fatsecret
Zarejestrowani-
Zawartość
245 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez fatsecret
-
Dobry wieczór :) jestem dziś bardzo aktywna, wczoraj też byłam, i ogólnie strasznie się uparłam i korzystam z tego dopóki mam zapał i biegam, dużo ćwiczę :) strasznie mnie wzięło i aż mi się nie chce siedzieć przy laptopie, wyszło dziś słońce to się żyć od razu zachciało :) ale i tak u mnie jest niższa temperatura niż w Polsce, więc Wam zazdroszczę całym serduchem i liczę na to, że i u mnie szybko się ociepli :) Jak będzie ładniejsza pogoda, to mam w planach jeździć na rowerze co któryś dzień do pracy męża i gdy jego grupa w pracy ma przerwę, to żeby razem spędzać czas na świeżym powietrzu i jeść razem obiady, a gdy przerwa się kończy (trwa wystarczająco długo żeby zjeść spokojnie obiad, czasem 20 a czasem 30 minut) to sobie wracać znów na rowerze do domu, to będzie zdrowe i przyjemne, nie lubię sama w domu jeść obiadów i będę miała znacznie lepszy humor gotując i wożąc mu, zresztą mam przy rowerze piękny i wygodny koszyk z przodu, w którym te obiady chętnie będę wozić :) aaaale mam dziś super humor i dużo energii! miłego wieczoru!
-
Zjadłam przed chwilą 2 filety z mintaja polane szpinakiem z jogurtem + marchewka i ogórek do chrupania :) Wstawiłam do zamrażalnika banana, choć naprawdę baaardzo dawno nie jadłam bananów, ale mam mega ochotę na szejka z banana, mleka migdałowego i pokruszony lód :) Zwykle mąż kupuje, bo on je, ale nabrałam ochoty, gdy zobaczyłam, że banany są już tak dojrzałe, że za kilka dni mogłabym je wyrzucić, a bardzo nie lubię wyrzucać jedzenia, więc wolę coś z tym zrobić. także będzie szejk ze słodkiego banana, mleka migdałowego, może dorzucę mrożone mango, pokruszony lód, a później na kolację zjem serek wiejski i garstkę pistacji, żeby dobić trochę kcal zdrowymi tłuszczami :) Poćwiczyłam już dywanówki, zaraz wskakuję na rower stacjonarny i później jeszcze coś wymyślę!
-
wiecie co? już któryś raz widzę to "M jak M" i po tym, jak pisałyście o tym, żeby uważać w internecie, to właściwie naprawdę macie rację, pomimo, że nie piszemy tutaj zbyt wiele o prywatnych sprawach, to jednak naprawdę trzeba uważać, bo z tego co widzę to jesteśmy monitorowane i niejedna osoba nas może czytać, podczas gdy sobie nawet nie zdajemy z tego sprawy. Ktoś nas może codziennie, z dnia na dzień coraz lepiej poznawać i na koniec w jakiś sposób to wykorzystać, gdy jakkolwiek nas namierzy dzięki informacjom, które tu podajemy. aaaa i zapomniałam dodać - ta osoba, która nas tu śledzi i czyta prawdopodobnie nie ma swojego życia, skoro regularnie interesuje się naszym :) Szkoda, że nie da się zrobić prywatnego topiku, tylko dla nas.
-
Zołza, Ty tak samo jak Qkartka jesteś w świetnej formie, zwłaszcza że jesteście od wielu z nas starsze, naprawdę podziwiam Was i składam pokłony w Waszą stronę - 63,5 kg? to marzenie żeby trzymać tę wagę w Twoim wieku, u mnie to wygląda jak sinusoida, strasznie tyłam i chudłam, byłoby cudownie być w tym miejscu, gdzie Ty jesteś w Twoim wieku. Poniękąd chcę Ci poprawić humor, żebyś jednak nawet podczas okresu dbała o zdrowy rozsądek i się nie zaniedbywała, bo nie warto się obżerać, ale to co piszę, to prawda i jestem pełna podziwu jak super się obie trzymacie :) Gdyby to Wam przychodziło łatwo, bez diet i bez ruchu, to nie byłabym zdziwiona (geny...) i machnęłabym ręką, ale jesteście tutaj z nami, więc naprawdę dbacie o siebie, o swoje zdrowie i formę. :) i to nie od dziś...
