-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Stokrotka_27
-
Dziękuję, Karolineczko za zaufanie i wsparcie. :) Bardzo dobry pomysł z tym filmikiem i jeśli dalej będą kwestionować moją kobiecość, to jak się wkurzę to tak zrobię. "Karolineczka i stokrotka idzcie sobie pogadać do nowego tematu, juz wystarczajaco zepsulyscie ten." Nie wiem jak Karolineczka, ja się nigdzie nie wybieram, forum jest dla wszystkich. "Może troszkę więcej o wpadkach z siusianiem , a nie tylko same kupy . . . oczko.gif" Ja osobiście nie miałam zbyt wielu wpadek, w tym temacie, (poza sikaniem w windzie, lecz te są usprawiedliwione, bo jak jest sie uwięzionym miedzy pietrami to nie da się wstrzymywać w nieskończoność.) natomiast mam kuzyna, który pracuję w saloniku automatów do gier. no i opowiadał ostatnio jak przychodziła taka emerytka, co za każdym razem jak wrzuciła 5 zł. brała różaniec do rąk, pewnego razu przegrała całą emeryturę, a że tak była zajęta grą, to nie poszła do ubikacji i trzymała długo wiec jak przegrała to z rozgoryczenia puściła i zlała się przy wszystkich na podłogę. Potem kuzyn musiał polecieć po wiadro z mopem i posprzątać :(
-
Nie zaglądałam na te forum bo miałam problemy osobiste i miałam ważniejsze sprawy. Jakieś trzy tygodnie temu, zajrzałam i byłam przerażona falą, hejtu, nienawiści i oszczerstw, pod moim adresem. Byłam skoncentrowana na ważniejszej sprawie, więc to olałam. Miałam już tu nie pisać, jednak teraz sprawy się trochę polepszyły i uznałam, że ze względu, na osoby które lubiły mnie na tym forum, Karolineczkę, Edzię, (tą prawdziwą) i może kogoś jeszcze, oczyszczę swe dobre imię. „stokrotka to oszust i zboczeniec. zauwazcie ze co jakis czas pisze zrobil-em, był-em, zapomina sie z forma zenska/meska. Won zboczencu!!!!!!!!!” Jest na to bardzo proste wytłumaczenie. Mam przyjaciela, który miał wypadek i był w gipsie, prowadził bogatą korespondencję i często odpisywałam w jego imieniu to co mi podyktował, pisałam w jego imieniu częściej niż na tym forum dlatego czasem odruchowo prze pomyłkę zamiast końcówki łam, pisałam łem. Oskarżono mnie tu o wszystko, chyba tylko z wyjątkiem złodziejstwa i morderstwa. Jak otwarcie i z humorem pisałam o swoich wpadkach i problemach to przyklejono mi łatkę koprofilki. Jednak z tymi kalumniami o pedofilie, to naprawdę ktoś przegiął. Gimbazy, zgoszkniałe nie dopchnięte „mamuśki” i sfrustrowane dzia dy. Zrobiły sobie koktail nienawiści z moich problemów. Swięte słowa, dokładnie tak jest „ Srata tata... Tutaj na forum każdy, kto pisze więcej wiadomości niż pozostali w jednym temacie, a jego wypowiedzi są dłuższe niż 3 linijki, ro zaraz jest, że niszczy temat :/ A jak jeszcze znajdzie "bratnią duszę" I zawiąże się miły dialog, to już w ogóle zaśnieca temat. Też kiedyś pisałem tutaj, to mnie próbowali przegonić... W innym temacie to samo. Sami pewnie są jacyś zboczeni, tylko nie ma historii, które ich rajcują i zaraz zarzucają zaśmiecanie czy niszczenie tematu... Nie zapominajcie, że to forum publiczne i każdy ma prawo pisać co uważa za słuszne i jest na temat. A że Wam się nie podoba, to Wasz problem! Nie zabronicie pisać innym tylko dlatego, że nie piszą tego, co Wy chcielibyście czytać :[ „ Posłuchaj blokersie. Ja mieszkam w domu jednorodzinnym, Swoje frustracje życia w blokowisku, wylewasz w stronę mojej osoby, tak naprawdę pisząc o swoich kompleksach, współczuję chorego umysłu. ”Stokrotka czyli Wisiek Moczygemba nic nie pisze bo go przegonili z blokowiska i neta nie ma Teraz nie bedzie go dlugo bo zbiera na neta zbierajac puszki po miescie. A w poczekaniu ładuje małe dzieci „ To już mnie rozbroiło zupełnie: „Stokrotka to 50 letni pedofil i zboczeniec oraz koprofag .” Skąd wiesz, może mam 70 lat albo 100? Albo wiem, jestem trans Genderem z brodą, obfitym biustem i zgrabnym tyłkiem, żałosne, uważaj, bo mniejszości seksualnych nie wolno obrażać. Dla normalnych, to oczywiście ironia. Na koniec dodam, że najwięcej krzyczą Ci co sami mają problemy ze sobą i coś do ukrycia tylko nie mają odwagi tego przyznać.
-
Nikt inny w całym moim życiu tak mi nie pomógł, jak Karolineczka, więc opisz wpadkę "gośćz" jak pierdłaś w restauracji bo to na to na twoją miarę.
-
A coś się nie podoba? Ten temat jest silnie związany z kupą, Ja za Karolineczką stanę murem, bo nikt w życiu nie okazał mi tyle empati i wsparcia co Karolineczka, jeśli coś się nie podoba to Twój problem.
