anonima565
Zarejestrowani-
Zawartość
35 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Reputacja
0 NeutralOstatnio na profilu byli
Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.
-
Od dwóch miesięcy chodzi na terapię dda, ale to za wcześnie żeby cokolwiek snuć na tej podstawie. Na pewno dużo rzeczy jeszcze nie rozumie. Ja mam swoją terapię od podobnego czasu. Przez poprzedni zakład pracy przechodziłam silną depresję i to też pewnie nie pomagało, więc i ja mam jakieś swoje demony przeszłości.
-
Jeśli on jest współuzależniony to ja wyręczając go i pomagając (sądziłam, że pomagam w pozytywnym znaczeniu, w formie wsparcia drugiej osoby) to pogłębiałam problem. Jak z alkoholikiem, wszystko mogło się sypać, ale ja na siłę musiałam stworzyć jakąś iluzję, żeby zachować pozory normalności i nie oszaleć.
-
Wcześniej udało mi się pomóc w wyprowadzeniu go z wielu słabych sytuacji, myślałam, że poczuję się lepiej, ale dzisiaj jakby jest to zawód. Nie czuję się doceniona. Chociaż sama pewnie zaszkodziłam i sobie i jemu. Psycholog w tym kontekście wspominała o czymś takim jak współuzależnienie.
-
Przez poprzednie doświadczenia związkowe i w sumie znów powtarzające się kłamstwa czy niejasne sytuacje sama też zaczęłam możliwie wszystko kontrolować. To już przerodziło się w granice absurdu, że nie byłam w stanie zaufać słownie, na wszystko musiała być podkładka. To obrzydliwe, nie potrafić komuś zaufać.
-
Na tyle na ile znam historię rodzinną, to mniej więcej tak to wygląda. Ojciec alkoholik z epizodem w więzieniu, matka z dziećmi nie odeszła, nie wiem czy nie miała dokąd czy lubiła taki związek. Jako złudny idealista, miałam nadzieję, że mogę pomóc, bo nie odpowiadamy za beznadziejne decyzje rodziców, ale doszłam do ściany i już nie jestem w stanie tego ciągnąć. Czuję się jak taka zeschnięta pomarańcza, bez żadnej życiowej energii. Jednocześnie żal mi tego człowieka.
-
Zdaje się, że tak było do tej pory. Wcześniej byliśmy nawet narzeczeństwem. Nie szukałam nikogo na boku, ale starałam się mieć luźniejszy stosunek do całej tej sytuacji, nabrać dystansu. On nie miał ochoty wracać do swojego rodzinnego domu, to było dość burzliwe odejście. Kilku osobom, w tym jednej dziewczynie opowiadała jaka jestem zła, nieudolna w łóżku i związek to patologia. Nie mam skali na to jak mi było przykro.
-
Z mojej perspektywy nie, uświadamiałam go o tym.
-
Obecnie nie, mieszkamy osobno, każde w swoim domu rodzinnym.
-
Jak radzicie sobie z kłamstwem drugiej strony? Awantura, rozmowa, olewacie temat, czekacie aż się rozwinie? Mojego związku już jakby nie ma od dłuższego czasu. Jest smutek, bo kilka lat to trwało, frustracja, bo jednak człowiek w jakiś sposób poświęcił swój czas i siebie, próbował wyprowadzić na prostą. Mimo rozmów z psychologiem, nie umiem zapomnieć o tych kłamstwach, myśląc o nim te sytuacje stają mi przed oczami. Nie jestem w stanie myśleć obiektywnie. Kłamstwa dotyczące komornika, wzięty kredyt za moimi plecami czy nawet głupia rzecz typu szukanie jakiegokolwiek zajęcia, żeby tylko nic nie zrobić np. w kuchni do jedzenia, bo nie ma ochoty. To zawsze było przykre. Czuję się cały czas jak podejrzliwy cham, który musi kontrolować wszystko właśnie przed strachem - przed kolejnym kłamstwem. Sama byłam uczciwa - nie oszukiwałam, nic nie robiłam na przysłowiowym boku. Z czego wynika takie zachowanie? To jest wychowanie, środowisko, sytuacja rodzinna?
-
Wyprowadzka z domu rodzinnego - mieszkanie/dom - kredyt
anonima565 odpisał anonima565 na temat w Życie uczuciowe
Odliczając rachunki i paliwo może z 1200 zostaje, do tego jeszcze jakieś jedzenie. Niestety szału nie ma. Jestem jeszcze w trakcie kursu, więc może sytuacja po trochę się polepszy jak poszerzę kwalifikacje. Te kilka lat wcześniej, nim w ogóle się poznaliśmy nie miałam ŻADNYCH zobowiązań, ale finansowo podobnie - praca w szkole. -
Wyprowadzka z domu rodzinnego - mieszkanie/dom - kredyt
anonima565 odpisał anonima565 na temat w Życie uczuciowe
Precyzując, zarobki 2500 się zgadzają, rata też się zgadza, ale to tyle. Nie mam więcej kredytów. -
Wyprowadzka z domu rodzinnego - mieszkanie/dom - kredyt
anonima565 odpisał anonima565 na temat w Życie uczuciowe
Faktycznie ciężko porównać te kwoty z tym, co wspominałam wcześniej. -
Wyprowadzka z domu rodzinnego - mieszkanie/dom - kredyt
anonima565 odpisał anonima565 na temat w Życie uczuciowe
Obawiam się, że nie znam się na tej branży, bo pracuję w administracji. -
Wyprowadzka z domu rodzinnego - mieszkanie/dom - kredyt
anonima565 odpisał anonima565 na temat w Życie uczuciowe
Na szczęście, jeśli możemy tak to ująć, nie było wspólnego kredytu, małżeństwa ani dzieci. -
Wyprowadzka z domu rodzinnego - mieszkanie/dom - kredyt
anonima565 odpisał anonima565 na temat w Życie uczuciowe
Pewnie uda mi się dojść do takiego momentu myślenia jak już wszystkie emocje opadną i nabiorę do tego dużego dystansu. Mimo wszystko sytuacja, to wszystko, co się przydarzyło, zachowanie to boli, nawet bardzo. Mam swoje hobby w kraju, ale ze względu na pandemię większość rzeczy wyhamowała.