Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Poopcia

Zarejestrowani
  • Zawartość

    8
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Reputacja

0 Neutral

Ostatnio na profilu byli

Blok z ostatnio odwiedzającymi jest wyłączony i nie jest wyświetlany innym użytkownikom.

  1. Poopcia

    Czy tylko ja tak mam?

    Ech chciałam kontynuować, ami opublikowało, no nic kolejne podejście, będzie odpowiedź na raty. "Co do papieru toaletowego, to ostatnio zamówiłem znoszoną bieliznę od takiej jednej dziewczyny, niby pisała, że jest dominującą sadystką, ale nie wiem czy tak jest rzeczywiście. Stringi pachniały obłędnie, widać, że były noszone z cztery dni, a na pasku, były ślady podtarcia pupy. Mocno mnie to podnieciło. Szkoda tylko, że zapach jakoś się ulotnił i zbytnio tutaj nic nie czułem. Może spróbuje zamówić jakiś papier toaletowy z podtarcia. Chodzą mi takie rzeczy po głowie." No i bardzo dobrze, a droga taka bielizna? Wiem, że te zapachy wietrzeją, jak wstawiam pranie, to lubię jakieś znoszone majtki Pięknej powąchać ale jak dłużej leżały, to ciężko wyczuć zapach, a kosz jest zamykany i mimo tego wietrzeje. Nie ma to jak świeżę, Piękna czasem po pracy idzie na siłownie i wie, że ja lubię takie nasączone majtki powąchać, w szatni zakłada zwykle świeże, a te po ćwiczeniach wkłada do reklamówki. Wspaniale pachną, zwłaszcza jeśli w nich przyjdzie, nie chodzi tu o pot ale takie zakiszone soczki, pachną inaczej niż świeże, są intensywniejsze, zapach też jest inny. Najbardziej lubię stringi, bo paseczek, ma wyborny zapach pupy, jak się zapoci, lecz jak sam wiesz po pewnym czasie wietrzeje Mam to szczęście, że niemal codziennie mam nową dostawę Co do papieru, to zamów, myślę, że będziesz zadowolony, może z kupą razem, myślę, że jakbyś dostał taką kupę pięknej dziewczyny to byłbyś zachwycony, spróbuj. "Co do pissu, to nie wiem czy bym spróbował taki nieświeży już, nawet podgrzany. No chyba, o ile bym musiał, to nie miałbym wyboru. Przymus w tych sprawach mocno mnie pociąga, jak prawdziwa tresura. Testowanie takiej uległej natury, aby ją ćwiczyć i przełamywać coraz większe tabu. Skoro wypiłem własny piss, spermę, to widocznie mam jakiś faktycznie potencjał, przynajmniej nie udawany, i prawdziwy." Może spróbuj, kup i jakoś się przymuś, np. połóż się na podłodze i wsadź butelkę albo lejek w usta i wyobraź sobie, że masz związane ręce i nie masz wyjścia, ja tak robiłam. "Trzymanie kupy, czasami może źle ponoć wpływać na organizm. Ale jak sprawia ci to przyjemność, to sobie nie żałuj "wiem o tym, zatruwam sie tym, jak regularnie robiłam, robię, czułam sie lepiej, a jak mam dłuższy czas zatwardzenie, to jestem osłabiona. Cały czas nie wstrzymuję bo nie chcę przesadzić, kilka razy się nieźle przestraszyłam, jak musiałam SOR iść, nawet raz pogotowie wezwałam, bo nawet lewatywa mi nie pomogła i wymiotowałam, bolała mnie głowa, miałam dreszcze, gorączkę ale nawet wtedy, jak robiono mi tam lewatywę, to czułam ekscytację, strasznie lubię te poczucie, bezpieczeństwa, opieki, że ktoś mi pomoże i będzie dobrze. Kręci mnie też to, że na pewno dla takiej pielęgniarki, to niezbyt przyjemne, dla zwykłych ludzi, robić lewatywę, grzebać w tyłku, czyjąś kupę wynosić, wąchać, oglądać. Na pewno jest to dla nich rutynowe ale myślę, że nie da się na to całkowicie uodpornić. Obecnie, staram się nie dopuszczać do takich ekstremalnych sytuacji, bo trochę się boję, że jelito mi się skręci albo pęknie. W zeszłym tygodniu, w pracy miałam toaletowe party, jak chciało mi się kupę, często muszę wstrzymywać, bo muszę pracować, bo ruch duży, a klienci nie mogą czekać, jak duży ruch jest, to nawet szefowa coś robi. Jak mogłam już sobie ulżyć, to wybierałam sobie kabinę, zwykle czekałam jak ktoś skończy, strasznie mnie podnieca jak czuję zapach czyjejś kupy, która jeszcze przed chwilą była w sedesie. Kręci mnie ta władza, że jako pracownica mogę bez wzbudzania podejrzeń przeglądać kabiny i czatować pod jakąś z papierem toaletowym, płynem do czyszczenia, pod pretekstem sprzątnięcia/uzupełnienia i nasłuchiwać odgłosów i wąchać zapachy. Zabawa polegała na tym, że jak już robiłam kupę, to tak tylko trochę, taka porcja degustacyjna. Balas i koniec, mimo, że dalej mi sie chciało i sporo jeszcze miałam do zrobienia. Czasem się odechciało, a czasem musiałam cały czas wstrzymywać. I przy następnej okazji, znowu trochę, jak nie mam zatwardzenia, to zwykle robię obfite kupy nawet 2 razy dziennie. Jednego dnia robiłam kupę na 5 rat, chciałam na 6 bo tyle mamy kabin ale trochę zabrakło mi towaru. Innego dnia, chciałam dokończyć w domu ale tak mi się chciało, że bałam się, że nie dowiozę i słusznie bo sporo ze mnie zeszło, mimo, że robiłam po trochu 3 razy, nieco większe porcje. Mam też tak, że pierwszy balas, często robię dosyć długi, a chciałam mniej zostawiać przy każdym podejściu, a taki balas to ilość na co najmniej 2 podejścia. Więc jak wyszło tyle, że uznałam, ze wystarczy i wstrzymywałam czekając aż sie urwie, a jak sie nie urywał i bujanie pupą nie pomagało, to brałam papier i odłamywałam, tylko czasem kawałek jeszcze tkwił w pupie, to papierem zgarniałam. Lepiej się czuję jak tak regularnie, robię kupę. Zabawa ta wymagała sporo wyczucia i budowała takie napięcie, że momentami bałam się, że zrobię w majtki, co mi się w życiu kilka razy zdarzyło, (2 razy w pracy) gdy przeholowałam. Bo jak zrobiłam trochę i dalej mi się chciało, to często jak już coś zrobiłam, to chciało mi sie mocniej, niż zanim usiadłam i jak wyszłam z toalety, to kilka razy tak mi się chciało, że musiałam zaraz wrócić, a często nie mogłam. Zabawa była bardzo ekscytująca ale momentami nieźle mnie wymęczyła, jak musiałam beczkę z piwem nieść i kupę wstrzymywać. Dziś mam wolne, ciekawe co mi jutro do głowy strzeli "No fajnie się bawicie razem, ze swoja partnerką." Z obecnych zabaw w domu, kupiłam nocnik, taki dla dzieci, początkowo miał być dla mnie ale ze względu na kaliber mojej kupy, ciężko było mi ją zrobić bo trochę wyszło i dalej nie szło, bo opierała się o dno i dalej nie szła, a kucając nie było tego efektu co chciałam. Za to piękna ma zwykle dosyć plastyczną kupę, je sporo warzyw, pewnie dla tego, więc fajnie to wygląda, Piękna jest też drobniejsza ode mnie, ma małą pupę, dziecięcą sylwetkę, więc z tego względu, też bardziej pasuje do naszej nowej zabawki. Minus jest taki, że nie widać jak kupa wychodzi, a także, dosyć mała pojemność, więc jak się upcha musi podnieść pupę by dalej swobodnie wychodziło, ma to swój urok jak podniesie taki umorusany tyłek, kupa na pośladkach i dalej z niego kupa wychodzi. Na koniec zwykle 2/3 plonów, jest na nocniku a nie w nim, bo się nie mieści, piękna też porcję obfite serwuję, aż czasem czuję konkurencję Czasami jak na koniec kupa o konsystencji budyniu, to spływa po nocniku i go prawie nie widać. Bywa też, że kupa sie tak ubiję, że by ją wyrzucić, muszę ją wygrzebywać łyżką, nawet kupiłam taką specjalnie do tego celu. Nagrałyśmy nawet taki filmik, na 2 kamery, jedna na statywie pokazuję mój kibelek od góry, a druga trzymana przez piękną, akcję przekładania kupy. Akcja pokazuję jak młodszy brat oddaje kupę starszemu, czyli jak kupa z nocnika trafia do mojego kibelka, fajnie to wyszło, zwłaszcza ujecie z góry jak kibelek taki nieskazitelny, biały, czyściutka woda, a tu nagle kupa leci, jena za drugą, plusk, a potem cała seria, po kilkunastu sekundach już wody nie widać, tylko górka się tworzy, kupa zsuwa się po ściankach i zostają brązowe ślady na lśniącej przed chwilą, białej powierzchni. Na koniec w kilka sekund wszystko znika, widać tylko jak kawałki kupy co chwila pojawiają się w spienionej wodzie, jakby walczyły z przeznaczeniem, lecz gdy woda znika, kupa razem z nią, zostają tylko drobne, brązowe ślady. Czuję się trochę rozczarowana, że nocnik nie dla mnie, więc mam coś na miarę mojej kupy, czerwone, plastikowe, wiadro, takie na śmieci z pokrywką. Strasznie mi się spodobało, fajny dźwięk wydaje kupa jak uderza o dno, jedynie boje sie na nim usiąść, że pęknie, więc kucam ale tak, że pupa mi wchodzi do środka, strasznie to lubię. Jednego dnia zrobiłam rano kupę i siku i tak to zostawiłam, jak wróciłam w nocy to znowu kupę zrobiłam i fajny plusk był, jak w te siki wpadała, w ogóle podobało mi się jak te balasy w sikach pływały, część była na dnie, część na powierzchni. Tak mi się to spodobało, że postanowiłam zapełnić całe, miałam taki toi toi własnej roboty, po 5 dniach było pełne. Trochę śmierdziało w mieszkaniu mimo przykrycia ale piękna jest wyrozumiała i jak zapytałam, czy jej to przeszkadza, to znowu mnie zauroczyła, że nawet jej sie ten zapach podoba. Po pierwszym dniu nie robiłam już siku, razem z kupą bo było go więcej niż kupy, a chciałam by była tam głównie kupa, która trochę pływa w sikach. Opróżnić było ciężko bo strasznie ciężkie było sporo się rozlało, nie spuściłam też wszystkiego na raz, bo nawet w kibelku by sie nie zmieściło i mógł się mocno zatkać. Wylałam na 3 razy ku mojemu zdziwieniu, odchody dużego kalibru, bez przeszkód popłynęły, bo widocznie siku je zmiękczyło. Oczywiście cały eksperyment był nagrywany "Jeśli chodzi o wsadzanie sobie palca do pupy, to czasami mam takie potrzeby, aby sobie wsadzić sobie dildosa do tyłka i wyobrażać sobie, że skaczę na jakimś straponie jakieś dominującej, i czuje się jak taka męska prostytutka. To mocno podniecające. Pamiętam jak byłem w okresie dojrzewania, to często przed lustrem wsadzałem sobie np palce, lub świeczkę i oglądałem swój tyłek w lustrze. Pewnie od tego wszystko się to u mnie zaczęło." Ja strasznie lubię to robić, pięknej ale jeszcze bardziej sobie, bo uwielbiam mieć coś w pupie, robić sobie taką palcówkę analną, kocham też koraliki analne. Świeczkę też nie raz miałam, raz w lato, miałam stracha jak się zaspokajałam świeczką, bo od temperatury i przez chaotyczne ruchy, złamała się i większość została w środku, liczyłam, że jak powoli będę ciągnąć pozostałą część to wyjdzie ale knot się wysuną i wystawał mi z tyłka, to myślałam, że jak go mocno złapie to wyciągnę to co we mnie siedzi, lecz świeczka tak się rozgrzała, (było tarcie.) że i z tamtej części knot wyszedł, trochę sie zaniepokoiłam bo mnie trochę bolało, jak tam w środku pupy siedziała ale jakoś później tak się ułożyło, że potem przestało i najbliższa kupa wypchnęła ją, miałam kupę z białym nadzieniem Ale następnym razem bardziej uważałam i kupiłam grubszą świeczkę bo tamtą podprowadziłam mamie, zastanawiała się potem gdzie ona jest? Miałam wtedy 16 czy nawet 15 lat, wcześnie zaczęłam zabawę z seksem, przestałam być dziewicą zanim stałam się pełnoletnia, a jak już spróbowałam to, szybko się uzależniłam. Lubię też jak, Piękna zakłada penis majtki i ją ujeżdżam, aż mnie pupa boli. Też oglądałam i oglądam swoją pupę, a nawet, robiłam sobie zdjęcia pupy w lustrze, ze świeczką nie robiłam jeszcze ale mam takie fajne ogonki analne, to taki nie duży korek analny, przyczepiony do ogonka, mam końskie, ma króliczków, psie, kocie, tygrysa mam bardzo fajny, dużo by opowiadać. Robię sobie też zdjęcia pupy, w naszym małym studiu, mamy kamerkę podłączoną pod telewizor, oświetlenie, i mam sporo fotek z palcami w pupie i nie tylko, np. z kiełbasą, lizakami, kiść winogron, gdzie jedno mi siedzi w pupie a reszta wisi. Dużo by pisać, piękna też ma rozmaite sesje pupy i nie tylko. Takie mamy jeszcze zabawy, zwykle robimy to spontanicznie, jest pomysł to coś robimy "Z hemoroidami na razie takiego problemu nie mam. Widocznie się pogoiło wszystko." No u mnie też, miałam Ci opisać przygodę z proktologiem, ciągle obiecuję, więc postaram się teraz streścić, a kiedyś napiszę w szczegółach. Więc poszłam, bolała mnie pupa, więc nie zrobiłam tego dnia kupy, Pan doktor dosyć młody, pucułowaty, bardzo sympatyczny, położyłam się na kozetce, założył mi wziernik i zaczął badać mój tunel, jak u ginekologa, tylko z drugiej strony Widział, że mam zatwardzenie, stwierdził stan zapalny ale na szczęście nie hemoroidy. Zapytał jak jest z wydalaniem kupy, czy sprawia, mi to często trudność, kiedy ostatnio robiłam. Powiedziałam, że 4 dni nie robiłam bo mnie bolało, tak na prawdę, robiłam poprzedniego dnia ale rajcowało mnie, że tak go ta kwestia niepokoi. Przepisał mi środki zmiękczające, doustne, a także czopki i zalecił wazelinę, jak bym miała trudności, no i oczywiście maść na wyleczenie tego, łagodzącą, nawilżającą i przeciwzapalną, wszystko w jednym. A także, gdybym miała dalej trudności, zlecenie na lewatywę, jakbym prezent dostała. Było ważne tydzień, miałam się z nim udać na oddział gastrologi. Oczywiście skorzystałam, może kiedyś opiszę, chodź to rutyna, z tym wyjątkiem, że panie były strasznie nie zadowolone, że musiały mi to zrobić, tym większa przyjemność dla mnie
  2. Poopcia