-
Droga Karolineczko, Cieszę się, że u Ciebie ostatnio bez większych kłopotów, u mnie ostatnio kłopot był, ale o tym za moment. "Jak ten fetyszysta wstawił filmik z rekordową kupą w plenerze, to naiwnie sądziłam, że taki film to rzadkość w sieci, no bo kto filmuje robienie kupy? Do oglądania tego chyba jest jakaś garstka zboczeńców. Tu się okazuje, że jest tego dużo." No ja o tym wiedziałam, że jest tego sporo, bo jak pisałam, chłopak mojej koleżanki miał takie upodobania, ale nie wiedziałam, że na tym można zarabiać. "Musiałaś Stokrotko spędzić dużo czasu na tych stronach, żeby znaleźć kupy podobne do Twoich. Nie czułaś obrzydzenia? Opisywać własną kupę to trochę coś innego niż oglądać czyjeś i to takie spore. Dobrze, że przez Internet nie czuć zapachu. " Nie zeszło mi długo, szukałam w wyszukiwarce na hasła np. big shit itp. a filmiki przeskakiwałam, bo nie był to dla mnie miły widok. Zamieściłam je bo uznałam, że może tego chłopaka po prostu zaciekawiły moje okazy i jak coś podobnego obejrzy to mu przejdzie. Zresztą to chyba on kiedyś pytał jak wygląda Twoja defekacja i kilka wpisów wcześniej pisałaś o tym. Widok już mnie tak nie brzydzi, chodź jest bardzo nieprzyjemny, jednak korzystając z publicznych WC, często widuję to co zostawiły po sobie poprzednie Panie i trochę się uodporniłam, gorzej właśnie z tym zapachem. Często spłuczki po prosu nie działają, najczęściej te w zabudowie, w pizzy hut ostatnio w jednej kabinie była popsuta, a tylko dwie kabiny są, wiec musiałam poczekać,aż poprzednia dziewczyna zrobi swoje, bo za mną już kolejka była. Najgorzej było w galerii Ursynów, cztery kabiny, w trzech, spłuczki nie działające, w czwartej działała ale deska urwana, widać, ze na Małysza było robione, bo muszla upaskudzona u góry, więc weszłam na muszlę i na kucająco sobie zrobiłam ale cały czas miałam schizę, że podwieszana muszla się urwie, bo jakoś trzeszczała ale na szczęście się udało. Zawsze jak korzystam z publicznego WC, to zostawiam po sobie czysty sedes, nawet jak zastałam brudny, bo kiedyś w koedukacyjnej toalecie, wychodziłam po zrobieniu siku, a po mnie wchodzi, taki super chłopak i na pewno pomyślał, że to ja tak ob st ał am kibelek i strasznie mi głupio było. :( Dużo gorszym przeżyciem było, jak miałam córkę koleżanki i musiałam jej trochę pomóc w tej czynności, pisałam o tym jakiś czas temu ale jak sobie to wspomnę, to mimo iż minęło sporo czasu, to od razu mnie mdli. :( Miałam jeszcze gorsze doświadczenie ale jeszcze nie jestem gotowa tego opisać. Z widokiem, czyjejś kupy w sedesie od małego miałam doświadczenia, jak w szkole mieliśmy sedesy z półką i zawory ciśnieniowe do spłukiwania, to sprężyny były już trochę wyrobione więc po naciśnięciu woda leciała tylko kilka sekund, a większy klocek jak się przykleił do półki, potrzebował jakieś pół minuty spłukiwania zanim się oderwał i popłynął. Najgorsze właśnie było, że jak spłukałam to smród zostawał, jak mogłam jeszcze trochę poczekać to wychodziłam z toalety i wracałam po kilku minutach, jak już się przewietrzyło, gorzej ka musiałam od razu skorzystać to musiałam dołożyć swoje na to co ktoś poprzedni zostawił, wtedy starałam się jak najszybciej załatwić sprawę, bo nie raz od smrodu o mało się nie zrzygałem. Kiedyś też, jak na koloni uderzyłam koleżankę, to wychowawczyni jako karę dała mi do wyboru, że albo powie rodzicom albo będę sprzątać toalety do końca wyjazdu, na szczęście do końca wyjazdu było pięć dni i obyło się bez większych problemów, do incydentu gdy spotkałam dziewczynę której przyłożyłam i ona na złość zapaskudziła kabinę, wolałam posprzątać niż ryzykować, że się wychowawca dowie bo wtedy by się rodzice dowiedzieli i miała bym przerąbane. :( " Myślałam, że teraz już takich wielkich nie robisz. Wiem, że po tym błonniku jest więcej towaru, ale ja codziennie robię jeden takiej wielkości balas albo kilka, ale mniejszych, a ona narobiła z dziesięć, jak nie więcej i wszystkie były duże." Ostatnio miałam Dzięki Tobie ten komfort, ze robiłam codziennie, ale po wszystkich Świętych, się zablokowałam znowu. :( U rodziny byłam to oczywiście ciasta, cukierki, czekoladki, a ja łakoma jestem. No i nie brałam u nich tego suplementu bo się krępowałam. wróciłam to w czwartek stękałam z pół godziny, (dobrze, że wtedy w urzędzie nie ma za dużo ludzi to nikt do toalety nie zaglądał, więc się nie krepowałam.) przez pierwsze dziesięć minut nic, a brzuch miałam już napuchnięty trochę, w końcu, wycisnęłam większy kasztan i potem ze sporym wysiłkiem, zrobiłam jeszcze kilkanaście żołędzi i kilka kasztanków ale to naprawdę mało było. :( W piątek nie miałam czasu by przed pracą skorzystać i cały dzień mi brzuch dokuczał. W sobotę próbowałam ale bez efektu, już zaczęło mi te zatwardzenie mocno dokuczać. W niedzielę, z rodzicami do kościoła, a kibelek jest płatny poza kościołem, więc jakoś nie miałam śmiałości po mszy się odłączyć, bo ukrywam swoje problemy zawsze. Już w niedzielę nie wychodziłam bo mieliśmy gości i jak trochę zjadłam to brzuszek bolał, wiedziałam, że nie mam co liczyć na łatwe rozwiązanie problemu, więc wzięłam no-spe i dicopeg na noc i niestety cała noc się męczyłam. :( Rano wstałam, trochę wcześniej niż zwykle, bo i brzuszek bolał i postanowiłam pozbyć się problemu, więc poszłam do apteki i kupić czopki musujące dla większego powodzenia. Nie ryzykowałam, rozłożyłam na desce mój zestaw pomocniczy, nie było ludzi wiec wyszłam zmoczyć, dwa czopki, (bo by podziałały, trzeba je zmoczyć bo się aktywują w ten sposób, są potem porowate ale to dobrze, bo łatwiej mi je zatrzymać, bo ciężko wchodzą a wychodzą jeszcze ciężej wychodzą, chodź aplikacja na sucho jest bolesna, to w ostatecznym rezultacie się opłaca.) zaaplikowałam, wyrzuciłam, rękawiczki, schowałam resztę rzeczy i usiadłam czekając, a moi pomocnicy zrobią swoje. Po ok. dziesięciu minutach, czuję już silne tornado, lecz czekam by efekt był jak najsilniejszy, norlmalnie czułam, ze zaraz mnie rozerwie. W końcu nie wytrzymałam i kanonada. Po fajerwerkach, czekam na konkrety i powoli czuje jak nadchodzi pierwsza porcja. Założyłam znowu rękawiczki, by pupę przesmarować i zabrałam się do pracy. Dobrze, że przesmarowałam, bo istne głazy ze mnie wyskakiwały, jak dorodne śliwki. Potem trochę drobnicy i w końcu konkretny, gruby balas,, myślałam, że rozerwie mi pupę ale sprawnie dzięki wazelinie wychodził i długo się nie męczyłam. potem już szło bez większych problemów, grubsze balasy ale już nie takie twarde. Jak już zrobiłam, to posiedziałam jeszcze z dziesięć minut bo mnie kręciło ale przeszło mi. Musiałam teraz posłać dorodną kupę do kanalizacji, by uniknąć zatkania, od razu podczas spłukiwania, agresywnie popychałam ją szczotką i udało się. :) Wreszcie lekka jak piórko, lecz mój brzuszek troszkę mnie niepokoił jak byłam w pracy i w końcu jak ruch był mniejszy, zrobiłam jeszcze dokładkę w pracy. Od tamtej pory, już mi się ustabilizowało, wczoraj z rana, bez problemu sprawę załatwiłam, dziś nie robiłam bo mam wolne i trochę odpoczywam, śnieg z deszczem pada i nie chce mi się wychodzić, wieczorkiem wyjdę gdzieś, pewnie do centrum handlowego by spełnić te powinność.
