Nie wiem co zrobić. On jest taki męski. Co tydzień, podczas mszy, wpatruję się tylko w niego i fantazjuję, że zdziera ze mnie sukienkę, rzuca na organy i posuwa rytmicznie do taktu pieśni wikarego. Ach, jak ja cierpię. Myślicie, że powinnam mu powiedzieć, że mi się podoba? A może nic nie mówić, tylko ubrać się kusząco? Jak myślicie?