    Czy tylko ja tak mam?

    Ech chciałam kontynuować, ami opublikowało, no nic kolejne podejście, będzie odpowiedź na raty. "Co do papieru toaletowego, to ostatnio zamówiłem znoszoną bieliznę od takiej jednej dziewczyny, niby pisała, że jest dominującą sadystką, ale nie wiem czy tak jest rzeczywiście. Stringi pachniały obłędnie, widać, że były noszone z cztery dni, a na pasku, były ślady podtarcia pupy. Mocno mnie to podnieciło. Szkoda tylko, że zapach jakoś się ulotnił i zbytnio tutaj nic nie czułem. Może spróbuje zamówić jakiś papier toaletowy z podtarcia. Chodzą mi takie rzeczy po głowie." No i bardzo dobrze, a droga taka bielizna? Wiem, że te zapachy wietrzeją, jak wstawiam pranie, to lubię jakieś znoszone majtki Pięknej powąchać ale jak dłużej leżały, to ciężko wyczuć zapach, a kosz jest zamykany i mimo tego wietrzeje. Nie ma to jak świeżę, Piękna czasem po pracy idzie na siłownie i wie, że ja lubię takie nasączone majtki powąchać, w szatni zakłada zwykle świeże, a te po ćwiczeniach wkłada do reklamówki. Wspaniale pachną, zwłaszcza jeśli w nich przyjdzie, nie chodzi tu o pot ale takie zakiszone soczki, pachną inaczej niż świeże, są intensywniejsze, zapach też jest inny. Najbardziej lubię stringi, bo paseczek, ma wyborny zapach pupy, jak się zapoci, lecz jak sam wiesz po pewnym czasie wietrzeje Mam to szczęście, że niemal codziennie mam nową dostawę Co do papieru, to zamów, myślę, że będziesz zadowolony, może z kupą razem, myślę, że jakbyś dostał taką kupę pięknej dziewczyny to byłbyś zachwycony, spróbuj. "Co do pissu, to nie wiem czy bym spróbował taki nieświeży już, nawet podgrzany. No chyba, o ile bym musiał, to nie miałbym wyboru. Przymus w tych sprawach mocno mnie pociąga, jak prawdziwa tresura. Testowanie takiej uległej natury, aby ją ćwiczyć i przełamywać coraz większe tabu. Skoro wypiłem własny piss, spermę, to widocznie mam jakiś faktycznie potencjał, przynajmniej nie udawany, i prawdziwy." Może spróbuj, kup i jakoś się przymuś, np. połóż się na podłodze i wsadź butelkę albo lejek w usta i wyobraź sobie, że masz związane ręce i nie masz wyjścia, ja tak robiłam. "Trzymanie kupy, czasami może źle ponoć wpływać na organizm. Ale jak sprawia ci to przyjemność, to sobie nie żałuj "wiem o tym, zatruwam sie tym, jak regularnie robiłam, robię, czułam sie lepiej, a jak mam dłuższy czas zatwardzenie, to jestem osłabiona. Cały czas nie wstrzymuję bo nie chcę przesadzić, kilka razy się nieźle przestraszyłam, jak musiałam SOR iść, nawet raz pogotowie wezwałam, bo nawet lewatywa mi nie pomogła i wymiotowałam, bolała mnie głowa, miałam dreszcze, gorączkę ale nawet wtedy, jak robiono mi tam lewatywę, to czułam ekscytację, strasznie lubię te poczucie, bezpieczeństwa, opieki, że ktoś mi pomoże i będzie dobrze. Kręci mnie też to, że na pewno dla takiej pielęgniarki, to niezbyt przyjemne, dla zwykłych ludzi, robić lewatywę, grzebać w tyłku, czyjąś kupę wynosić, wąchać, oglądać. Na pewno jest to dla nich rutynowe ale myślę, że nie da się na to całkowicie uodpornić. Obecnie, staram się nie dopuszczać do takich ekstremalnych sytuacji, bo trochę się boję, że jelito mi się skręci albo pęknie. W zeszłym tygodniu, w pracy miałam toaletowe party, jak chciało mi się kupę, często muszę wstrzymywać, bo muszę pracować, bo ruch duży, a klienci nie mogą czekać, jak duży ruch jest, to nawet szefowa coś robi. Jak mogłam już sobie ulżyć, to wybierałam sobie kabinę, zwykle czekałam jak ktoś skończy, strasznie mnie podnieca jak czuję zapach czyjejś kupy, która jeszcze przed chwilą była w sedesie. Kręci mnie ta władza, że jako pracownica mogę bez wzbudzania podejrzeń przeglądać kabiny i czatować pod jakąś z papierem toaletowym, płynem do czyszczenia, pod pretekstem sprzątnięcia/uzupełnienia i nasłuchiwać odgłosów i wąchać zapachy. Zabawa polegała na tym, że jak już robiłam kupę, to tak tylko trochę, taka porcja degustacyjna. Balas i koniec, mimo, że dalej mi sie chciało i sporo jeszcze miałam do zrobienia. Czasem się odechciało, a czasem musiałam cały czas wstrzymywać. I przy następnej okazji, znowu trochę, jak nie mam zatwardzenia, to zwykle robię obfite kupy nawet 2 razy dziennie. Jednego dnia robiłam kupę na 5 rat, chciałam na 6 bo tyle mamy kabin ale trochę zabrakło mi towaru. Innego dnia, chciałam dokończyć w domu ale tak mi się chciało, że bałam się, że nie dowiozę i słusznie bo sporo ze mnie zeszło, mimo, że robiłam po trochu 3 razy, nieco większe porcje. Mam też tak, że pierwszy balas, często robię dosyć długi, a chciałam mniej zostawiać przy każdym podejściu, a taki balas to ilość na co najmniej 2 podejścia. Więc jak wyszło tyle, że uznałam, ze wystarczy i wstrzymywałam czekając aż sie urwie, a jak sie nie urywał i bujanie pupą nie pomagało, to brałam papier i odłamywałam, tylko czasem kawałek jeszcze tkwił w pupie, to papierem zgarniałam. Lepiej się czuję jak tak regularnie, robię kupę. Zabawa ta wymagała sporo wyczucia i budowała takie napięcie, że momentami bałam się, że zrobię w majtki, co mi się w życiu kilka razy zdarzyło, (2 razy w pracy) gdy przeholowałam. Bo jak zrobiłam trochę i dalej mi się chciało, to często jak już coś zrobiłam, to chciało mi sie mocniej, niż zanim usiadłam i jak wyszłam z toalety, to kilka razy tak mi się chciało, że musiałam zaraz wrócić, a często nie mogłam. Zabawa była bardzo ekscytująca ale momentami nieźle mnie wymęczyła, jak musiałam beczkę z piwem nieść i kupę wstrzymywać. Dziś mam wolne, ciekawe co mi jutro do głowy strzeli "No fajnie się bawicie razem, ze swoja partnerką." Z obecnych zabaw w domu, kupiłam nocnik, taki dla dzieci, początkowo miał być dla mnie ale ze względu na kaliber mojej kupy, ciężko było mi ją zrobić bo trochę wyszło i dalej nie szło, bo opierała się o dno i dalej nie szła, a kucając nie było tego efektu co chciałam. Za to piękna ma zwykle dosyć plastyczną kupę, je sporo warzyw, pewnie dla tego, więc fajnie to wygląda, Piękna jest też drobniejsza ode mnie, ma małą pupę, dziecięcą sylwetkę, więc z tego względu, też bardziej pasuje do naszej nowej zabawki. Minus jest taki, że nie widać jak kupa wychodzi, a także, dosyć mała pojemność, więc jak się upcha musi podnieść pupę by dalej swobodnie wychodziło, ma to swój urok jak podniesie taki umorusany tyłek, kupa na pośladkach i dalej z niego kupa wychodzi. Na koniec zwykle 2/3 plonów, jest na nocniku a nie w nim, bo się nie mieści, piękna też porcję obfite serwuję, aż czasem czuję konkurencję Czasami jak na koniec kupa o konsystencji budyniu, to spływa po nocniku i go prawie nie widać. Bywa też, że kupa sie tak ubiję, że by ją wyrzucić, muszę ją wygrzebywać łyżką, nawet kupiłam taką specjalnie do tego celu. Nagrałyśmy nawet taki filmik, na 2 kamery, jedna na statywie pokazuję mój kibelek od góry, a druga trzymana przez piękną, akcję przekładania kupy. Akcja pokazuję jak młodszy brat oddaje kupę starszemu, czyli jak kupa z nocnika trafia do mojego kibelka, fajnie to wyszło, zwłaszcza ujecie z góry jak kibelek taki nieskazitelny, biały, czyściutka woda, a tu nagle kupa leci, jena za drugą, plusk, a potem cała seria, po kilkunastu sekundach już wody nie widać, tylko górka się tworzy, kupa zsuwa się po ściankach i zostają brązowe ślady na lśniącej przed chwilą, białej powierzchni. Na koniec w kilka sekund wszystko znika, widać tylko jak kawałki kupy co chwila pojawiają się w spienionej wodzie, jakby walczyły z przeznaczeniem, lecz gdy woda znika, kupa razem z nią, zostają tylko drobne, brązowe ślady. Czuję się trochę rozczarowana, że nocnik nie dla mnie, więc mam coś na miarę mojej kupy, czerwone, plastikowe, wiadro, takie na śmieci z pokrywką. Strasznie mi się spodobało, fajny dźwięk wydaje kupa jak uderza o dno, jedynie boje sie na nim usiąść, że pęknie, więc kucam ale tak, że pupa mi wchodzi do środka, strasznie to lubię. Jednego dnia zrobiłam rano kupę i siku i tak to zostawiłam, jak wróciłam w nocy to znowu kupę zrobiłam i fajny plusk był, jak w te siki wpadała, w ogóle podobało mi się jak te balasy w sikach pływały, część była na dnie, część na powierzchni. Tak mi się to spodobało, że postanowiłam zapełnić całe, miałam taki toi toi własnej roboty, po 5 dniach było pełne. Trochę śmierdziało w mieszkaniu mimo przykrycia ale piękna jest wyrozumiała i jak zapytałam, czy jej to przeszkadza, to znowu mnie zauroczyła, że nawet jej sie ten zapach podoba. Po pierwszym dniu nie robiłam już siku, razem z kupą bo było go więcej niż kupy, a chciałam by była tam głównie kupa, która trochę pływa w sikach. Opróżnić było ciężko bo strasznie ciężkie było sporo się rozlało, nie spuściłam też wszystkiego na raz, bo nawet w kibelku by sie nie zmieściło i mógł się mocno zatkać. Wylałam na 3 razy ku mojemu zdziwieniu, odchody dużego kalibru, bez przeszkód popłynęły, bo widocznie siku je zmiękczyło. Oczywiście cały eksperyment był nagrywany "Jeśli chodzi o wsadzanie sobie palca do pupy, to czasami mam takie potrzeby, aby sobie wsadzić sobie dildosa do tyłka i wyobrażać sobie, że skaczę na jakimś straponie jakieś dominującej, i czuje się jak taka męska prostytutka. To mocno podniecające. Pamiętam jak byłem w okresie dojrzewania, to często przed lustrem wsadzałem sobie np palce, lub świeczkę i oglądałem swój tyłek w lustrze. Pewnie od tego wszystko się to u mnie zaczęło." Ja strasznie lubię to robić, pięknej ale jeszcze bardziej sobie, bo uwielbiam mieć coś w pupie, robić sobie taką palcówkę analną, kocham też koraliki analne. Świeczkę też nie raz miałam, raz w lato, miałam stracha jak się zaspokajałam świeczką, bo od temperatury i przez chaotyczne ruchy, złamała się i większość została w środku, liczyłam, że jak powoli będę ciągnąć pozostałą część to wyjdzie ale knot się wysuną i wystawał mi z tyłka, to myślałam, że jak go mocno złapie to wyciągnę to co we mnie siedzi, lecz świeczka tak się rozgrzała, (było tarcie.) że i z tamtej części knot wyszedł, trochę sie zaniepokoiłam bo mnie trochę bolało, jak tam w środku pupy siedziała ale jakoś później tak się ułożyło, że potem przestało i najbliższa kupa wypchnęła ją, miałam kupę z białym nadzieniem Ale następnym razem bardziej uważałam i kupiłam grubszą świeczkę bo tamtą podprowadziłam mamie, zastanawiała się potem gdzie ona jest? Miałam wtedy 16 czy nawet 15 lat, wcześnie zaczęłam zabawę z seksem, przestałam być dziewicą zanim stałam się pełnoletnia, a jak już spróbowałam to, szybko się uzależniłam. Lubię też jak, Piękna zakłada penis majtki i ją ujeżdżam, aż mnie pupa boli. Też oglądałam i oglądam swoją pupę, a nawet, robiłam sobie zdjęcia pupy w lustrze, ze świeczką nie robiłam jeszcze ale mam takie fajne ogonki analne, to taki nie duży korek analny, przyczepiony do ogonka, mam końskie, ma króliczków, psie, kocie, tygrysa mam bardzo fajny, dużo by opowiadać. Robię sobie też zdjęcia pupy, w naszym małym studiu, mamy kamerkę podłączoną pod telewizor, oświetlenie, i mam sporo fotek z palcami w pupie i nie tylko, np. z kiełbasą, lizakami, kiść winogron, gdzie jedno mi siedzi w pupie a reszta wisi. Dużo by pisać, piękna też ma rozmaite sesje pupy i nie tylko. Takie mamy jeszcze zabawy, zwykle robimy to spontanicznie, jest pomysł to coś robimy "Z hemoroidami na razie takiego problemu nie mam. Widocznie się pogoiło wszystko." No u mnie też, miałam Ci opisać przygodę z proktologiem, ciągle obiecuję, więc postaram się teraz streścić, a kiedyś napiszę w szczegółach. Więc poszłam, bolała mnie pupa, więc nie zrobiłam tego dnia kupy, Pan doktor dosyć młody, pucułowaty, bardzo sympatyczny, położyłam się na kozetce, założył mi wziernik i zaczął badać mój tunel, jak u ginekologa, tylko z drugiej strony Widział, że mam zatwardzenie, stwierdził stan zapalny ale na szczęście nie hemoroidy. Zapytał jak jest z wydalaniem kupy, czy sprawia, mi to często trudność, kiedy ostatnio robiłam. Powiedziałam, że 4 dni nie robiłam bo mnie bolało, tak na prawdę, robiłam poprzedniego dnia ale rajcowało mnie, że tak go ta kwestia niepokoi. Przepisał mi środki zmiękczające, doustne, a także czopki i zalecił wazelinę, jak bym miała trudności, no i oczywiście maść na wyleczenie tego, łagodzącą, nawilżającą i przeciwzapalną, wszystko w jednym. A także, gdybym miała dalej trudności, zlecenie na lewatywę, jakbym prezent dostała. Było ważne tydzień, miałam się z nim udać na oddział gastrologi. Oczywiście skorzystałam, może kiedyś opiszę, chodź to rutyna, z tym wyjątkiem, że panie były strasznie nie zadowolone, że musiały mi to zrobić, tym większa przyjemność dla mnie
  3. Poopcia

    Czy tylko ja tak mam?

