-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Stokrotka_27
-
Wróciłam i mam Mega wpadkę. W weekend nieźle balowałam, (niewiele pamiętam ale musiało być super.) ostatnimi czasy niezbyt dobrze się odżywiałam więc moje zatwardzenie wróciło jak koszmar :( Pamiętam, że jak wczoraj trochę wypiłam to mi się zachciało, ucieszyłam się jakbym w lotto wygrała, bo rozsadzało mnie od prawie tygodnia, aż mnie głowa bolała, o brzuchu nawet nie wspomnę, dwa dni wcześniej wzięłam Dicopeg ale moja kupa tylko spuchła i ani myślała mnie opuścić. Na imprezie ponad 10 osób kibel cały czas zajęty, gdy się doczekałam, z prędkością światła na nim usiadłam uradowana, że nadejdzie ulga. jakie było moje rozczarowanie gdy po kilku mi nutach nic nie nadeszło:( jęczałam, stękałem składałam się w pół, nawet kucałam i nic:( Po jakiś dziesięciu minutach odpuściłam, bo co chwila ktoś się dobijał, a czułam, że i tak nic z tego nie będzie. zdołowana zaczęłam chlać, pamiętam, że próbowałam jeszcze 3 razy, na bani miała dziwną fazę, gdy usiadłam na kibelku, czułam z nim więź jak z przyjacielem, jedyne czego pragnęłam to zrobić wielką kupę, lecz nic z tego nie było, tak się zginałam kucając, że aż z niego spadłam:( Nie pamiętam jak wróciłam do domu ale jak się obudziłam to przypomniał mi się sen, że mój problem jest załatwiony. jednak nieznośny ból brzucha sugerował co innego :( Miałam niezłego kaca, a zaspałam do roboty wiec nie było czasu na spotkanie z kibelkiem. Pomyślałam, że w pracy na spokojnie rozwiąże w końcu ten problem. W autobusie pragnęła jak najszybciej dotrzeć do roboty, bo czułam, że kupa już się nie mieści, korek, zdesperowany wysiadłam wcześniej bo czuła, że długo nie wytrzymam. Nigdzie jednak nie było kibelka, ani kaszaków ani jakiegoś potencjalnego miejsca by przykucnąć. Olśniło mnie, ze niedaleko jest stacja metra a tam kibelek. Pobiegłam więc z prędkością światła, wszystkie kabiny zajęte! P jakiejś minucie jedna się zwolniła, więc od razu się w niej znalazłam. zdjęłam dolną cześć ubioru i weszłam na muszlę kucając, by zwiększyć nacisk. Ku mojemu przerażeniu, nic nie szło, byłam jednak przygotowana, przed wyjściem wzięłam zestaw ratunkowy w postaci czopków, rękawiczek i wazeliny. Po zaaplikowaniu upragniony postęp. Musiałam się namęczyć ale zaczęło iść, miałam jeszcze kaca więc od zapachów z pozostałych kabin zbierało mi się na wymioty. Pierwszy plusk i niesamowita radość, potem już było z górki. Ciesze się, z efektów gdy nagle koś otwiera drzwi, z tego pospiechu i w stanie lekkiej nie trzeźwości zapomniałam zamknąć drzwi! zapłonęłam ze wstydu i zaczęłam wrzeszczeć. Wyobraźcie sobie, kucam na muszli, z pupą wypiętą do drzwi z której zwisa wielki balas, nie pamiętam co mówiła ta babka która mnie nakryła w tej wstydliwej pozie ale teraz mi głupio bo ja zwyzywałam :( Było to cztery godziny temu a cały czas wstyd mi z tego powodu prawie tak bardzo jak z tego, że ktoś nakrył mnie w takiej sytuacji :( Ale jak pomyślę, że mój problem dosłownie spłynął, to od razu czuje się lepiej, chociaż nie do końca bo czuje, że coś jeszcze zostało, bo po tej wpadce jakoś się zablokowałam i jak najszybciej uciekłam z tamtąt, więc lecę na dłuższe posiedzenie, tym razem usiądę i zamknę drzwi :)
-
Przypomniała mi się jeszcze jedna wpadka z Toi Toi em, (tak trochę ich było) było to w knajpie na Wisłą, lato piwko, grill, a że wtedy moja pupa była nie obliczalna jeszcze, to zachciało mi się dwójeczkę ale tak, że musiałam, się jej pozbyć natychmiast. Trzy kibelki sporo ludzi, więc oczywiście zajęte i kolejka. po jakiś pięciu minutach czekania, udało mi się zamknąć w drugim. Nie ma oczywiście papieru i smród nie z tego świata, zbiornik prawie pełny, ale przynajmniej wnętrze nie było obsrane, weszłam na zbiornik i kucnęłam podekscytowana, że zaraz będzie po problemie, jakże się myliłam. Chodź rozrywało mnie na strzępy ulga była niezwykle daleka, znowu miałam Mega zatwardzenie, pobudzone piwkiem i barowym żarciem. Po kilku minutach udało mi się puścić jedynie kilka dudniących bąków, marzyłam by zrobić kupę. Rozszerzałam pośladki, by w końcu coś poszło bo bolała jak diabli, kupa siedziała we mnie jak przyklejona :( W akcie desperacji, wsadziłam palec w