-
Zołza, jeśli sobie nie pozwolisz, a masz takie ciśnienie, to możesz mieć później chwilę słabości i zrobisz to bez zdrowego rozsądku. Nie kupiłabym nawet tej średniej paczki, tylko najmniejszą jaka jest, ALE... zanim sobie zjesz, to wypij szklankę lub dwie wody - będziesz czuła się pełna, będziesz miała swoje chipsy w dłoni i będziesz spokojna, że możesz sobie zjeść i od Ciebie zależy to, ile zjesz i czy w ogóle. Przy okazji nie będziesz po wodzie czuła głodu, a apetyt zaspokoisz patrząc jak cała paczka się opróżnia - lepiej kupić tę mniejszą paczuszkę niż dużą, bo wtedy apetyt będzie rósł, a widząc małą paczkę będziesz zadowolona, bo zjadłaś CAŁĄ PACZKĘ - nieważne jaki rozmiar. Ajenko bardzo Ci dziękuję za wsparcie :) to prawda, odkąd zaczęłam się odchudzać ubyło mi prawie 10 kg :) właśnie sobie pisałam na kartce prognozę i za kilka miesięcy (jakieś 4-5) będę znów ważyć około 65 kg :) Pamiętam, że jak ważyłam około 65 kg, to porównywałyśmy swoje obwody z przyjaciółką, która waży 54 kg a jest nieco wyższa ode mnie i miałyśmy te same obwody... niesamowite. Ważyłam od niej 11 kg więcej, ale moje ciało było jędrne, umięśnione, zbite i obwody bioder, talii, ud były takie same :) do tej pory jak z nią rozmawiam i mi o tym czasem przypomina, to nadal nie mogę uwierzyć :) chociaż wiem, że tak jest i to zależy od aktywności fizycznej i diety człowieka, ale po prostu duma mnie rozpiera, że ważyłam więcej od niej (całe życie jest chuda), a moje ciało wyglądało znacznie lepiej i było naprawdę piękne - właśnie dlatego dążę znów do wagi 64-65 kg i wiem, że wyglądam świetnie, tylko nadal muszę regularnie ćwiczyć :) tym razem fajnie by było nawet dobić do 60 kg, tak z ciekawości jak będę wyglądała :)
-
Hej, babeczki :) melduję się z wagą 83,7 kg :) jeszcze kilka kg i będzie 7 z przodu :) miłego dnia wszystkim! wejdę później i nadrobię to, czego nie zdążyłam przeczytać - mam kilka zleceń do zrealizowania najpierw, ale tak mnie spadek ucieszył, że miałam ochotę tu od razu napisać :)
-
Qkartko wtrącę się - wydaje mi się, że Ajenka nie pisała nic o tym, że jest na diecie 1000 kcal, tylko że do tej pory uzbierało się 1000 kcal tylko z suchego prowiantu... do godziny 14:30... też uważam, że 2000 kcal to raczej na przytycie i żeby schudnąć troszkę trzeba obciąć tych kcal, zwłaszcza jak głównie człowiek jest w domu. Ja dziś zjadłam jak na razie mniej niż 200 kcal, ale totalnie nie mam na nic ochoty no i ja późno dzień zaczynam i późno kończę, więc pewnie po prostu zjem trochę większy obiad (zwykle jem na 2 razy, bo przyzwyczaiłam się do mniejszych porcji, choć i tak są wielkie jak nakładam tyle warzyw, uwielbiam surowe warzywka, nakładam pół talerza prawie)
-
Nalka7 skoro skończyłaś 21 lat, to chyba tak na logikę już masz 22, i w lipcu skończysz, prawda? :D czuję, że jesteśmy z tego samego rocznika 1996, ja skończę 22 lata pod koniec roku :) no ale jednak mam te 22 lata, po prostu jeszcze nie skończyłam, i tak samo Ty :D Mama dwojki masakra jak Ci te dzieciaki chorują, teraz łatwo można złapać jakieś wirusy :( Martyna współczuję, że się tak zawiodłaś i ważysz więcej zamiast schudnąć :( ale każda z nas przeżyła ten zawód gdy się ważyła zaczynając dietę i dzięki temu tu wszystkie jesteśmy. Szczerze mimo wszystko chciałabym ważyć te kilka kg mniej i być przy Twojej wadze, a jeszcze mi do Ciebie brakuje 4 kg :) więc doceń to, że nie więcej, bo ja też w życiu bym nie pomyślała, że będę ważyć tak dużo jak gdy zaczynałam się odchudzać w listopadzie :) zresztą pierwsze kg szybko lecą, więc zaraz ich nie będziesz miała :) aaa no i u lekarza ważyłaś się wcześniej na czczo, więc nie jest tak źle, nie martw się :)
