Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

zbuntowana1

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Wszystko napisane przez zbuntowana1

  1. zbuntowana1

    Partnerka cz 1

    Jak wytłumaczyć chłopakowi, że chcę być przez niego kochana? Powiedź mu w prost. Jak powiedzieć, osobie, którą się kocha, że nie czuje się kochana? Jak ją zranić, do tego stopnia? To nieludzkie! Co zrobić, żeby wiedział… że mi go brakuje… gdy słowa nie pomagają. Związek na odległość taki jest? Człowiek musi się wtedy nauczyć mówić wprost, mimo, że całe życie operował na gestach i sugestiach. I wkurza się, że te gesty i sugestie nie działają… ale gdy słowa też nie działają(?) Powiedziałam ostatnio chłopakowi, że chcę iść na randkę… nie wiem czy bardziej boli mnie to, że oboje nie jesteśmy wstanie zrobić nic w tym kierunku by ona się odbyła, czy to, że mówię, mu co czuje, a on ma to gdzieś. Przejął się tym… tez tego chciał… a rezultat równa się zero. Chciałam go gdzieś wyciągną, chciałam z nim iść na spacer, chciałam z nim pojechać na wycieczkę rowerową. Randką dla mnie nie jest jedynie kolacja w drogiej restauracji. Wręcz przeciwnie, wiem, że tam nie pasuje i raczej unikam takich miejsc. Poznaliśmy się na wakacjach. Szybko poszło, pocałunek, szybka randka, seks. Mój pierwszy raz, jego… oj niekoniecznie. Wielkie szczęście, zauroczenie, i po tygodniu szara rzeczywistość. On pracował w czasie wakacji, był zmęczony, ja nie miałam wiele obowiązków i chciałam być z nim. Kłótni o to nie było, bo ja ROZUMIAŁAM (to słowo jest dla mnie chyba przekleństwem w życiu), że ma on obowiązki i ciężko pracuje, na wymarzony samochód. Byłam z niego dumna (imponowało mi, że w wieku 18 lat jest zdolny pracować całe wakacje, by mieć coś swojego). Jednak potem się zaczęło… spał ze mną, rano szybko uciekał… dlaczego? Bo lodówka była pusta, u niego w domu czekała go perspektywa już robionego śniadania przez mamę (daleko do siebie nie mieliśmy). A ja? Siedziałam chwile na łóżku, po tym jak wyszedł, a chwile wcześniej powiedział, że zadzwoni… nigdy nie dzwonił… raz że nie miał nic na koncie, a dwa… zawsze było coś ważniejszego, chociaż on uważał, że po prostu był zajęty. Było mi przykro, kiedy przechodziłam koło jego domu idąc do sklepu po śniadanie. Jeszcze poprzedniego dnia po seksie, tuląc się do niego, dopóki nie oznajmił, ze idzie zapalić, miałam perspektywę tego, jak idziemy razem za rękę do tego cholernego sklepu i razem robi a potem spożywamy śniadanie śmiejąc się i rozmawiając o niczym…. Chyba za dużo filmów się naoglądałam. Mówię, o nim źle, bo źle się przez niego czuję. Kolejny raz płaczę, kiedy on myśli, że nic się nie stało. Nigdy nie widział… dopiero jak go wkurzyłam tak poważnie, pytał co mi jest. Czasami posuwał się do stwierdzenia, że chyba mam okres bo wytrzymać ze mną nie idzie. Pamiętam, jak mnie tulił, gdy płakałam. Kilka dni po naszym pierwszym razie, strasznie bolał mnie brzuch, oddawałam mocz razem z krwią i byłam przerażona. On też. Na szczęście okazało się to zwykłym zapaleniem pęcherza, nigdy wcześniej go nie miałam, więc przed sama wizytą u lekarza miałam setki czarnych myśli. Dwa miesiące temu jak byłam u mojego chłopaka na noc, znowu mi się to przydarzyło. Z bólu chodziłam w kółko po pokoju. Pamiętam jego minę, był wkurzony. Ale cała noc spaliśmy w jednej pozycji. Na tak zwana łyżeczkę, cała noc tulił mnie i trzymał gorącą dłoń na moim brzuchu… I jak