tyłek i kilka kamyczków poszło. Jednak dalej samo nie szlo, rozrywało mnie i było mi słabo więc nie zważając na względy higieniczne usiadłam na desce i zgięłam się w pół. Po kilku minutach, w wielkim bólu wycisnęłam pierwszy sukces. Potem już szło nieco łatwiej, ciężko było mi się skoncentrować bo ciągle koś się dobijał do kibelka, bo siedziałam już z dobre pół godziny, jednak musiałam ignorować ataki innych potrzebujących, bo nie zanosiło się na szybkie rozwiązanie problemu. Każde, chlupnięcie, klapniecie było muzyka dla moich uszu, jak już pozbyłam się najbardziej opornej zawartości mojego brzucha, reszta wyszła bez oporu. Czułam się lekka jak motyl, zrobiłam jeszcze siusiu, byłam bardzo szczęśliwa. Jednak te szczęście nie trwało długo, gdy zauważyłam, że mam tylko jedną zasmarkaną chusteczkę, szok! Miała dosyć mocno brudną pupę więc na niewiele się ona zdała, Myślę co robić? postanowiłam poświęcić majtki, lecz niestety stringi nie wiele mogły zdziałać. Założyłam więc spodnie na nie do końca czystą pupę, powiedzmy. Z tym nie komfortowym poczuciem wyszłam tej rajskiej toalety, od razu miała kolejną potrzebującą. Gdy szłam nad wodę by opłukać ręce, dorwał mnie dawny znajomy ze szkoły, na szczęście pocałował mnie w policzek na powitanie, bo dopiero niezręcznie było by mi podać mu rękę z obsranym palcem.
-
Niestety, nie wiem dlaczego nie mogę pisać, bo uznają moje wiadomości za spam :(
-
"To była największa kara mojego życia. Widzieć jej stekanie, ten smród i jeszcze wystawiła tyłek w moja stronę bym potwierdziła ze 'cos idzie'." Szczerze współczuję, ja jak wcześniej już napisałam, miałam podobną przygodę z córka koleżanki, tyle, że ja jeszcze musiałam jej pomagać bo nie szło, a nie chciałam co chwila chodzić z nią do kibla. Uważam, że oglądanie jak ktoś sra, to jedne z najgorszych doświadczeń, jakich można doznać, no i jeszcze te podcieranie tyłka blee, zbierało mi się na wymioty, chyba z pół rolki ożyłam okręcając grubo dłoń papierem, a i tak miałam wrażenie, ze mi zajeżdża, myłam ręce trzy razy przez kilka minut :( No ale jak się ma pod opieka córkę najlepszej przyjaciółki to czasem trzeba się zdobyć na taką traumę :(
-
Widzę, że nikt nie pisze, to ja napiszę wpadkę z dzieciństwa, która przypomniała mi się jak ostatnio miałam pod opieka, sześcioletnia córeczkę mojej koleżanki. Mała już dawno korzysta z ubikacji ale jakby to powiedzieć, nie podciera sobie pupy, więc mi przypadł ten niezbyt przyjemny obowiązek. Wszystko przypomniało mi się jak poszłam z nią na zakupy i zachciało jej się kupę, było to w centrum handlowym w weekend, więc musiałyśmy chwilę zaczekać, na szczęście mała wytrzymała. Problem pojawił się jak już usiadła na sedesie, myślałam, że szybko walnie klocka i będę miała to za sobą. Jednak nie, widać było, że jej się chce lecz ewidentnie miała zatwardzenie, pomogłam jej wiec trochę smarując pupę wazeliną. Po kilku minutach coś idzie lecz krzyczy, że boli. więc ja znowu, kazałam się jej schylić i rozszerzyłam jej mocno pośladki i zaczęło iść, (okropny widok:( starałam się nie patrzeć) jak pierwsze poszło to potem nawaliła jak stara, szok tama mała dziewczynka i taka wielka kupa. Po wykonaniu ostatniej nieprzyjemnej czynności podcierania, byłam już wolna, uznałam wtedy, że nigdy nie będę opiekunką do dzieci. Ta sytuacja przypomniała mi mnie z dzieciństwa. Jak miałam osiem lat, poszłam po szkole do koleżanki. No i zachciało mi się kupę, wiedziałam, gdzie jest łazienka więc szybko usiadłam na kibelku. Walka była ciężka i gdy czułam ulgę, jak coś wyszło, to się zablokowało. balas wystawał ze mnie i mimo wszelkich wysiłków nie mogłam go dalej wycisnąć. po upływie kilkunastu minut przyszła mama koleżanki i zapytała czy wszystko w porządku? Powiedziałem, że tak tylko nie mogę zrobić kupy. Wtedy do łazienki weszła mama koleżanki zaniepokojona i zobaczywszy mój problem pomogła mi, wzięła w papier to co wystawało i pociągnęła, po czym wrzuciła do WC. Następnie kazała mi wypiąć pupę i posmarowała mi olejkiem. jak znowu usiadłam to reszta poszła jak po maśle. Wtedy mnie to nie krępowało, ale teraz myślę, że to strasznie wstydliwa wpadka. Mama koleżanki była przedszkolanką, więc pewnie miała już takie przypadki.
