Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

tyranka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. tyranka

    Moja nerwica...

    Efka43- dziękuję za te słowa, na pewno masz rację:) tylko że wiedzieć o co chodzi a uświadomić sobie to chyba 2 różne rzeczy- ja sobie wmmawiam że to tylko ta głupia psychika i nie ma się czym denerwować... ale to jest silniejsze. w momencie ataku nie mogę myśleć o niczym innym tylko o tym jak się czuję:-/ teraz siedzie w pracy i jest ok... póki mam czymś zajętą uwagę. ale jest ok i o tym będę teraz myśleć:) mamoJulki- i jak ten xanax sprawuje się w ciągu dnia? poczytałam o nim w necie i brzmi zachęcająco- ponoć od razu działa... pozdrawiam Was wszystkie gorąco
  2. tyranka

    Moja nerwica...

    w każdym razie jutro idę drugi raz do pani psycholożki i zobaczymy jak tym razem będzie... pierwszy raz był tragiczny:/ niby miła osoba ale sprawiała wrażenie takiej co wszystko wie... tylko nie do końca. ale może to moja wina nie jej heh życzę wszystkim spokojnej , wręcz przespkojnej nocki i dnia takiego samego:-)
  3. tyranka

    Moja nerwica...

    hej i dziękuję za miłe słowa. jak pisałam zwiałam dzisiaj z pracy i teraz cholernie boję się iść jutro. to takie głupie... podejrzewam że nie, ale macie może jakieś spsoby na rozluźnienie kiedy oprócz stałego wariowania nerwów jakaś nagła sytuacja powoduje dodatkowy stres...? poza tym też mam przeogromny lęk przed sytuacjami, miejscami z których w jednej chwili nie mogę zwiać. dlateg też autobusy wykreśliłam toatalnie... do małego sklepu z kimś mogę wejść jedynie jeżeli widzę że nie ma kolejki ani długiego łażenia w planie. dodatkowo często muszę uczestniczyć w pracy w zebraniach o bliżej nie kreślonym czasie trwania, ale wynalazłam sobie miejscówe tuż koło drzwi a na przeciwko jest ogromne okno przez które ewentuanie mogę się gapić na drzewa... czasami pomaga. zaczynam zastanawiać się może jednak nad lekami... mamoJulki oby Ci pomogły:) ale boję sie może nie tyle uzależnienia bo o to bym martwiła się później, co skutków ubocznych, które z tego co wiem mogą być podobne do objawów choroby acz silniejsze... sama nie wiem... chyba boję się że zupełnie zwariuję i każdy to zobaczy.
  4. tyranka

    Moja nerwica...

    Na początku witam Was wszystkich. Wasze historie strasznie pasują do mojej osoby... a raczej nie strasznie a przerażająco:[ Wiele z Was pisze że użeracie się z tym kilka/naście lat!! ....chyba się przeraziłam.... Chyba można powiedzieć że stosunkowo niedługo na to cierpię... zaczęło się w tym roku pod koniec zimy. Na początku sporadycznie robiło mi się słabo... potem coraz częściej, do tego doszło walenie serca i coś co niedawno odkryłam jaką nosi nazwę, a mianowicie derealizacja. Przestałam poruszać się autoobusami, jeśli gdzieś idę to nigdy sama, co nie zawsze też pomaga... chyba zależy z kim idę. Jak mam świadomość że ta osoba wie że ja się źle czuję to jest w miarę ok, a jeśłi nie to także wariuję. Oczywiście odbyłam rundkę po specjalistach, szpitalach i oczywiście każdy patrzył się na mnie z miną: symulantka...nawet w szpitalu. Dopiero jeden kardiolog wspomniał coś o stresie, heh. Tym tropem moja mama właściwie zmusiła mnie do wizyty u psychologa i tam padło to słowo: nerwica. Byłam u niej dotychczas raz, 2 tygodnie temu i wybieram się jutro. Trudno było mi uwierzyć że ekhem... mam nerwicę! ale przesiedziałam kilka godzin przed komputerem czytając różne artyuły i fora i jednak to niestety to.. moja mama uparła się na tego psychologa więc mam zamiar chodzić, raczej nie powinno mi to bardziej zaszkodzić:/ chcę żeby pomogło, ale trudno jest mi sobie uzmysłowić fakt, że rozmowa mnie wyleczy. pani psycholoog na początku powiedziała że są dwie drogi leczenia: terapia bądź leki. Skoro tak postawiła sprawę, wybrałam terapię. o lekach za dużo się słyszy, że uzależniają, bądź wywołują skutki uboczne gorsze od samej przypadłości. ale najgrsze w tym wszytkim jest to, że te objawy (serce, oddech, mdlenie) to okazuje się że nie koniec. teraz wygląda na to że doszły mi do tego drgawki. pierwszy raz miałam je w tą niedzielę, była ładna pogoda, nawet fajne samopoczucie mi sprzyjało, więc z koleżanką wybrałyśmy się do sklepu. wszystko było ok, do momentu jak niespodziewanie spotkałam kleżankę której nie widziałam dobrych kilka lat. i nagle co? zrobiłam się cała mokra, serce zaczeło mi walić, myślałam że się uduszę i zaczełąm mieć te feralne drgawki... więc zwaliłam to na przeziębienie i się szybciutko pożegnałam. resztę dnia miałam z już z głowy... ale oczywiście sobie wytłumaczyłam to tym, że poprzedni tydzień miałam grypę więc to pewnie pozostałości. z tym że dzisiaj siedząc w pracy (gdzie o dziwo zawsze genijalnie się czuję) dostałam tak ogromnego ataku że zwiałam do domu. wszystko zaczęło mnie wyprowadzać z równowagi: ktoś wszedł do biura i spjrzałam- od razu gorąco i te drgawki. ktoś coś opuścił i to samo. chwiami nie wiedziałam gdzie jestem. u mnei w pracy zawsze mnóstwo osób jest, ciągły ruch szmer- to jest fajne. ale dzisiaj wariowałam przez to. wydawało mi się że jeśli broń boże ktoś o coś się mnie zapyta to ja umrę!! niby póki co udaje mi się w jakiś sposób je opanować szybko odwarcając sobie uwagę czymś innym.. ale... jak robi mi się słab, wpadam w panikę czy zaczynam widzieć inaczej, to wówczas mogę komuś powiedzieć że źle się czuję czy w głowie mi się kręci i wówczas współtowarzysze najwyżej pomyślą sobie że nie jadłam śniadania bądź coś w tym stylu. natoomiat jeżeli siedzę za biurkiem ktoś wejdzie i się przywita a ja zaczynam zachowywać się jak.. sama nie wiem, no to... koniec. nie wiem czym to wszystko jest spowodowane ale mam tego dość. zawsze byłam bardzo aktywna... a teraz nawet do sklepu pod domem nie mogę wyjść. mój dzień wygląda zazwyczaj w ten sposób iż rano biegiem do taxówki, następnie 8 h w pracy gdzie zazwyczaj czuję się bosko i spowrotem biegiem z taxówki do domu żeby za bardzo się nie zdenerwować samym chodzeniem. jeżeli teraz jeszcze musiałabym zrezygnować z pracy to chyba byłaby kaplica... heh mam nadzieję że nie zanudziałam:>
×