Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

SlaskiPan98

Zarejestrowani
  • Zawartość

    11
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

1 Neutral
  1. SlaskiPan98

    Jedzenie panuje nade mną :(

    Witajcie, Od kwietnia 2022 roku walczę z otyłością. Na początku mojej walki ważyłem 120 kg. Od końca kwietnia do końca roku udało mi się zrzucić 36 kg i osiągnąć wagę 84 kg przy wzroście 181 cm, z której byłem bardzo zadowolony. Niektórzy mówili, że jestem wręcz za chudy. Następnie podjąłem decyzję o zmianie pracy, miałem krótką przerwę w zatrudnieniu, podczas której zaniedbałem swoje dietetyczne założenia i rozleniwiłem się. Chciałem wrócić na dietę i podejmowałem takie próby, ale kończyły się one fiaskiem :(. Zaszyłem się w domu (mieszkam sam), poza pracą nie wychodzę do ludzi. Waga wróciła, obecnie znowu ważę 120 kg. Najgorsze jest to, że nie potrafię zapanować nad sobą i trzymać się założeń. Ludzie z byłej pracy, których spotykam bardzo często, patrzą na mnie krzywo, rodzina się śmieje. Jestem już zmęczony tym, jak mały jestem w tej walce, jak nie potrafię sobie poradzić mimo ogromnych kompleksów. Rozważam już po prostu sa******two, nie potrafię dać sobie rady, taki brak panowania nad jedzeniem jest gorszy niż alkohol czy narkotyki. Narkotyków nie ma na każdym rogu, a alkohol w sklepach jest najczęściej tylko w danym miejscu. Brak panowania nad jedzeniem jest dla mnie dobijający :/. Jak Wy sobie radzicie? Już nawet rozważam zamknięcie w psychiatryku, dość mam tego jak bardzo nie radzę sobie sam ze sobą
  2. SlaskiPan98

    Pracoholizm

    Cześć wszystkim, Mam niespełna 25 lat i bardzo dużo pracuję. Mój Ojciec nie był wzorem pracownika - nie chciał pracować, był na wiecznym bezrobociu a dom utrzymywała moja mama. Kiedy skończyłem szkołę, dosyć długo byłem na bezrobociu aż wreszcie udało mi się dostać pierwszą pracę. Okres bezrobocia wspominam jako najgorszy w swoim życiu. Czułem się jakbym był nikim, wstyd mi było przed samym sobą i przed rodziną, bałem się że będę jak mój Ojciec. Później dostałem etat w innej pracy a w pierwszej zostałem tylko "doraźnie". Problem w tym że z czasem pracowałem coraz więcej i więcej co dostrzegło otoczenie i zaczęło wykorzystywać kładąc na mnie naciski żebym jeszcze więcej pracował bo brakuje ludzi. Aktualnie pracuję między 75 a 90 godzin tygodniowo. Zawalam relację z bliskimi, z przyjaciółmi..Umawiam się i nie przychodzę bo jak wreszcie wrócę do domu z pracy to zasypiam na siedząco.
  3. Niezaprzeczalnie masz rację, nawet powiem więcej - to samobójstwo ekonomiczne. Ja też mam oszczędności, ale inwestuję je na razie w siebie (kursy zawodowe, dodatkowe uprawnienia) i 1/3 mieszkania po Tacie (pozostała część należy do rodzeństwa), a więc jakieś około 50 000. Na razie popracuję jeszcze trochę w kraju, odłożę jeszcze jakąś gotówkę, może coś na przestrzeni najbliższych lat drgnie na rynku mieszkań, chociaż obawiam się, że będzie tylko gorzej. Inwestycja w nieruchomość to dobry sposób ulokowania gotówki zwłaszcza gdy inflacja jest na tak ogromnym poziomie :/.
  4. Niezaprzeczalnie masz rację, nawet powiem więcej - to samobójstwo ekonomiczne. Ja też mam oszczędności, ale inwestuję je na razie w siebie (kursy zawodowe, dodatkowe uprawnienia) i 1/3 mieszkania po Tacie (pozostała część należy do rodzeństwa), a więc jakieś około 50 000. Na razie popracuję jeszcze trochę w kraju, odłożę jeszcze jakąś gotówkę, może coś na przestrzeni najbliższych lat drgnie na rynku mieszkań, chociaż obawiam się, że będzie tylko gorzej. Inwestycja w nieruchomość to dobry sposób ulokowania gotówki zwłaszcza gdy inflacja jest na tak ogromnym poziomie :/.
  5. Niezaprzeczalnie masz rację, nawet powiem więcej - to samobójstwo ekonomiczne. Ja też mam oszczędności, ale inwestuję je na razie w siebie (kursy zawodowe, dodatkowe uprawnienia) i 1/3 mieszkania po Tacie (pozostała część należy do rodzeństwa), a więc jakieś około 50 000. Na razie popracuję jeszcze trochę w kraju, odłożę jeszcze jakąś gotówkę, może coś na przestrzeni najbliższych lat drgnie na rynku mieszkań, chociaż obawiam się, że będzie tylko gorzej. Inwestycja w nieruchomość to dobry sposób ulokowania gotówki zwłaszcza gdy inflacja jest na tak ogromnym poziomie :/.
  6. Cześć, Od dłuższego czasu z przerażeniem obserwuję to co się dzieje w naszym kraju i szczerze podziwiam ludzi, którym raty kredytów skoczyły o kilkaset złotych. Ja pracuję po 60 godzin tygodniowo (umowa o pracę i dodatkowo umowa-zlecenie) i jak widzę raty kredytów hipotecznych to nie wiem czy kiedyś będę miał swoje mieszkanie. Śmiem wątpić, czy stać mnie na kredyt hipoteczny, jeśli wziąłbym 200 000 zł na 25 lat, musiałbym oddać aż 510 000 zł. To prawie 3 razy tyle... To chore, kredyty hipoteczne zawsze były bardzo drogie a państwo zamiast wspierać biednych obywateli, daje dodatkowo zarabiać złodziejskim bankom. A oprocentowanie lokat jest na tak śmiesznym poziomie, że nie opłaca się trzymać swoich oszczędności w banku. Już zaczynam na poważnie myśleć o wyjeździe do Niemiec na produkcję i oszczędzanie w euro, powrót za kilkanaście lat i kupno mieszkania za gotówkę. To, co się dzieje w tym kraju to jest dramat, za niedługo będziemy je**ć po 16 godzin dziennie a i tak nie będzie nas na nic stać....
  7. Bo mam odłożone 6000 zł,ale są różne metody korekcji,a co za tym idzie różne są i koszty. Ile płaciliście za korekcję??
×