-
No jakoś mam pecha z tymi windami:( Po pijaku też siusiałam:) Kilka razy na klatce też się zdarzało ale częściej kupę, raz jak czekałam na wujka to zrobiłam do tych drzwiczek od ssypu bo jakoś na posadzkę było mi głupio, moja kupa poleciała sobie z ósmego pietra:). Co do sikania w zaułku to często się zdarzało, między samochodami wole nie próbować bo jeszcze właściciel przyjdzie. Ostatnio też robiłam na łonie natury, sporą kupę za śmietnikiem na jednym osiedlu ale nikt mnie nie przyłapał. Niezła historyjka z tym gównianym morzem, teraz wiem dlaczego mówią, że Bałtyk jest brudny:) Co do toi toi i morza to też coś mi się przypomniało. Też zachciało mi się w wodzie ale, z racji, że wiedziałam, że u mnie to wychodzi dopiero przy sporym wysiłku, to odwlekałam wyjście wody aż do momentu, że musiał sobie ulżyć bo czułam się jakbym miała w sobie metalową rurę która przebija mi tyłek. Sprint do toi toi, zapach nie zachęcał bo był dosyć pełny, mimo, że widziałam jak kilka godzin wcześniej go opróżniali, no ale moja pupa go potrzebowała i to natychmiast. Rozsiadłam się więc i wtedy to dopiero był ból, odechciało mi się już tych wakacyjnych smakołyków. Piekło, rwało, szczypało, byłam przerażona, starając się przezwyciężyć ból robiłam swoje, w końcu zaczęłam panikować, że wyhodowałam takiego potwora którego się nie pozbędę. Po jakiś kilkunastu minutach przełom, a za jakieś kolejne dziesięć minut koniec. Moje dzieło miało jednak taką siłę rażenia, że wpadając zrobiło taki plusk, ze zawartość kibelka, ochlapała mi nie tylko tyłek, lecz także plecy i włosy :( Nie starczyło mi chusteczek by się dokładnie wytrzeć, więc wytarłam pupę i szybko udałam się do ośrodka, od razu pod prysznic, chyba z pół godziny się szorowałam, a i tak miałam wrażenie, że zajeżdżam tym syfem:( Inna wpadka z toi toi em, to jak wracałam do domu autobusem. Po kilku dniach nadeszła upragniona chwila, szansa na pozbycie się tego ciężaru. Lecz niestety miało to miejsce w autobusie, po kilkunastu minutach męczarni, w końcu dojechałam na pętle, rozglądam się gdzie by tu przykucnąć i nic wszędzie trawa i ludzie łażą:( Gdy zdesperowana miałam schować się za jednym z autobusów, dostrzegłam go, po raz kolejny widok toi toi a, wywoła we mnie euforię. Patrze otwarty, ucieszyłam się jeszcze bardziej bo zwykle jest kłódka. Błyskawicznie zamknęłam drzwi i posadziłam moje cztery litery na desce. Kilka minut walki i ulga nadchodzi, każdy plusk(a sporo ich było), jest muzyką dla moich uszu. Wyciskam coś większego gdy słyszę, że ktoś dotyka kibelka, pomyślałam, ze pewnie ktoś za potrzebą, ale teraz należy on tylko do mnie i jeszcze trochę w nim posiedzę:) kilka minut później wstaje lekka jak piórko, wycieram pupcię, nawet papier był więc sobie nie żałowałam, zakryłam nim widoczne w otworze zbiornika odchody, ktoś następny będzie miał chociaż przyjemniejszy widok, pomyślałam. Chcę wyjść i szok, nie mogę! Wtedy uświadomiłam sobie, że ten ktoś nie był za potrzebą tylko założył kłódkę:( Krzyczałam ale nikt nie słyszał, pozostało mi czekać, miałam gazetę to usiadłam i poczytałam sobie, a że było to lato to i siusiu się zachciało i przy okazji jeszcze na zapas tego drugiego udało się jeszcze trochę pozbyć, Za jakąś godzinę przyszedł kierowca jednego z autobusów i mnie uwolnił:) Potem jak mnie zobaczył to nazwał mnie żartobliwie, "księżniczka z toi toi a, co ją zła królowa toalet uwięziła" a, teraz po prostu mówi na mnie księżniczka z żartobliwym uśmiechem. Mi to nie przeszkadza, nawet ciesze się, że ktoś ma dobry humor wspominając moją wpadkę:) Raz jak byłam na mazurach, miałam podobną sytuację z wychodkiem, jak jakiś smarkacz mnie na haczyk zamknął, po złości bo się dobijał, a ja go goniłam bo dosłownie nie mogłam się skupić. Ale tam posiedziałam tylko kilka minut, bo były tylko trzy wychodki na dosyć spore pole namiotowe, więc cieszyły się one dosyć dużą popularnością.
