Ostatnio umówiłam się z kolegą z pracy. Od razu zaznaczę, że nie jestem nim zainteresowana jako facetem, traktuję go jak brata lub kuzyna, choć on chciałby czegoś więcej. Mamy 40 lat. Ja jestem panną, mam córkę, on jest kawalerem, dzieci nie ma, jest jedynakiem mieszka tylko z mamą. Jest on bardzo skąpy. Ostatnio umówiliśmy się,że razem spędzimy dzień. Była ładna pogoda, chciałam żebyśmy poszli do kawiarni. On powiedział że nie ma sensu tak się rozrzucać z pieniędzmi, bo to jest rozrzutność. Powiedział,że gdybym go wcześniej poinformowała, że chcę coś zjeśc lub napić się to on by wziął z domu w plecaku 2 termosy z kawą i herbatą, kanapki i ciastka i moglibyśmy siąść na ławce i jeść. A gdyby padał deszcz to wejść z tym na dworzec albo do galerii( między pasażami na korytarztu są tam ławki) i tam jeść i pić. Nie spodobał mi się ten pomysł, poczułam się jakby żałował na mnie. Zażądałam żebyśmy jednak poszli do jakiegoś lokalu. Wtedy on zaproponował, że kupi mi kawę w Żabce, a sobie nie bo nie jest mu to potrzebne, ale za godzinę, bo teraz kawa kosztuje 6 zł, a za godzinę będzie kosztować 2 zł, bo po 18 są zniżki. Byłam zła, ale poczekałam, po godzinie kupił mi tę kawę, wypiłam ją siedząc z nim na przystanku autobusowym, bo do lokalu to on przecież nie pójdzie. Poza tym on jest miły, ale w bardzo denerwujący sposób, cały czas mi mówi,żebym uważała na siebie. W końcu w złości wykrzyczałam mu, że niby na co mam uważać. Przytoczę co mu powiedziałam: Na co ..., mam uważać? Na dzikie zwierzęta?-nie ma ich w naszym mieście. Żeby nie zaliczyć wpadki?-jestem po menopauzie. Żeby mnie nie zgwałcili?- nie chodzę nocami w niebezpieczne miejsca. Żeby nie zgubić drogi do domu-nie jestem małym dzieckiem. Więc podaj mi na co konkretnie mam uważać. I cisza. On powiedział,że bardzo przeprasza, że źle się wysłowił, że to wszystko dla mojego dobra. Poza tym on jest bardzo religijny. W listopadzie zeszłego roku spotkaliśmy się na cmentarzu, prosił żebyśmy się razem pomodlili, choć ja jestem bardzo mało wierząca. Lubiłam go jako kumpla, ale to wszystko się skumulowało i zaczynam go nienawidzieć. Moja rodzina uważa,że właśnie z powodu skąpstwa on się nigdy nie ożenił. Co o nim myślicie. Czy też byście go znienawidzili? Nadmienię, że nienawidzę chamskich mężczyzn, ale takich podnóżków jak on też ciężko polubić. Napiszcie co o tym sądzicie.