    Jakiś błąd w cytowaniu był, No czasu mi ciągle brakuję, a jak go mam to większość spędzam z Piękną, a ona nie wie o moich zwierzeniach, które pisze ukradkiem "Trudno przestać myśleć o takich pragnieniach. Dobrze to rozumiem. Co do papieru toaletowego, to ostatnio zamówiłem znoszoną bieliznę od takiej jednej dziewczyny, niby pisała, że jest dominującą sadystką, ale nie wiem czy tak jest rzeczywiście. Stringi pachniały obłędnie, widać, że były noszone z cztery dni, a na pasku, były ślady podtarcia pupy. Mocno mnie to podnieciło. Szkoda tylko, że zapach jakoś się ulotnił i zbytnio tutaj nic nie czułem. Może spróbuje zamówić jakiś papier toaletowy z podtarcia. Chodzą mi takie rzeczy po głowie." Myślę nawet, że nie da się nie myśleć o tych tematach, ja mam tak, że myślę o tym w najmniej odpowiednich i dogodnych momentach, np. ostatnia na rodzinnym obiedzie u rodziców, wujek, ciocia się pytają co u mnie, a ja nieobecna z dziwnymi wyrazami twarzy, to wargi przygryzam, to chwilami dyszę, obżarta jak świnia nie mogę sie doczekać kiedy ten obfity obiadek zmienię w kupę i kiedy mi się zachce, a oni widzą to i zadają pytania czy się źle czuję, ja dalej nie obecna, w końcu tak, nie śmiało odpowiadam, że brzuch mnie boli, przejadłam się i nagle z takim uśmiechem dziecka w cukierni odpowiadam jeszcze: "I kilka dni kupy nie robiłam ale jak walne kloca to mi przejdzie." Ojciec sie czerwony zrobił, wujostwo zamurowało, mama popatrzyła wilkiem i starając się zmienić tematykę, zaproponowała herbatkę. Potem miałam pogadankę, że się zachować nie umiem bo jeszcze trochę się ubzdryngoliłam, po obiadku była wódeczka, ze wujek mówił, ze na ból brzucha wódeczka pomoże, to grzecznie piłam W końcu sie doczekałam po jakiejś godzinie, zachciało mi się, jednak dalej popijałam, kisząc już jakiś czas kupę. W końcu ból brzucha stał się rzeczywistością i uznałam, że czas na kupę. Idąc do łazienki, w myślach mówiłam do niej; "zaraz Cię wysram, szykuj sie bo nie będę miała litości! Wchodzę do łazienki i patrzę na nasz rodzinny, wysłużony kibelek, klapa opuszczona, mimo, że wiekowy czyściutki, mam wypucowała wiedząc, że goście przyjadą. Kilka słów o tym białym bohaterze, Rodzice demolowali (remontowali) łazienkę, jak miałam 7 lat, teraz mam 30, więc służy on dzielnie 23 lata i w swej karierze, przeżył 3 spłuczki, pierwszą szybko popsułam, była taka elegancka z taką jakby klamką, jak w Ameryce ale ja, byłam dosyć silnym dzieckiem i chcąc natychmiast posłać swoją kupę do kanalizacji, bo strasznie lubiłam patrzeć jak znika, (teraz chyba jeszcze bardziej lubię.) nieco za mocno nacisnęłam, tak naprawdę szarpnęłam i wyrwałam, było potem lańsko. W drugiej spłucze jakaś uszczelka się rozpadła i nie można było dokupić, więc poszła na śmietnik, a kibelek dostał kolejną która działa już kilkanaście lat. Jak wspomniałam, nie wygląda on na swój wiek, pamięta on jeszcze moje dziecięce kupy, ani na ilość przyjętych porodów/defekacji, bo nie jednokrotnie siedząc na nim, rodziłam kupę w bólach, na nim robiłam też pierwsza lewatywę, którą upokarzająco, mama z babcią robiły mi na siłę, a potem kolejne, gdy poród po raz kolejny nie doszedł do skutku. Na prawdę tony kupy, przeszły za jego pośrednictwem do kanalizacji. Nie dziwota, że mam do niego sentyment i jeśli rodzice zdecyduję go wyrzucić to go przygarnę by go ocalić choćby zbierał kurz w piwnicy. Wczoraj, byłam jednak jego Panią, więc musiałam być ostra i dominująca. Powiedziałam: Stęskniłeś się, zapomniałeś już jak smakuje moja kupa? No to masz szczęście, zaraz Ci przypomnę, aż się nią udławisz, smacznego! Taka napalona rozebrałam się z dolnej części ubioru i wygodnie rozsiadłam przekonana, że zaraz zrzucę kloca. Nic jednak nie szło, stękałam, parłam z całych sił, rozchylałam pośladki jak bym tyłek rozedrzeć chciała, chciało mi się kupę jak mało kiedy, lecz nic nie wychodziło. Mówię ku.wa, muszę zrobić tę kupę i w myślach: "wyłaź cholero i taka Cie wycisnę, a jak nie, to zobaczysz co to lewatywa!" cisnęłam z 10 minut, gdy zrozumiałam, że raczej sama nie wyjdzie. Podniecona, wzięłam pierwszy krem z umywalki, natłuściłam palce i wsadziłam wskazujący w tyłek, wtedy dopiero się pod jarałam, od razu wyczułam, twardą, bryłę, taka twardą, że musiałam sporo siły użyć, by wbić w nią palec. Z jednej strony byłam zachwycona, że taki okaz we mnie siedzi, że go wyprodukowałam ale z drugiej przerażona, bo wiedziałam, że to łatwo nie wyjdzie, postanowiłam go odkleić od ścianek odbytnicy, to może się ruszy. kręciłam palcem wokół bryły, rozprowadzając krem, kilka razy go wyjmowałam by dołożyć kremu. Tak mi się to spodobało, że zaczęłam uprawiać sex z kupą, wsadzałam dwa palce, czasem nawet trzy robiąc sobie analną palcówkę. Gdy się zmęczyłam i rozładowałam napięcie seksualne, umyłam dokładnie rękę i usiadłam by zrobić tę oporną kupę. Przez jakieś kolejne 5 nic nie szło, więc uznałam, że jak nie cała, to po kawałku wyjdzie. to zawsze działa! Ciężko szło, jakbym w gorzkiej czekoladzie rzeźbiła, jednak co chwila, wydobyłam kawałek wielkości fasolki, byłam strasznie, podniecona, a każdy mały plusk, nakręcał mnie jeszcze bardziej do działania. W końcu się zmęczyłam, spojrzałam na lustro wody by zobaczyć ile kupy udało się zrobić a raczej, wydłubać i zobaczyłam, że prawie nic tam nie ma kilka fasolek pływało sobie bezradnie, nie zakrywając nawet 10% powierzchni odpływu. Wściekłam się, siedziałam już z pół godziny, aż mama się dopytywała czy wszystko ok. a ja powiedziałam, że tak tylko kupa powoli wychodzi ale prawie zrobiłam, a ona czy mi pomóc, zdębiałam i powiedziałam, że sobie poradzę. Spróbowałam jeszcze raz, licząc, że trochę wydłubałam i może teraz wyjdzie ale nic z tego. Tak sie uparłam, ze muszę zrobić kupę, że jak sie domyślasz, zostało ostateczne rozwiązanie. Tak jest utopię sukę! Poszłam pod prysznic i tak byłam rozebrana, odkręciłam słuchawkę ustawiłam letnią wodę i do dzieła! Początkowo tylko przytknęłam wąż, do otworka, rajcowało mnie jak ciśnienie wody pokonywało jego opór. Woda jednak dosyć mizernie mnie wypełniała, więc podniecona myślą o zalaniu kupy, wetknęłam końcówkę węża do tyłka i się zaczęła powódź stulecia dla opornej kupy. Szybko woda mnie napełniała, czułam jak mnie coraz mocniej rozsadza, aż zimny pot mnie oblał i wąż wystrzelił mi z pupy. Uznałam, że więcej nie przyjmę, bo czułam, że zaraz eksploduję, trochę wypuściłam i poszłam klęczeć, przed moim kibelkiem, tyłkiem do góry, by lewatywa dotarła w głąb. długo nie wytrzymałam, aż mi wstyd, nieco ponad 7 minut, tak mierzyłam. usiadłam i gejzer, tak mi ulżyło, że uznałam, że może jednak nie muszę kupy robić, wyrok jednak zapadł, bo jak woda zleciała to część została i po kilku minutach czuję, jak napiera, ruszyło zdzirę, nareszcie! Po blisko godzinie robiłam kupę, musiałam jednak z całych sił przeć. Powoli wychodziła, nawet bardzo ale szła, nagle, woda zemnie strzeliła i kilka cm. urosło w sekundę, zdałam sobie sprawę, że to nie bobki tylko jakaś kłoda. Minęło ponad 10. minut zanim usłyszałam triumfalny plusk, patrzyłam na zegarek. Hura! Po ponad godzinie zrobiłam kupę, okaz jak moje ramie, ze 35 cm. w jednym kawałku! Jak mi to przez jelita przeszło sie zastanawiałam i ich nie rozerwało, jak to takie twarde i sztywne? To jeszcze nie był koniec, kolejna kupa już napierała. Tym razem już formalność, twarda, gruba wizualnie jak kaszanka, lecz jakieś 2 minuty i już leży w kiblu. I na koniec ogon albo kupa tasiemiec, konsystencji i koloru masła orzechowego, długa na co najmniej 60 cm. grubości ok 2,5 cm. zgięta w kształt U, jeszcze kawałek a ułożyła by sie w okrąg w misce sedesu. To był koniec, na razie reszta w domu była i to jeszcze więcej ale nie będę opisywała, bo nic nadzwyczajnego, szybko poszło, miękkie i mimo ilości, bez problemu popłynęło. A skoro o pływaniu mowa to wiedziałam, ze ten pierwszy okaz nie popłynie bez pomocy, popatrzyłam chwilę zrobiłam zdjęcia i zaczęłam nagrywać filmik. uzbrojona w swoje berło czyli szczotkę do WC, (moja ulubiona zabawka hihi, pogromca każdej kupy, żadna sie takiej nie oparła.) spuściłam wodę, sedes wypełnił się wodą, ogonek zaczął w niej wirować i po chwili odpływ go zassał, szybko go wciągał przez przestrzeń, którą pozostawiły większe kupy, ok połowa przepustu odpływu. O dziwo ta cienka kupa zasysana pozostała w całości, dopiero pod konie jakieś 25 cm. sie oderwała i dzięki temu przetrwało bo chwile potem, woda się skończyła. Poczekałam aż zbiornik się napełni i ponownie spuściłam wodę, tym razem, ocalała część od razu zgięła się w pół i zniknęła w odpływie, mówię: "No dalej na co czekacie, czas na was, mam wam pomóc?" No i pomogłam, tylko dotknęłam kupę "kaszankę" szczotką i już grzecznie, nieco mozolnie popłynęła w całości, taką magiczną moc ma szczotka ta kupa swoje warzyła, niezły klocek, wiec woda musiała się napracować, by ją zabrać. Nadszedł czas na kłodę, tu sie nie pierdzieliłam, chciałam by było dobrze widać jak znika, postanowiłam wiec najpierw popieścić ja szczotką, a potem spuścić. Powoli ją szturchałam, licząc, że ładnie zacznie pękać ale nic z tego, zadałam kilka zdecydowanych ciosów i początkowo dzielnie to znosiła, w końcu jednak podzieliłam ja na 3 kawałki dwa ok. 10 cm i jeden większy, wszystkie wbiłam szczotką do odpływu, więc je wyłowiłam i ułożyłam w misce sedesu. No to papa, spuściłam wodę i teraz bez przeszkód cała kupa, tzn. wszystkie jej kawałki, zniknęła niemal od razu, aż w szoku byłam, największy kawałek kotłował się ze 2 sekundy na dnie odpływu, w spienionej wodzie, lecz nagle zniknął wessany do syfonu. Zostały tylko ślady głównie w odpływie, zapewne od wbijania kpy, więc szybko wyszczotkowałam muszle i ostatni raz spuściłam wodę, muszla znów była jak nowa, nic nie zdradzało, że jeszcze kilka minut temu było w nim pełno kupy
  4. Poopcia

    Czy tylko ja tak mam?

    Sorry za literówki, pisałam, na szybko i widzę, że jest parę byków. "Bardzo fajnie ma Twój kibelek i się z nim zabawiasz codziennie i ze swoją kupa" No ma fajnie ale nie do końca, bo regularnie go zdradzam, wybieram szczęśliwca który dostanie moją kupę, to taka moja zabawa. Jednak prędzej czy później, do niego wracam, a on grzecznie wszystko przyjmuję, chodź czasem buntuję się przy przełykaniu Zaniedbuję go ostatnio, tylko siku mu daję i nie sprzątałam go dawno, ostatnio piękna go wypieściła, bo już nieźle walił hi hi.
  5. Poopcia

    Czy tylko ja tak mam?

