Tratwa widzę, że masz niestety w tym doświadczenie :( Ale widzę, że sobie radzisz- to dobrze :) Ja jestem niestety na początku swojej rozstaniowej męki. Wiesz, trudno było mi nie wierzyć w jego słowa, bo to ON zawsze robił mi afery o kolegów i że baby takie są, że kręcą i kombinują. Jakie to kurde niesprawiedliwe! Ja byłam 100% wporządku, a tu takie coś. I jeszcze mi powiedział na do widzenia, że na pewno długo będzie sam i że czuje smutek ale nie chce go okazywać, żeby się nie dołować :) Czytaj- chodzi na wszelkie możliwe spotkania z nową koleżanką. Jeszcze ostatnio jak poszłam do kina z koleżanką potrafił się odewać że jakiś kabel mi podrzuci, jak mówiłam że jak będę potrzebowała to się odezwę. Powiedziałam, że nie chcę i jestem w kinie na co on, że on też idzie (tak jakbym nie wiedziała z fb że idą na pokaz filmowy). No szczyt złośliwości! Na szczęście się opamiętałam i powiedziałam, że mnie to nie interesuje i niech sobie robią co chcą. Ale dzisiaj, no cóż...znowu mnie nachodzą wspomnienia i fantazje a co by było gdyby. Jakbym była tak, zrobiła to czy tamto. Okropność! I Tratwa- nie przejmuj się, bo widziałąm, że pisałaś coś o poniżaniu się. Ja na koniec (i nie tylko) też się niepotrzebnie przypłaszczyłam (ehh), ale emocje były zbyt duże no i SZOK! Pozdrawiam Was dziewczyny i łączę się w ubolewaniu nad zawiłośćią męskiej natury.