![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/set_resources_2/84c1e40ea0e759e3f1505eb1788ddf3c_pattern.png)
![](http://wpcdn.pl/kafeteria-forum/monthly_2018_12/M_member_193895772.png)
motiva
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez motiva
-
59, piszesz, ze lubisz miec wybor. ja tez zawsze lubiłam jesc, co chciałam, tylko, ze od kazdej z tych rzeczy tyłam. Napisz lepiej, jak wyglada zycie z waga 59.... Tak bym chciała tyle wazyc.
-
Czy za czyms tesknię? Mam jakies łabe mysli, ale mam sobie zrobic frytki? Nawet jesli zrobie frytki, to nie po to, zebym zjadła 5 frytke, tylko 4 talerze frytek. czym to sie skonczy? Stową. Wiec te mysli o jedzeniu nie maja sensu. Rozwinełam w sobie taki system, ze jadłam ile chciałam, to było takie rozpieszczanie siebie, taki luksus. Zawsze chciałam zyc w luksusie, niestety nie zyje w luksusie, wiec stworzyłam sobie luksus w postaci uczt i robiłam jedzenie, zasiadałam do niego (głownie to były jednak cukierki, ciastka, ciasta, plus nalesnik, frytki, placki ziemniaczane, pierogi). Teraz, kiedy walcze o zdrowie, lepsze zycie, rezygnuje z tych uczt i ide zupełnie inna drogą, to takie proste. Nie potrzebuje jesc tych pierogów, tylko w mniejszej ilosci, mam nadzieje, ze to bedzie zrozumiałe, bo nie chce czytac, ze mam jesc to, co jadłam tylko w małej ilosci. Sory, dla mnie to złe myslenie. Z chleba i miesa zrezygnowałam juz bardzo dawno, wiec została maka, ktora i tak, jesli kiedykolwiek w zyciu będę jeszcze spozywac, to tylko make gryczana, jaglana, kokosowa, jak to robiłam w styczniu. Jesli chodzi o kawe, to tez uwielbiam latte i jeszcze w lipcu, czy na poczatku sierpnia piłam bardzo duzo latte. Tez uwielbiam, ale uwielbianie czegos to tez kwestia przyzwyczajenia. Ktos uwielbia papierosy, ktos alkohol, ktos słodycze. Samo uwielbienie o niczym nie swiadczy. Nie znaczy, ze musze to spozywac. Mleko zamieniłam na kokosowe, czy migdałowe. Z kawą, zobaczę, na razie jest 2 dzien bez kawy. Kawa to stymulant. Kawa nie dodaje energii, tylko stymuluje nasza energie (dopamine bodajze). Pobudza nasze pokłady energii. Potem ta energia siada. W kazdym razie zobacze, jak to jest bez kawy. Herbaty tez nie pije. Mam na przykład herbate z karczocha i z osteoporestu (nie wiem, czy dobrze napisałam).
