Przede mną kolejny nudny weekend... Pranie, sprzątanie, gotowanie i inne takie w towarzystwie dziecka.
Mąż w trasie, ja sama w łóżku. Chociaż nawet jak mąż jest w domu to raczej w seksie nie dzieje się za dużo, mam duży temperament a on raczej nie, nie wiem chyba libido mu spadło, przeważnie ja inicjuje ale mimo moich starań szybko jest po wszystkim..
Do tego dziecko, praca, dom..
Aż chciałoby się wyjechać z jakimś fajnym kimś gdzieś w góry, do jakiegoś małego pensjonatu, bez dziecka, rano na szlak a po południu do wyra i p/i/e/p/r/z/y/ć się do rana...
Pomarzyć można..