-
"ja wam opowiem jak ja w pracy narobilam do woreczka a więc tak w pracy nie mam kibelka i prze 6 godzin muszę sie zmagać bez kibelka Siku to Siku bo do wiaderka można narobić ale mnie się kupę chciało i to bardzo" Ja miałam kiedyś podobnie, tylko, że na imprezie, na działce pracowniczej u znajomych. Zjadłam sporo z grilla i pifkiem popiłam i wzięło mi się zachciało. Dzielnie starałam się trzymać kupę w pupie lecz ona wyraźnie protestowała by się wydostać. Zapytałam więc koleżankę co mam zrobić bo przecież nie kucnę tak na trawie przy wszystkich. Na szczęście okazało się, że mają całkiem luksusową ubikację, mieli na działce taki domek iz boku było drugie wejście do takiej komórki. W środku pomysłowa ubikacja zrobiona z dwóch postawionych pionowo szuflad, na nich przybite dwie deski i do jednej z nich, przymocowana, elegancka, różowa deska klozetowa, a pod nią między szufladami wiadro w którym już coś chyba było, zaświeciłam komórką, lecz po prostu brudne było, nie zastanawiałam się długo, przy uchylonych drzwiach zdjęłam majty, zamknęłam drzwi na haczyk i usiadłam. Całkowity mrok, co i raz rozświetlałam komórką, nawet wygodnie się siedziało, lecz ciężko szło, jednak rozbolał mnie brzuch co dawało nadzieję. Cisnęłam mocno, więc poszło siu siu, głośno chlupocząc w wiaderku i po kilku minutach Kupa się ruszyła. O rety, nigdy tak głośno nie robiłam, co wypuściłam jakąś bryłkę to stuknięcie w wiadrze jakbym kamieniem walnęła, po kilku minutach cała seria drobnych odłamków, dobrze, że domek był z dala od miejsca gdzie grillowaliśmy i watą szklaną ocieplony, to może nikt tej kanonady nie słyszał, a na koniec jak zrzuciłam balasa, to myślałam, że wiadro pękło, posiedziałam jeszcze chwilkę by upewnić się, że to koniec, wytarłam pupcię, założyłam majty i otworzyłam drzwi. Teraz musiałam po sobie posprzątać, koleżanka uprzedziła, że taka jest zasada, ja i tak bym posprzątała. Przy drzwiach stała łopata, musiałam wykopać dołek i zakopać w nim swe dzieło. Byłam trochę przymulona po browarku, wiec kopałam z dziesięć minut, w końcu uznałam, że wystarczy, wzięłam wiaderko i szok jak do niego zajrzałam. Balas jak pęto kaszanki i ze dwadzieścia mniejszych i większych kamyków, wszystko to na dnie wiadra, zanurzone chyba w litrze siuśków, ucieszyłam się z rozmiaru swego dzieła, bo takie okazy nie zdarzały mi się bez pomocy środków przeczyszczających. Wszystko powolnym ruchem, wlałam do dołka i starannie zakopałam udeptując ziemię. Jak szłam do stołu to jak to zwykle ja, zaczęłam się zastanawiać. Jak długo moja kupa będzie się w ziemi rozkładać? podczas imprezy, chodziłam jeszcze kilka razy na siu siu, na nie nie trzeba na szczęście kopać dołka, bo było by mi ciężko po kilku pifkach. Kilka lat temu, jak pracowałam w sklepie, to mieliśmy remont ubikacji, ekipa niezbyt rozgarnięta rozwaliła kibel, a potem zrywała kafelki, siu siu, robiłyśmy z dziewczynami do rury bezpośrednio ale gorzej z kupą, robotników to nie obchodziło bo mieli toi toi-a, takie przepisy, że muszą mieć. Lecz nam pracodawca nie wynajął, no to nadszedł ten moment jak musiałam zrobić kupę, wygoniłam więc gamoni, tylko co dalej, siku łatwo bo rzadkie i łatwo wcelować, śmierdziało strasznie z kanalizacji, a kupę to ciężej wcelować. Miałam taki kartonik w torebce po dużych frytkach z MC Donald's, trzymałam przy pupie i do niego narobiłam, na szczęście nie było tego za dużo i kupa się zmieściła. Potem przechyliłam nad rurą i wrzuciłam kupę, zgniotłam kartonik i też wrzuciłam, podobnie papiery po podtarciu, podlałam trochę wodą z wiaderka i popłynęło wszystko. Ale robotników objeżdżałam ile się dało, co za kretyn rozwala kibel młotkiem? Oni od tego zaczęli, apotem wzięli się za resztę demolki, dwa tygodnie na te toaletę robili!
-
To chyba ta sama dziewczyna. Powiem tak, fajny sedes z półeczką, porcja podobna do mojej ostatniej kupy, tylko, że ja pierwsze balasy zrobiłam bardzo grube i dosyć twarde, w takim sedesie musiałabym je poćwiartować szczotką, ja robiłam na lejowej ubikacji, chodź osobiście wolę te z półką bo, na lejowej jak chlupnie to mi tyłek moczy. No i ja wytrwale bym spuszczała wodę, lub pomogła szczotką, zawsze zostawiam po sobie nieskazitelny kibelek, zwykle czystszy niż zastałam. :) Ech aż mnie zazdrość zżera, ja marze by cokolwiek zrobić, a tu taka wielka kupa, nie mogę się jutra doczekać. :( Mam nadzieję, że rano sobie wreszcie ulżę.
-
Jak nie wiem jak wiem, wiesz nie chciałam urazić, jeśli tak się poczułeś to przepraszam.:) Wiesz, moja koleżanka miała kiedyś chłopaka co go takie klimaty podniecały ale w końcu coraz bardziej jej to przeszkadzało i głównie z tego powodu się rozstali, bo doszło do tego, że krepowała się korzystać z toalety u siebie w mieszkaniu z obawy, że ją obserwuje. Wiem jakie to nieprzyjemne uczucie, bo raz zachciało mi się kupę jak u nich byłam, trzymałam ile się dało ale w końcu musiałam oddać ją kibelkowi, wtedy miałam zatwardzenie i trochę mnie ruszyło w końcu lecz opornie szło i jak tylko przeszło mi przez myśl, że mnie obserwuje, bo coś przy drzwiach zatrzeszczało, to mimo wszelkich starań nic nie mogłam zrobić, wtedy uznałam, że mogą być gorsze warunki jak w domu.:(
-
Mam nową wpadkę z wczoraj. Z okazji wczorajszego święta, pojechałam odwiedzić groby pra, pra, dziadków do Szczecina. Pojechałam sama, pociągiem. Pociąg zatłoczony, prawie 7 godzin jechał. Wyjechałam po piątej rano, profilaktycznie, chciałam zrobić kupę na dworcu, zapłaciłam za wstęp do tej "luksusowej" kabiny i próbowałam coś wycisnąć. Stękałam 10 minut i nic, musiałam wyjść bo za kilka minut miałam pociąg, bez efektu, siu siu jedynie troszkę poszło. :( W pociągu spokój, jeśli chodzi o tę potrzebę, bo tak to zatłoczony, że nawet z przedziału ciężko było wyjść. Nie napiłam się kawy by nie zachciało mi się w drodze i przysypiałam co chwila, lecz niestety ok. 3 godziny przed końcem podróży zachciało mi się kupę. Trzymam jakieś pół godziny, w końcu stwierdzam, że już długo nie dam rady. Po kilku minutach, przeciskania się przez tłum, docieram do kibelka, który to oczywiście zajęty. W końcu wchodzę, o rety, nigdy nie mogę zrozumieć dlaczego te kible są tak zapaskudzone, kibel zatkany, pełny sików i pływających gówien wśród papierów toaletowych i śmieci, na podłodze mokro i nasrane, przepełniony toi toi to przy tym luksus. No cóż jakoś udało mi się stanąć by w nic nie wdepnąć, wypięłam pupę nad tym co przypominało sedes i czekam. Nie mogłam wypiąć mocno bo ciasno, trzęsie i bałam się, że mi się pupa ubrudzi jak się zachwieje. Puściłam sporo głośnych bąków i czekam, rozbolały mnie plecy i po tych bąkach już tak mocno się nie chciało, więc wyszłam. Przez następne dwie godziny, dzielnie trzymałam kupę, lecz było coraz trudniej. Wciągu godziny nie był to problem, lecz później jakoś mnie ścisnęło w żołądku i się nagle zachciało. W końcu szansa, bo mamy postój pół godzinny, w jakiejś miejscowości ok. 60 km. od Szczecina. Większość osób