Biankaaa1234567
Zarejestrowani-
Zawartość
0 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Nigdy
Wszystko napisane przez Biankaaa1234567
-
Czasami gdy patrzę dookoła siebie zauważam uśmiechniętych ludzi , tryskających energią. Nie muszą nic udawać. Zazdroszczę im tego, że potrafią być sobą i być szczęśliwym. Nic nie udają tak jak ja. Nie chodzą ze sztucznym uśmiechem a w samotności płaczą. Nie mam nic przeciwko takim ludziom, nawet cieszę się , że tacy ludzie istnieją bo każdy powinien w taki sposób żyć, ale czemu ja tak nie potrafię. Zamiast tego wariuje, płaczę, nie chcę żyć. Zawsz jestem chętna do pomocy, pomagam i będę pomagać ale czemu nikt nie chce mi pomóc. Wystarczyła by zwykła rozmowa, słowa pocieszenia i już było by inaczej. Każda moja rozmowa z jaką kolwiek osobą kończy się tak samo. Skupia się wokół problemów drugiej osoby a moje są spychane na bok . Nawet najlepsza przyjaciółka uważa że jestem egoistką a tak naprawdę dbam bardziej o nią niż o siebie. Nikt nie rozumie mojego położenia, nawet ja sama. Wszyscy potrafią tylko osądzać. Uważać mnie za wariatkę. Ostatnio sama nie poznaje swojego sposobu myślenia, mam przebłyski myśli samobójczych choć zawsze uważałam takie sposoby za paradoks. Mam kompleksy z wagą, choć nie ważę dużo. Mam odpowiednią wagę. Chce wygonić takie myśli z głowy ale nie jest to takie proste. To jak uzależnienie. Od miesiąca na przemian głodzę się i opycham jedzenie, Tyje w błyskawiczny sposób i chudnę. Boje się że wpadnę w anoreksje . W pewnym momencie poszłam do psychologa bo chciałam zacząć żyć normalnie bez całego tego napięcia. Stwierdził, że to wina mojego środowiska i powinnam je jak najszybciej zmienić. Uwierzyć w siebie i zacząć od nowa. Stwierdziłam, że po części ma rację. Rodzice nie rozumieją mnie, tak samo nauczyciele, znajomi myślą że wszystko jest w porządku ale nie wiedzą jak się czuję. Nadarzyła się odpowiednia okazje, skończyłam gimnazjum i za jakiś czas zaczynam liceum Więc postanowiłam postąpić według zaleceni psychologa i we wrześniu wyjeżdżam do nowej szkoły do internatu. Będę nowa w szkole, z czystą kartą. Nowe miasto i uwolnię się od rodziców na jakiś czas. Odbuduje siebie i może zacznę inne życie. Miałam iść do szkoły i do klasy z moją przyjaciółką ale ona w ostatniej chwili zmieniła zdanie i zamierza pójść do innej szkoły w tym mieść, zostałam sama , zerwała ze mną znajomość z byle powodu. Boje się że moje plany legną w gruzach, że się nie przyjmę. Wrócę do starej szkoły i znów będzie tak jak kiedyś. Jak sądzicie czy dam sobie radę? I jakie macie rady w moje sytuacje? A może też idziecie do nowej szkoły , liceum, a może już to przeżyłyście? Z jednej strony się cieszę a z drugiej strony naprawdę boję.
-
zakładamy dyskusyjny wątek!!! szkoła i wasze historie
-
Biankaaa1234567 dziś [21:53] Czasami gdy patrzę dookoła siebie zauważam uśmiechniętych ludzi , tryskających energią. Nie muszą nic udawać. Zazdroszczę im tego, że potrafią być sobą i być szczęśliwym. Nic nie udają tak jak ja. Nie chodzą ze sztucznym uśmiechem a w samotności płaczą. Nie mam nic przeciwko takim ludziom, nawet cieszę się , że tacy ludzie istnieją bo każdy powinien w taki sposób żyć, ale czemu ja tak nie potrafię. Zamiast tego wariuje, płaczę, nie chcę żyć. Zawsz jestem chętna do pomocy, pomagam i będę pomagać ale czemu nikt nie chce mi pomóc. Wystarczyła by zwykła rozmowa, słowa pocieszenia i już było by inaczej. Każda moja rozmowa z jaką kolwiek osobą kończy się tak samo. Skupia się wokół problemów drugiej osoby a moje są spychane na bok . Nawet najlepsza przyjaciółka uważa że jestem egoistką a tak naprawdę dbam bardziej o nią niż o siebie. Nikt nie rozumie mojego położenia, nawet ja sama. Wszyscy potrafią tylko osądzać. Uważać mnie za wariatkę. Ostatnio sama nie poznaje swojego sposobu myślenia, mam przebłyski myśli samobójczych choć zawsze uważałam takie sposoby za paradoks. Mam kompleksy z wagą, choć nie ważę dużo. Mam odpowiednią wagę. Chce wygonić takie myśli z głowy ale nie jest to takie proste. To jak uzależnienie. Od miesiąca na przemian głodzę się i opycham jedzenie, Tyje w błyskawiczny sposób i chudnę. Boje się że wpadnę w anoreksje . W pewnym momencie poszłam do psychologa bo chciałam zacząć żyć normalnie bez całego tego napięcia. Stwierdził, że to wina mojego środowiska i powinnam je jak najszybciej zmienić. Uwierzyć w siebie i zacząć od nowa. Stwierdziłam, że po części ma rację. Rodzice nie rozumieją mnie, tak samo nauczyciele, znajomi myślą że wszystko jest w porządku ale nie wiedzą jak się czuję. Nadarzyła się odpowiednia okazje, skończyłam gimnazjum i za jakiś czas zaczynam liceum Więc postanowiłam postąpić według zaleceni psychologa i we wrześniu wyjeżdżam do nowej szkoły do internatu. Będę nowa w szkole, z czystą kartą. Nowe miasto i uwolnię się od rodziców na jakiś czas. Odbuduje siebie i może zacznę inne życie. Miałam iść do szkoły i do klasy z moją przyjaciółką ale ona w ostatniej chwili zmieniła zdanie i zamierza pójść do innej szkoły w tym mieść, zostałam sama , zerwała ze mną znajomość z byle powodu. Boje się że moje plany legną w gruzach, że się nie przyjmę. Wrócę do starej szkoły i znów będzie tak jak kiedyś. Jak sądzicie czy dam sobie radę? I jakie macie rady w moje sytuacje? A może też idziecie do nowej szkoły , liceum, a może już to przeżyłyście? Z jednej strony się cieszę a z drugiej strony naprawdę boję