-
59...wynik robi wrazenie. Mysle, ze ja tez juz nie będę sie obzerac, tak czuję. prawda jest taka, ze kiedy sie obzerałam, a apogeum było kilka ładnych lat temu, to jadłam i nie myslałam o sylwetce, zdrowiu. Poprostu sobie jadłam i byłam szczesliwa, przynajmniej w chwili jedzenia. Wiedziałam, jakie sa konsekwencje, ale jadlam. Kiedy probowałam schudnac, to zawsze udawalo mi sie w domu jesc ok, natomiast, kiedy tylko wychodziłam do sklepu, albo na miasto z kims, albo w pracy pojawiało sie jedzenie, wtedy traciłam rozum i jadłam. Teraz, kiedy mam juz te lata, coraz bardziej szkoda mi marnowac zycie. Wtedy byłam młoda. Teraz mam coraz mniej czasu. Zaczynam uzywac mozgu, kontroluje siebie, czego nigdy wczesniej nie robiłam, wolałam cudowną swobodę. W gosiach miałam podstawionego pod nos upieczonego kurczaka z przyprawami, wiejski chleb, ale jadłam swoje jedzenie. W pracy było ciasto, dwa rodzaje, nawet mi nie przyszło do głowy, zeby zjesc. Nie chodzi o to, ze gdzies tam w srodku nie miałam na to ochoty, ale o to, ze juz nie mam czasu na odkladanie w nieskonczonosc dojscie do wagi 59. Tylko ode mnie zalezy, czy mi sie uda. Mysle, ze sie uda, bo tego chce:)
-
P.s. Jedzenie "połowy talerza" przemawia do ludzi, ktorzy nie potrafia, albo nie chce zrezygnowac z pewnych produktów. Ja potrafie zrezygnowac, dlatego nie cche jesc tak samo, tylko pol. W zasadzie bylam uzalezniona od słodyczy, poza tym jak jadłam, jadłam duzo. Jesli ktos chce jesc wszystko, a potrafi zjesc mało, chudnie w ten sposob, co powoduje lepsze zdrowie, lub samopoczucie, to swietnie. Ale to nie dla mnie. Tak samo, jak nie jest ograniczenie sie do warzyw i owocow dla osoby, ktora chce jesc wszystko i nie zrezygnuje z zóltego sera, miesa, chleba, masła, mleka, twarogu, kiełbasy...Dla takiej osoby jedynym ratunkiem jest jedzenie "połowy talerza".
-
Rozpisalam sie, ale co tam. Poprostu nareszcie cos sie dzieje, ale tak bardzo chce, zeby ta waga zeszła juz ponizej 80....to tak długo trwa... Ostatnio, a nawet przez ponad 20 lat, gdzie tylko raz, czy dwa zeszłam do poziomu ponizej 70, na chwile zreszta, ale pamietam smak tego uczucia.....jest nieporownywalny z zadnymi batonami. To cos innego.... Chciałabym tego doswiadczyc naprawdę. Musze do tego dojsc i tu zapisac. Pisałam na poczatku, ze sie nie poddam i sie nie poddaje, mimo, ze mi kompletnie nie szło. Ale najwazniejsze, ze probuje i zmieniam - tak, zmieniam cos- zeby natrafic na najlepszy na siebie sposob. Teraz tak naprawde zaczełam odchudzanie. Z koncówka sierpnia. Do konca roku moge zejsc do poziomu ponizej 70 kg, absolutnie w to wierze. Teraz tak! Taki mam cel, czas jest mniej istotny, ale cel to schudnac 20, potem jeszcze 10, razem 30 kilo. Ok, rozpisałam, w kazdym razie cukier mam perfekcyjny, nawet po posiłku. Gdzie ta moja insulinoopornosc, panie doktorze?
-
Dzięki. Jeden z moich posiłków, samczny: marchewka w spiralkę cięta, ogórek w słupki, trochę czerwonej kapusty i do tego najwazniejsze dip! Dip zrobiony z tego, co miałam: 1/3 awokado (to ta ilosc tłuszczu dziennie), wrzuciłam 3 karczochy ze słoika (mam jeszcze taki słoiczek i musze go wykonczyc) pomidor z puszki (tez wykoncze jakies dawne zapasy) łodyzka selera naciowego, szczypior, sol, pieprz, sok z limonki. Pyszny!!! Takie dipy robię, nieraz dodam orzecha, cebulę, ale takie dipy bardzo dosmaczaja warzywa. Jestem bardzo zadowolona :)
-
Hej, wpadłam jeszcze przy kawie. Dzwieczą mi Twoje słowa Kiba, ze ma byc mniej smaku. W tym momencie, to juz nawet na to idę, bo chcę zobaczyc, co sie stanie, a w zasadzie chcę być szczupla, a nie wielka, jak kaszalot. Wyciagnełam jeansy, nowe z metka, ktore kupiłam lata temu, kiedy to juz byłam blisko ich zalozenia. Piekne, prawdziwe jeansy, nie ten szmlec, kotry kupowałam ostatnio. Pieknie w nich bym wygladała.... a, Chocolatte, napisałas, ze w razie czego miałabym pogodzic sie z faktem, ze taka moja uroda i juz. Nie, nie zgadzam się z takim podejsciem. Zawsze chudłam szybko, chudłam w oczach, kiedy juz zaczełam sie odchudzac. Uwazam, ze godzic musimy sie z kolorem oczu, z układem kostnym, ale nie z iloscia tłuszczu w organizmie, dzieki Bogu. Nie byłam gruba, jako dziecko, choc w okresie dorastania zaczeły sie moje problemy. Zanim zaczełam sie odchudzac, wazyłam 80 kg, to była "moja stała" waga. Ale uwazam tłuszcz za cos nabytego, za objaw nieprawidłowosci w organizmie, z ktorymi nalezy sobie poradzic, wtedy ten tłuszcz zniknie, spali sie. Nikt nie musi byc gruby, moze jakis malenki odsetek ludzkosci, ale nawet ludzie, ktorzy maja 500kg tez chudna dziesiatki kg, jesli zaczna sie odchudzac. Wiem, ze robie za mało, ale daleka jestem od poddania się.
