Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

AśkaAśka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Sama nie wiem od czego zacząć, może wszystko w wielkim skrócie. Otóż mam chłopaka z którym jestem 6 lat. Był to mój pierwszy chłopak, tak samo jak ja byłam jego pierwszą dziewczyną. Obecnie mamy po 25 lat. Nie mieszkamy razem, nie jesteśmy zaręczeni. Tak po prostu jakoś trwamy, chociaż widzę że ON planuje już przyszłość itd. Natomiast ja... zawsze byłam szczęśliwa bo momentu gdy nie poznałam dobrego kolegi ze studiów mojego chłopaka. Zaczęły się wspólne wyjazdy ze znajomymi, zaczęliśmy dużo gadać, okazało się że mamy dużo wspólnego. On nie jest jakimś mega super przystojniakiem, żebym poleciała na wygląd. Przez cały czas naszej znajomości nie miał nikogo. Jakieś 3 lata temu na pewnej imprezie razem z tym znajomym się pocałowaliśmy. Podobało mi sie bardzo, ale też bardzo tego żałowałam. Później było już tylko gorzej, zaczęliśmy się spotykać na różne wyjścia, oczywiście wszystko w tajemnicy. Po kilku miesiącach powiedział że się we mnie zakochał. Nie odpowiedziałam nic. Potem za 2 miesiące powiedział to samo i wtedy powiedziałam że tak, ja też go kocham chociaż sama nie wierzyłam w to co sie dzieje. A mój chłopak? Nie wiem czy coś w ogóle do niego jeszcze czułam oprócz przywiązania. Bałam się strasznie z nim zerwać bo szczerze mówiąc wiążąc się z nim byłam dzieciakiem i juz nie pamiętam jakie moje życie było przed nim. Wydaje mi się ze jestesmy w związku od ZAWSZE. Tak samo w mojej rodzinie jest kładziony straszny nacisk na to żebyśmy w końcu wzięli ślub, zerwanie dla moich rodziców byłoby jakimś koszmarem. Tak zwlekałam, bałam się. Wiedzieliśmy że stracimy wszystkich znajomych i to co będzie później to bedzie koszmar. Tak zwlekałam a czas leciał. W pewnym momencie, po nowym roku postanowiłam z tym skończyć. Zakończyć to co robię i nikogo nie ranić. Tak więc ograniczyłam kontakt i w sumie dobrze mi to szło. Mój "kolega" też chyba do tego doszedł. Tylko że nigdy nie przestałam do niego czuć tego co czuje. Pół roku temu dowiedziałam się że poznał kogoś przez internet i w sumie to już jest jego dziewczyna. Byłam załamana chociaż wiedziałam że tak powinno być. Ukrywał to, chociaż dalej prawie codziennie pisaliśmy. To był już szczyt, przeszłam z nim kilka poważnych rozmów i sam powiedział że on nic do niej nie czuje. Że po prostu nie chce być dłużej sam, chce mieć tylko z kim spędzać czas. Są od pół roku "razem" a ja jestem chorobliwie zazdrosna. Mimo tego przez cały czas od czasu do czasu się spotykamy, jak sam mówi, nie potrafi mi się oprzeć i dochodzi między nami do różnych czułości. Dwa miesiące temu spędziliśmy razem noc. I to była moja najwspanialsza noc w życiu. Jakiś czas temu powiedziałam że dalej go kocham, ale on nic nie odpowiedział. Później że on mnie już nie kocha tak jak kiedyś, ale na pewno coś czuje czego sam nie potrafi okreslić i jestem jedną z ważniejszych osób w jego życiu. Od tamtego czasu jeszcze kilka razy uprawialiśmy sex. I wiem, czuje się jak szmata bo nigdy nie sądziłam że zdradze. Ale mamy codziennie kontakt. Ja ze swoich chłopakiem się nie kocham, tak samo wiem że on z nią też nie. Tylko że każde spotkanie jego z nią mnie boli i czasami wybucham falą zazdrości przez co się kłócimy. Ja już nie wiem co robić, z moim chłopakiem spotykam się raz na jakiś czas, najzwyczajniej nie mam na to ochoty, już denerwuje mnie w nim wszystko mimo iż jest cudownym człowiekiem. A "tamten" tak jak powiedział dalej chce z nią być chociaż tak jak mówi, on nic do niej nie czuje i wie że ona do niego też nie. Tylko mam już obsesje na jej punkcie. Cały czas się z nią porównuje i naprawdę jej nie cierpie mimo iż widziałam na żywo dwa razy. To jest tak chora sytuacja. Wiem że nikt mi nie powie co mam zrobić ale od pewnego czasu czuje że moje życie straciło sens. Zrobił się straszny kocioł i NIGDY w życiu nie sądziłam że znajde się w tak chorej sytuacji. Jestem oszustką! Zdrajczynią! Jestem złym człowiekiem!
×