wyszła więc nie miałam trudności z opuszczeniem wagonu. Był tam nawet spory dworzec, sklepiki bary, szukam pośpiesznie kibelka, gdy znalazłam, groza ze 30 osób w kolejce, a ja muszę już zrobić kupę. :( Udało mi się przebić do korytarza, do damskiej nie było szans wejść, do męskiej było łatwiej, kolejka była, do kabin spora, lecz na szczęście, toaleta dzieliła się na pomieszczenie z kabinami, gdzie były umywalki i drugie z pisuarami. Patrzę, wychodzi facet i nikogo tam niema, kolejki też już nie było bo wszyscy w pomieszczeniu z kabinami, zamknęłam drzwi i no cóż, albo w gacie albo do pisuaru. modliłam się, by nikt nie wszedł, pisuary były dość nisko więc przykucnęłam i samo zaczęło iść. Cisnęłam ile sił, bo miałam schizę, że zaraz jakiś facet wejdzie, szło i szło, w końcu uznałam, że wystarczy, resztę dowiozę do Szczecina. Chyba cała akcja nie trwała dłużej, jak minutę, podtarłam się szybko, na wszelki wypadek włożyłam chusteczkę w majtki, by się ewentualnie nie ubrudziły, zdążyłam spodnie podciągnąć i wchodzi dwóch facetów, więc biegiem ewakuacja. Myślę, że na wejściu już wiedzieli co przeskrobałam, bo smród był straszny, no cóż spora porcja była. Wstyd mi cały czas, ale nie miałam wyjścia, miałam farta, że akurat nikogo nie było i mogłam tak zrobić i że nikt mnie w trakcie nie zobaczył. Reszta podróży bez trudności tego typu, jak dotarłam, na dworzec w Szczecinie, to od razu do kibelka, dokończyć, taka byłam zadowolona, że dałam Pani toaletowej napiwek. Musiałam poczekać z 15 minut ale jak znalazłam się w kabinie i sobie usiadłam, to uznałam, że chodź trzeba płacić, śmierdzi i są kolejki, to możliwość zrobienia kupy na siedząco, wygodnie, w zamkniętej kabinie, gdzie można siedzieć, tyle ile to konieczne, bez obawy, że ktoś nas zobaczy, w trakcie tych czynności, to jednak wielki luksus. :) Posiedziałam, trochę by mieć pewność, że nie zachce mi się na cmentarzu, bo niby tam też jest toaleta ale nie wiem gdzie, a poza tym szłam z rodziną z którą nie widziałam się ponad 10 lat i nie chciałam by wspominali mnie z powodu, że musieli czekać aż załatwię potrzebę. Pomachałam szczotką, by pozbyć się resztek swego dzieła, (oraz tego co zostało po poprzednich gościach, sporo zamazań i resztek poprzyklejanej kupy, z którymi zastałam kibelek ale tak mi się chciało, ze nie sprzątnęłam tego nim usiadłam bo deska była czysta i to mi wystarczyło.) zostawiłam po sobie, nieskazitelny sedes. U rodziny w mieszkaniu tym bardziej nie chciałam robić kupy, dzięki dłuższemu posiedzeniu na dworcowym kibelku, udało się, nocowałam u nich i chodziłam tylko na siu siu, chodź mam taki nawyk, że jak siedzę to odruchowo próbuję coś zrobić, (stare przyzwyczajenie z powodu moich przewlekłych zaparć, na szczęście teraz jest całkiem dobrze jeśli chodzi o te sprawy.) trochę mi się zachciało, uznałam, że może to tylko bąk, więc przyłożyłam papier by nie było słychać i na szczęście jak trochę puściłam to przeszło. :)
-
A gdzie jest moja przyjaciółeczka Karolineczka?
-
Takiej wrednej babie też byś narobiła, nie lubiła mnie bez powodu i rozpowiadała plotki na mój temat, przez które miałam trudności w szkole. Jakaś kara musiała być, nic innego nie przyszło mi do głowy. Wtedy nie byłam kobietą tylko dziewczynką, teraz bym tak nie postąpiła, chodź nie żałuję tej baby bo z jej powodu spotkało mnie wiele przykrości.
-
Acha, myślałam, że to znowu jakiś wredny dziadyga. :) Coś w tym jest, ja sama miałam takie jazdy. Chodź do zlewu nie sikałam jak Charlotte z ekipy z Newcastle, to zdarzały mi się jazdy. jak byłam w gimnazjum, to kochałam się w takim chłopaku a jego mama strasznie mnie nie lubiła i była wredna. Pewnego razu dowiedziałam się, ze jest dozorczynią w bloku i wpadłam na pomysł jak jej dopiec. czekałam aż zachce mi się kupę, miałam wtedy zatwardzenie, więc od kilku dni brałam środki przeczyszczające i się ruszyło. Kucnęłam na wycieraczce, przed drzwiami ich mieszkanie i walnęłam wielkie kupsko, cztery dorodne balsy, jak kucnęłam to nawet przeć mocno nie musiałam, podtarłem się i papierem docisnęłam kupę do wycieraczki, by ciężej było sprzątnąć. Potem zadzwoniłam dzwonkiem i uciekłam chowając się za takimi drzwiami z szybą, ale taką przez którą nie było widać kto stoi. Babsztyl darł się w niebo głosy i kloł na używając wszelkich możliwych bluzgów, to było na parterze, a chyba na 10 piętrze było słychać. :) To prawda, że zdarzało mi się załatwiać potrzeby w różnych miejscach. Np. kiedyś widziałam, 2 razy jak starsze panie załatwiały się do śmietnika na przystanku, byłam tym zniesmaczona aż sama tak kiedyś zrobiłam. Czekałam na Ursynowie, na autobus który jeździ co pół godziny i akurat zachciało mi się kupę. Nie było gdzie zrobić, wszędzie bloki, przy blokach wąski trawnik i żadnego drzewka, nie miałam śmiałości by srać komuś pod oknem bo bałam się, że mnie przyuważy ktoś. Do przyjazdu autobusu jeszcze ponad 20 minut, a moja kupa jak na złość coraz silniej chce mnie opuścić. Początkowo nie chciał się jej pozbyć ale nie robiłam pięć dni i byłam mocno spuchnięta i jak na złość, akurat teraz nadszedł moment, którego pragnęłam. Na szczęście nikogo nie było na przystanku, więc zdjęłam gacie, wzięłam ręce do tyłu, oparłam dłonie o śmietnik i podniosłam pupę sadzając ją na krawędzi śmietnika. Nawet nie było tak źle, zimny i chropowaty, trochę wysoko ale poza tym podobnie jak na kibelku. Mimo silnych obiawów, siedziałam z pięć minut ale ulżyłam sobie niesamowicie, jak myślałam, że już starczy, to schodziły na dół kolejne porcje, aż się zmęczyłam i pupa mnie rozbolała ale potem lekka jak piórko i spokojnie czekałam jeszcze ponad dziesięć minut na autobus. Po osiedlowych śmietnikach nie raz załatwiałam jedynkę i dwójkę. W windzie też się zdarzało. Na cmentarzu też, kilka razy we wszystkich Świętych, jak kilometrowa kolejka do kibelka była. Pod prysznicem często robię siusiu. Kupę to w lesie nie raz się robiło ale to chyba każdy przynajmniej raz w życiu. Za sklepami robiłam kilka razy kupę, pamiętam jak raz na bazarze, pod takim barem robiłam, bo tylko dwie kabiny były w płatnej ubikacji, a moja kupa postanowiła mnie natychmiast opuścić i wiedziałam, że nie będzie czekać, to było z tyłu i akurat ktoś wychodził na zaplecze po coś i mnie nakrył. Raz robiłam za stacją benzynową, na parkingu z samochodem, kilka razy za budką telefoniczną, ale to jak do podstawówki chodziłam. Ostatnio zrobiłam na placu zabaw, bo mi się gwałtownie zachciało ale nikt mnie nie przyuważył. :) Pamiętam, że jak na łyżwach byłam, to dwie kabiny są i trzy prysznice, był weekend i zajęte, słyszę odgłosy dobiegające z nich i czuje, że zaraz narobię w majty, to weszłam pod prysznic, zasunęłam zasłonę, zdjęłam gacie, kucnęłam i zrobiłam kupę, była wyjmowana kratka odpływu, to wyjęłam i powoli udało mi się spłukać kupę, ale nie była łatwo bo była twarda i ciężka, no i sporo tego było. Na pewno o czymś zapomniałam, ale wiele było takich sytuacji w moim życiu.