-
Mama dwójki dokładnie, a teraz bez obrażania się będzie, bo będziesz wiedziała że wyglądasz super i nie masz powodów do obrażania się z takim wyglądem, ale ma racje i żeby zwolnić bo będziesz gruba! :) to samo u mnie :) super, to młoda mama z Ciebie :) ja mam 22 lata :)
-
Zjadłam niedawno 2 jajka, ogórki i jedną wasę pełnoziarnistą z ziołami (takie okrągłe) - jestem mega najedzona, niedługo mąż wraca ze szkoleń z pracy i będziemy latać do pralni na dół bo ustawiłam termin na dziś o 16 :) (w Szwecji zazwyczaj ludzie nie mają w mieszkaniach pralek, tylko na dole w "piwnicy" w bloku jest pomieszczenie z wypasionymi pralkami, suszarkami, pralko-suszarkami, miejsce do prasowania, wózki do prania i wszystko, co potrzebne) więc jak już popierzemy i wysuszymy, to możemy wyjść na spacer, u mnie dziś jest bardzo przyjemnie na dworze :) Nie mogę się doczekać marca, słoneczka, ciepła, morza... ahhh :) no i kwiecień w mojej ukochanej Wawie! mierzyłam się dzisiaj i kilka cm znów pospadało, jestem z siebie dumna :)
-
Marysiu trzymam za Ciebie kciuki, żebyś dostała pracę, a jako kelnerka się nalatasz i rozruszasz - to Ci pomoże dodatkowo w odchudzaniu! :) Swoją drogą, dziewczyny, w jakim wieku jesteście? Bo w sumie niewiele o sobie wiemy :D
-
Mama dwojki "Ja to zawsze jak schudne mysle, a gdybym tak zaczela 10 kg wcześniej to już bym ważyła tyle i tyle, ale niestety musimy na ogol dlugo "dojrzewac i rosnac w sile" zeby ruszyc tylki, a potem juz nigdy nie bede jadla jak kiedys, chce tak wyglądać juz zawsze, a niestety później czesto jestem juz taka zajebista, ze nie musze tyle cwiczyc, ze kawakek ciasta, pizzy czy chipsy mi nie zaszkodza, a potem leci.. " BOŻE, ILE W TYM PRAWDY. Tym razem się motywuję tym, że jestem młoda i wcześniej nie byłam aż tak świadoma tego na co narażam organizm tyjąc aż tak dużo i lepiej dla mojego zdrowia będzie utrzymywać efekt i ważyć się regularnie nawet po odchudzaniu, żeby pilnować wagi. Wcześniej byłam sama, zajadałam stres po uczelni i tak odreagowywałam, a teraz po tym, jak dotrę do swojej wagi, to mąż będzie mnie pouczał jak będę sięgać po zbyt dużo kalorycznego jedzenia - nawet teraz mu się zdarza pytać ile dziś zjadłam kcal zanim sięgnę po coś późnym wieczorem, bo wie że miewałam problemy z kompulsami i mogłam długo trzymać dietę, a raz zostałam sama w domu wieczorem i zjadłam dużo za dużo różnych przekąsek i słodyczy, a później się katowałam ćwiczeniami pół nocy i miałam okropny nastrój. Więc wierzę, że sobie dam radę tym razem, zwłaszcza pod okiem męża który mnie czasem pilnuje z jedzeniem i sam bardzo dobrze wygląda, jest szczupły i umięśniony. Nie chcę za kilka lat być gruba, chcę już zawsze utrzymywać tę sylwetkę i regularnie się ważyć np. co 2 tygodnie, być zdrowa, energiczna, silna :)
-
Mama dwojki jeśli pomogło zważenie się, to super, żaden grzech! i gratuluję super spadku! :) Nalka, moja historia odchudzania jest podobna :D i też mam większe samozaparcie, gdy wiem, że jesteście w tym ze mną, że nie jestem sama :)
