Witajcie Drogie Staraczki!
Super, że jest takie miejsce, jak to i że jest żywe, dużo forów ma najświeższe posty sprzed około dekady...
Moja historia: mam 38 lat, jesteśmy z mężem po 2 IUI, próbujemy w sumie ponad 5 lat wyprodukować choć 1 dziecko, właśnie rozpoczęłam długi protokół po raz drugi. Przy pierwszym w styczniu lekarz (Invicta, dr Sieg) pomylił najwyraźniej miesiące i wyznaczył mi 1 d.s. na 5 d.c. Jak można tak się pomylić wykonując takie zadania codziennie??? Poszłam na wizytę (już do naszej poprzedniej lekarki, K. Hasik) z wynikami hormonów w wyznaczonym dniu i dowiedziałam się, iż było już za późno na rozpoczęcie stymulacji. Także przeszłam cały cykl naturalnie i teraz znów będę na cyklu sterowanym hormonalnie. W kwietniu będzie punkcja. W tym roku również dowiedziałam się, iż mam Hashimoto - przynajmniej wreszcie jest się czego doczepić (lata pytań dlaczego, co jest nie tak?).
Jest też inny wątek dodający "smaczku" tej historii - od końca grudnia zdarzyło się parę razy, iż musiałam wyjść nieco wcześniej z pracy, szef zaczął drążyć, nie chciałam mu niczego powiedzieć, w końcu się domyślił w czym rzecz. W międzyczasie poszłam na zwolnienie, gdyż bardzo źle znosiłam rozpoczęcie kuracji hormonalnej polegającej na wyciszaniu endometriozy i leczeniu niedoczynności tarczycy (praca megaobciążająca psychicznie - stanowisko kierownicze w korpo finansowym). Szef odszedł w zeszłym miesiącu, wczoraj postanowiłam uczciwie postawić sprawę i opowiedziałam wszystko nowej szefowej. Dziś dostałam wypowiedzenie i zastanawiam się czy to nie jest przypadkiem działanie dyskryminujące - ale to raczej już rozważania na inne forum
Mam pytania odnośnie stymulacji konkretnie do Was doświadczonych.
Czy zastrzyki są codziennie?
Jak to znosiłyście?
Po ilu dniach miałyście punkcję?
Pozdrawiam serdecznie,
Nagle Bezrobotna Staraczka