-
Karolineczko, znam ten ból, już nie raz tak miałam, tu nie chodzi o słowa. Sposób na to jest taki. Kopiujesz tekst przed zamieszczeniem, jak uznają za spam, to piszesz cokolwiek, np. dzień dobry, zamieszczasz, potem bierzesz opcję edytuj, wklejasz tekst, zatwierdzasz zmiany i gotowe. :) "Wpis tego gościa mnie ubawił, szczególnie to że wyeliminuję najlepsze wpadki. Cieszyłabym się, gdyby moje rady okazały się aż tak skuteczne. Szczerze powiedziawszy, to i tak zaskakuje mnie to, że Ci się tak często przydają." Twoja rady są bezcenne, odmieniły moje życie. :) Oczywiście nie ma ideałów, teraz łatwość robienia kupy bywa problemem gdy nie mogę sobie na tę zachciankę pozwolić, jednak z dwojga złego wolę to niż katowanie się by cokolwiek zrobić, jak jeszcze miałam do niedawna. Trochę dziwnie czuje się gdy wchodzę do ubikacji i mam to tak po prostu zrobić. Myślę, że ma to związek z tym, że nie dawno większość prób nawet jak mi się chciało, kończyła się porażką. A teraz, jestem w szoku, zwykle (bo nie zawsze) kupa, mniejsza lub większa wychodzi grzecznie na zawołanie i bezboleśnie, normalnie mogę iść do toalety i zrobić to na zapas. Jakby ktoś mi powiedział, ze 3 miesiące temu, że będzie tak to u mnie działać, to bym go wyśmiała. "Twój wpis rozbudził moją fantazję i wyobraziłam sobie hydraulika, który przychodzi do zapchanej toalety - ciekawe co mówi. Czy może miałaś z nim kontakt - to może niezbyt miłe, chyba że to taki facet jak na filmiku, który kiedyś wysłała." Gość nie był zbyt rozmowny, przez telefon mama powiedziała w czym problem, przyjechała po ok. godzinie, mama zaprowadziła go do łazienki, miał se sobą taki zakrzywiony kijek, ze śmigiełkiem na końcu, włożył to do sedesu i tym zaczął rozdrabniać moją kupę, po kilku minutach woda zaczęła spływać i było po kłopocie, wypłukał to potem, wsadził do worka i zainkasował 200 zł. Ja musiałam potem za karę, tydzień myć sedes by odpracować rachunek, a teraz nie sram w domu i jest niezbyt czysty, lecz to nie mój problem. A teraz przejdźmy do ostatniej wpadki, bo wczoraj już nie zdążyłam opisać. Mianowicie, miałam chęć od kilku dni na chińszczyznę, chciałam wybrać się w miejsce sprawdzone by smakowało i by potem nie było kilku dni sraczki. Pojechałam więc do galerii Bemowo, jedzie się tam autobusem ok. godziny od mojego miejsca zamieszkania, więc byłam Mega głodna. Zamówiłam sajgonki z surówką, 3 sztuki i po nich dalej byłam głodna. Więc miałam wziąć jeszcze raz ale naszła mnie chęć na makaron smażony z warzywami, wielkie porcje tego dają, więc najadłam się aż za bardzo. Ociężała, poszłam pooglądać co mają w sklepach i czuję coraz mocniejsze rozpieranie w brzuchu, pamiętałam jakie działanie ma na mnie te menu, jednak beztrosko oglądałam dalej, przekonana, że jak mi się zachce, to pobiegnę do toalety i zrobię co trzeba. Zabulgotało mi w brzuchu złowrogo, zignorowałam to bo taka bluzka mi się spodobała i chciałam przymierzyć, a akurat zwolniła się jedna przebieralnia, była sobota więc spory ruch był. Zdążyłam zapiąć guziki, gdy poczułam, że na wczoraj muszę skorzystać z Pana sedesowego. Jak na złość guziki strasznie ciężko się rozpinały, w końcu udało się, szybko zdjęłam bluzę i niedbale założyłam koszulkę, potem biegiem do toalety. Nie znałam, zbyt dobrze tej galerii bo byłam tam dopiero 3 raz. Wiedziałam gdzie jest toaleta na 1 piętrze ale na parterze nie, chaotycznie biegam, wiedząc, że zaraz, nie zatrzymam kupy. Patrzę na znaki, w końcu znajduję toaletę, wszystkie zajęte, w panice myślę, czy szukać innej czy poczekać? Zaczął mnie brzuch boleć, uznałam, że poczekam, kurczowo trzymałam się ręką za pupę, zaciskając pośladki z całych sił. W końcu jedna kabina zwalnia się, to ja biegiem się zamykam i wtedy z euforii się rozluźniłam i poczułam, że popuściłam. Szybko nad sedesem, (był tam nie spłukany mocz, po poprzedniej użytkującej, ale nie było czasu by to zrobić.) ściągam dolną część garderoby i siadam. Nie macie pojęcia jaki wtedy spokój poczułam. Kilku sekundowa kanonada, po czym pierwszy bals jak pasta z tubki, o rety dawno takiego ciśnienia nie miałam, jeden balas za drugi, nawet przeć nie musiałam. Dopiero po kilku sekundach zorientowałam się, ja głośne pluski wywołują moje wyroby ale po chwili skrępowania uznałam, słysząc odgłosy spłukiwania z sąsiednich kabin, że, nie mam się czym przejmować, w końcu jestem w publicznej ubikacji, a nie w domu. Siedziała z 15 minut, co kilka ktoś się dobijał, co mnie trochę wnerwiało, lecz uznałam, ze mogę siedzieć ile ze chce i nikt mnie nie wygoni. :) Po pierwszej dzikiej, serii, musiałam już trochę wspomóc fizjologię, cisnąc spojrzałam na majtki i okazało się, że tylko nieco się przybrudziły, więc wytarłam je papierem i były prawie czyste. Zeszła ze mnie normalnie cała kupa, widziałam w papce, nie strawione resztki ze śniadania. Wyluzowana zakładam majtki, podłożyłem pod pupę trochę papieru i zakładam spodnie. czas posłać kupę do kanalizacji i wtedy szok, spłuczka nie działa! Widziałam, że trochę woda się leje ale myślałam, ze to tylko uszczelka przepuszcza, naciskam jeden przycisk, drugi, a tam tylko takie chlupnięcia co zaledwie papier zmoczyły, odkrywając moją wielką kupę. Już wiedziałam, dlaczego zastałam muszlę z niespłukanym moczem. Smród niesamowity, widok jeszcze gorszy, odczekałam chwilę i próbuje ponownie, lecz woda tylko muska kupę, nie ma mowy o spłukaniu., miałam w torebce litrową wodę i w akcie desperacji ją wlałam, lesz nic to nie dało. Wzięłam szczotkę i popychałam kupę do odpływu, puszczając wodę, powoli znikała, trwało to z 10 minut, nie chciałam zostawić po sobie zasranego kibla, lecz nie dało się, bo mimo pozbycia się zawartości muszli, jej powierzchnia była zafajdana, wypłukałam szczotkę, nawinęłam sporo papieru na rękę i wytarłam sedes, powyżej linii wody, potem znowu musiałam szczotką wepchnąć papier do odpływu, trochę go na niej zostało ale nie