-
Nalka pomimo, że 3 miesiące temu odstawiłam totalnie kawę (wcześniej też rzadko piłam, a kiedyś piłam 3 dziennie) to zazdroooszczę Ci takiej orzechowej kawki :) musi być przepyszna faktycznie :) Mama Dwojki - to świetny pomysł, żebyś zrobiła Wasze wspólne urodziny - nie będzie dodatkowych okazji do podjadania :) PS. super, że tak dbasz o dzieci i zmieniasz dietę, żeby też zdrowiej się odżywiały :)
-
Qkartka wierzyłam w to, że ksylitol to dobra rzecz, ale pewnie już więcej nie kupię, zwłaszcza że to dodatkowo ma kcal, skoro chcę się truć czasem to bezkalorycznie chociaż :D ale mimo wszystko ja nie słodzę dużo, herbat itd. w ogóle nie piję słodkich, tylko tyle co do ciast chciałam dodawać to kupiłam, ale ja już też zamierzam odstawić pieczenie ciast. Dziękuję Ci za uświadomienie mnie :) Wiecie co, dziewczyny? Przyznaję Wam całkowitą rację, że lepiej trzymać się z daleka od słodkiego - pamiętam jak mogłam ponad rok nic słodkiego nie jeść i mnie nie korciło. Czasem zjadłam daktyla lub suszoną śliwkę i to tyle z moich słodyczy, ale też nie za często to jadłam. Choć myślałam od początku tego odchudzania, że może lepiej tym razem nie rezygnować całkowicie, żeby to się źle nie skończyło, ale czuję, że jednak najlepiej odstawić wszelki słodki smak. Wtedy tak nie ciągnie. Obawiam się tylko tej sytuacji, co wtedy gdy w ogóle nie jadłam i później zaczęłam - nie widziałam ograniczeń...
-
Ostatni mój post na dziś, żeby było wiadomo jak się skończyła historia :D zjadłam po łyżeczce jednego i drugiego (polałam delikatnie tym syropem z daktyli) i było całkiem smaczne, ale zamierzam zaraz iść spać, więc idę umyć zęby i tyle na dziś, ale zjem tę połowę ciasta jutro na śniadanie z herbatą, ja ogólnie uwielbiam daktyle, więc z tym syropem jutro ten sernik jak będzie bardziej zbity i zimny, to będzie mi bardziej smakował :) PS. to chyba przepis na sukces - nie robić słodkich ciast, wtedy się aż tak nie chce... :D bo normalnie bym nie przeszła obojętnie i więcej bym go zjadła dziś :) Nalka7 rozumiem, ja tylko chciałam wyjaśnić, że sobie "odmawiam" bo po prostu nie przepadam przy okazji za serem żółtym, pomijając kaloryczność :) choć bez diety mi smakował, gdy byłam na etapie budowania masy przez rok-dwa, żeby móc tu z Wami teraz popisać... :D też uciekam, spokojnej nocy i do jutra!
-
Łyżka syropu daktylowego to 53 kcal, a żeby posmarować cienko górę połowy ciasta wystarczy łyżeczka, czyli około 25 kcal - więc dam radę nawet jak ciasto nie wyszło zbyt słodkie :) choć pluję sobie w brodę, że nie dodałam więcej słodzidła, bo przecież nie ma kcal i byłoby mega słodkie jak poprzednio... zważyłam połowę ciasta (jeszcze jest mokre) i wyszło 270 g i jakoś tak wyglądała ta połowa na małą, więc... totalnie Cię rozumiem Qkartko, że się skusiłaś :D przestygło i wstawiłam do lodówki, żeby było gotowe jeszcze na dziś... haha muszę sobie znaleźć inny zamiennik słodyczy, planuję teraz długo jednak nie piec ciast :D aaa i napiłam się mleka migdałowego będąc w kuchni, tak dodatkowo do bilansu :) ale Wam naspamowałam tutaj o tym serniku, haha, ale u mnie w domu jak piekę sernik, krakersy z siemienia lnianego albo ciastka owsiane, to zawsze panuje ekscytacja!
