W 2018 mamy wesele. Nasze rodzinne miejscowości dzieli 600km. My mieszkamy za granica. Caly czar planowania wesela prysł gdy rodzina mojego faceta dowiedziała sie ze wesele bedzie w moich stronach. Mimo ze mieszkamy za granica mamy bardzo dobre (tak myslalam) relacje z naszymi rodzinami i zależało nam zeby wszyscy byli na naszym weselu. Zaproszenia jeszcze nie rozdane ale rozumieliśmy ze na naszej głowie bedzie zorganizowanie noclegu najbliższej rodzinie (myśleliśmy o rodzicach, dziadkach, chrzestnych, rodzeństwie) a tu nagle rodzina mojego partnera zaczęła sugerować ze powinnismy zapewnić wszystkim gościom przyjezdnym hotel ( przyjadą w piatek, sobota wesele, niedziela poprawiny i wyjazd w poniedzialek) + transport autokarowy. Za 40 pokoi w hotelu na 3doby trzeba zapłacić 25tys. Z mojej strony tez sporo osob przyjerzdza z daleka i nikt nie sugerował ze powinnismy pokryć koszty ich dojazdu i noclegu. Jestem strasznie zasmucona tym jak zachowuje sie rodzina mojego partnera, gdyż wiem ze robia to z złości za to ze wesele nie bedzie u nich. Widze tez ze smuci to mojego partnera któremu zależało na tym aby jego bliscy byli. Moze ktos miał podobna sytuacje i ma jakies dobre rady jak se poradzić z taka sytuacje?