-
Już jestem :) Byłam trochę zajęta, teraz odpowiem na wszystkie pytania :) Edziu ja jestem z Warszawy, pozdrawiam:) Więc tak po zabiegu, rewelacja, jak na razie nie żałuję, rewelacja, pierwsza kupa po pięciu dniach po 6" rano, minuta posiedzenia i po wszystkim, lekka jak piórko i tak codziennie z rana, czasem w nocy ale najważniejsze, że szybko, bezboleśnie i bez wysiłku :) Nie pamiętam bym kiedykolwiek miała. Problem jest kiedy w ciągu dnia więcej zjem i zachce się na mieście wtedy gorączkowo szukam choćby krzaczka, na szczęście nie wiadomo z kąt, jak na razie , gdy myślałam, że będzie katastrofa, jak zaczarowany pojawiał się toi toi :) Wiadomo, ze zwykle nie są zbyt czyste ale teraz na Małysza zrobię bombardowanie i po kłopocie :) Obawiam się jednak nadchodzących świąt, bo zawsze świąteczna kupa była bardzo gwałtowna i nie wyrozumiała dla okoliczności, a teraz gdy jak mi się normalnie zachcę, to mam problem, więc jestem przerażona co będzie w święta i po świętach:( Gdzie mi się zdarzało mieć wpadkę z siuśkami? Kilka razy w windzie jak się zablokowała, było lato dużo się piło, do tego lody i moczopędny alkohol, więc siusiu trzeba było często robić, więc jak siedziałam w windzie to nie było wyboru, albo w gacie albo do windy, jak były te stare to zawsze kierowałam strumień w te szparę przy drzwiach to wtedy spływało, a w nowych to kałuża:( Raz jak byłam zrobiona po imprezie to próbując wstać poleciałam na tyłek we własne siuśki, musiałam potem niepostrzeżenie przed rodzicami zaprać spódnicę i majtki, na szczęście to było wieczorem. Najgorszy przypadek był jak wracałam w nocy od koleżanki, i prąd wyłączyli, nie dość, że winda stanęła to i ciemno, więc nawet nie widziałam, gdzie siusiam i strasznie się opsikałam :( Kilka razy sikałam w przejściu podziemnym, kilka razy w przejściu w metrze na drugiej linii, bo tam toalety do północy otwarte tylko. Raz w tramwaju, jak z imprezki wracałam, wagon był pusty więc przykucnęłam pomiędzy siedzeniami. Kilka razy na łonie natury w parku, raz pamiętam taką wpadkę, jak siusiam w najlepsze bo nikogo nie ma, a tu jakaś rodzinka na rowerach jedzie i dzieciak się pyta, "Dlaczego ta Pani kuca za śmietnikiem?" normalnie od razu burak na twarzy:( Najgorzej chyba jednak było w szkole, w lato wiadomo siusiu chce się nieustannie, szukam więc kibelka damskie zajęte, czuje, że zaraz popuszczę, lecę więc do męskiego, też zajęte, widzę pisuary myślę, nie mam wyjścia, ściągnęłam , majtki podwinęłam spódnicę, stanęłam na palcach w rozkroku i ulga, chyba nigdy się tak nie cieszyłem z dźwięku płynącego moczu. Nie obyło się jednak bez wpadki, pod koniec ulewy, wchodzi woźna, ja miałam krótką, prześwitującą mini wiec na bank było widać moją pupę jak stałam na palcach, krzyczy na mnie, że nie ma innych ubikacji, tylko muszę tutaj, że na podłogę leci i że każe mi to posprzątać. Ja elegancko zrobiłam swoje, chłopaki nalali, więc szybko się podtarłam , naciągnęłam co trzeba i wybiegłam :) Niezły przypał ale mogło być gorzej jakby jakiś chłopak wszedł do toalety albo wyszedł z kabiny bo pisuary były na przeciwko drzwi więc mój tyłek byłby pierwszy na widoku. To tyle jeśli chodzi o siusianie w nie odpowiednich miejscach. jak sobie coś przypomnę to napiszę. Wesołych świąt, napisze jeśli coś mi się przytrafi:)
