Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

littlebadangel

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

1 Neutral

1 obserwujący

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Moja córka ma 13 lat. Ma przyjaciółkę z ktora zapoznala sie w drugiej klasie podstawówki (nazwe ją Asia). Bardzo dobrze się dogaduja, malo sie kloca i w ogole, moja coreczka (dam jej w tym temacie imie Ola) ma również jeszcze jedna przyjaciolke (nazwijmy ją Julka). Ma swietne relacje i z Asią, i z Julką, ale w Asi coś mi nie gra. Codziennie po szkole Ola zamyka się w swoim pokoju i dzwoni do Asi. I nie mam nic przeciwko dzwonieniu do przyjaciółki, no ale codziennie do siebie dzwonia i gadaja 2 godziny! A to juz lekka przesada... a po skonczonej rozmowie pisza smsy przez jakąś godzine. I Ola mowi ze tak sobie pisza, ale jak ktoregos dnia sprawdzilam jej komorke to tylko Ola pisala do Aski, i na na dodatek gorączkowo ja przepraszala! :o nie uwiezycie za co... cytuje: "Asia, przepraszam ze musialam konczyc rozmawiac, ale mama mi juz kazala, blagam wybacz, zrobie wszystko :'( :((" to mnie zaszokowalo. Tym bardziej ze ja im nie kazalam konczyc rozmawiac, mimo ze ich dlugie rozmowy mnie wkurzaja. Ja czasem widze i slysze ze jak Ola gada z Asia, to juz jest przemeczona i po prostu widac ze jej sie nie chce. A jak mowie jej zeby konczyla, i stoje w drzwiach jej pokoju i czekam az skonczy to slysze krzyki Asi. Ale nie slysze wyraźnie co ona do niej mowi, w kazdym badz razie slysze krzyk. Ola zawsze lubiła wychodzic z Julka na dwor i codziennie wychodzily, a ostatnio widze ja tylko z telefonem przy uchu, i smutna, tak jakby zmartwiona. Jak kiedys wychodzila z Julka do parku, to do Asi napisala smsa (bo sprawdzilam jej komorke) "Asia, przepraszam cie ze nie bede pisac ale przyjechala do mnie ciocia i mama mi zabiera komorke" i po tym moge stwierdzić ze Aska ja osaczyla! :( przeciez gdyby tak nie bylo, to Ola by sie jej nie wymigiwala jak tylko gdzieś wychodzi. To mnie bardzo niepokoi, nie piszcie ze Ola jej ulega bo ja wiem jaka jest moja corka, ale ta Aska jest jakas nawiedzona ;0 nie wie, co zrobic, no kurde, wypadaloby zebym ja jako matka jakos zadziala w tej sytuacji bo widze ze moje dziecko jest nieszczeslise :( co robic? Dziekuje jesli ktos to przeczytal
  2. littlebadangel

    Czy to zauroczenie?

    Witam wszystkie kobitki :) Mogę się rozpisać, za co z góry przepraszam, ale w głębi duszy liczę na to że ktoś dotrwa do końca i być może udzieli mi odpowiedzi na to pytanie. Otóż od początku tego roku szkolnego podoba mi się chłopak, ma na imię Kacper (czego dowiedziałam się z czasem od koleżanek) i ogółem jest mega przystojny. Uwiódł mnie wyglądem, przyznam, i czułam że się zakochałam. Gdy obok niego przechodziłam czułam motylki w brzuchu, gdy na niego patrzyłam to zresztą też. Pisałam o nim w pamiętniku, cały czas o nim myślałam, jak nie przyszedł do szkoły chciało mi się płakać, tęskniłam za nim i ubolewałam że tyle dziewczyn na niego leci (krążą takie plotki) i że nie mam u niego szans, nawet z nim nie rozmawiałam... Ale w ferie dowiedziałam się od koleżanki, która go nie cierpi, że on jest chamski i w ogóle i żebym się w nim lepiej odkochała. Wzięłam to trochę do siebie i ledwo co, na siłę próbowałam zapomnieć o nim i żyć dalej. Udało się! Przez 20 minut nie myślałam o nim! To był mój rekord, a gdy wróciłam do szkoły i tylko go zobaczyłam zaczęło się od nowa... Stwierdziłam że znów jestem nim zauroczona, i mojej koleżance nic do tego czy go kocham czy też nie. Ona dała sobie ze mną spokój, i dobrze, ale teraz mam problem... Gdy go widzę, czuję się normalnie, gdy przechodzę obok niego to też, nie czuję tych motylków w brzuchu. Nie wątpię, że jakby zaczął do mnie mówić to motylki by znów się pojawiły, ale kiedyś czułam je wtedy, gdy go po prostu dotknęłam. A teraz nie. Myślę o nim cały czas, chcę go codziennie widzieć, ale gdy go nie ma w szkole to tak mniej tęsknię... Kiedyś prawie ryczałam, a teraz trochę głupio że go nie ma ale się z tym szybko godzę. I pomyślałam, że po tej wymuszonej próbie odkochania się trochę mi przeszło, i teraz mam do niego inne podejście. Ale jak bym go znała osobiście, załóżmy że poznałabym go, to to uczucie co było na samiutkim początku mogłoby wrócić? Znów bym za nim tęskniła, jakby go nie było, znowu bym czuła te motylki? Jak myślicie? Z góry dzięki że dotrwałyście do końca, pozdro :)
×