A ja poświęciłam 11 lat życia dla męża wojskowego. Zaparłam się, że będziemy razem się przeprowadzać. Dotrzymałam słowa. Wspieralam męża dobrym slowem, dodawalam otuchy jak w pracy mu się waliło, przełożeni męczyli. Sluchałam co mówi. W między czasie okazało się że pierwszy syn jest niepelnosprawny. Razem walczylismy o jego zdrowie. Mieliśmy sukcesy w leczeniu. Potem kolejny synek, zdrowy wpelni. I po tym wszystkim dowiedzialam się, że prowadzi rownolegle związek ze stara panną. Smutne. Nigdy się nie kłociliśmy, bo mąż taki miał zwyczaj, że nie dopuszczal do tego. Był bez emocji -właściwie. Gdybym wcześniej o tym wiedziała, że takich typów trzeba się wystrzegać...to nie poszłabym w to życie z wojskowym. Jak widzicie są różni faceci. Niestety - zdrada boli.