    Dziś taki wpis na szybko, bo ciągle czasu brak... Hey, myślałam, że już straciłeś zainteresowanie mną bo tak długo nie odpowiadałeś, (a sama odpisuję po 2 miesiącach hi hi) zmartwiłam się. "Czasami to nie daje spokoju, więc staram sobie ulżyć jak najmniej, bo później też brakuje energii do działania. Jednak potrzeby potrzebami i czasami się po prostu nie da o tym nie myśleć." Jak tak właśnie mam, jak mnie najdzie to muszę, zwłaszcza jeśli chodzi o fetysze toaletowe. W pracy mam ten komfort, że mogę pójść niby za potrzebą, a tak naprawę to zaspokoić żądzę, powąchać brudny kibel, wyszorować go albo wsadzić palec w pupę i pogrzebać w twardych ekskrementach w niej nagromadzonych. Ostatnio wsadziłam sobie dwa czopki eva/qu o pracowałam czując je cały czas, czułam jak z upływem czasu wydzielony przez nie gaz mnie coraz mocniej rozpiera, chciało mi sie kupę jak diabli ale tylko parę bąków puściłam bo chciałam ją jeszcze ponosić, bo miałam w planach zrobić ją następnego dnia na dworcu, taka fantazja. Jednak w nocy, będąc w domu musiałam parę dzieciaków urodzić i wykapać, bo już czułam, że same wyjdą. Ale kupa na dworcu i tak była i to obfita, no cóż po 60 dniach można było się takiej spodziewać Gdyby nie wieczorny poród byłby tydzień ale już miałam po 5 dniach dosyć, bo wyglądałam jak w ciąży i czułam jak mnie coraz mocniej, rozrywa ale fetysz i upodobania do masochizmu wygrały I tak byłam zdziwiona, że czopki tak podziałały, myślałem, że bez lewatywy ani rusz, a tu taka niespodzianka, dawno ich nie brałam, pewnie dlatego. Mimo , ze zaaplikowałam je w celu zabawy, liczyłam, że spełnią, swoją pierwotną, przeczyszczającą rolę i udało się No cóż, na potop kupy jeszcze będzie okazja "Co do moich problemów z hemoroidami, to jest już o wiele lepiej niż wcześniej i jakoś w miarę mi się to podgoiło." Cieszę, się, jak wspominałam miałam stan zapalny i to coś okropnego było, więc szczerze współczuję, wyobrażam sobie, że hemoroidy to coś znacznie gorszego, kiedyś opisze przygodę związaną z wizyta u proktologa, ech miałam już to zrobić ale czasu brak "Te widzę zagraniczne kobiety, to niezłe też łobuziary, że są zdolne do takich rzeczy, aby kible polakom brudzić" To raczej przejaw pogardy ale mnie już to nie rusza, robię swoje i jak mam dobry nastrój to mam satysfakcję, że mnie tym nie upokorzyły "Nie robić kupy długo, to też nie fajna sprawa, źle robi dla organizmu. Ja staram się ruszać w miarę,, aby mieć dobrą przemianę materii. Człowiek, który często się nie wypróżnia, ma też większe ryzyko zapadnięcia na różne nowotwory. Wszystko to się kumuluje w organizmie, zanieczyszcza itp." Ja akurat uwielbiam czuć jak kupa we mnie się zbiera, wiem, ze to niezdrowe i ryzykowne jak z tym stanem zapalnym, bałam się, że się doigrałam hemoroida i już jakiś czas nie wstrzymywałam ale z czasem to wróciło, zbyt bardzo to lubię. " Widzę, ze prowadzisz kosztowne życie jak piszesz. Widać, że lubisz pieniądze, tzn żyć na wysokim poziomie. Miło to słyszeć. Ogólnie to takie dominujące też księżniczki, (o ile za takie się uważają niektóre kobiety,) są dla mnie przynajmniej pociągające, w tym sensie, że są takimi egoistkami trochę, lubią też przyprawić rogi komuś, wykorzystać kogoś. To dla mnie taki fetysz. Chyba ze względu na moje preferencje, pociągają mnie takie zołzy księżniczki." To prawda, lubię pieniądze, chodź dla mnie to tylko środek do zaspokojenia potrzeb, same pieniądze mnie nie pociągają, a to jakie możliwości mi dają. Chodź mam mało wolnego czasu, większość pracuje, jestem taka trochę niewolnicą zmysłów, jak sam wspomniałeś jestem hedonistką i muszę zaspokajać swoje zmysły, zachcianki, to nie wyobrażam sobie życia na innym poziomie, więc jak mam wolne to każdą chwilę, spędzam z piękną, (stąd też nie mam za bardzo kiedy napisać, nad czym ubolewam, dzięki, że w ogóle chcesz czytać moje wypociny) dogadzam sobie i jej i nie liczę ile to wszystko kosztuje, na szczęście mi wystarcza. Jestem księżniczką, od małego potrafiłam wyczuć czyjąś słabość i ją wykorzystać, czasem czuje się z tym źle, jestem zołzą ale potrafię też być bardzo wrażliwa, jestem tez bardzo uczuciowa, jak kocham to na całego ale jak znienawidzę, to też po całości, dlatego nie wybaczam zdrady, jak mnie były zdradził to pisałam już co mu zgotowałam "Z papierem toaletowy, to fajna sprawa jak pisałem. Lubię patrzeć na ten kontrast, np jak taka kobieta, dziewczyna, ma np pomalowane paznokcie, a jednocześnie obciera sobie brudną pupę, i widać na tym papierze ślady. To taki kontrast z jej pięknością, egoizmem księżniczki i jej paznokci pomalowanych, z jej prawdziwą naturą, z tej innej strony. Podniecające jak dla mnie." To temat, rzeka, jak pisałam mnie też to kręci. Ja mam bardzo zadbane paznokcie, pięknie pomalowane, często zmieniam, kolor/wzór, lecz są krótkie, jak w pracy zakładam rękawiczki, to dłuższe mi się łamały. nagrałyśmy z piękną kilka filmików na których widać, takie paznokcie, zainspirowałeś nas Lubie tez strasznie jak piękna mnie podciera, podnieca mnie to, ze wyciera z mojej seksownej pupy, resztki kupy ale lubię to tez robić na jej pupie, mam do tego słabość, to taki rytuał oddania, uwielbienia każdego fragmentu jej ciała. Jak wspominałam uwielbiam jak na papierze powstaje wzór piórka, często ma różną fakturę odcienie, robię też zdjęcia takich, artystycznych, papierków. "Mam taką jeszcze fascynacje, pragnienia do wąchania takiej pupy, najlepiej np takiej po dniu od niemycia, albo po treningu. Np konkretna dominująca każe wąchać sobie tyłek, i lizać go do czysta, aby był świeży. Wykorzystuje swojego niewolnika dla własnej uciechy w ten sposób i sprawia jej to przyjemność. Załóżmy, ze jest jej głównym niewolnikiem i używa go jako własnej spluwaczki, toalety, szofera, ma dostęp do jego konta i wybiera sobie dla siebie pieniądze bez jego pozwolenia. Trzyma go w ten sposób w szachu. Ma go pod całkowitą kontrolą." Masz ciekawe wizje, ja na co dzień mam podobną relację, w obie strony, chodź zwykle ja dominuję, no i nie mam dostępu, do konta pięknej Co do wizji lizania takiej pupy, to lubię jak piękna mi liże, jak wrócę z pracy, moja muszelka i rowek, są nieźle spocone, często jeż są reszki kupy w okolicach piwnego oczka, nie to, żebym sie nie podcierała ale wiadomo, jak się zrobi, dorodną kupę, to sam papier nie wystarczy by pupa czysta była. W pracy często robię kupę, pisałam już o tym dlaczego to mnie kreci, wiec nie będę się powtarzać, jednak poza aspektem, fetyszu, mam po prostu dużo ruchu, co sprzyja fizjologi i zwykle, jak uznam, że zasłużyłam spełniam tę potrzebę. Zazwyczaj robię kupę, dopiero po jakimś czasie, lubię czuć jak kupa jakiś czas napiera, a jak mi się odechce, to uznaje, że to jeszcze nie był czas kupy. "Ostatnio nasikałem sobie do szklanki i postanowiłem wypić własny piss, ale taki normalny, tzw swój złoty deszcz. Jakie wrażenia ? Przełknięcie sprawiało odruch