-
Wczoraj byłam na zabiegu Hydrokolonoterapi. Oczywiście, była wpadka. Kazano mi się przygotować do zabiegu jedząc lekko strawnie, dużo błonnika by pobudzić jelito do pracy, wiedziałam, ze to nie wiele da ale uznałam, że sporo płacę za te zabawę więc posłucham zaleceń. Jadłam różne nielubiane rzeczy, owsiankę, dużo warzyw, nawet chleb razowy. Trochę pomogło sporo spuchłam, w poniedziałek zrobiłam niewielką kupę, bez środków przeczyszczających i nawet się sporo nie namęczyłam. Przed wyjściem na zabieg, nic nie wskórałam, chciałam coś zrobić by nie chciało mi się tuż przed. No i oczywiście tuż przed dotarciem do kliniki wiedziałam, że muszę skorzystać z białego gentlemana. Po potwierdzeniu wizyty w rejestracji, biegiem do kibelka. Nie zdarzyłam usiąść i głośne prut! Jak już siedziałam, mogłam odetchnąć, myślałam, że rozerwie mi pupcie, jestem dosyć drobna więc zawsze się zastanawiam jak taka wielka kupa może wyjść z mojej pupci? Po kilku minutach, głośne chlup! Zrobiłam prawdziwą cegłę, sedes podwieszany, więc wiedziałam, że przez niego nie przejdzie. Masaktuję, moje dzieło szczotką i spuszczam wodę, część spłynęła, ale większość została. Jak woda spłynęła to widzę, że się spłuczka popsuła, no nie myślę woda leje się cały czas a mój problem dekoruje muszlę. nie miałam już czasu, bo musiałam iść na zabieg, wiec zgarnęłam to co zostało szczotką do opływu, a następnie przykrył to papier po podtarciu się. było mi wstyd, bo na korytarzu była tylko jedna toaleta i to przystosowana także dla niepełnosprawnych, zawsze po sobie sprzątam ale tym razem nie mogłam nic zrobić. zabieg był nawet na swój sposób przyjemny, po za uczuciem dyskomfortu w pupie. Przyjemnie było widzieć jak aparatura pozbywa się za mnie, mojej kupy, ja sobie wygodnie leżę i jeszcze masują mi brzuch. Po jakiś 40 minutach koniec, poszłam tylko do ubikacji w gabinecie pozbyć się resztek wody, tam spłuczka się nie popsuła :) Po zabiegu ma spokój na co najmniej pięć dni, mam nadzieję, że teraz moje toaletowe problemy przejdą do historii, W końcu Dałam trzy stówki za te zabawę:(
-
Przypomniało mi się też, że kiedyś, jak byłam z mama na zakupach i musiałam zrobić dwójkę, to kazała mi to zrobić na Małysza, bo było mało papieru by kłaść go na deskę. Więc ja elegancko zrzucam z wysoka gówienka, starając się wcelować nimi do sedesu i wszystko jest ok. Ale po wszystkim zachciało mi się siku i widzę, że ono już tak ładnie nie leci do kibelka, opuściłam wiec pupę niżej i jakoś straciłam równowagę i sama nie wiem kiedy moja pupa wpadła do kibla. Nie opuszczałam nawet deski bo skoro nie miałam kłaść papieru to uznałam, że nie ma po co bo mogę ją tylko ubrudzić, więc moja pupa elegancko wcisnęła się w muszlę, a że była ona z półką na której była większa część moje kupy, to wyobraźcie sobie skutki:( Wtedy też musiała wykorzystać do maksimum każdy kawałek papieru, a po wyjściu myłam ręce ze trzy razy. Musiałam też wyszorować kibel bo jakoś głupio tak zostawić z przyklejonym do pułki plackiem, bo woda go nie spłukiwała. Teraz śmieje się z tego, że gdybym się nie wygłupiała i normalnie usiadła to wszystko było by jak trzeba :) Ale mama od dziecka straszyła mnie zarazkami z desek sedesowych, a że miałam wtedy jakieś 10 lat to weszła do toalety ze mną by dopilnować procedur higieny.