-
Czesć. Witaj Kiba, cieszę się, ze wpadłas. Ja tez w nocy nie spałam, niestety, o 3 tu byłam, ale teraz mam troche czasu, chociaz to bardzo niezdrowe i tez przyczynia sie do otylosci. Kiba, gratulacje ogromne, niewiarygodne te cyfry, choc rzeczywiste, 58, moje marzenie. Jasne, ze kazde odchudzanie osłabia nawet psychicznie, dlatego opcja jest taka, ze juz na zawsze jestes szczupła, haha. Na pewno tym razem to osiagniesz. Chyba trzeba obserwowac sie dosłownie codziennie, stawac na wadze, zeby nie przegapis niczego. A co zrobiłas z ubraniami? Jak garderoba? Biegajaca, kolejny dowod, twoja kumpela, ze mozna....czyli ufo istnieje. Bo dla mnie chudniecie, to jak ufo, teraz. Niestety, na wadze to samo-89,7, jakby ta waga jeszcze chciała wzrosnąc. Wczoraj zjadlam naprawde nieduzo. Mozna sie załamac. Co moge zrobic? Moze jeszcze tak, jak Kiba mowisz, zrezygnuje z orzeszków, migdałów i miodu. Chociaz miodu uzywałam sladowe ilosci, albo wcale. Orzeszków uzywałam sporo, ale to dlatego, ze czytałam, iz nalezy zwiekszyc ilosc tłuszczu w diecie. Moze do tego powinnam faktycznie cwiczyc morderczo, a daleko mi do tego. A wiec jeszcze sprobuje odsrtawic te orzeszki, czyli przejde na niskotluszczową, wbrew najnowszym zaleceniom. Faktycznie, teraz dopiero zwazyłam taka porcje orzeszków, wyszło 70 g, a jeszcze w zupie je mam, wiec powiedzmy, ze nawet zjadłam 100 g, to jest około 600 kcal chyba. Ale mimo to powinnam chudnac, bo to zdrowe tłuszcze, z poze tym praktycznie kalorii nie miałam, bo piłam kefir i jadłam zupe warzywną, wiec ogolnie uwazam, ze cos tu nie gra. Piszecie, ze powinnam trzymac jedna diete dłuzej, niz tydzien, ze skacze z kwiatka na kwiatek. Moze tak to wyglada, ale to nie jest prawda. Rok temu, latem faktycznie zmieniłam styl zywienia, z owocow na ketogeniczna, ale owocami i warzywami zywiłam sie prawie 2 miesiace! Wiec nie piszcie, zebym wytrzymała chociaz tydzien, bo ciezko mi sie to czyta. Prawie dwa miesiace, to jest około 6 tygodni, jak nie wiecej, musiałabym wrocic do notatek. Nie było sensu tego ciagnac. Wtedy, rok temu przed tymi owocami schudłam ładnie- 11 kilo na detoksie cukrowym, potem juz waga stała. Po owocach była ketogeniczna, na ktorej tez byłam około 2 miesiacy, a moze całe 2 miesiace. Nie było zadnych efektów, waga stała i wtedy, do zimy, do swiat odpusciłam sobie odchudzanie, zaczełam jesc wszystko. W styczniu , a własciwie jeszcze w grudniu, zaczełam tu pisac i zaczełam styl weganski, piekłąm