Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

anoranza008

Zarejestrowani
  • Zawartość

    0
  • Rejestracja

  • Ostatnio

    Nigdy

Reputacja

0 Neutral
  1. Mnie też już nikt tak nie będzie kochał ani troszczyl się o mnie i martwił jak Mama :( trafiłam w komputerze na zdjęcia z różnych wyjazdów z rodzicami na wakacje albo wycieczki i uśmiechalam się wspominałam jak było super a po zamknięciu komputera przypomniałam sobie ze to juz tylko przeszłość i wspomnienia :(
  2. Gość 13:00 widać że ty swoich bliskich masz w d**ie :)
  3. Gość i gość Ana, Dziewczyny, myślę że każdy szuka jakiegos ratunku dla siebie, który nie zawsze jest dla nas dobry. Przypadkowi mężczyźni, alkohol, papierosy... Ale to nie jest dobra droga, napisałabym że trzeba pomyśleć o sobie ale wiem sama ze po takiej tragedii człowiekowi już na sobie nie zależy. I najgorsze jest to, że co by kto nie mówił i nie pocieszał to już życie do normy nie wróci, można jakoś się do tego przyzwyczaić, może nawet z czasem pogodzic ale dobrze już nigdy nie będzie. Pozdrawiam Was, trzymajcie się, walczcie o siebie
  4. Okropne to życie się stało. Ja pochodzę ze świętokrzyskiego, teraz mieszkam i pracuję w Warszawie
  5. Ja mam to samo, u mojej Mamy stało się to tak nagle i to w nocy że ciągle myślę czy na pewno lekarze zrobili wszystko jak trzeba, czy dało się Mamę uratować...ale to nic nie da :( a tylko pogłębia nasz żal i smutek. I pozostaje ten strach i troska o drugiego rodzica który został sam, który myślał że zestarzeje się ze swoim mężem/żoną a tymczasem musi układać sobie życie od nowa.. Gdy myślę o moim tacie 50 letnim wdowcu to serce aż boli :( Także wiele z nas tutaj ma takie same myśli i troski (gość 2 posty wyżej). Co mi pomagało na samym początku? Nie jest to zbyt szlachetne co napiszę, ale...złość na innych ludzi. Wyładowywałam ją na rodzinie, która uparcie pragnęła stypy po pogrzebie, na pani z banku, na znajomych, czasem na chłopaku. W jakiś sposób pomagało, bo te wszystkie negatywne emocje miały jakieś ujście. Teraz już mi to przeszło, teraz czuję ogromną tęsknotę, ogromny żal, że to co było już się skończyło, że już nigdy jej nie zobaczę. Doradzić mogę jedynie, tak jak napisał to już ktoś wyżej robienie tego co czujesz, czego potrzebujesz w danej chwili. Jeśli potrzebujesz płakać to płacz, masz prawo być czasem nieprzyjemny dla innych, smutny, zły. Najgorzej to ukrywać swoje uczucia i udawać ze wszystko ok. Trzymaj się, jak widzisz nie jesteś sam z takim przeżyciem, jest nas tu wiele. Tęsknię za Tobą moja kochana, wspaniała Mamo. Właśnie patrzę na nasze zdjęcie z morskiego oka na którym wyglądamy jak siostry. Taką Cię będę pamiętać.
  6. Przepraszam że zadaje takie pytania, ale czy Twoja Mama była na Twoim ślubie? Czy poznała Twoje dzieci? Dla mnie to niepojęte że są kobiety które tracą mamy w wieku 40, 50 albo więcej lat a ja mając lat 50 powiem 'moja mama nie żyje od 27 lat' :(((
  7. Dziś tak bardzo tęsknie, tak mi smutno, przykro, tak brakuje tych chwil choćby sprzed roku....
  8. Ja tak samo. Przekonałam domowników żebyśmy ograniczyli tę całą szopkę do minimum (gotowanie, sprzątanie, zakupy). Najgorzej jest w pracy wśród tego 'radosnego' nastroju, rozmów o świętach i życzeń 'spędzenia świąt w gronie rodzinnym". Ostatnio na pytanie w pracy jak spędzam święta odpowiedziałam że moje będą takie super, że nie mogę się już po prostu doczekać. Na co kolega z uśmiechem na twarzy 'aż tak optymistycznie'? No cóż k***a, z cmentarza optymizmem nie wieje.
  9. Bardzo mi przykro że musialyscie patrzeć na śmierć ukochanych osób... Dlaczego życie jest tak niesprawiedliwe, nie wiem. Zawsze myślałam że mam szczęście, kochająca rodzinę, wspaniały dom, gdybym wiedziała co los dla mnie szykuje... Zbliżają się święta i nastrój codziennie się pogarsza. Dlaczego mnie zostawiłaś Mamo, dlaczego?