-
Edziu, miewam często podobne problemy, z racji moich cichych dni z pupą. Polecam Ci następnym razem zrobić kilka przysiadów, mi to zawsze pomaga. Nieoceniony jest też masaż brzuszka, ja zawsze jak siądę na kibelku, to po masażu jest chociaż niewielka ulga. Ważne jest by go właściwie wykonać, uciskanie i pocieranie "zegarków" nad pępkiem, by pobudzić jelito cienkie, następnie kierować się w stronę jelita grubego. Przypomniało mi się pod wpływem Twej opowieści jak raz mnie okropnie bolał brzuch, powodu zaparć i wzdęcia, wracałam z pracy i myślałam, że eksploduję! W pracy kilkukrotnie, próbowałam coś zdziałać, lecz moja pupa wydała tylko kilka krótkich pisków. No i po drodze od przystanku, dotarło do mnie, ze nie dam rady. Szłam przy osiedlu bloków, i tam jest taki pas zieleni, tak mi było słabo i miałam zawroty głowy, ze musiałam sobie ulżyć. Powoli dowlokłam się za drzewko i z wielkim wysiłkiem zrobiłam kilka przysiadów. Po tym nie mogłam już wstać, wykonałam masaż brzucha, myślałam, że zemdleje i w końcu uczucie rozsadzania przeniosło się do mojej pupy i wreszcie upragnione pruuuut, trwało chyba z 10 sekund. Za kilka sekund kolejne i poczułam, że tornado porwało coś ze sobą, miałam w majtkach małą pyrkę, na szczęście była sucha więc wytrząchnęłam ją z majtek i w domu dokonałam, upragnionego wypróżnienia :) Moje wypróżnienia, zazwyczaj przypominają erupcję wulkanu, najpierw głośne gazy zapowiadają wystrzał meteorytów, a potem wypływa lawa. Oczywiście po wszystkim znowu zatkałam kibel, ale to już nie jest problem, bo tydzień temu zakupiłam żmijkę do przetykania sedesów :) Znacznie powinno ułatwić mi to korzystanie z toalety w domu bo tak często trzeba było wzywać hydraulika. Gorzej w pracy, tam na szczęście mamy trzy kabiny, więc zawsze zostają dwie:) We wtorek mam mieć zabieg hydrokolono terapii, może to coś zmieni i nie będę już miała kłopotliwej, magicznej mocy zatykania toalet:)
-
Miałam też wpadkę w szpitalu, (nie jedną) Miałam siedem lat, przeziębiłam się i lekarz ponieważ miałam poważne problemy z kaszle, w obawie, że mogę dostać zapalenia płuc skierowała mnie do szpitala. Czułam się tam nawet dobrze, wszyscy mnie odwiedzali, a jak się lepiej czułam to miałam się z kim na świetlicy bawić. Sielanka popsuła się gdy pani doktor któregoś razu zdiagnozowała mój twardy brzuch, zapisała mi najpierw herbatki, nie pomogły, gorączka i leżenie w łóżku zrobiły swoje. Potem czopki, darłam się i płakałam jak piguły mi je wsadzały, lecz te też nie pomogły zbytnio, chodziły ze mną do toalety by sprawdzić czy coś zrobiłam. W końcu horror, lekarka zapisała mi lewatywę! Wtedy to dopiero się darłam i płakałam, dwie mnie trzymały a trzecia wykonywała, mówiłam, że już nie wytrzymam i boli mnie brzuch, a one swoje i poszło, gdy pielęgniarka chciała mi kolejna gruszkę wlać, to ja po prostu nie wytrzymałam, no i poszła czekoladowa woda na nią. Inna szybko podstawiła basen i uzyskały efekt, bo nie wiedziałam nawet kiedy kupa ze mnie zeszła. Wtedy nienawidziłam je za to jak mnie męczyły, a teraz żal mi tej która oberwała z mojego gejzera :)
-
Ok. skoro jeszcze chcecie czytać moje porażki to proszę :) Więc tak, miałam osiem lat, to sąsiedzi, piętro niżej robili sobie generalny remont łazienki, my mieszkaliśmy na drugim i ostatnim pietrze kamienicy. nie wiedziałam, ze wymieniają rury bo nie wiedziałam po co by to robić skoro nie wyglądały na takie które powinno się wymienić, bo często bawiłam się z nimi w ich mieszkaniu. Wróciłam, ze szkoły po południu, strasznie chciało mi się kupę. tak obsesyjnie bo kilka dni już byliśmy w konflikcie z moja pupą, już po drodze miałam gdzieś przykucnąć ale uznałam, że luksusowo siądę w domu bo nie miałam daleko do domu, ze szkoły, a zachciało mi się w połowie drogi mniej więcej, wcześniej próbowałam coś w szkole wycisnąć bo brzuch mnie bolał ale tylko nic nie wydobyłam. Wbiegłam po schodach, w swoim pokoju szybko zrzuciłam plecak i dolna część garderoby i biegiem na sedes. Usiadłam i błogie poczucie spokoju, że mogę sobie bezpiecznie ulżyć. W ciągu pierwszej minuty seria plusków, już czułam się lepiej, potem kupa w stanie pół ciekłym i poczułam się lekka jak piórko:) Potem spuściłam wodę, trzy-cztery razy, sedes jakimś cudem się nie zatkał :) umyłam sobie pupcie w wannie bo się troszkę ubrudziła