te ciasta, chlebki na bananach i bezglutenowych makach. Przyznam, ze jadłam tego duzo, wiec dlatego nic nie schudłam. Stosowałam zasade nieliczenia kalorii, o ktorej tak wiele madrych głów sie wypowiada, ze jedzac zdrowe rzeczy nie trzeba liczyc itp., ale co chce napisac: byłam na tym kolejne dwa miesiace, jak nie wiecej. Wiec czemu piszecie, ze jestem na czyms tydzien? Dwa miesiace bez nawet kilograma w dół swiadcza o tym, ze musze cos zmienic, bo w koncu zrobiła sie tego prawie rok, bez efektów. Dlatego postanowiłam przejsc na raw, czyli odrzucilam te mąki. W zasadzie uznaje, ze cały czas jest to podobny styl jedzenia, oprocz ketogenicznej, ale te robiłam we wrzesniu, pazdierniku. Na raw waga chyba nie spadała, z wyjatkiem kilku dni przed wyjazdem do niemiec (ktory mi wiele namieszał). Wtedy naprawde chyba odrzuciłam te orzeszki. Teraz właczyłam kilka produktów, jak jajka, kefir, twarog chudy (ktorego prawie nie jem) i chleb ostatnio (ktorego tez w sumie nie jem, mowa o kilku kromkach), ryby. (białka i tłuszcze) Posłucham rad dot. miodu i orzechow, nie będę tego jesc i zobaczę, ale na pewno nie jest tak, ze co tydzien zmieniam cos, co jem. A z drugiej strony, dobrze wiem z przeszłosci, ze jak sie chudnie, to od razu, wiec tu jest jakis problem. Poza tym, skoro, jak pisałam, byłam na czyms po 2 miesiace, to dałam duzo czasu. Nie ma czegos takiego, ze waga zacznie spadac po kilku tygodniach, albo sie chudnie, albo nie, wiec teraz nie zamierzam czekac dwa miesiace na efekty, a raczej ich brak. Zrezygnuje z tłuszczu, ale wtedy będzie ciezko wytrzymac, tak mysle.
-
Wyszłam na marsz, zeby nie byc totalnie bezczynną, chcoiaz taki marsz to za mało.
-
No tak, tez słyszałam o oknie 4 godzinnym. To jest dobre dla ludzi, ktorzy lubia zjesc wiecej objetosciowo i dovre tez z tego powodu, ze potem nie mysli sie o jedzeniu, jesli oczywiscie wszystko dobrze idzie. Ja najpierw cwicze 8 godzin, to znaczy to mi idzie bez problemu, ale dodatkowo dolaczyłam ten co drugi dzien około 800 kaloriowy "". Z tym, zobaczę, co się będzie działo. Jesli chodzi o soki tylko na trzy dni, to mysle, ze nie ma to wiekszego sensu. Juz bardziej wolałabym wprowadzic jeden dzien na sokach co jakis czas na przykład co 5 dni, albo 4, z tym, ze soki z udziałem warzyw.
-
Moja waga po wczorajszym, mniej kalorycznym dniu wrociła do wartosci 88,8. Dzisiaj zjem wiecej kalorii, około 1400 i ciekawe, co jutro. Jesli waga wzrosnie, to sie chyba zalame.
