Jesteśmy razem ponad dwa lata. On 24 ja 22 lat. Od początku wiedzieliśmy że jesteśmy zupełnie inni. On nie wyrażający swojej ekspresji, raczej poważny, zasadniczy. Jednak także odpowiedzialny, lojalny, z reguły dobry. Ja można tak powiedzieć że jestem jego małym przeciwieństwem, ale nie aż tak skrajnie... Chodzi o to że lubię sobie czasami poszaleć ale wiem kiedy trzeba też zachować powagę. Na początku uznaliśmy ze tzw. " przeciwieństwa się przyciągają " i było dobrze, można tak powiedzieć, że się uzupełnialiśmy. Bywały też duże spory przez to, ale jakoś zawsze pomimo to nas do siebie ciągnęło. Problem tkwi w tym że od pewnego czasu zastanawiam się czy jest sens dalej kontynuować ten związek. Od dłuższego czasu nie jest zbyt dobrze pomiędzy nami, nie mamy za bardzo o czym rozmawiać ( nigdy nie było tak że mogliśmy rozmawiać bez konca) ale teraz jest jakby gorzej. Często się sprzeczamy, dochodzi do nieporozumień. Mam wrażenie że nie do końca mu odpowiadam. Nigdy w jego oczach nie czułam się taka na prawdę wyjątkowa, brakuje mi jakiegoś docenienia. I od jakiegoś czasu działa to w odwrotną stronę, dużo jego zachowań mi nie odpowiada, chociażby to że jest zbyt drobnostkowy, czasami w towarzystwie mnie też trochę ogranicza, nie jestem zupełnie sobą. I gdy się spotykamy niby jest fajnie, wszystko tak jak powinno ale czegoś brakuje, wiem że mogłoby być lepiej i on ostatnio nawet też zwrócił na to uwagę. Ale pomijając to wszystko kocham go, on mi też mówi że kocha. Gdy się przytulamy czuje te ciepło w środku. Dlatego mam duży dylemat. Myślę że przez to iż jesteśmy inni ,mamy inne oczekiwania wobedz siebie i przez to nie będziemy nigdy dla siebie odpowiedni ...