Hej!
Miesiąc temu poszłam do fryzjera (dobrego fryzjerskiego salonu- tak mi wydawało), żeby poprawił mi, że przejścia moim ombre na włosach.
Z salonu wyszłam z płaczem- fryzjerka zrobiła mi pasemka rozjaśniaczem.
Na drugi dzień poszłam do znajomej fryzjerki, która zafarbowała mi je w zbliżonym kolorze do mojego, ale po kilku myciach wszystko zeszło z rozjaśnionych kosmyków.
Aktualnie nie chce farbować włosów zwykłą farbą (chce zejść do swojego koloru, ale wiem, że to potrwa, bo zamiast przejść, które po prostu przesuwałyby się wraz ze wzrostem włosa mam pasemka od skóry głowy), zresztą po próbie ukrycia pasemek czuje się zupełnie bezsilna.
Nie wiem już co mam zrobić.
Dziewczyny, macie jakieś doświadczenie z farbowaniem rozjaśnionych pasemek? Zastanawiałam się nad tonerem albo po prostu farbą bez amoniaku- byłoby cudownie gdyby "złapały" i moje naturalne włosy i te pasemka, i po prostu robiłabym je sobie co jakiś czas, dopóki włosy nie odrosły by przynajmniej do granicy szyi...