-
Witajcie, cześc, nareszcie ktoś. Gościu, gratuluję, dla mnie marzenie Twoja obecna waga. Gratuluje biegania. Miałam zapytac, z jakiej wagi startowałas w biegach. Ale juz wiem. Ja teraz tez dodaje niejedzenie po 17, bedę stosowac ten krotki post, czyli będę jesc w oknie 8 godzinnym, jak dzisiaj. Zastanawiam sie nad tym, czy jedengo dnia nie robic na 800 kcal, a drugiego normalnie, czyli jakies 1400. Moze to głupota. Ale chyba wyprobuje przynajmniej jutro. Poprostu nie wiem, same wiecie, stoje od roku z ta waga, niby cos robiąc. Wiem, guzik robię, ale robię, haha. Jesli chodzi o tempo biegania, to mi nie zalezało na duzym tempie, kiedy biegałam, tylko trzymałam odpowiedni puls, a wazne, zeby nie był za wysoki; nie nalezy obciazac serca. Wiadomo, ze moja kondycja i wagą, szybko osiagałam dosc wysoki puls, biegałam z pulsometrem. Gosciu, fajnie, ze sie odzywasz, a powiesz, w jakim czasie spadło te 20 kilogramów i co i ile jesz? Kiba, ja generalnie tez nigdy nie biegałam, ale kiedys doszlam do tego, ze biegałam po 1,5 h dziennie. Nigdy bym nie pomyslała, ze ja moge biegac. Zaczełam, jak kazali na stronie internetowej. 30 minut marszu. Zawsze biegłam od słupa do słupa i stop, bo dalej nie mogłam. W ciagu tych 30 minut na poczatek biegnie sie np. przez 30 sekund, potem sie maszeruje np. przez 2 minuty, ja maszerowałam pewnie z 5 minut. Tak postepuje sie 30 minut, codziennie, stopniowo zwiekszajac czas biegu, na przykład minuta biegu i 2 minuty marszu. po jakims czasie biegnie sie 30 minut. I to działa! Juz po kilku dniach udawało mi sie ładnie biegac i maszerowac, a w koncu przebiegłam 30 minut. Co za sukces. Potem kilka dni biegłam po 30 minut i wreszcie biegałam coraz dalej. Mysle, zeby do tego wrocic, ale chyba jestem za ciezka.
-
Hej, witajcie, mimo, ze nie ma nikogo. Dzisiaj na wadze 0,5 kg w górę. Jesli miałąbym sie sugerowac wagą, to depresja murowana, ale wiem, ze przy codziennym wazeniu wahania wagi sa normalne, moze wczoraj za mało piłam i dlatego spadek był spory. Wczoraj aktywnosc cwiczeniowa mniejsza, niz przedwczoraj, nie bylo roweru. To źle, bo na razie jest tego tak mało, ze musze zwiekszac ruch az do momentu, kiedy będę cwiczyła naprawdę sporo. Wiec zapalam sobie pomaranczowa lampke. Jesli chodzi o jedzenie, to musze policzyc, bo teraz mam wrazenie, ze jem za mało, a to byłoby bardzo źle, bo waga spadałaby, ale zaraz zatrzymałaby się. Osoba, ktora wazy sporo musi jesc niemało, bo potem trzeba zmiejszac kalorie, w miare chudniecia. Mam nadzieje, ze to wejscie na 89 z powrotem nie wrozy zno bujania sie w aga, jakie notuje od roku i ze wreszcie zejdę do 84 na przykład. Jesli tak sie nie stanie, to juz nie wiem, zgłupieje...
-
Witajcie! Szkoda, że nie piszecie. A ja chyba wreszcie mogę napisac, ze zaczełam sie ruszac. Na poczatek rozgrzewka i rozciaganie a dzis rowniez marsz z obciazeniami i jeszcze mam nadzieje złapac troche za ciezarki, co jest moim głownym zadaniam. Szkoda tego czasu, ktory straciłam, nawet w kontekscie braku ruchu. Szkoda tych miesiecy, a nawet lat, choc wczesniej miałam dwa powazniejsze zrywy. Nie wolno zaniedbywac ruchu, szczegolnie w tym wieku. Czuje sie swietnie. Natomiast wszystko przychodzi mi z trudem, poza marszem, chociaz samej jest smutno. Zaczynam od cwiczen najprostszych. Wczeniej rzucałam sie na głebsza wode i szybko sie zniechecałam. Kondycje mam bardzo słaba, ale nadszedł czas, zeby poswiecic sobie odrobine rozsadku i zeby włozyc w efekt, jaki chce osiagnac, jakis trud.