wymiotny, ale jednak wypiłem to co nasikałem. Smak moczu z reguły mnie nie podnieca zbytnio przy spożyciu, ale jak już mam ten smak po jego spożyciu, to inna sprawa. Czułem ten specyficzny smak moczu, tzn czułem się jak damska trochę toaleta. Mocno mnie to podnieciło. Wyobrażałem sobie, ze robię to dla jakiejś takiej Pani, bo każe mi to zrobić. Doznałem trochę takiego podniecającego mocno uczucia, że robię wszystko co jest dobre według niej, bo wie, że to co robię, bo mi każę, jest dla mnie dobre. Chociaż nie wiem jak daleko byłbym się w stanie posunąć, bo np nie jestem bi. Piłem też kiedyś własne nasienie. To też dało mi poczucie większej pewności siebie, co do własnych preferencji, ze jednak mógłbym pójść dalej i dać się wytresować na prawdziwą toaletę dla kobiety, i niewolnika o ile ona chciałaby tresować nowicjusza." Gratuluję odwagi, przełamania się, jak też zaczynałam od własnego moczu, już jak miałam jakieś 8 lat spróbowałam ale potem uznałam, że to nie normalne i więcej tego nie robiłam, aż do ostatnich czasów. Może spróbuj kupić mocz od jakiejś dziewczyny, widziałam na hiper, że sprzedają, zanim dotrze nie będzie taki jak zaraz po wydaleniu ale myślę, że mocz się tak nie psuję jak kupa, bo kupę to bała bym się zjeść ale mocz pięknej po kilku dniach piłam tylko lekko go podgrzałam. Co do dominy, to myślę, że nie jedna marzy by nowicjusza wytrenować, więc, życzę byś się odważył i spróbował. Co do spermy, to znam, ze otwierasz się na kolejne doświadczenia, ja często własne soczki połykam, jak sie masturbuję, to lubię zlizywać je z paluszków, moja cipka aż kapie jak się z nią bawię. "Muszę przyznać, że pociąga mnie bycie rogaczem, co chyba też jest elementem tych moich preferencji masochistycznych. Kiedyś pamiętam obok mojego domu, w środku nocy, pod moim oknem, jakiś facet pieprzył jakąś laskę, i było wszystko słychać, łącznie z tym jak jego jądra uderzają chyba o jej pośladki, a ona w tym stanie też jęczała. Mam takie fascynacje w takim układzie mieć przyprawiane rogi jako uległy niewolnik, który nie ma dostępu do stosunku ze swoją Panią, a ona wzbudza we mnie zazdrość, każe mi słuchać, jak jakiś facet ją stuka, a ja słyszę jej westchnienia. A ja jedynie jestem od lizania jej stóp, wielbienia jej, podlegania jej, lizania jej miejsc intymnych, szczególnie tyłka, wąchania go, jej gazów, będąc jej toaletą, która ma jej ulżyć. Czasami mogę również dostać karę lub nagrodę, np w postaci jej znoszonych śmierdzących skarpetek, albo znoszonej bielizny, dla wyprania jej w swoich ustach, albo lizania i wąchania, aby pamiętać o jej wyższości." Myślę, że na dłuższą metę, taki układ przestał by Cie pociągać, a stał by się bolesny. Co do tego epizody z seksem pod twoim oknem, to na pewno było dla Ciebie super doświadczenie. Ja pamiętam jak raz dałam dupy po jakimś blokiem, byłam pijana i miałam straszną chcicę, flirtowałam z takim chłopakiem który mi sie nawet nie podobał, bawiłam się nim, a on za mną szalał. No i zaczęłam go uwodzić, tak dla zabawy, uparł się mnie do domu odprowadzić. No i byłam wstawiona i uznałam, że w sumie nie jest taki brzydki, a ja jestem strasznie spragniona, to mu dam d u p y, zrobię mu ten prezent, grzeczny był. Idziemy przez blokowisko, pod czyimś balkonem, tam taki żywopłot był światła się nie paliły w oknach po to po 22 było, tylko światło latarni taki półmrok dawało. Idealne warunki, jak kazałam mu, by mnie zerżną, to myślał, że żartuję. A ja tak rozpalona ściągam gacie i się wypinam, przytrzymując się drzewka oglądam się przez ramię i mówię, żeby brał jak mu daje albo niech spier.... On zbladł w końcu ściąga gacie i nieśmiało zabiera sie do roboty, a ja na to, zaraz! A gdzie guma? Nie miał, kazałam mu do mojej torebki zajrzeć i wyjąć, zawsze byłam wtedy przygotowana, bywało, że w ciągu tygodnia dawałam trzem różny facetom, wiec miałam obawy by czegoś nie załapać. Wracając do tematy, słabo mu szło wkładanie kondona, więc rozpalona zaczęłam się masturbować, w końcu założył i zaczął, ale pałę miał pierwsza klasa, może nie za długi ale gruby początkowo tak nie śmiało mu szło ale zaczęłam wrzeszczeć, by się przyłożył i mocniej j e b a ł i w końcu poczuł rytm rżnął aż czasem bolało. Szybko doszedł, a ja jeszcze chciałam, staliśmy tyłem do tego balkonu i nawet nie zauważyliśmy jak się światło zapaliło, nagle jakiś dziadek się drze, (pewnie o mało zawału na widok mojej pupy nie dostał) że wstydu nie mamy, ze tu porządni ludzie mieszkają i chcą spać, że po policje zadzwoni. Wtedy lamus się speszył i przestał, ja się wściekłam i kazałam mu rżnąć dalej, powiedziałam, by dziadek jak go to kręci, to niech popatrzy, wtedy, dziadek wkurzony trzasnął drzwiami. W końcu, dłużej nie opierał sie i dalej drążył, chodź już nie tak dobrze jak wcześniej, zestresował go dziadek, w końcu już jest mi dobrze, nagle słyszę syreny, o kur.. dziadek na serio na mendy zadzwonił, myślę, spanikowałam, mówię ...alamy! Rozpalona jak kotka w rui, szybko podciągam majtki, sperma spływa mi po nogach, jeszcze spódnica i w nogi, ale była adrenalina, przebiegamy przez parking, (co w szpilkach po pijaku łatwe nie było) a tam na serio pały na bombach stoją! Nawet nas nie gonili ale emocje były. jak do domu dotarłam to podziękowałam, mu za wieczór pełen wrażeń Biedak upierał się bym mu numer dała, a ja chyba mu serce złamałam, bo powiedziałam coś w stylu, żeby się cieszył prezentem ode mnie, że spisał się i że takiej luksusowej ... jak ja, już raczej nie zerżnie, by nie liczył na nic więcej, że lubię go ale nic z tego nie będzie. Byłam już wstawiona mocno ale pamiętam, że poszedł przygarbiony jak zbity pies. "Oczywiście, te fascynacje nie mają nic wspólnego z jakimiś moimi kompleksami, ale rzeczywiście tak czuję, po prostu mnie to pociąga. Widzę, że cuckold też jest elementem masochizmu, pewnie stąd też takie fascynacje." Ja tez nie mam kompleksów, a lubię, czasem być gnojona, jak nade mną dominują, to taka natura, nie ma to nic wspólnego z kompleksami, a właśnie bardziej z masochizmem. Do gościa deptak: Ciesze się, że zaciekawiły Cie moje przygody, miło poznać kolejna osobę która kręci fetysz toaletowy. Co do tego co wspominasz, że podglądałeś ją podczas robienia kupy, na pewno jej to schlebiało, zwłaszcza, że jak wspominasz dała Ci palec do polizania, więc intrygowała ją taka gra. Na pewno inwestycja w krzesło sie opłaci, (ja zrobiłam sobie podobne ze starego krzesła z poczekalni i deski znalezionej na śmietniku którą uratowałam z kibla który ktoś wyrzucił ale świetnie się sprawdza.) można wyjąć wiaderko i położyć się pod nim, więc nie martw się, znajdziesz na pewno ochotniczkę Ja niestety nie spotkam się z Tobą w realu, koleżanka mnie ostrzegała, ze kiedyś miała takiego niewolnika który miał obsesje na jej punkcie i gdy nie chciała z nim współpracować stał się jej stal kerem. Ale jak znajdę chwilę, to może napisze na priw.
  6. Poopcia