chciało mi się jej ciągle płukać. Zostawiłam więc sedes najczystszy na ile mogłam, był cały zafajdany poniżej linii wody ale wrzuciłam trochę papieru by to ukryć i całe szczęście, bo jak wyszłam z kabiny, to od razu weszła dziewczyna z kolejki czekającej w korytarzu, więc morze nie doznała szoku dzięki temu, bo pod papierem widok był obleśny. W autobusie miałam jeszcze gazy ale dzięki papierowi w majtach, nic nie było słychać. :) Po tej przygodzie dopiero dziś zrobiłam kupę. "Jeszcze Ci Stokrotko napiszę coś o hejcie. Kiedyś wypowiedziałam się na poważnym forum (nie żebym niniejsze lekceważyła) w kwestii światopoglądowej i ktoś mi bardzo nieprzyjemnie odpowiedział, mimo że nie użył żadnych inwektyw pod moim adresem. Pamiętam, że bardzo mnie to zabolało, choć byłam anonimowa. Myślę, że teraz jestem odporniejsza i mam więcej dystansu do siebie, do forów i nie przeszkadza mi to co tu ktoś napisze. Piszcie ile chcecie, aby z humorem, co nie znaczy, że nie mogę od buraków zwyzywać." No ja właśnie dzięki Twojej odważnej postawie już się nie przejmuję i nie boje się odgryść, jeszcze raz dziękuję za wsparcie Karolineczko. :)
-
Karolineczko, śmiało, jak już pisałam, sama śmieje się z tego incydentu, więc ciesze się, że dzięki mojej opowieści ktoś też się pośmiał. :) Na szczęście policja nie patroluje łąki ale kto wie, ta baba to pewnie żona jakiegoś milicjanta, bo to blisko milicyjnych bloków, więc jak użyje swoich wpływów to wszystko możliwe. :) "Pomyślałam sobie, że Twoja trauma z robieniem kupy w domu musi być naprawdę okropna. Jeśli jesteś w stanie rozluźnić się na łące, gdzie ktoś Cię może zobaczyć (i zobaczył), albo w urzędzie, gdzie Cię już pewnie znają oczko.gif a w domu nie dajesz rady, to naprawdę problem." No mam spory uraz do robienia tego w domu, od dziecka, moja mama jest bardzo kochana ale jak byłam mała to ta nadopiekuńczość nie była dla mnie przyjemna, jak kontrolowała to czy zrobiłam kupę czy nie i jak dwa dni, (bo od dziecka miałam z tym problemy.) nie było efektu to mi aplikowała czopek. :( Dlatego już jako mała dziewczynka, znalazłam sposób na unikanie, takich niemiłych doświadczeń, załatwiając się w przedszkolu, a nawet jak tego nie zrobiłam, to miałam wytłumaczenie i było po sprawie, gorzej było w wakacje. Potem ten sam schemat w czasach szkoły. Jak miałam ok. 10 lat zbuntowałam się i miałam już swoją toaletową wolność, lecz mama dalej pytała mnie co jakiś czas jak z tymi sprawami, czy nie mam kłopotu. Kłopoty miałam ale jakoś sobie z nimi radziłam, stosując w razie konieczności rozmaite środki przeczyszczające. Potem jak byłam nastolatką, zaczęły się problemy wynikające z efektu działania tych środków jak zatykałam domowy kibelek. No i tak jakieś pięć lat temu, gdy dostałam opier dol, za totalne zatkanie ubikacji, (nie obeszło się bez fachowca.) to postanowiłam, że to mój ostatni raz. Był pewien okres gdy rodzice dziwili się, że nie robię tego w domu, miałam różne wymijające wymówki ale w końcu powiedziałam w czym rzecz, to nasłuchałam się, że nie chcieli mnie urazić tylko byli zdenerwowani problemem jaki moja kupa sprawiała, ja powiedziałam, że rozumiem ale tak postanowiłam i koniec. Czasem robią sobie z tego żarty, że moja pupa się puszcza bo co dzień na innym kiblu siedzę, ale sama się z tego śmieje. :) Urząd gminy to mój częsty obiekt związany z tym tematem, do tego stopnia, że jak napisałaś Karolineczko, Panie i panowie tam pracujący znają mnie z widzenia i często mówią dzień dobry. :) Od roku doraźnie, mam taki miejski kibel, który znajduje się, mniej więcej po drugiej stronie feralnej łąki, jest płatny ale ja mam sposób by nie płacić, jestem dosyć silna i jak mocno pociągnę za drzwi, to się otwierają bez płacenia. :) Jednak tam robię tylko jak mi się w domu zachcę tak, że muszę, bo wnerwia mnie to, że woda sama się spuszcza, a ja się wiercę często jak siedzę na kibelku i ten głupi automat, bierze to za wstanie, spuszcza wodę , która moczy mi pupę i szlak mnie trafia. mam też wiele innych miejsc, np. przychodnia, mogę powiedzieć, że mogła bym stworzyć swego rodzaju toaletową mapę Warszawy, bo gdzie bym się nie znajdowała, to prawie zawsze wiem, gdzie jest najbliższa ubikacja, a teraz ja już nie miewam betonowych kup, to ta wiedza okazuje się na wagę złota. :) "Nie wyobrażam sobie, żeby szukać poza domem miejsc do zrobienia kupy - myślę, że to główna przyczyna Twoich zaparć i wpadek." Wiesz Karolineczko, to z czasem stało się zabawne, jak odkrywanie co i raz czegoś nowego, przyznaje jednak, że zdarzało mi się z tego powodu zaliczyć wpadkę. "Ja mam taką pracę, że czasem przez 2 godziny lub dłużej nie mam możliwości odwiedzić kibelka. Gdyby mnie przycisnęło, to katastrofa, dlatego robię to codziennie w domu (lub obok w wychodku), nawet jak mi się nie chce, żeby nie musieć w pracy, chyba że biegunka, to wtedy muszę." Ja miałam, tak w poprzedniej pracy, ( pracowałam na poczcie.) wtedy to nie był problem, jednak teraz jak mnie przyciśnie to o wpadkę było by łatwo, wtedy po pracy korzystałam z ubikacji w pracy, bo prawie zawsze była wolna. Ja też teraz nauczyłam się robić kupę "na zapas" bo jak miałam ruch w pracy, a zachciało się, to sporym wyzwaniem było przetrzymać chociaż 10 minut, więc zwykle przed pracą staram się te powinność załatwić, urząd gminy zamknięty jak na rano mam zmianę ale na przeciwko mam stację benzynową i nawet jak nie idzie, to pomogę tym kobiecym sposobem i zawsze coś uda się zrzucić. :) "Karolinka, ty napisz jak się gdzieś porządnie zesrałaś, zamiast się rozczulać nad Stokrotką. Przez twoje porady nie będzie miała o czym pisać i stracimy najlepszą tekściarę na forum." Bardzo dziękuję za uznanie, Karolineczka to taka moja przyjaciółka na tym forum, (mam nadzieję, że mogę Cię tak nazywać.) jej porady, a przedewszystkim wsparcie, (zwłaszcza jak hejtowano moje wypowiedzi) są dla mnie bezcenne i zawsze się cieszę widzą