak macie ?