mam go nie kochać? Ale jak żyć z człowiekiem, który ma momenty…? Wracaliśmy kiedyś ze starówki w mieście w którym studiuję ( jestem rok starsza od mojego chłopaka) nigdy się tak nie uśmiałam przy drugiej osobie, nigdy wcześniej nie byłam tak szczęśliwa. Szyliśmy obok siebie i gadaliśmy głupoty. Coś o chińczyku, i że kebab był robiony z psa, albo budy, i że to jak w filmie „Job”, że w szafkach pochowane są smycze i kagańce… było tak okropnie zimno i chyba zaczęło kropić, ale nigdy, ale to nigdy wcześniej się tak nie czułam… przy nim. Nie umiem się z nim kochać… on seks uwielbia, ja mam spokojniejszy temperament. Potrzebuje nastroju, muzyki, wstępu, a przedrzymskim czułości, muszę wiedzieć, że robię to z kimś kto mnie kocha. Dla niego seks to bardziej pornos… daje upust emocjom. I koniec. Choć może nie do końca. Mój luby nie raz starał się by mnie „nakręcić”. Ale jak mam się kochać z chłopakiem, do którego mam żal. Że nie jest ze mną wstanie wyjść na spacer, że obiecuje coś i NIGDY nie dotrzymuje słowa. Może zdarzyło mu się kilka razy. Najbardziej boli jak dzwonię do niego, bo od tygodnia nie rozmawialiśmy, on nie może rozmawiać i szybko rzuca że zadzwoni później, a ja siedzę przy telefonie do 1-2 w nocy i czekam i wiecie co? Jeszcze nigdy nie zadzwonił… mój chłopak nie miał nigdy w żuciu łatwo. Teraz kończy zawodówkę, co miesiąc dostaję marną wypłatę jak to w szkole zawodowej, ale zawsze coś. Za to opłaca swoje rachunki za telefon, paliwo, ubezpieczenie i naprawy auta i PAPIEROSY, a także wiele innych. Dlatego zawsze jestem WYROZUMIAŁA i nigdy nie naciskałam na to by przyjeżdżał do mnie, wiedziała, że nie ma kasy lub po prostu mi o tym mówił. Ostatnio zaproponowałam mu przyjazd do mnie na weekend, ale odmówił, był już spłukany, kupił tubę do auta, był taki szczęśliwy, a ja ROZUMIAŁAM, bo bardzo mu na tym zależało. Kiedy dzwoniłam w ciągu tygodnia, od tamtej rozmowy, trzy razy, do niego za każdym razem szedł kupować fajki. Szczerze mówiąc serio myślałam, że nie ma gorsza bo kupił tubę. Dodam, że zamiast dwóch paczek papierosów ma bilet do mnie. Było mi przykro jak tłumaczył, że po imprezie marzy by zapalić. Dzisiaj znowu dzwoniłam, bo wiedziałam, ze on nie oddzwoni… był zmęczony, jak zawsze… wrócił ze sklepu, był po papierosy, chwilę coś pomruczał i powiedział, że jest bardzo zmęczony i idzie spać. Mieliśmy porozmawiać… byłam wściekła… powiedziałam mu, że pewnie by nie zadzwonił, on odparł, że miał to za chwilę zrobić, ale go wyprzedziłam. Zapytałam co by mi powiedział, cześć, idę spać? Powiedziałam mu dobranoc już drżącym głosem, bo czułam jak miliony łez spływały mi do oczu… Kocham go, ale nie czuję się zawsze kochana. Częściej to ja jeżdżę do niego. Wpadam, na weekendy, kilka dni w tygodniu, jego urodziny itp. niestety zawsze mam przeczucie, że przyjeżdżam na seks. Tylko po to. Jest dobrze, ale kiedy oznajmiam mu nie dzisiaj… zaczyna się. Najpierw jest słodki, trochę się zaczyna, całuje, podnieca… a ja? Idę w zaparte… nie mogę się przełamać. Nadal na wątrobie leży mi wiele rzeczy. Dzień wcześniej przepłakałam przez niego pół nocy,a teraz mam jak gdyby nigdy nic udawać, że wszystko jest w porządku i oddać mu swoje ciało?… potem jest gorzej on w końcu odpuszcza, jest wściekły, nie ukrywa tego, czasami rzuci jakimś komentarzem i idzie zapalić… tak się uspokaja. Nigdy nic nie mówi, nie kłóci się nie odpiera argumentów, po prostu idzie zapalić...
×