-
JZ brawo! U mnie po mojemu, czyli ok. Zwaze sie w sobote i wtedy dalsze wnioski, ciekawe, czy waga spada nadal. Jesli nie, biore sie ostro za siebie. Motywacja wzrasta. Zrobiłam juz prawie wszystko w domu, co miałam zrobic, wiec juz nawet nie mam wymowki przed soba, ze zajme sie tym, czy tamtym, bo wszystko juz zrobione. Teraz zostałam tylko ja. Dzis chyba jade do znajomych, wroce jutro.
-
Jestem Zmotywowana, kopę miesiecy! Pamietam Cie, taki miałas zapał, a potem zniknelas... Super, ze napisałas. Ile wazyłas, bo nie pamietam, wiec nie moge pogratulowac, hahaha. Ale jesli piszesz, ze waga jest mniejsza, to jasne, jest sie z czego cieszyc. Mam nadzieje, ze bedziesz pisac. Mullein, a Ty z jakiej wagi startowałas? Wiesz, doszłam do takiego wniosku, jak piszesz. Nie obzerac sie, to klucz do sukcesu, nie myslec o jedzeniu obsesyjnie. Zjesc cos, dobrego i potem dalej zajac sie czyms innym. Zjesc wystarczajaco, zeby przez kilka godzin nie byc glodnym, ale nie- duzo. Z tym, ze najpierw trzeba sie wyrwac ze szponow nalogu, bo jak sie jest w transie, to nic nie pomaga. Wystarczy jeden, dwa dni zjesc malo, złapac motywacje i dalej idzie, choc poczatek jest trudny.
-
Aaaaaa, Kiba, dla mnie najciekawszy fragment o tej koszulce w sklepie...36, czy 38? Fantastycznie musiałas sie poczuc, ale przeciez masz tę wagę! Własnie, wazysz teraz 67? Bo mi sie cos pomyliło, ze 77, a Ty juz opusciłas 7kę?! Z jakiej wagi tu startowałas? Juz pytałam. Rewelacja w kazdym razie, fajnie, ze schudłas, wierze przynajmniej, ze mozna. Ja, za pierwszym razem doszłam do 67 kg i to jest moja najmniejsza waga w dorosłym zyciu... Pamietam wymiary: 101-77-101 (duzy biust, niestety) nosiłam 40/42 polskie....juz było dobrze. A teraz, praktycznie 20 kg wiecej i 20 cm wiecej na wymiarach.
-
Kiba, ciekawa sugestia. Hm, zobacze, bo az sie boje, ale teraz jem mniej a przynajmniej tak mysle. Wczoraj zero chleba, mało, waga spadła, dzis kupiłam pieczywo juz wieczorem i zjadłam, ale wczesniej jadłam malutko: banana, czy dwa i orzechy oraz mleko w kawie. Zobacze, bo ja nie umiem tak sobie wydzielac racji pokarmowych, jak wiekszosc odchudzajacych. Raczej powinnam pisac raporty z jakiej formy ruchu, bo tu sprawa wyglada najgorzej. Kiba, zaraz, kiedy dołaczyłas do topiku, a nie było to na poczatku, to ile wazyłas?
-
Zostalysmy same? Tym bardzie Kiba, ciesze sie, ze jestes.
-
Hej. Refleksja: (hahahahaha) Nie wyszłam z domu, nie kupiłam słodyczy, nie zjadłam ich. Wniosek, mozna przezyc bez słodyczy (dla mnie naprawde odkrywczy), nie mam ich, nie jem, nie potrzebuję, a nawet nie mysle o nich w takim stopniu, bo ich nie mam. Chce sie uwolnic od nich i teraz mysle, ze to mozliwe. Kazdy dzien bez nich zwieksza szanse na sukces.
