eute
Zarejestrowani-
Zawartość
396 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez eute
-
Ja tak na chwilę z boku: ale po co zmieniać?
-
To do gastroenterologa duchem!
-
i jeszcze może co owocnego z tego wyniknie, a z psychologiem to co? tylko płać i płać
-
Nie tam, z tym psychologiem to była podpucha. Ja tam nie wierzę w takie czary - mary psychologiczne.
-
Każdy ma takich przyjaciół, na jakich zasługuje. A na serio - okoliczności były nietypowe. a wszystko od kontekstu zależy.
-
Ehm, nie zrozumiałam!
-
i postanowiłam podzielić się tą wiadomością z wami.
-
BEdzie dobry. Już to czuję w kościach. Strzyka!
-
Już powstałam. I też postanowi Już powstałam i też postanowiłam powiadomić o tym świat.
-
o czym piszecie? bo nie chce mi się czytac
-
Lepiej jak pomarańczowa niż zielona, chociaż zielona utlenia się do brązu. pomarańczowa nie wiem, czy się utlenia do czegoś
-
Ale bez kryptoreklamy proszę proszę i proszę.
-
Jak bardzo naturalistycznie zrobiło się na moim temacie. A z ciekawości dopytam: używacie też mydła, czy samą wodą?
-
Prawa autorskie są jak własna, wyżej wspomniana d.pa, nikt nie może ci ich zabrać. (z d.pą chyba tak jest, nie?)
-
Kwestia gustu. Są ci, którym wygoda nie służy.
-
Tak, założyłam dwie kłódki.
-
Nam? reprezentujesz jakiś kolektyw? Odpowiadając na pytanie: zawsze nią będziesz mógł wytrzeć sobie... nosa na ten przykład.
-
albo może jeszcze zmienię
-
a to epilog: Weszła do świątyni. Uniosła głowę. Kolumny nad jej głową łączyły się łagodnymi łukami, zastępując sklepienia, jakie widziała na tamtej wyspie. Była sama. O tej godzinie nawet ptaki stroniły od tego miejsca. Usiadła na progu i spojrzała przed siebie. Nie widziała morza, choć wiedziała, że powinno tam być. Mgła zasłaniała wszystko, zmieniając drzewa, budynki, niebo i wszystko inne w sinawe tło. Było już niemal dobrze. Zostawiła za sobą wszystko, nawet to, co było dobre. Czasem tak się zdarza. Zupełnie przez przypadek. Nie ze złej woli. - Idziesz? - wyrwał ją z rozmyślań kobiecy głos. Podniosła się. Otrzepała spodnie. Raz jeszcze spojrzała przed siebie. Może miała nadzieję, ze mgła już się rozrzedziła i wreszcie dojrzy to, czego dotychczas nie widziała? Nic z tego - westchnęła rozczarowana. Podeszła do taksówki. Wsiadła. Statek odpływał za pół godziny. Musiała się spieszyć.
-
Dzięki, nie poddam się... Chyba... Nigdy...