jej nową wypowiedź. O moje wpadki się nie martw, dzięki radom Karolineczki teraz o nie łatwiej, bo moja pupa nie słucha mnie już jak kiedyś. Kilka dni temu, o mało nie zaliczyłam kolejnej, jak byłam w barze, to od razu musiałam skorzystać z ubikacji, (prawdę mówiąc to poszłam tam z nadzieją, że mają ubikację.) siedziałam chyba z 15 minut, zrobiłam kupę XXL i nagle horror, spłuczka nie ma przycisku tylko dziura po nim jest. Na szczęście jestem dosyć sprytna, (nie jedną spłuczkę już naprawiałam.) wsadziłam palec i wyczułam bolec, nacisnęłam i udało się, nawet ku memu zdziwieniu popłynęło wszystko za pierwszym razem, solidny klozet z szerokim odpływem. Nie obyło się jednak bez użycia szczotki, bo woda nie spłukała pamiątkowych śladów po kupie. Jak wyszłam z ubikacji, to czułam jakbym z 10 kilo schudła i tak się ucieszyłam z powodu pomyślnego efektu wizyty i uniknięcia Mega wpadki, że zjadłam dwa hamburgery XXL, zresztą nawet jakbym nie była głodna to by wypadało coś zamówić bo jakoś głupio tak wejść talko po to by zrobić kupę. W ostatni weekend, miałam wpadkę ale nie mam czasu już by pisać, bo muszę do pracy iść, opiszę wieczorem. :)
-
Ja przez, większość, życia miałam na odwrót, jadłam jak słoń, a kupę robiłam jak koza albo żadnej. Ale teraz na szczęście nadrabiam tę różnicę. :) Chodź czasem brakuję mi komfortu, automatycznego zatrzymania kupy, teraz muszę się starać by ją do jutra przechować. bo nie bardzo mam jak wyjść z domu, a chce mi się bardzo. :( Jednak mam wprawę we wstrzymywaniu, no cóż staż od dziecka w tej praktyce. :)
-
Dawno mnie nie było ale mam dziś wolne więc nadrabiam nieobecność. "żebym czasem nie uwierzył, że pół kibla potrafisz narąbać, chyba w snach." Gościu, jak nie masz pojęcia to się nie czepiaj. Jest znacząca różnica pomiędzy pójściem do kibla po trzech dniach i zrzuceniu sporego klocka, a wyczyszczeniem się całkowicie po tygodniu lub, dłużej, a jem sporo, mimo, że nie raz rozsadza mnie to jak jestem na mieście, to napcham się różnych smakołyków. Więc skoro nie masz pojęcia to się nie czepiaj, ja nie muszę niczego udowadniać. Ostatnio zostałam pokarana za zaniedbanie kuracji, bo skończyła mi się mieszanka błonnikowa i dwa dni nie brałam. Już po trzech dniach, odczułam karę za to zaniedbanie, bo zachciało mi się kupę ale nie było sprzyjających okoliczności bym mogła sobie pozwolić na tę zachciankę. Po pracy poszłam do urzędu gminy by załatwić tę sprawę bo dwa dni nie robiłam kupy i uznałam, ze najwyższy czas eksmitować kupę. Usiadłam wygodnie, lecz ku memu zdziwieniu, mimo sporych wysiłków nic nie szło. Byłam jednak zdeterminowana, bo nie wiedziałam kiedy będą znowu sprzyjające warunki, więc uznałam, że nie wyjdę puki nie zrobię kupy. Zastosowałam więc ten kobiecy sposób i i się ruszyło, ze sporym wysiłkiem udało mi się wycisnąć kłodę ale wyłam z bólu, normalnie ten kloc zgwałcił mnie od środka. Oczywiście, jeszcze musiałam poćwiartować szczotką, bo inaczej kupa nie chciała spłynąć. Po tym od razu poszłam do apteki i kupiłam Xenna błonnik, biorę go co drugi dzień i jest w miarę w porządku, bo jak codziennie brałam to miałam trudności z zatrzymaniem kupy, gdy nie było sprzyjających okoliczności by ją zrobić. "Tak po wymiarach sądząc to ta Stokrotka i Karolinka to niezłe d**eczki, chyba że trochę koloryzują. Napiszcie coś jeszcze. Może tak wymiary biustu i talii?" To nie na temat, ale nie mam się czego wstydzić, więc odpowiem. Biust mam, troszkę ponad 3, a talii, to różnie, jak jestem pusta to ok, 67 cm. a jak się zatkam to 73 cm. a nawet 76 cm. Wyglądam wtedy jakbym w ciąży była, ale ostatnio robię dwójeczkę w miarę regularnie, więc trzymam się tego najmniejszego wymiaru. Gdzie jest Karolineczka? miałaś zaglądać do nas. myślałam, ze ja tu zajrzę to będzie jakaś Twoja wypowiedź. :(
-
Karolineczko, jesteś naprawdę kochana :) "No niestety tego luzu nie mam aż tak wiele, bo nawet się przy kimś nie wysikam. Z dwójką jest lepiej, bo wystarczy, że będę przeć i coś zawsze wyjdzie, szczególnie z rana. " Dla mnie zrobić dwójkę to właśnie objaw luzu, ja najbardziej wstydzę się głośnych chlupnięć i gazów, pamiętam, że jak dawno temu musiałam zrobić kupę w domu, właśnie z rana, to usiadłam i nic nie robiłam do puki rodzice nie poszli do pracy, wstrzymywałam z 10 minut, a chciało mi się bardzo. Za to jak już mogłam to jak balas poleciał ta tak chlupną, że chyba w całym mieszkaniu było słychać bo aż mi tyłek ochlapał :) "są też filmy, jak ludzie przetykają toalety (zatkane czasem przez kogoś innego) i mają przy tym niezły ubaw. Nie będę przesyłała linku, bo może się brzydzisz, ale ludzie mają do tego dystans." Ja też mam i się nie brzydzę, bo nieraz próbowałam przetkać szczotką i nie jedną połamałam przy tym, a jak kibel jest zatkany tak, że jest w nim pełno wody, zwykle niezbyt czystej i pływają jeszcze ekskrementy, to nic przyjemnego wsadzać tam rękę, bo szczotka jest za krótka ale no cóż jak się zapchało to wypada odetkać. Kiedyś u siebie w domu, użyłam przepychaczki, niezbyt dobrze przylegała ale jakoś poszło. Ja to chyba po kimś bym nie dała rady przetkać, chyba żebym musiała bo np. byłby tylko jeden sedes, a do pełnego bym nie robiła, poza tym jeszcze ktoś by pomyślał, że to ja zatkałam i było by na mnie, na szczęście jeszcze nie miałam takiego problemu. "Spróbuj w jakiś dzień położyć się wcześniej spać, żeby wstać z rana i mieć dużo czasu dla siebie." U mnie jest ten problem, że strasznie lubię TV oglądać w nocy i ciężko mi się wcześnie położyć ale spróbuję, ten błonnik chyba działa bo mimo iż się dwa dni temu wyczyściłam kompletnie, to już czuję, że coś się zbiera i czasem mi się chcę lecz na razie tylko gazy idą. Jutro idę rano do pracy, to wyjdę wcześniej i po drodze spróbuję zaserwować drugie danie :) Trzymaj się cieplutko Karolineczko i dziękuję za wszystkie rady :)
-
A Ty co, gościu, masz pięć lat, że dla Ciebie 27 lat to stara baba?