    Czy tylko ja tak mam?

    Hey, taka odpowiedź na szybko, kilka razy zabierałam się do większej odpowiedzi, bo jak zwykle mam o czym opowiadać, a mało ostatnio publikuję ale to innym razem. "Ostatnio coś energii mi brak i nie pisałem. Również nie czułem przez dwa miesiące zbytnio pobudzenia tymi tematami, ogólnie związanymi z erotyką. Pewnie to być może efekt zimy, bo zauważyłem, że mam zmniejszoną energię zimą." Też tak mam, zimą jestem jakoś śnięta, nic mi się nie chce, nawet ostatnio, filmów nie kręcę, kilka nagrałam ale to wszystko surówki, nagrane i tyle, żadnego montażu/obróbki. Dobrze, że mam pracę, bo nie chce mi sie rano wstawać ale jak wiem, że już czas, to sie mobilizuję i robię co muszę, jak dojadę to jakoś wkręcam się na obroty łapie rytm i znacznie lepiej funkcjonuję, mimo zmęczenia na koniec dnia mam satysfakcję i samopoczucie znacznie lepsze. Co do spraw erotycznych/popędu, to też to spowolniło ale tak w sensie, że bawimy sie same, jak mamy wolny dzień to większość czasu spędzamy w łóżku i bynajmniej nie śpimy jednak jakiś nowych szaleństw nie ma, takie spontaniczne igraszki jak nam coś do głowy strzeli Jako urozmaicenie i pobudzenie zmysłów, była sytuacja w której, piekna dostała obstrukcji i to takiej na serio, nie planowanej, biedaczka tydzień kupy, nie robiła, no to wiedziałam co robić, najpierw zabawa czopkami, potem środki na przeczyszczenie, laktuloza, alax i inne o umiarkowanym działaniu, bisacodylu jej nie podałam bo na drugi dzień musiała do pracy, a po nim, to jak sie ruszy, lepiej mieć kibelek na wyłączność. Nie pomogły zbytnio, farmaceutyki, wiec ku mojej uciesze była okazja do lewatywy. Wróciłam z pracy i mimo zmęczenia ochoczo zabrałam się do dzieła. Piękna mogła sobie zrobić ją sama, miała już sporą wprawę z moimi zabawkami, do tego celu przeznaczonymi. Lecz by zrobić mi przyjemność czekała na mnie. Była w łóżku jak wróciłam więc, przyszedł mi do głowy, scenariusz szpitalny, lewatywa w łóżku, gruszka, nerka, basen, nie będę sie rozpisywała, napisze następnym razem ze szczegółami, powiem tylko, że rezultat był bardzo obfity, zabawa, jeszcze lepsza, tego było mi trzeba jakbym wypiła szklankę dobrej whisky na raz "Podziwiam, że chcę ci się pracować w wigilię, już nie mówiąc o bożym narodzeniu. Pewnie w tej Warszawie macie dużo klientów. Turystów zapewne nie brakuję." Nie chce mi się i to jak diabli, złości mnie to, wolałabym sobie odpocząć, pobawić sięz moja ukochaną ale kwestie finansowe mnie przekonują, prowadzę kosztowne życie i z czegoś na to muszę brać. Do tego szkoda mi szefowej było, prawie nikt nie chciał zostać, a ruch olbrzymi. Nie raz mnie upodliła ale potrafi pokazać ludzką twarz i ostatnio mnie docenia, więc sie zgodziłam. "Co do tematów związanych ze scatem, to nadal uwielbiam o tym myśleć, fantazjować. Dobrze napisałaś, co do tego oswojenia się. Czasami jak oglądam takie filmiki, to widać, jak kobieta np jak robi na niewolnika, to zdarzy jej się zrobić taka rzadką kupę. Zauważyłem, że bardzo podnieca mnie, pociąga mnie widok, jak kobieta wyciera pupę papierem i na tym papierze są ślady brązowe od jej scatu. Mam takie pragnienia to wąchać, albo być zmuszony do lizania takiego papieru przez kobietę. Ładnie to wygląda, taka pupa takiej Pani, a potem widać ślady wytarcia od tego co ona wyprodukowała." To dobrze, ja też nigdy nie przestaję o tym myśleć, fantazjować, pragnąć, to nadaję smak mojemu życiu, po prostu nie zawsze jest ten wewnętrzny ogień, poczucie szaleństwa. No często jest tak, że nabierze sie chęci, np. oglądając filmiki, fantazjując, a jak przychodzi do przeżyć na żywo, potrafi to byś prawdziwy szok. Zwłaszcza zapach i konsystencja kupy wymarzysz sobie coś a to co ma zaraz na Tobie spocząć nawet nie przypomina Twoje fantazji. Do tego ten strach, żałujesz, że sie na to zdobyłeś, że zaraz ktoś zrobi kupe na ciebie, na twarz albo do Twoich ust. Jesteś przerażony ale zbyt podświadomie zafascynowany, zniewolony tym, za mocno, Cię to pociąga by sie wycofać... Ja za rzadką kupą nie przepadam, no chyba, że podczas defekacji, daje fajne efekty, doznania, nieźle brudzi kibel, często w pracy wdaje mi sie we znaki. jak np. klientka na Małysza robiła i zafajdała deskę albo w ogóle na podłogę zrobiła. Zauważyłam, że turystki często załatwiają sie nie do końca do kibelka, albo na deskę zrobią albo podłogę i to często zwykłą kupę. Raz taka gruba niemra zafajdała nawet ścianę, musiała mieć ciśnienie... Czasem mam wrażenie, że robią to specjalnie, by upokorzyć Polaków, bo to przeważnie Niemki, lub im podobne. Krajowym klientom lub Azjatom, czy innym turystom, też się zdarza ale to sporadyczne przypadki i to bardziej, że zostawią o b s r a n y kibel albo część kupy przyklejonej do ścianki muszli. Jednak myślę, że to bardziej dlatego, że jak spuszczą wodę, to wychodzą nie czekając aż zleci i nie wiedza, że ich kupa tak dzielna była, że opierając się bezlitosnemu spłukaniu, cała nie spłynęła... Z tym papierem, to niezła jazda, taki fetysz w fetyszu Mnie też to strasznie pobudza, nazywam to brązowym piórkiem:) Pisałam zresztą nie raz, że bardzo lubię podcierać piękną. Jak mnie podciera, to jeż miło jednak wole ja ją, przesuwać papierem po jej słodkim rowku, mocniej naciskać na otworek, prawie wciskając papier w niego. I właśnie na koniec powstaje brązowy paseczek, który nazywam, brązowym piórkiem, bo na początku, zwykle jest szerszy, a na końcu sie zwęża i jest mniej wyraźny, często nawet jaśniejszy, na końcu. Uwielbiam wąchać taki papier, zapach kupy jest na nim inny, nie tyko dla tego, że papier ma swój zapach ale jest tylko jej ślad, jest delikatny trzeba go wyczuć, trochę jak bukiet w perfumach. Papieru nigdy nie lizałam, kilka razy dotknęłam językiem, na początku, by poczuć, delikatnie smak kupy na nim ale nawet nie było po tym śladu, że dotykałam go językiem. Raz jadłam papier podczas takiego scenariusza ludzkiej toalety, na scat imprezie, taka Iwona wypróżniała mi sie wprost do ust, wręcz wysysałam z niej kupę. Kojarzy mi sie to z paleniem trawki, zapomniałam jak ta metoda sie nazywa ale polega na tym, że jedna trzyma w ustach, zapalona fifkę i dmucha, a druga ciągnie, wtedy jest naprawdę mocne uderzenie! Tak samo tutaj, ofiara ssie, a domina prze, cisnie przez to nawet twardsza kupa szybko wychodzi. Wtedy kupa była idealna, ciemno brązowa, ( Zanim usiadła mi na ustach kucała, nad moja twarzą i widziałam jak zaczęła wychodzić, gdy wystawała, kilka cm. dopiero usiadła mi na twarzy, a ja zaczęłam lizać, ssać kupę jak lizaka, była taka twarda, pyszna.) solidny twardszy, balas, szkoda było mi go niszczyć, gryźć ale zaczynał sięgać gardła, a był za twardy i gruby, bym go połknęła, więc musiałam go szybko pogryźć i połknąć, bo jego dalsza część już wchodziła mi do ust. Połykałam tą kupę z największa rozkoszą, Iwona strasznie mi sie podoba, jest po 40" ale ma piękne ciało, piękną, krągłą, obfitą, lecz nie wielka pupę, gładka bez celuitu, po prostu pupa idealna, piekne zielone oczy z ostrym, drapieżnym makijażem, ciemno, rude włosy, z granatowymi pasemkami psychodeliczne, tatuaże, jeśt też dosyć wysoka i mocnej budowy ale bardzo smukła, taka bogini wampirzyca. Sporo wydaliła, kilka dorodnych balasów by z tej defekacji było, gdyby do kibelka wydaliła. Na koniec była miększa kupa, to od razu ja połykałam, już mi nie dobrze było, ale nie od kupy, że sie jej brzydziłam, czy wywoływała mdłości ale dla tego, bo miałam już pełny żołądek. Na prawdę solidny obiad w porcji XXL mi zaserwowała. Po wszystkim znowu kucnęła i właśnie zaczęła sie podcierać, byłam rozpalona do białości, aż się spociłam, marzyłam by zjeść ten papier i moje marzenie, sie spełniło. Po podtarciu wsadzała mi go do ust, a ja go powoli wessałam, jak kibel jak spuści się wodę. Na koniec znów na mnie usiadła pocierając o d b y t e m o moje usta, zaczęłam lizać i usiadła na dobre robiąc, tzw. facessiting, a ja zaczęłam, łapczywie lizać i całować jej otworek. Kilka minut tak siedziała, puszczała też bąk/kleksy, było jej dobrze, bawiła sie cipką ale nie wiem co konkretnie robiła, bo siedziała pupa w stronę, moich oczu, wiem natomiast, że soczki c niej kipiały ale mnie to zachwycało, takie ciepłe i lepkie, pływały po mojej brodzie, a ja czułam błogie spełnienie, piękny widok miałam oglądając jej pupę z bliska, każdą fałdkę, strukturę skóry, przebarwienie, podziwiałam, idealna pupę!!!! Chyba doszła, sadząc po odgłosach, po chwili, nasikała sie na mnie i znów się podtarła wsadzając mokry papier do moich ust, z którym wiadomo co zrobiłam, na szczęście podcierała się kucając więc jej soczki dalej spływały po moje szyi, potem jak poszła, zbierałam je ręką i zlizywałam, jak najsłodszy nektar.Po podtarciu, wstała, założyła seksowne, czerwone stringi i wyszła. Miało być krótko, a tu temat podesłałeś i krótka opowieść jeszcze wyszła "Ty masz problem z zatwardzeniami. U mnie ostatnio pojawiły się hemoroidy. Smaruję maścią okolicę odbytu, aby mnie nie piekło. Jednak efekt tej maści jest taki, że z trudem to wszystko mi się goi." Współczuje, sama też o mało nie dostałam hemoroidów, miałam stan zapalny ale przystopowałam z zabawami analnymi i odstawiłam twardą kupę, na szczęście, przeszło. Dostałam taką maść przeciw zapalną, nawilżającą, z antybiotykiem, chyba i po tygodniu brania jak ręką odjął, niestety nazwy nie pamiętam, a to taka maleńka tubka był więc wyrzuciłam, bo prawie nic nie zostało, więc Ci nie polecę Nie wiem jak ta twoja działa ale z tego co piszesz to niezbyt miło, mnie od mojej z początku, bardziej piekło ale nie swędziało, w ogóle piekło i rwało jakby mi kto kawałek o d b y t u wyrwał, więc może jak pocierałam to sie objawy nasilały, bo przy myciu też bardziej bolało, miałam bardziej zapalnie odgniecenie, pękniecie skóry, niż żylaka ale lekarz powiedział, że nie wiele brakuję, bo jest sporo spuchnięcie. Na fajnego proktologa trafiłam ale to watek na dłuższe opowiadanie, więc nic więcej nie mówię. Polecam za to środki przeczyszczające, jak laktuloza, czopki glicerynowe, czopki Laxol z dokuzanem sodowym ale one nie działają od razu, po kilku dniach ale kupa potem miękka jak krem. Wiem, że przy aplikacji czopków, może boleć ale warto, bo kupa potem lekko wychodzi, a glicerynowe, dają ładny poślizg. Jak podleczysz, to gorąco polecam lewatywę, mówiłeś, że lubisz zabawy dildem, to lewatywa, jej aplikacja i to jak cie wypełnia, powinna ci sie spodobać, a przy okazji, łatwiej będzie ci sie załatwić "Przesyłam spóźnione życzenia i wszystkiego najlepszego w tym roku" Dziękuję i przesyłam jeszcze bardziej spóźnione życzenia, przede wszystkim byś był sobą i nie bał sie spełniać swych pragnień, był w tym roku wolny Następnym razem napiszę więcej, chodź i tak sporo wyszło, dzisiaj mam wolne, w weekend mordor, piękna, niedługo wraca z pracy, to muszę jakiś obiadek zrobić, do miłego
  7. Poopcia

