-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Reputacja
0 Neutral-
Hej dziewczyny :) Nie pisałam tutaj chwilę, bo jakoś nie miałam weny, ale podczytuję Was regularnie. Ja mam ostatnio jakiś kryzys, dziś było niby wszystko ok, ale po kolacji zeżarłam jeszcze kawał ciasta drożdżowego, nie byłam głodna, ale zeżarłam. Kurcze dziewczyny potrzebuje kopa motywacyjnego, bo zaczynam sobie folgować... Oby to był tylko jednorazowy wyskok...
-
Hej, sorki, że tak późno, ale mam dziś jeszcze trochę spowolnione ruchy, chociaż czuję się już o niebo lepiej i na pewno dziś coś poćwiczę :) Bardzo cię cieszę, że mój organizm tak szybko uporał się z tym paskudztwem. U mnie z samego rana takie statystyki: Wzrost: 160cm Waga początkowa = Waga z ubiegłego tygodnia: 64,9kg Waga obecna: 63,2kg Waga docelowa: 50kg Wiek: 23 lata Bardzo się cieszę, że waga spada, chociaż tę radość z dzisiejszej wagi raczej trzymam w ryzach, bo to może być skutek mojej choroby i tego, że wczoraj zjadłam tylko śniadanie i wymiotowałam. Ale jest fajnie i jadę dalej :) Dziewczyny gratuluję każdej z Was wyników i determinacji. Świetnie Wam idzie! Nawet jeśli jest malutki wzrost, to waga wkońcu ruszy i to pewnie z kopyta, więc walczymy dalej. Domisssa ja również jestem z Ciebie dumna kochana, że się nie poddałaś. Jesteś już o krok od celu, gratuluję :) nowa stara na pieczarki na pewno na miesiąc, ale jeśli nie było by tak źle, to może zostałbym jeszcze na sierpień. To mój pierwszy raz, dlatego nie wiem, jak mi to będzie szło, ale wierzę, że dam sobie radę i może pozbędę się trochę tłuszczyku :)
-
Hej dziewczyny, wczoraj napisałam długiego posta, ale mi go zeżarło, a że było już późno i padłam ze zmęczenia zrezygnowałam z pisania go ponownie, wybaczcie. Wczoraj wszystko było dobrze i dietowo i cwiczeniowo, ale dziś dopadła mnie grypa żołądkowa, boli mnie głowa, brzuch i mam nudności ;((( taki piękny dziś dzień a ja leżę w łożku, no ale cóż poradzić. Połowa mojej rodzinki już chorowała, a teraz przyszła kolej na mnie.
-
Jak tak czytam Wasze posty, to strasznie mi wstyd, bo Wy macie tyle obowiązków, pracę, dzieci, dom itd. i jeszcze zdążycie poćwiczyć i dietować, a ja mam dużo wolnego czasu, a często ciężko mi się zmotywować i ruszyć d**e z kanapy. Wielki podziw dla Was dziewczyny.
-
Jeeej ale się rozpisałyście, aż miło poczytać ;d Blanka tak, studiowałam na PWSZ i Tarnów poznałam bardzo dobrze, często się wieczorami włóczyłam z ziomkami :p Agdula nieźle lałam, jak przeczytałam o Twoim psie ;d ale fakt, że pies potrafi wymęczyć i to to właśnie chodzi. A i ignorujemy wpisy jakiś szczyli. Chilli kurcze masz w głowie prawdziwą kopalnię pomysłów i motywacji :) Jak Ci zazdroszczę (oczywiście pozytywnie) takich wymiarów, ja jeszcze sporo muszę poczekać, żeby wejść w moje rurki, które zalegają na dnie szafy. W pełni na to zasłużyłaś i cieszę się razem z Tobą :) Fili80 gratulacje! Oby tak dalej! Azkaa, dodob super, że się dołączacie, ja też tu jestem świeżynką (dopiero wczoraj dołączyłam), a już czuję mega wsparcie ze strony dziewczyn. Razem damy radę ;) A u mnie dziś całkiem, całkiem. Rano owsianka później jabłuszko, na obiad zuka i kawałek gotowanego mięska, później kilka truskawek (staram się owoce jeść raczej przed południem, ale dzidek kupił truskawki i jak tu dziadziowi odmówić?), jeszcze czeka mnie kolacja, a dziś serwuję 2 kromki chleka razowego z makrelą wędzoną. Dziś z wodą byłam trochę na bakier, bo biegałam od rana po mieście,ale jakiś 1l wypiłam, więc nie ma dramy, do wieczora jeszcze coś wypiję ;) Poćwiczyłam godzinkę i mam zamiar pobiegać jeszcze 0,5h, tylko żeby to nie był słomiany zapał.
-
Cześć kobietki! Ja dopiero zaczynam swoją drogę do wymarzonej sylwetki, a że mam sporo do zrzucenia to będzie ona długa i na pewno niełatwa... Kilka słów o mnie: prawie 23 lata, 160 cm, waga ok. 66kg, jutro się zważę i napiszę dokładnie. Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie do Waszego grona i będę mogła czerpać od Was tą zarąbistą energię i motywację do walki. Pozdrawiam cieplutko :)
-
Cześć kobietki! Ja dopiero zaczynam swoją walkę z nadprogramowymi kilogramami, których niestety dużo się uzbierało :( Moja historia nie jest zbyt wesoła, dlatego opiszę ją w skrócie, coby Was i siebie nie zasmucać. Mam (prawie, bo jestem z grudnia) 23 lata i od jakiś trzech lat zmagam się z zaburzeniami odżywiania. Najpierw głodziłam się miesiącami, a później kiedy chciałam zacząć normalnie żyć i jeść mój metabolizm był tak rozregulowany, że wszystko co zjadłam "odkładał", dodatkowo zaczęło się zajadanie stresów i samotności. Przytyłam bardzo dużo i nie mogłam sobie z tym poradzić. Miałam dość siebie, dośc życia, moja (zawsze niska) samoocena jeszcze bardziej podupadła. Miałam ogromne wyrzuty sumienia, gdy zjadłam cokolwiek, ale nie potrafiłam się powstrzymać. I wtedy zaczęłam wymiotować. Ale nie trwało to długo, bo któregoś dnia (to był początek maja tego roku) zdałam sobie sprawę, że nie mogę i nie chcę dłużej tak żyć. Bo praktycznie przestałam wychodzić do ludzi, bardzo się wstydziłam i nienawidziłam siebie. Wiem, że powinnam iść do jakiegoś specjalisty, ale jakoś nie mogłam się przemóc. Teraz czuję, że mogę sobie z tym wszystkim poradzić. Zaczynam jeść zdrowo i ćwiczyć, bo mam spory balast do zrzucenia. Dodam jeszcze, że mam 23 lata, 160cm, nie wiem ile obecnie ważę, jakiś czas temu ważyłam 68kg, ale mam nadzieję że od tego czasu trochę spadło, bo troszkę więcej się ruszam, próbuję zdrowo i normalnie jeść. Jutro stanę na wadze i dam Wam znać z jaką wagą będę startować. Bardzo Was proszę o przyjęcie mnie do swojego grona, bo potrzebuję motywacji i wsparcia. Po raz pierwszy opowiadam komukolwiek o swoich zaburzeniach i mam nadzieję, że to będzie takim drugim krokiem do normalnego życia, bo pierwszy krok (czyt. zmiana myślenia i uświadominie sobie problemu) już za mną. Pozdrawiam Was cieplutko :)