Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Uskrzydlona

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Witam mam ogromny i nietypowy temat. Żeby nie było na wstępie mówię, że nie jestem zafascynowana Chinami, złożyłam podanie na sinologię ( czyli język chiński) bo uważałam, że będą po tym dobre zarobki - w końcu w Polsce jest mało osób, które znają chiński. Dostałam się na zaoczne na Uniwersytet X. Starałam się na maksa i udało mi się po 1 semestrze przenieść na dzienne. Juhuu myślę sobie chyba mam do tego głowę . Ale poszłam tam na zajęcia. Jest okropnie , nauczycielka się na mnie uwzięła, nie rozumiem co się na lekcji dzieje chociaż uczę się ok 12 godzin dziennie i dodatkowo czuję, że nie potrafię żyć sama w obcym mieście. jestem tu już prawie 8 miesięcy, więc to nie jest przejściowy stan samotności. Ciężko mi jest bez rodziny i chłopaka bo wracam raz na 2-3 tygodnie ..Trochę wstyd ale praktycznie dzień dzień płaczę;/ Dodatkowo sprawa wyjazdu. Jest możliwość wyjazdu na semestr do Chin , ale nie ma mowy nie chcę jechać. Problem jest w tym że wszyscy chcą jechać. A jesli pojadą to jak wrócą nie ma szans żeby dociągnęła do ich poziomu... I tu moje rozważania , jak byście zrobiły na moim miejscu zostały i się męczyły , czy przeniosły na inny kierunek np. germanistykę do innej uczelni, która jest bliżej domu ? Zawsze marzyłam o tym żeby być tłumaczem i w sumie teraz jak widzę przyszłość to ładniejsza jest wizja tego niemieckiego ( nie ze względu na zarobki). Mam dylemat ponieważ trochę szkoda mi stracić roku , ale z drugiej strony czy jest rok na przestrzeni całego życia. No i boję się uczucia porażki ;/
×