-
Mama dwojki - nie obzeralas sie, Twoja kalorycznosc jest bardzo zdrowa i prawidlowa, pewnie nawet wiecej powinnas jesc :) kurczę, niech ten sernik po wystudzeniu będzie taki pyszny i słodki... :D idę lepiej sprawdzić tę melasę daktylową... :D nie wyszedł tak przesadnie słodki jak poprzednio i pewnie mój mąż się dorwie, skoro tak - poprzednim razem sernik był mega słodki i mi bardzo smakował, a jemu mniej, bo on tak za słodkim nie przepada jak ja... ehh, oby się do tych nie dorwał za bardzo :D
-
wyjęłam z piekarnika, z keksówek i studzę, przy okazji spróbowałam dosłownie troszeczkę żeby znać smak, ale nie wyszedł taki słodki, jak poprzedni - czułam, że za mało dodałam tego słodzidła, bo dałam jakieś 3 łyżki, a nie 6, w dodatku to się dodaje w takiej gramaturze jak cukier, czyli więcej niż ksylitol... czyli powinnam była dać więcej tego, ale nie chciałam przesadzić bo wiedziałam że twarożek jest słodki... no ale okej, wystudzi się i może będzie akurat, i tak pewnie zjem :D aaa i opadł, więc... na bank bym mogła zjeść połowę, ba, kilka łyżek i by go nie było :D aaa i do tego sernika z sokiem cytrynowym dałam chyba za dużo tej cytryny, czułam za mocno kwaskowość :D powiem Wam szczerze, że lubię jeść (wszystko) bardzo wolno, czuć smak długo, delektować się nim, nie cierpię szybko jeść ani w pośpiechu, wolę zjeść w samochodzie powoli zamiast na szybko w domu. Też tak macie? niedawno kupiłam melasę z daktyli, muszę sprawdzić kaloryczność i może posmarowałabym po kawałku sernika (tak cienko), żeby był faktycznie pyszny i słodki jak poprzedni...
-
Zjadłam dziś: łososia z frytkami (z piekarnika) i sałatkę, mandarynkę, ciastko owsiane, 2 parówki sojowe bo kupiłam niedawno na spróbowanie i są przepyszne (zwykłych z mięsa się brzydzę, brrrrr), kilkanaście paluszków solonych i wielkie jabłko :) i faktycznie nie czuję totalnie głodu, ale dziś miałam taki dzień, nieco stresujący, więc okej :) ja chyba nie dam rady jeśli dziś nie zjem tego ciasta (czując ten piękny, słodki zapach w całym domu), zwłaszcza wiedząc, że bilans kaloryczny mi pozwala... :D chcę już je wyjąć, studzić i jeeść!!! chociaż jeden kawałek, a za to że dziś zjadłam mniej, to chyba sobie doliczę jutro trochę więcej kcal i zjem rano sernik z herbatką :)
-
Przepiękny zapach ciast zaprowadził mnie do kuchni żeby rzucić okiem- wyrosły tak wielkie, piękne serniki, że jeśli pół keksówki ma tylko 254 kcal, to chcę to jeść powoli i zapomnieć o całym świecie :D wiem - taki trochę ze mnie rozmarzony grubasek, ale sam ten zapach napawa mnie szczęściem :D To jest warte tych kcal! Stopniowo zmniejszam temperaturę w piekarniku, ale co za cudo wyszło ponad te blaszki - masakra! te serniki to jest moje odkrycie roku! haha
-
Qkartko zaszalałaś z tymi 300 g ciasta (też chcę tak zaszaleć - dziś lub jutro!), ale czuję, że potrzebowałaś czegoś takiego, bo bardzo długo nie jadłaś - zasłużyłaś :) i bądź tego świadoma, że zjadłaś głównie twaróg z jogurtem naturalnym - nic strasznego, prawda? żadnego cukru i żadnych świństw :) ja bym na Twoim miejscu była zadowolona z siebie i to była nagroda za to, jak super się trzymasz, ćwiczysz i trzymasz dietę - jesteś mamą w tak super formie i jesteś tak zdeterminowana, że wiele by Ci tylko mogło pozazdrościć :) ba, ja nie jestem jeszcze mamą, a Ci zazdroszczę! No nie miej wyrzutów sumienia o ten sernik, bo i ja zacznę mieć - w pewien sposób to ja Cię "namówiłam" na upieczenie go, bo zaczęłam temat :) ale naprawdę nie nagrzeszyłaś, kochana!
