Witam.
Jestem młodą osobą - mam 18 lat. Postanowiłam tutaj napisać, ponieważ sama nie wiem już co mam robić.
Od dziecka miałam bardzo gęste włosy. Grube i mocne - raj dla mojej cioci, która ćwiczyła na mnie przeróżne uczesania. Miałam ich tak dużo, że często mnie denerwowały. Teraz oddałabym wiele, żeby mieć ich tyle, co kiedyś...
Rok temu włosy zaczęły mi wypadać. Nie przejęłam się tym za bardzo. Był to okres dużego stresu dla mnie i moja dieta również pozostawiała wiele do życzenia, więc stwierdziłam, iż tu leży właśnie przyczyna. Szybko wróciłam do zdrowego odżywiania, starałam się zredukować stres, zaczęłam brać jakieś tabletki ze skrzypem i poszłam podciąć włosy (dodam,że nigdy ich nie rozjaśniałam, farbowałam itp.)
Jednak po pewnym czasie zauważyłam, że wypada mi ich więcej. Kupiłam szampon, balsam i lotion Seboradin z apteki oraz tabletki Vitapil (które naprawdę polecam). Początkowo rzeczywiście jakby wypadało ich mniej, ale był to efekt krótkotrwały. Po 2 miesiącach postanowiłam spróbować szamponu i odżywki Jantar, które poleciła mi znajoma. Jestem osobą, która kocha sport i dużo trenuje, więc pomyślałam, że może brakuje mi witamin i minerałów. Oprócz Vitapilu, zaczęłam przyjmować cynk, magnez, żelazo wit.D, A, E oraz z gr.B. Zaczęłam pić herbatę ze skrzypem, jeść siemie lniane, orzechy i wszelkie inne rzeczy korzystnie wpływające na włosy.
Tymczasem efektów brak. Rodzina i znajomi zaczęli zauważać, że włosów mam coraz mniej. Z racji,że moja mama i siostry mają problemy z tarczycą, ja też poszłam zrobić badanie krwi. Wszystko w normie. Znowu postanowiłam zmienić szampon. Ponoć bardzo dobry - Revitax. Mnie niestety nie pomógł.
Byłam zrozpaczona. To już nie było wypadanie, a po prostu łysienie. Poszłam do trychologa. Kobieta zdiagnozowała u mnie łojotokowe zapalenie skóry głowy. Jedyne co mi poleciła to jeść więcej witamin i kupić szampon przeciwłupieżowy. Z racji,że nie byłam usatysfakcjonowana z tej wizyty, znalazłam innego trychologa. Bardzo miła babeczka. Również zdiagnozowała u mnie łojotokowe zapalenie skóry głowy. Powiedziała, że trzeba szybko znaleźć przyczynę, ponieważ zaczynają mi się robić przerzedzenia,a z cebulki wychodzi tylko jeden włos (u zdrowej osoby powinny wychodzić ponoć 3-4 włosy). Dodała też, że mimo wszystko mam bardzo odżywione cebulki (efekt Vitapilu, innych witamin i zdrowego odżywiania). Kazała zrobić badania krwi na różne hormony i żelazo. A na skórę głowy dała mi peeling oraz szampon hamujący wypadanie.
Szczerze byłam zdziwiona,że mam ŁZS. Włosy mi się jakoś szczególnie nie przetłuszczały, nic mnie nie swędziało i nie miałam żadnej "skorupy", ale ponoć niektórzy tak mają.
Wyniki krwi zrobiłam. Jedyne co to prolaktynę miałam troszkę za wysoko. Ucieszyłam się, bo myślałam,że znalazłam przyczynę.
Przyjmuję tabletki od 4 msc. Włosy jak wypadały, tak wypadają... Stosowałam różne szampony (Nizoral, Oliprox, Biotar) ponoć skuteczne przy ŁZS. Balsamy, płukanki i wcierki ziołowe.Produkty spożywcze, które pomagają zwalczyć to paskudne choróbsko i nic. Zostało mi ok 1/6 włosów, co miałam kiedyś. Nie mogę mieć żadnego kitka, bo widać przerzedzenia,a przecież ciągle łysieję. Nie mam żadnych małych włosków.. Włosy są matowe, suche, bez połysku, plączą się. Stosuję na nie olejek rycynowy. Poprawia trochę ich wygląd, ale i tak wyglądają tragicznie.
Niedługo idę do dermatologa. Mam nadzieję,że on poleci mi coś dobrego.
Czy macie może jakieś rady?Możecie polecić jakieś kosmetyki? Z chęcią przeczytam jak Wy radzicie sobie z tą dolegliwością.