-
Jestescie? Jakos sie trzymam na normalnym prawie jedzeniu. Dzis nigdzie nie wychodziłam, nie mam nic do jedzenia. Waga psada, oczywiscie powoli. Staram sie nie jesc duzo, nie liczę nic. Moze wystarczy przestawic sie na jakis tryb jedzenia mniej i faktycznie zajac sie czyms innym. To i tak potrwa miesiace. Nie mam energii, motywacji, ale wiem, ze jest koniecznosc chudniecia. Znow zrobilam porzadki w szafie, przy okazji przyjrzałam sie sobie i trzeba jakos doprowadzic do zejscia przynajmniej do 75 kilogramów. Kiba, masz już 6tke? Chociaz wiem, ze przy tej wadze juz nie ma sie takiego ciesnienia chyba, i tak juz normalnie wygladasz..
-
Kiba, ładnie napisane, a szczególnie o tym, ze chudnie sie w akompaniamencie niedoboru, niedosytu, dyskomfortu...a ja własnie jakby o tym zapomniałam, dlatego tak ciezko mi isc na kompromis, czy całkowicie oddac pole. Pomyslałam tez przed chwila, ze jesli chodzi o motywowanie sie do jedzenia lepszych rzeczy, a niejedzenia złych, ciagle musze ze soba o tym rozmawiac, motywowac sie, pracowac nad tym, tak, jak zalecaja ciagła prace nad małzenstwem, kazdego dnia praca. Owszem, są ludzie, ktorzy ustawia sobie diete i jada na tym, nie mysla specjalnie o tym. Moze są, ja do nich nie nalezę. Kiedy przychodzi taka mysl, ze zjem loda, czy cukierki, to ta mysl przesłania wszystko inne, tak, jak zacmienie ksiezyca całkowicie go zasłania. Nigdy nie powinnam do tego dopuscic, powinnam przygotowac sie na kazda sytuacje i w kazdej sytuacji powinnam miec swoja odpowiedź. Dzis na przyklad czuje sie silniejsza i bardziej zmotywowana, bo jem lepiej 2 dni i waga oczywiscie reaguje małym spadkiem, ale chodzi o to, ze przerwałam jedzenie słodyczy i momo, ze ciezko to zrobic nałogowcowi, ciezko zaczac, to kiedy juz jeden dzien minie, nastepnego dnia jest latwiej, przychodzi motywacja i chec do odchudzania. Musze zrobic wszystko, zeby przejac kontrole nad sobą, jeszcze raz ustalic czego chce i tego sie trzymac. Jak tam dziewczyny? Ciesze sie, ze piszecie, nowe i Kiba :D A reszta starego topiku? Mullein, jeszcze sie pojawiasz, wiem, Eni, jak tam wyzwanie? Reszta?
-
Witajcie, swietnie, ze piszecie. Ja dzisiaj ok, ale jestem teraz głodnawa, chociaz o to chodzi. Jestem pod wrazeniem tego, ile jecie, łacznie z gosciem od panasonica, ale z tego wynika sukces. W 1,5 miesiaca 10 kilo?! No, swietnie. Oj, macie szczescie, a wlasciwie nie szczęscie, tylko praca, bo nic za darmo nie ma. Ja dzis myslałam nad kilogramami, jak codziennie zreszta i pomyslałam, ze nie moge nawet myslec o 10, ale chyba najwyzej o 2 do zgubienia na raz, tak słabo mentalnie sie czuje. Kiedys myslałam dziesiatkami i jakos to szło, a teraz, mysle o tym, zeby zrzuci dwa kilogramy.
-
Chocolate, będę probowac, musze. Kiedys jadlam jabłko z miodem, pyszne musi byc to jabłko z maslem orzechowym, ale ja, kiedy mam słoik masła orzechowego w domu, to podchdzę i je jem, wiec pozostały tylko owoce, ktore powinnam traktowac jako cukier. Chocolate, gratuluję tej prawie dyszki, kiedy tyle schudłas?