-
Qkartka - ten przepis na serniki jest genialny - mam dziś mało kcal na koncie i wpadłam na pomysł żeby go o 22:30 zacząć robić, bo wcześniej nie miałam twarogu, a wieczorem byłam na spacerze i kupiłam :) wiem, że normalni ludzie o tej porze idą spać, a nie pieką ciasta, no aleeee kto powiedział, że jestem normalna? i zrobiłam dokładnie tak, jak napisałaś, ale zamiast sera naturalnego dałam ten Arla kvarg vanilj, czyli waniliowy twarożek (już zblendowany) który jest słodziutki sam w sobie (mając przy tym 60 kcal w 100 g) i dodałam niewiele takiego... no właśnie, czego? Zapytałaś się mnie jak mi jest po erytrolu, bo w sumie chyba pisałam, że go dodam do ciasta, ale napisałam tak, bo to co mam nie ma kcal, a jest słodkie - jak erytrol. I totalnie nie mam pojęcia co to jest, stało na półce obok stewii, po którą ostatnio szłam do sklepu (zwykle słodziłam ksylitolem, ale zapragnęłam mieć coś bezkalorycznego do ciast), patrzę, a tu jeszcze inne coś, o nazwie Lättströ (wrzuciłam w translate żeby Wam przetłumaczyć co to, ale nic z tego nie wyszło) choć z nazwy wynika, że jest to "lekki cukier" i faktycznie z wyglądu i ciężkości przypomina taki leciutki cukier puder, ale... nie zawiera tych szkodliwych substancji, co słodzik, czyli nie zawiera aspartamu i ogólnie z tego co się doczytałam, to w składzie jest kilka rzeczy, w tym fruktoza (?), więc hmmm... ja jestem zadowolona, że nie wzięłam stewii, bo skoro to nie ma kcal, a smak ma jak cukier zwykły i dodaje się go tak samo jak zwykły cukier (1 szklanka = 1 szklanka) i w dodatku napisane jest na opakowaniu, że można bez obaw dodawać go do pieczenia i gotowania, to... kupiłam :) stewię kiedyś w Polsce kupiłam i czułam dziwny posmak po niej, więc skoro po drodze mi wpadł w ręce ten produkt, sprawdziłam orientacyjnie skład i kcal, to ooookej :) Czekam do 24:00 aż wyjmę serniki z piekarnika i ostudzę, ale nie wiem czy dziś w końcu zjem - ja uwielbiam schłodzone takie serniczki, nie ciepłe z piekarnika, a na to potrzeba czasu, więc zależy o której będę szła spać :) aleee zjadłam dziś 830 kcal (od samego rana nie miałam ochoty nic jeść i pierwszy posiłek zjadłam o 15) i nie jestem głodna, więc z jednej strony mogę zjeść, bo mam rezerwę sporą z kaloriami, ale z drugiej strony nie muszę i zjem sobie rano do herbatki jeśli będę chciała jednak dziś wcześniej zasnąć :) Aaaa i moje ciasto było dość gęste, takie jak poprzednim razem, podzieliłam na pół i wlałam do 2 keksówek - jedna była z sokiem cytrynowym, a druga keksówka to było to ciasto + łyżka kakao :) będą pyszne, bo próbowałam ciasta surowego i było pycha :) no i słodziutkie! Wyliczyłam tak te składniki, że wyszło na całość (2 ciasta) 1015 kcal :) dodałam 50 g mniej jogurtu naturalnego, a zamiast tego łyżkę kakao :) aaaa i jeszcze dodałam niecałą łyżeczkę proszku do pieczenia i trochę budyniu bez cukru, bo w poprzednim przepisie był, pomyślałam że nic nie zaszkodzi jak dodam, a może pomoże :) no i kaloryczność 1 keksówki, całego ciasta, to 507,5 kcal, więc mogę sobie nawet zjeść połowę jednego