    Wasze toaletowe wpadki

    Mieliście kiedyś tak, że zachciało wam się kupę w najmniej spodziewanym momencie i to tak mocno, że musieliście ją zrobić jak najszybciej? Ja tak miałam wczoraj Ale po kolei, nigdy sprawa, popularnej "dwójki" nie była dla mnie problemem. Zwykle rano, po przebudzeni kilka minut na kibelku i po sprawie. Bywa, że mam 2- 3 dni przerwy (zwłaszcza jeśli łazienka w domu rano zajęta i nie załatwię, tej sprawy przed pracą) ale potem dłużej posiedzę, zrobię swoje i wszystko wraca do normy. Tym razem było inaczej. dwa dni wstrzymywałam kupę, bo rano przed pracą, nie zdążyłam zrobić, a tak się złożyło, że mieliśmy w pracy szkolenie i wyjechałyśmy na nie razem z trzema koleżankami i trzema kolegami (razem grupa 7 osób) z departamentu. Mieszkaliśmy w takim, hoteliku, pamiętającym jeszcze czasy Gierka, lecz nieco odświeżonym. Chłopaki mieli jeden pokój, my drugi, spałyśmy w 4, każda miała na szczęście swoje łóżko i szafę na podręczny bagaż. Ogólnie mówiąc czasy szkolnych koloni mi się przypomniały. Okolica, jakieś zadupie ok. kilometra do sklepu, pogoda, kiepska bo cały czas prawie lało albo śnieg z deszczem. Więc siedziałyśmy w tym pokoju, prawie cały czas kiedy nie było konferencji, a były max. dwie dziennie, po godzinie, półtora. Wiec nie licząc wyjść na konferencje, posiłki do stołówki lub świetlicę która chwilami zamieniała się w spelunę, bo chłopakom też się nudziło i zaopatrzyli się w kilka piwek, a nawet mocniejsze płyny... Jak sobie trochę wypili, to gen jaskiniowców im się włączał co skłaniało nas do powrotu do naszego "apartamentu" miałyśmy malutki telewizor, który łapał kilka kanałów TV naziemnej ale co chwila coś uciekało, więc robił bardziej za bajer niż za źródło "rozrywki" Więc grałyśmy w karty gadałyśmy, ogólnie wszystko by zabić nudę. Ja miałam jednak inne problemy, bo chciało mi się co i raz kupę, w domu nie zrobiłam, po drodze też na jakiejś stacji nie chciałam, a tu w maleńkiej łazience przy pokoju, gdzie była tylko ciasna kabina prysznicowa i kibelek zaraz przy drzwiach, do tego ściana dzieląca ją z pokojem, była dosłownie grubości mojego ramienia, po prostu nie mogłam, bo wszystko było w pokoju słychać, (wiem, bo koleżanki się nie krępowały.) a ja się strasznie wstydzę i po prostu nie mogę się rozluźnić, jak wiem, że ktoś jest za drzwiami i wszystko słyszy, a co gorsza czuję. Myślałam nawet, by poprosić koleżanki by wyszły ale sie wstydziłam, bo jak to, one maja gdzieś na korytarzu czekać bo ja inaczej kupy nie zrobię? Nie zrobiłam więc tego. Miałam plan awaryjny, toalety, były też na korytarzu przy recepcji, jak się szło na stołówkę, więc kombinowałam, po śniadaniu czy obiedzie, by tam spróbować, lecz miałam pecha, bo były tylko dwie kabiny i prawie zawsze zajęte było, a nawet jak było wolne i ktoś obok siedział to po prostu nie mogłam chodź mi się chciało. Siku jakoś tak, bo papier kładłam by nie chlupotało i jakoś po cichu kilka razy tam zrobiłam, siku też jakoś kilka razy zrobiłam u nas w łazience, bo na to mam sposoby by cicho zrobić ale z kupą tak łatwo nie jest Siedziałam kilka razy na sedesie, wszystko gotowe, miałam parcie ale zwyczajnie czułam blokadę, bo słyszę, że albo ktoś do kabiny obok wchodził, jak już była szansa albo wodę spuścił, to myślałam, że będę sama ale nic z tego bo słyszałam kroki na korytarzu i zaraz ktoś wszedł, a nawet ja nie wszedł to się speszyłam, ja zanim się rozluźnię, potrzebuję kilku minut. A kabiny dzieliła ścianka, z takiej płyty, że miejscami było widać co się dzieje w kabinie obok. Do tego czułam się niezręcznie, jak w kabinie obok jakaś kobieta robiła kupę, słyszałam pluski jak stęka, to ja miałam tak tez przy niej, ja wszystko słyszałam to i ona by słyszała, czułam się jak jakaś podglądaczka, bo jedna wyszła zaraz przychodziła kolejna i tez bez skrepowania siku albo kupę albo jedno i drugie, raz siedziałam godzinę i nie doczekałam się chwili spokoju. Weszłam, to w kabinie obok, jakaś siku robiła, myślę szybko skończy ale dalej siedzi, czuję smród, a zaraz plusk, za raz po niej kolejna siku, jedna po drugiej, potem, za kilka minut następna kupę, godzinę siedziałam i trzy bez skrępowania kupy zrobiły, jakby tam same były. Nie mogłam się nadziwić, że sie nie krępowały, może pracownice hotelu i przywykły albo nie maja takich problemów jak ja? Ja w mojej pracy nigdy kupy nie zrobiłam, a pracuję prawie 5 lat. Ta pierwsza, słyszała, że wchodzę, a ona jak gdyby nigdy nic stawia klocka, czekam za raz kolejna siku, wie, że ja tam siedziałam bo szarpnęła za klamkę w mojej kabinie Tak się męczyłam dwa dni, co chwila chciało mi się kupę i to co raz mocniej. chyba ze 20 razy próbowałem na sedesie przynajmniej 5 godzin spędziłam bez skutku W końcu wieczorem przed wyjazdem wpadłam na pewien plan. Zrobiłyśmy z dziewczynami małą imprezkę, winko, parę piwek, dziewczyny lekko się wstawiły, skończyło się ok. 2" w nocy, ja też się położyłam, lecz nie zamierzałam spać. Chciałam poczekać aż dziewczyny, mocno zasną i pozbyć się problemu bez obawy. Po 3" cicho wstałam, zabrałam klucz od pokoju i najciszej jak potrafiłam zamknęłam drzwi, na korytarzu, nikogo nie było, toaleta, przy recepcji też pusta, myślę nareszcie, sobie, ulżę, wchodzę, do drugiej kabiny, (tej na końcu korytarza w toalecie, tej co zawsze.) siadam i czekam, czekam i nic Teraz jak byłam sama, czułam się swobodnie to akurat mi się nie chciało. Uparłam się, że muszę to zrobić tu i teraz, bo zaraz mnie rozerwie chyba i szlak jasny trafi, a po południu wyjeżdżamy. Stękałam masowałam brzuch i nic, żałowałam, że jakiegoś czopka nie mam na pobudzenie. W końcu wpadłam na pomysł, by ukucnąć na ziemi i pomogło, jak mocno wypięłam pupę, nogi brzuch przycisnęły to mi się zachciało, jednak i tak długo nic nie szło. W końcu gdy poczułam, że coś jest na wylocie, usiadłam z powrotem na sedes i z wielkim wysiłkiem, coś poszło, nigdy wcześniej nie cieszył, mnie dźwięk plusku w sedesie moja radość była przedwczesna, bo poszła pyrka i nic więcej, nie dałam za wygraną i przez kolejne kilkanaście minut wystękałam, jeszcze dwie. Zeszło mi ponad 40 minut, a tak mizerny efekt Jak patrzyłam na czysty, biały, prawie pusty odpływ sedesu i moje 3 maleńkie pyrki to płakać mi się chciało. Dziecko co ma 5 lat by więcej zrobiło, a mnie rozsadzało jeszcze bardziej, bo