  10. gość dziś Ogromnie mi przykro, to musiało być straszne doświadczenie, które tak bardzo wryło się w pamięć że nie jesteś w stanie przypomnieć sobie ani myśleć o innych momentach z życia Taty tylko o tych ostatnich najgorszych dniach. Może potrzebujesz więcej czasu, może psycholog pomógłby Ci rozpracować to co się stało... Cóż, jedynie pocieszenie, choć dosyć marne to takie że to się już skończyło. Tata już nie cierpi. U mnie (choć Mama- mam nadzieję- nie wiedziała że umiera) mówili że wylew był tak rozległy, że lepsza jest śmierć od takiej wegetacji która by ją czekała gdyby przeżyła. Ale dlaczego... dlaczego to się stało... akurat jej... nie wiem. Dlaczego tyle złych, niepotrzebnych ludzi, pijaków, zabójców, ludzi uprzykrzających życie innym chodzi po tym świecie a nasi rodzice którzy byli i są nam potrzebni odeszli... Może byli dobrymi ludźmi i już zasłużyli na spokój i szczęście po śmierci. Raz w to wierzę, raz nie... Gościu z ostatniej wypowiedzi, a czy chodzisz na cmentarz? Byłaś na pogrzebie? Pytania oczywiście bez żadnych złośliwości. Wydaje mi się że może niekoniecznie oglądanie samego ciała po śmierci, ale uczestnictwo w pogrzebie, pożegnanie tej osoby uświadamia że ona odeszła. Bez tego ostatniego pożegnania chyba ciężko jest się pogodzić z odejściem. Chociaż ja mimo że widziałam ciało chwilę po śmierci a potem w kaplicy, przygotowywałam pogrzeb, strój itp. to też czasem mam wrażenie że Mama jest w sanatorium....
  11. Ja tak jak na początku dużo myślałam, płakałam, chciałam o tym rozmawiać bo czułam potrzebę przeżywania tego tak teraz nie wiem co się stało ale nie chce o tym myśleć, odrzucam to wszystko, nie pozwalam sobie na myśli o tym co się stało. Chcę o tym zapomnieć.
  12. nie każę ci zapalać wirtualnego znicza, ani wirtualny ani prawdziwy niczego nie ukoi.
  13. Nie wiem czy widziałyście, ale są też strony gdzie można założyć 'konto' zmarłej osoby i tam zapalać wirtualne znicze. Może wolałabyś w taki wirtualny sposób 'odwiedzać' grób? Ja dodałam moją Mamę na odeszli-pamietamy, tam dodałam zdjęcie i gdy nie ma mnie w rodzinnym mieście wchodzę tam i zapalam znicz.
  14. W ostatnich dniach trochę mniej byłam skupiona na tym co się stało, byłam na weekend w domu i dziadka w nocy zabrało pogotowie- zapalenie płuc. Po powrocie ze szpitala pomyślałam sobie- co jeszcze? Co się jeszcze wydarzy? Na szczęście jest już lepiej, ma robione badania i dobrą opiekę, bo myśląc o tym że Mamie tam nie pomogli od razu poprosiłam znajomą pielęgniarkę żeby się nim bardziej zajęli. A o Mamie w ostatnich dniach myślę mniej w kategoriach rozpaczy a raczej tak nostalgicznie- wspominam, marzę, tęsknię... Zaczęłam brać lek przeciwdepresyjny ale odstawiłam, bo źle się po nim czułam i lepiej jest jak go nie biorę. Stokrotko, wcale nie jesteś złym człowiekiem, nie myśl tak o sobie- jednym pomaga chodzenie na cmentarz innym nie. Masz Tatę w sercu i zgaduję że bardziej niż na cmentarzu czujesz go w domu w którym mieszkał. Ja chodzę gdy jestem w rodzinnej miejscowości ale też nie jest tak, że czuje jakąś wielką ulgę gdy tam jestem- bardziej po prostu jestem tam by zmówić modlitwę, zapalić znicz, postawić róże które tak lubiła, może to głupie ale uważam że tak mogę się o Nią teraz troszczyć- modlitwą na cmentarzu i pielęgnacją grobu. Ale pamiętaj że to tylko moje odczucie, każdy uważa inaczej. Bo prawda jest taka że to tylko rzecz, ten nagrobek. I tam znajduje się to co fizyczne, czyli ciało. Może w przypadku Mamy troszkę inaczej do tego ciała podchodzę, bo wiem, że dzięki niemu ja się znalazłam na tym świecie... Może nie powinnam o tym pisać, przepraszam. Najważniejsze Stokrotko że masz Tatę w sercu. Ja wybrałam na nagrobek taki napis: "Można odejść na zawsze, by stale być blisko". I to mi przypomina że nasi rodzice, dziadkowie są w nas, bo przecież cząstka ich to właśnie my.
  15. Chyba też w końcu spróbuję ten lek, te zimne i ciemne dni dobijają. Jadę jutro odwiedzić Tatę, jak myślę że zobaczę tę torebkę leżącą w sypialni, buty, ubrania tak jak je zostawiła przed pójściem do szpitala, te wszystkie rzeczy które wyglądają jakby tylko na chwile je zostawiła i zaraz miała po nie wrócić, to serce się rozpada :( a raczej nie serce tylko to zimne coś w jego miejscu.
×