ciasta i nic mi się nie stanie, a będę cały dzień szczęśliwa :D choć jeszcze nigdy nie zjadłam połowy ciasta, ale w sumie chyba stać mnie na to, zwłaszcza jak jestem spokojna, że wiem co jest w środku bo sama robiłam :) a herbatę zieloną kocham, więc raczej to nie byłoby problemem zjeść sobie na śniadanie takie lekkie 254 kcal :D Qkartko dziękuję Ci bardzo za wypisanie białek, tłuszczu i węgli w 100 g :) jeśli nie korzystasz, to polecam aplikację Fitatu, choć myślę że też tam wszystko sobie zapisujesz :) Zastanawiam się, czy zostanie trochę tego ciasta żeby odłożyć na później - mam na myśli, że chętnie bym sobie zamroziła (bo można :D) i miała kilka kawałków w razie "W" gdyby mnie bardzo naszło na słodkie :) dziś cały dzień marzyłam o choćby 50 g kawałku tego sernika, a wzięłam wszystko do rodziców i po ostatnim razie nie miałam już w domu ani okruszka :) odnośnie ksylitolu, to czytałam, że musi być z Finlandii, wtedy nie będzie zawierał chemii i w ogóle będzie super - więc kupiłam taki wyprodukowany w Finlandii i wierzę, że jednak ma zachowane swoje wartości odżywcze, bo podobno sporo jest takich do kitu ksylitoli z Chin i ludzie to kupują nie zwracając uwagi na to, gdzie został wyprodukowany... ale qkartko możesz mieć rację, że jedno i drugie to g....no :( choć naoglądałam się, że naprawdę jest super, że ten z Finlandii nawet zawiera witaminy... :x
-
Witajcie dziewczyny, już wracam do Was i wszystko nadrabiam :) U mamy jednak nie było zapiekanki makaronowej, tylko rosół i przepyszna sałatka z batatów, ciecierzycy, granata, rukoli i jeszcze inne pyszne składniki :) wróciłam do domu zadowolona - nie przekroczyłam bilansu, nie jadłam zbędnych ciast które tata kupił żeby sobie zjeść z zięciem (haha, zawsze znajdzie okazje, żeby zjeść ciasto - alkoholu u nas nikt nie pije, to ciasta kupują...) zresztą miałam wywiad z rodzicami, bo rozpisuję im dietę - w końcu też ich zmotywowałam do lepszego odżywiania i sami z siebie chcą, więc stawiałam ich po kolei na wadze i mierzyłam, dziś ich pierwszy dzień diety :) Któraś z Was napisała o tym, żeby dodawać ser na zapiekankę makaronową jak mam spotkanie rodzinne (chyba Nalka7 o ile się nie mylę) i żeby sobie nie odmawiać - są rzeczy, których sobie odmawiam, a są rzeczy, których nie odmawiam. Dzięki temu jakoś funkcjonuje i mi z tym dobrze - sera nie potrzebuję, bo nie jadam praktycznie w ogóle sera żółtego, więc po co mam sobie dodawać te (przykładowo) 150 kcal, skoro mogę sobie zjeść zamiast tego sernik, zamknąć się w swojej dziennej dawce kalorii i nie mieć wyrzutów sumienia, a wręcz wrócić do domu dumna z siebie, że pojadłam wszystko, co lubię i nie przekroczyłam bilansu? Daje mi to większą satysfakcję niż dodanie do obiadu żółtego sera albo jeszcze innego mega kalorycznego, który wg mnie nie poprawi smaku zapiekanki, lubię czuć dobrze to, co jem, a z serem by wszystko miało smak sera :) Qkartka kochana :) dziękuję Ci bardzo za przepis na to ciasto jogurtowe, na pewno spróbuję! praktycznie z podobnego przepisu skorzystałam, ALE... tutaj widzę, że są 