się jakoś to wszystko ruszyło, a wyjść nie mogło. Dolegliwość była tak męcząca, że do rana, nie zmrużyłam oka, byłam tak zdesperowana, że dwa razy, korzystając, że dziewczyny śpią, jak zabite, skorzystałam, a raczej próbowałam skorzystać z ubikacji, w naszej przy pokojowej łazience, lecz udało mi się tylko kilka baków wydusić. Skończyło się tym, że było już po 6" rano, więc postanowiłam jako pierwsza wziąć prysznic. Płakać mi się chciało jak myłam swój nabrzmiały brzuch, zawsze mam płaski, a wtedy, jakbym była co najmniej w 6 miesiącu ciąży, nawet dziewczyny żartowały, że przytyłam na tym szkoleniu, nie wiedziały o moich problemach. Jeszcze gorzej było, jak myłam pupę, bo czułam jak kupa wypchnęła mi okolice odbytu do tego stopnia, że czułam, że jest, lekko otwarty! Jeszcze ze dwa dni, a kupa by sama zaczęła wychodzić, bo nie mogła bym jej pomieścić! Przyszło mi wtedy na myśl, że może by palcem spróbować coś wygrzebać? Jednak obrzydzenie mnie pohamowało, nie miałam nawet rękawiczki, a i z nią bym miała opory. Kilka razy w życiu musiałam sobie czopek wsadzić, to za pierwszym razem z pięć razy mi wypadał, (5 skończyło w kiblu) dopiero sie przemogłam by cały palec wsadzić i wepchnąć czopek do końca ale potem chodź rękawiczkę miałam, to z 10 minut ręce myłam. Ale wróćmy do tematu. Po prysznicu ubrałam się już do wyjazdu, spakowałam walizkę, było grubo po 7" a dziewczyny dalej chrapały, więc je obudziłam, bo o 8" śniadanie było. Korzystając z krzątaniny, postanowiłam jeszcze raz spróbować w toalecie przy recepcji, kręciło mnie w brzuchu i nareszcie znów zachciało mi się kupę. Recepcjonistki przychodzą po 8" a inni są zajęci szykowaniem się do śniadania. Wchodzę, pusto, cieszę się jak dziecko w podstawówce. Siadam w tej samej kabinie, prę z całych sił i czuje, że kupa powoli napiera i zaczyna wychodzić, myślę, byle teraz nikt nie wszedł. Pupa boli jak diabli, bo kupa twarda i sucha, jednak ze łzami w oczach cisnę z całych sil i nagle plusk i to spory, patrzę miedzy nogi, a tam pyrka, ale taka wielkości moreli, już coś konkretnego myślę. Siedzę kilka minut, stękam i czuje, że znowu, coś napiera, teraz chodź twarde, idzie nieco lżej. Wychodzi strasznie powoli ale idzie. Z dziesięć minut walczyłam i plusk i mi się już odechciało. w sedesie, wspomniana pyrka i poszarpany balas wielkości serdelka. Ulga nie wielka, dalej miałam twardy brzuch ale cieszyłam sie, że chodź tyle wyszło. Spuściłam wodę, z dziką satysfakcją, że spuszczam swój problem który tyle mnie męczył z uśmiechem patrzyłam jak z znika porywany przez wodę. Uradowana, poszłam na śniadanie, bo było już za pięć 8" zajmuje miejsca dla dziewczyn, bo te jak zwykle przyszły spóźnione 10 minut (śniadanie było do 8:30) Ja zadowolona jakbym w lotto wygrała, a one się pytają, z czego tak się cieszę, (chyba na lekkim kacu były) a ja na to, że ciesze się z powrotu do domu. Jednak moje prawdziwe problemy, zaczęły, się właśnie podczas powrotu, wypiłam dwie kawy, by jakoś funkcjonować po nieprzespanej nocy i po nich mój brzuch trochę dziwnie się zachowywał, kupy mi się nie chciało ale kilka skurczów miałam. Puściłam kilka baków, jak robiłam siku przed samym wyjazdem. Trzeba było spróbować zrobić kupę... Odjechaliśmy, 10, może 15 kilometrów, a mi nagle zachciało się kupę i to tak, że czułam, że długo nie poczeka i już się nie odechce Wiercę się kilka minut, w głowie układam sobie jak to oznajmić kierowcy? W busie koleżanki i koledzy, przecież, nie powiem tak przy wszystkich, że muszę kupę i to już! W końcu pomyślałam, że powiem, że siku mi się chce, że sporo wypiłam, a mały pęcherz mam. Wszyscy spojrzeli na mnie z uśmiechem ale i tak było lepiej, niż jakbym oznajmiła, swoje prawdziwe zamiary odnośnie postoju. Jechaliśmy przez las, i na szczęście wjazd do lasu pojawił się dosyć szybko. Kierowca zaparkował kilkanaście metrów, od szosy wszyscy wyszli rozprostować kości chodź, dopiero jakieś pół godziny jechaliśmy, ja pobiegłam w głąb lasu, znalazłam miejsce, gdzie miedzy drzewami, jest dosyć jasno, jednocześnie odludnie i krzaki są, półmrok, że widziałam krzaki ale mnie z daleka ciężko było by w nich dostrzec. Szybko zsunęłam jak najniżej dolną, część garderoby i kucnęłam. Jak tylko kucnęłam, rozchylone pośladki i przyciśnięty brzuch sprawiły, że kupa nie pytając mnie kompletnie o zdanie zaczęła wychodzić mi z pupy i to jak z automatu do lodów, nie zamierzałam jej przeszkadzać, wręcz przeciwnie starałam się pomóc jak tylko mogłam, cisnęłam z całych sił, a balas za balasem leciał, robiłam wszystko by to trwało jak najkrócej, by jak najszybciej się załatwić, nie chciałam wzbudzać podejrzeń co do prawdziwego powodu postoju i cały czas miałam schizę, że ktoś mnie nakryje. Zeszło z pięć minut nim skończyłam ale nareszcie, do końca, sobie ulżyłam, kilku dniowa kupa była na prawdę obleśna i wielka, aż mi się nie dobrze robiło, że tyle łajna mi w brzuchu siedziało. najgorsze jednak było przede mną, szukam chusteczek w torebce i nie ma! Wpadłam w panikę bo pupa nieźle zabrudzona, smurd jak nie wiem, mimo, że na świeżym powietrzu. W końcu znajduję jakąś pognieciona serwetkę, chyba z Mc Donald's ale to starczyło tylko na wytarcie z grubsza. Gorączkowo myślę, czym by tu się dalej wytrzeć. Spojrzałam na swoje, śliczne, koronkowe, różowe stringi. Chwile biłam się z myślami lecz uznałam, że dla honoru muszę je poświęcić Strasznie było mi ich szkoda, dałam za nie prawie 50 zł i kupiłam kilka dni przed wyjazdem, dodam tylko tyle, że mimo niewielkiej powierzchni, były bardzo chłonne i po podtarciu się nimi, czułam się całkowicie czysta, wiec dzielnie spełniły swoje nietypowe zadanie... Chyba wszyscy kupili bajeczkę o siku, chodź pytali co tak długo, to powiedziałam, że długo szukałam odpowiedniego miejsca by mnie jakiś kleszcz nie dziabnął. Po drodze chciało mi się jeszcze kupę ale dałam radę, ją powstrzymać, bo tak mocno się już nie chciało i zrobiłam ją już w Siedlcach ale nie w domu, tylko w Mc Donald's bo było bliżej i wolałam nie kusić losu, a poza tym byłam głodna Weszłam do toalety dla niepełnosprawnych, bo jest jedno osobowa i tam nikt mi nie przeszkadzał, też jeszcze spore dwa balasy poszły, aż kibelek ubrudziłam, więc do domu mogła bym nie donieść Po zrzuceniu zbędnej masy wszamałam powiększony MC zestaw z podwójnym Wieśmakiem
×