i po ubraniu się poszłam coś zjeść. W kuchni jak kładłam jedzenie na stole, patrzę jakaś kartka, nagle szok, mama napisała, bym za potrzebą poszła do sąsiadów bo mają wymianę rur. Siedzę spanikowana, oglądam telewizje i dzwonek do drzwi, przychodzi wściekła sąsiadka i każe mi iść ze sobą bym zobaczyła co narobiłam, na nic się zdało tłumaczenie, że nie wiedziałam, miała powody do furii, na podłodze szambo z kawałkami mojej kupy i papieru toaletowego, obryzgane ściany, ( rura kanalizacyjna była w rogu, blisko ścian) w suficie dziura z kawałkiem rury, z której to moje dzieło wyleciało, niezły smrodek. Ja płakałam i przepraszałam, w końcu wściekła sąsiadka kazała mi wrócić do siebie, potem miałam jeszcze niezły op*****l od rodziców, ale teraz chce mi się z tego trochę śmiać:)
-
Spokojnie Edziu, ja mam jeszcze dużo do napisania i prędko mnie się nie pozbędziecie. Tylko muszę znaleźć wolną chwile by spokojnie poddać się pisaniu :) Jak zacznę to może inni też sobie poprzypominają coś i wrócą Ci ludzie :)
-
Raz miałam też taki incydent jak wracałam z rodzicami z wycieczki rowerowej z Konstancina na warszawską Saską kępę. Miałam wtedy osiem lat, po drodze wstąpiliśmy do Pizzy Hut, bo trochę zgłodnieliśmy. Zamówiliśmy pizze, ja udałam się do ubikacji bo chciało mi się siku. Siedzę sobie na podwieszonym wysoko sedesie, odprężona bo ulga nadeszła, a sikałam chyba z minutę. czuje po chwili, że szykuje się dwójeczka po kilku dniach przerwy. Postękałam chwilę, kilka głośnych baków i pierwszy plusk, za jakąś minetę drugi i chce mi się coraz bardziej lecz nic nie idzie, pomyślałam pewnie jest już pizza. Szybko się podtarłam, ubrałam, spuściłam wodę i lecę na salę. Uff pizzy jeszcze nie było, z moment ją przynieśli jem łapczywie sobie ale coraz bardziej chce mi się kupę, myślę sobie siądę na rower to może się odechce bo tata się śpieszył do domu by się umyć przed pracą. Początkowo nie było źle, ale jak wjechaliśmy do parku Łazienkowskiego to podczas hamowania coś poszło, na szczęście byliśmy blisko kawiarni na której tyłach była toaleta. Zostawiłam rower, rodzice popilnowali i pobiegłam najszybciej jak mogłam. Dwie kabiny, obie niebyt czyste lecz jedna bardziej, grunt, że deska czysta, było za mało papieru i czasu by ja nim wkładać, więc szybko gacie w dół i poszło nim zdążyłam usiąść, na szczęście wpadło do sedesu. potem siadłam na dobre dziesięć minut bo ruszyło mnie tak, ze miałam zawroty głowy. Po wszystkim czułam się jak nowo narodzona, kibel był z półką i moja lepka kupa nie chciała spłynąć ale zepchnęłam szczotką i za trzecim spłukaniem już jej nie było, zostawiłam kabinę czystszą niż zastałam :) Niestety musiałam jeszcze zaprać ubrudzone majtki w umywalce :( Na szczęście spodnie były czyste więc wróciłam bez majtek na sobie.
-
He he he, nieźle, przypomniałaś mi coś. Jak miałam jakieś dziewięć lat, to mama poprosiła mnie bym zrobiła małe zakupy, na naszej dzielnicy był taki mały bazarek. Jak na złość zachciało mi się kupę, ale tak, że wiedziałam, że nie dam rady do domu przetrzymać (akurat taką normalną, bo twardą bym powstrzymała). Na bazarku były tylko dwa Toi toi, jak na złość oba zajęte, czekam kilka minut, nic, musiałam już to zrobić. Myślę gdzie? Pomyślałam, że pójdę na śmietnik gdzie wyrzucają odpadki z warzyw, kartony inne rzeczy. Zdjęłam gacie do kostek kucam na kartonie i samo już poszło, błoga ulga, zdążyłam w ostatniej chwili. Wyciskam beztrosko kiełbasę i naglę drzwi budy za którą znajdował sie śmietnik otwierają się, obejrzałam się przez ramię i jakaś baba na mnie wrzeszczy, a ja święcę gołą dupą z której zwisa długi balas. Opieprza mnie, że to nie miejsce na tego typu czynności, że do tego jest toaleta, ja mówię, że były zajęte i że musiałam. Po mamrotała chwilę, wyrzuciła co miała i poszła sobie. Ale mi było wstyd, chodź jeszcze mi się chciało podtarłam się i szybko z tamtąd zmyłam. Szybko przekonałam się, że jeszcze muszę, Toi toi były już wolne, obydwa zasrane, tak, że ekskrementy wystawały z otworów, trudno pomyślałam, nie mam wyjścia, wybrałam ten nieco czystszy , zdjęłam dolna część garderoby i schowałam do plecaka by nie ubrudzić od podłogi. Potem wypięłam się nad kopcem na Małysza i ulżyłam sobie. dobrze, że się zdecydowałam bo poszło tyle, że nie doniosła bym do domu i dopiero by była wpadka.