-
Karolineczko, Przyjmuję ale rewelacji nie ma. W czwartek troszkę sobie ulżyłam ale efekt nie był satysfakcjonujący, (obiecałam babci, że zawiozę ja do lekarza i nie miałam zbyt dużo czasu by pomóc fizjologi, a nie mogłam zastosować radykalnych metod, bo byłby problem jakby mnie ruszyło w samochodzie.) dalej jestem zapchana. :( Jednak myślę, że pomorze mi ten specyfik, bo kręci mnie w brzuchu często, jednak do tej pory każda próba, kończyła się co najwyżej pozbyciem gazów. Potrzeba czasu zanim ten mój śmietnik jelitowy sie uporządkuję, więc zażywam tego czyściciela z nadzieją, że wkrótce może coś się ruszy. :) Przypomniała mi się pewna wpadka, jak przeczytałam Twoją historię. Jak byłam gdzieś w trzeciej klasie podstawówki, to miałam taką schizę, że zamknę się toalecie i nie będę mogła wyjść. Spowodowane było to tym, że moja koleżanka, zamknęła się w łazience u siebie w domu, jej rodzice poszli w tym czasie do pracy, no i zamek się zablokował i tak siedziała prawie 10 godzin. Jak mi o tym powiedziała no to się bałam, że mi też się może coś takiego przytrafić. No i na lekcji zachciało mi się kupę, była to piąta lekcja, zostały jeszcze dwie. Robiłam co mogłam by potrzymać kupę do końca zajęć szkolnych i potem na spokojnie pozbyć się problemu, lecz niestety potrzeba okazała się nie skora do negocjacji. Do przerwy miałam jeszcze ponad 10 minut, więc z całych sił trzymałam, bo Pani nie pozwoliła mi wyjść. Jak tylko rozległ się dzwonek, to biegiem na korytarz i najszybciej jak mogłam do toalety, by ktoś mnie nie uprzedził, bo jakbym poczekała chodź minutę to zrobiła bym w gacie. Na szczęście jedna kabina była wolna, jak na zamówienie, niestety, nie ma róży bez kolców, nie było tam deski, bo nasi koledzy de bile nie wiedzieli do czego służy sedes i wyrwali ją , apotem połamali. Nie miałam czasu czekać, aż zwolni się inna kabina więc nie myśląc zbyt długo, zdjęłam spodnie i majtki, by nie ubrudzić, po czym weszłam na muszlę, twarzą do ściany, bo mieliśmy takie spłuczki na zawór i była dzięki temu rura za którą mogłam się złapać, bo bałam się, ze spadnę z muszli, bo buty mi się trochę ześlizgiwały. Od razu jak przykucnęłam, to kupa zaczęła wychodzić, parłam z całych sił by jak najszybciej się załatwić, bo oczywiście nie zablokowałam drzwi ze strachu. Jak na złość, schodziło ze mnie, że nie wiedziałam kiedy skończę, więc moje obawy, że ktoś wejdzie, wejdzie narastały z każdą sekundą, bo przerażona byłam na myśl, ze ktoś mnie zobaczy, z gołą pupą i jeszcze podczas tej czynności, bo strasznie się wstydziłam, na samą myśl, zostało mi tak do dziś, (wyjątkiem był, incydent, który już opisałam, jak robiłam kupę obok koleżanki, bo przegroda miedzy kabinami była wyłamana ale wtedy siedziałam już na sedesie jak weszła do kabiny obok i wstałam dopiera jak z niej wyszła.) No i stało się. koleżanka otworzyła drzwi, ja zaczęłam się drzeć, oglądając się przez ramię, takiej histerii dostałam, że jak się szarpałam, to nogi zsunęły mi się i walnęłam tyłkiem na gołą muszlę i obiłam sobie uda. :( Dokończyłam płacząc i płonąc ze wstydu. :( Potem koleżanka puściła o mnie anegdotę, że lubię srać przy otwartych drzwiach i chłopaki podchwycili to i potem musiała, chodzić do toalety na inne piętra i miałam schizę, czy jakiś kolega mnie nie śledzi, bo oczywiście dalej bałam się blokować drzwi. No i mama potem mnie wypytywała skąd mam takie siniaki na udach i musiałam ze wstydem jej opowiedzieć wszystko. :(
-
Obleśne, ja też bym się schowała pod ziemie chyba, aż mnie zemdliło :(
-
Dziś mam wolne, jeśli po obiedzie nic nie zdziałam to wieczorem będę musiała pomóc fizjologi, bo szału już dostaje, dziś już pięć razy od rana próbowałam :( Nie ma się czym chwalić, trzeba się pozbyć problemu i to możliwie jak najskuteczniej i tyle. To jaki jest ten sposób, może się komuś innemu przyda?
-
Nie wnikam w Twój wiek "krzyss" Życzę powodzenia, jak się uda, to na przyszłość radzę, przed wyjściem przekazać kupę prawowitej właścicielce czyli muszli klozetowej i nie zapomnij spuścić wody. :) Tak przy okazji, przypomniała mi się wpadka z przed kilku lat. Byłam umówiona z koleżanką, miałyśmy iść na zakupy i przyszłam po nią do niej do mieszkania, bo czekałam pod blokiem i powiedziała, że jeszcze nie jest gotowa. Po drodze wypiłam kawę i jak trochę poczekałam, aż zdecyduje się w co ma się ubrać, zachciało mi się kupę. Byłyśmy same, więc korzystając z okazji, że się ruszyło i skorzystałam z ubikacji. Poszło całkiem sprawnie, lecz gdy chcę spuścić wodę, katastrofa! Wody nie ma bo jak się później dowiedziałam, pękła rura kilka ulic dalej, a w łazience nie ma typowej spłuczki tylko taki zawór, więc nie mogłam posłać kupy do kanalizacji. Urwałam więc trochę papieru i rzuciłam na wierzch by nie było widać, po czym opuściłam klapę, by mniej śmierdziało. Po tym wstydziłam się przychodzić do tej koleżanki, jak jej rodzice byli w domu. :(
-
Acha, ja w domu też mam bez półki ale po prostu nie korzystam, jak już wspominałam. Natomiast na mieście, większość też jest bez półki, a widać, chodź oglądam to nie dla przyjemności tylko po to by oszacować efekt, który zwykle jest mizerny i zastanowić się nad sposobem rozwiązania problemu :( Natomiast teraz jak opiekuję się mieszkaniem koleżanki, to ona ma sedes z półką i tam wszystko widać, wiec nie muszę się przyglądać, jak wstanę to tylko spojrzę i posyłam do kanalizacji :) Niestety od poniedziałku nic nie mogę zrzucić. :(
-
Nie wnikam, u mnie w domu mamy dosyć szczelnie zamykaną kabinę, więc myślałam, że może u ciebie jest podobnie. Bez urazy ale nie wiem po co srać na talerzyk, przecież miejsce kupy jest w klozecie i tam też widać :)
-
Samo to raczej ciężko żeby by poszło. "a potem ta duza kupa zaczela sie wychylac ale NIE umiala przejsc... wiec musialam ten poczatek****ac papierem, a reszta sie "schowala" do srodka z powrotem.... sprobuje jakis kawalek mysla wlozyc, i dalej naciskac palcami.." Jeśli problem nadal aktualny to ja bym założyła rękawiczkę i posmarowała, np. olejem roślinnym, by był poślizg, ważne też, by, o ile to możliwe, obrócić palcem w od bytnicy by oddzielić kupę od ścianki, bo te twarde bryły, czasem się przyklejają i dlatego nie idzie. Wiem, że to obrzydliwe, nieprzyjemne i bolesne ale jak inaczej nie idzie to trzeba sobie jakoś ulżyć. U mnie jest ten problem, że blokuje się jakoś przed od byt nicą i zwykle nie mogę tak zrobić, bo jest pusta, wiec tylko posmaruję. :( krzyss44, wiesz, że kupa ma mnóstwo bakterii? Potem jesz z tego talerza, fuj, no cóż nie mnie Ciebie oceniać, może będziesz miał farta i rodzice nie zajrzą pod prysznic.