3 jajka i 3 białka - to zmienia znacznie sprawę, bo jednak oszczędzamy kalorii sporo na tych 3 żółtkach, których nie dodamy (ja dodawałam 6 całych jajek do takiego ciasta) i też dodam erytrytol, żeby było mniej kaloryczne :) Ćwiczę codziennie, widzę na wadze, że masy mięśniowej przybywa, a masy tłuszczowej ubywa - to jest taaakie super :) dziś waga pokazała 84,1 kg :) a startowałam z 93,5 kg! jeeej, tak bardzo się cieszę z tego, jak się zmienia mój wygląd :)
-
Dałam sobie godzinę na łóżku bez telefonu, ale nie zasnęłam, totalnie nie mogłam się skupić i czuję, że mam mnóstwo energii, więc przyszłam do drugiego pokoju :) kurczę, chciałabym zasnąć, to sobie jutro w drodze wyspana poczytam książkę... no ale nic, spróbuję jeszcze niedługo iść na łóżko i zasnąć, ja za dużo myślę, dumam pół nocy i wszystko planuję :/ Martyna - mieszkam aktualnie w Szwecji, mam tutaj właśnie taki pyszny twarożek waniliowy Arla - mild kvarg vanilj, zdjęcie w linku https://goo.gl/images/eHYVSC on już jest zblendowany idealnie do sernika :) no i przepyszny, będę go kupowała nawet nie do sernika, tylko żeby sobie pojeść gdy mam ochotę na słodkie, bo 60 kcal w 100g to super kaloryczność, a ja praktycznie w ogóle nie jadam serków/jogurtów, tak ten twarożek sam bez niczego mi bardzo smakuje :) ma nawet mniej kcal niż serek wiejski! Ewcia - no i wywołałam wilka z lasu, w końcu! :) super, że @ minęła i trzymam kciuki, żeby sporo ubyło na wadze podczas jutrzejszego ważenia! Też czasem miewam brak apetytu totalnie, zwłaszcza gdy przede mną był dzień ważenia - ostatnio jednak ważę się codziennie i apetyt jest ciągle taki sam :D 420 kcal to bardzo malutko, ja bym coś zjadła chociaż po to, żeby jutro nie być wilczo głodna cały dzień i nie nadrobić :) Też tak macie, że lubicie czasem zaplanować sobie co jutro będziecie jadły? ja czasem mam wypełnione w aplikacji wszystkie pola na posiłki, bo tak dobrze wiem, na co będę miała ochotę i co będę jadła, nawet wiem ile czego :D no i jutro obiad u moich rodziców, więc na szczęście wiem co będzie - konsultuję z mamą co będzie najlepszym wyborem i co jest w miarę lekkie, a taki posiłek będzie odpowiedni dla wszystkich - no i będę jadła zapiekankę makaronową z kurczakiem i marchwią :) poprosiłam, żeby nie piec zapiekanki z serem (albo odłożyć mi na talerz i dla reszty upiec z serem) i oszczędnie z jakimkolwiek tłuszczem, jeśli w ogóle trzeba... no i będzie rosół, więc może też zjem, dodatkowo mama coś chce zrobić "od siebie" nie mówiąc co to będzie, ale w miarę lekkie, więc zobaczymy :) na deser będę miała dla nich serniki, więc może się skuszę na kawałek, choć pewnie będzie mi żal im zabierać, bo wolę jednak więcej zostawić niż zjeść, ale już po tych dzisiejszych trzech kawałkach czuję, że więcej mi nie potrzeba, niech inni jedzą, lubię karmić rodzinę zdrowym jedzeniem :) Przepraszam Was, że piszę takie długie eseje! Jeśli nie chce Wam się czytać, to omijajcie śmiało - po to pogrubiam czcionką Wasze nicki, żebyście dotarły tam gdzie trzeba, jeśli komuś się nie chce czytać całości :D