-
Dopiero znalazłam ten temat, czytam go już ponad godzinę i jestem w szoku, większość przypadków jakby z mego życiorysu wyjęte:( Ja zawsze miałam tego pecha, że od zawsze mam zatwardzenie i chyba pod wpływem stresu, rozwiązanie tego często kilku dniowego problemu, miało miejsce w szkole. prawie zawsze był to spory klocek w formie podobnej do kolby kukurydzy, który nigdy nie chciał spłynąć, musiałam używać szczotki do rozdrobnienia. No i raz po zrobieniu mega okazu error, nie ma szczotki w kabinie, spuszczałam wode ze 3 razy i nic, wiec idę do kabiny obok pożyczyć, lecz zajęta, patrze w kolejnej, jest. gdy już miałam wejść posprzątać po sobie, to zobaczyłam jak wychodzi z niej chłopak w którym się podkochiwałam, akurat wszedł na szczocha, jak ja byłam w innej kabinie po szczotkę i mówi "ale ktoś okaza walną" a ja stoję ze szczotką przy tej kabinie, poczułam wrzątek na twarzy, na bank wiedział, że to moja sprawka, szybko pozbyłam się problemu, wyładowując na nim stres . Po tym incydencie wstydziłam się z nim rozmawiać, to było w drugiej klasie gimnazjum. Później ka byłam w liceum to starałam się załatwiać tę sprawę tuż przed dzwonkiem oznajmiającym koniec przerwy, by być samemu w toalecie, bo zawsze jak siadłam, to śmierdziało aż na korytarzu było czuć. Siedzę sobie, nie robiłam wtedy z pięć dni, wiec jak mnie przycisnęło, kulki leciały prawie jedna po drugiej, nagle ktoś szarpną za klamkę, po czym wszedł do kabiny obok (były trzy, ja zawsze do tej ostatniej, bo liczyłam, że najmniejsza szansa na to by się ktoś dobijał, w pierwszej zacinał się zamek, nie dziwota więc, że gdy trzecią zajmowałam ja to ktoś wszedł do drugiej.) Smrodek był już niezły bo sporo bąków poszło, chce się szybko ewakuować, ale brzuch dalej mnie bolał i nie zanosiło się na koniec. Wzięłam więc papier, i trzymałam go pod pupą, bo wiedziałam, że idzie spory balas, więc nie chciałam głośnego chlupnięcia kiedy ktoś obok na bank usłyszy. Niestety balas nie zmieścił się na papieże i gdy chciałam go podnieść by włożyć z przodu muszli, by nie było słychać, ześlizgnął się gdy miałam go nad deską i dopiero głośno chlupną. Na bank było słychać nawet przy wejściu. Rzuciłam trochę papieru by kolejny nie narobił hałasu, lecz niestety jak cisnęła to poleciało trochę moczu, wiec się zmoczył i zanim zdążyłam wrzucić nowy, ten wpadł i kolejny plusk. Na szczęście ten był ostatni, gdy spuściłam wodę to jeszcze kibel się zatkał. Na szczęście kilka ruchów szczotką, załatwiło sprawę ale i tak musiałam 2 razy jeszcze wodę spuścić. Dobrze, że się udało, bo nie raz zostawiałam pełną muszlę, na szczęście nigdy wtedy nie było w toalecie poza mną, więc nie było siary. tym razem miałam złe przeczucie i słusznie, gdy wyszłam z kabiny, otworzyły się drzwi kabiny obok, zatkało mnie, wyszła z niej Agata, moja licealna prześladowczyni, idealnie ubrana, umalowana i popularna, lubiana przez połowę szkoły, trzymała w ręku telefon i z takim tekstem do mnie śmiejąc się: "hahaha, ale bomby walnęłaś, co Ty kamienie jesz? Fu ,a smrodek jakbyś gnojówkę popijała." Bardzo śmieszne powiedziałam, a ona na to: "nie podskakuj bo pożałujesz", wtedy odwróciła się i wyjęła tampon, zbliżyła go do mnie i powiedziała: "masz wyrzuć, to może nikomu nie pokaże Twoich wyczynów, a na pewno nie Patrykowi," (chłopak o którego zabiegałam). Wiedziałam już, że nagrała dźwięki mojej wizyty i mnie jak wychodzę z kabiny. Chodź kipiała ze mnie złość i nogi miałam jak z waty, wyciągnęłam rękę i podniosłam tampon, po czym wyrzuciłam go do kibla. Agata odeszła mówiąc: "Grzeczna dziewczynka, trzymaj się, saperko hihihi" Po tym incydencie szantażowała mnie do końca szkoły:( Miałam jeszcze wiele takich przygód ale nie będę tak od razu pisała, bo i tak długi post się zrobił.