Słuchajcie trzeba być dobrej myśli. Nawet po takiej tragedii jak pozamaciczna.
Po 8 miesiącach starania się o dziecko w końcu pojawiły się te wymarzone 2 kreseczki. Pierwsze dni radości, ale potem przyszła tragedia - wyrok/diagnoza ciąża pozamaciczna. U mnie zastosowano metotreksat. Wypis ze szpitala i nie mogę się starać przez 3 m-ce o następną ciąże. Jeszcze parę miesięcy po tym ryczałam jak bóbr.
Zmieniłam ginekologa. Zbadałam hormony. Okazało się, że mam podwyższoną prolaktynę. Miałam bardzo długie cykle. Dostałam duphaston i lek na zmniejszenie prolaktyny. Zbadałam swój cykl owulacyjny, mój mąż również przebadał nasienie - wszystko pokazywało, że jest w porządku. Minął rok od ciąży pozamacicznej i nic. Byłam załamana. Gin zapisał mnie dodatkowo na HSG po następnej @ miałam się zgłosić i wiecie co zaszłam w ciąże. Nie przyszła nowa @, nie potrzebowałam sprawdzać moich jajowodów. Ponad rok walki i się udało. Ale ale teraz pojawiło się dosłownie pełno wątpliwości czy jak nie poszłam na to badanie czy znowu coś będzie nie tak.... czy zaraz nie zaczną się bóle, krwawienia. Mój gin był akurat na urlopie, a szczerze nie chciałam iść do nikogo obcego. Po prostu się bałam pójść gdziekolwiek, gdzie postawią mi diagnozę CP. Miałam bóle i bardzo drobne plamienia, ale nie pojawiły się tak silne jak przy CP. Bardzo duże przerażenie. Mąż mnie wspierał. Nikomu też nie powiedzieliśmy o ciąży. Chciałam wytrzymać do powrotu gina. Jedyne co to zbadałam sobie betę. W CP miałam bardzo niską. Powiedziałam sobie, że jeśli nie ma dużych plamień, ostrych bóli to nigdzie indziej nie pójdę. Miałam za to przez cały czas spakowane rzeczy do szpitala jakby cokolwiek się działo. Cały czas mówiłam sobie, że będzie dobrze.
Wizyta u gina, ta ulga. Maleństwo ułożone w dobrym miejscu.
Kochane trzeba walczyć i być dobrej myśli. Starać się o te upragnione maleństwo. CP niestety uwrażliwiło mnie na każdy tydzień ciąży. Martwiłam się, że znowu będzie CP, że jest puste jajeczko, że poronię, a małe ciągle uparcie rosło jednak rośnie. Powiedziałam sobie, że skoro przeszło przez moje jajowody (z tego samego jajnika poszło co moja CP) to musi być wszystko w porządku.
Nikt kto nie przeszedł CP nie rozumie tego strachu o następną ciążę. Jednak moja historia pokazuje, że trzeba mieć tą nadzieję. Dziewczyny ja też się ogromnie bałam, ale musi być dobrze. Teraz wiem, że nie powinnam była się tak denerwować. Mam nadzieję, że chociaż trochę Wam pomogłam i uspokoiłam. Trzymam za was wszystkie kciuki.