Hej, chciałabym wiedzieć jakie jest wasze zdanie. W skrócie powiem, że studiuje dziennie, wynajmuje stancje, jestem tylko 100km od domu, ale po prostu czuje totalny bez sens. Nie widzi mi się mieszkać z obcymi ludźmi (już 3 rok) Nie są dla mnie źli, tylko po prostu wydaje mi się, że potrzebuje jakiejś stabilizacji, prywatności, ciszy. etc. Mam faceta i chciałabym żeby on zaczął o tym myśleć, i coś ogarniać, ale ja nie chce mu o tym mówić bo pomyśli , że chce dzieci, ślub itd. Jesteśmy ze sobą 1,5 roku. Niby krótko, ale czuje, że to bycie samemu w czterech ścianach mnie przytłacza. Wiem, że może troche przesadzam, ale chciałabym czegoś innego. Mieliście tak?