-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez żelka_123
-
Mój brat nie ma znajomych i ciągle siedzi w domu. Jak mu pomóc?
żelka_123 dodał temat w Dyskusja ogólna
Witam! Chciałam się podzielić moim problemem, który dotyczy mojego brata. Ma 25 lat i mam wrażenie, że cierpi na jakieś zaburzenie lub lęki i potrzebuje pomocy. Zacznę może od początku, cofając się trochę lat wstecz. Jako dziecko, do mniej więcej gimnazjum był dzieckiem bardzo wesołym, rozbawiającym wszystkich wokół, lubił się wygłupiać i zapowiadało się, że wyrośnie z niego naprawdę lubiący życie i zaradny młody człowiek. Niestety, w okolicach gimnazjum wszystko zaczęło się zmieniać. Przestał lubić chodzić do szkoły, unikał tego, wymyślał jakieś wymówki, odechciało mu się uczyć. Nauka i chodzenie na lekcje zaczęło go przerastać i wolał zostać w domu. Grono znajomych chyba zaczęło się kurczyć. Coraz rzadziej odwiedzał kolegów i odwrotnie. Warto dodać, że moja mama nie pracuje od wielu lat. Zrezygnowała z tego, aby się nami (mną i bratem) zajmować w domu, a tata pracował. I myślę, że tutaj w dużym stopniu tkwi problem. Wiem, że mama żałuje tej decyzji, a tata jest po prostu pracoholikiem, który gdy byliśmy mali ciągle był w pracy i jakoś nie miałam z nim dużo kontaktu. Nie chodził z nami na spacery, ani na wycieczki. Brata nigdy nie wziął pokopać w piłę, czy na przysłowiowe ryby. Ale ma bardzo dobre serce i zawsze był pomocny. Jednak brakowało wspólnego czasu. Uważam po prostu, że nie przekazał mojemu bratu pewnych zachowań, czy prawd życiowych, jakie ojciec powinien przekazać synowi. A teraz widzę, że już machnął na niego ręką, co jest przykre. Moja mama natomiast jest od zawsze samotna, tzn nie miała nigdy w tacie partnera do rozmowy, wspólnej podróży, wyżalenia się, bo on pracował na rodzinę. I wydaje mi się, że tymi "obowiązkami" obarczyła mojego brata. Tzw toksyczna miłość matki do syna. Ja wyprowadziłam się jakiś czas temu i uwolniłam trochę od jej nadopiekuńczości. Natomiast mój brat mieszka z nimi. Właśnie kończy studia, więc wychodzi z domu parę razy w tygodniu na zajęcia, czasem do sklepu i tyle. Co ciekawe, na studiach znowu zaczęła go interesować nauka, tzn stał się bardzo sumienny i ma dobre oceny. Wiem też, że w zaciszu pokoju pisze jakieś opowiadania fantasy, które daje do wglądu tylko mamie. Nie wiem, co ma zamiar z nimi zrobić, ale dobre i to, że w ten sposób spędza czas. Nie pije, nie pali, więc kłopotliwy nie jest. Problem w tym, że on po prostu nie wychodzi z domu, poza studiami i wyjściem po zakupy. Nie ma znajomych. Nigdy nie miał dziewczyny. Nigdy nie pracował (czasem tylko pomaga tacie w pracy w pracach bardziej fizycznych). Jest bardzo wrażliwy i skryty. Jest dobrym bratem, bo mogę na niego liczyć. Ale tak mi go szkoda i nie wiem jak mu pomóc. Mój brat kiedyś miał nadwagę, ale poradził sobie z tym i tutaj przejawiła się jego silna wola i determinacja. Ale czemu nie jest tak w innych sferach? On po prostu nie żyje, tylko egzystuje. Całymi dniami sied*******mputerze. Gra i nie wiem co jeszcze, nie ma normalnego FB, tylko jakiś "fejkowy" i tam chyba rozmawia z jakimiś ludźmi, nie wiem o czym. To chyba jego jedyni "znajomi". Nie wyobrażam sobie jak on miałby pójść do pracy. Chyba odkłada to wciąż zasłaniając się studiami. Ale w wakacje, kiedy miał chyba z 4 miesiące wolne nie szukał niczego i siedział w domu. Wydaje się mega niezaradny i przestraszony. Jego relacja z matką jest dziwna. Widać, że mama próbuje nie zauważać problemu i mnie zbywa lub się denerwuje, jak zaczynam mówić o bracie. Mój brat, kiedy go gdzieś wyciągam i zapraszam (spotkanie towarzyskie itp) woli zostać z mamą w domu i coś obejrzeć w tv. Moja mama niby mówi niech idzie, ale wyczuwam w jej głosie, że myśli "a po co", "jak nie chce to na siłę niech nie wychodzi" i cieszy się, że on z nią zostaje. Nawet jak brat odwiedzi mnie raz na ruski rok, to mama dzwoni do niego o 22, że już późno i żeby wracał i już panikuje, że jest sama. Ona zwierza mu się ze wszystkiego, dużo rozmawiają, opowiada mu o swoich dolegliwościach i oczekuje zawsze wsparcia. Rozumiem to, ale to już się dzieje na zbyt dużą skalę. Nie miała/nie ma tego u taty, więc skupiło się na moim bracie. Oni nawet we dwójkę do tej pory jeżdżą na wakacje, ferie zimowe. Mama i 25 letni syn. Obawiam się, że mój brat może cierpieć na depresję lub ma jakiś lęk przed kontaktami z ludźmi, poznawaniem nowych osób i podejmowaniem życiowych decyzji. Od zawsze żył pod kloszem, a mama broniła go przed szansą sprawdzenia na własnej skórze, co to porażka, zła decyzja, próbowanie nowych rzeczy. Dlatego siedzenie z nią w domu jest dla niego bezpieczne i wygodne. Dodam, że oczywiście nie dokłada się do żadnych opłat. Boję się, co będzie z nim za te 5, 10 lat. Moi rodzice będą już starsi. Czy on będzie mieszkał nadal z nimi? Jeśli nie, to jak przeżyje to moja mama, na pewno trudno byłoby się jej z tym pogodzić, chociaż tak byłoby najlepiej. A jeśli tak, to czy on będzie w stanie ich tym razem utrzymać i wziąć to na klatę i się nimi zajmować kosztem własnego życia? A może będzie siedział wciąż w domu i korzystał z ich emerytury. Nie wiem już sama, jak to będzie. A co będzie, jak rodziców już zabraknie? On nie ma nikogo. Będzie samotny? Zdziwaczenie i będzie żył we własnym świecie? On nawet nie przejawia zainteresowania płcią przeciwną. Nawet nie próbuje wyjść i kogoś poznać. Czy naprawdę dobrze mu tak jak jest? Może tak sobie wmawia, a jakiś strach i presja mamy blokują go. To mój brat, więc martwię się. Co o tym myślicie? Co mogę zrobić? Co mogło spowodować taką zmianę? Czemu się taki stał? Rozmowy już mam za sobą, mama nie przyjmuje do wiadomości niektórych faktów i chyba nie chce myśleć i przyznać się do tego, że to nie jest już normalna sytuacja. Mój tata dalej pracuje i machnął chyba na niego ręką. A brata próbuje wyciągać, ale ile można. Pomóżcie proszę.