Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Lula_77

Zarejestrowani
  • Zawartość

    100
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Lula_77

  1. Ika, super że masz dawczynię może i dla mnie znajdą niebawem. Napisz mi proszę bo jakoś mi umknęło, w której dobie w Invimedzie transferują zarodki
  2. Martak, ja jestem po 4 nieudanych próbach na własnych komórkach. Zdecydowaliśmy się właśnie na Invimed w Warszawie. Nie mówili nic o tym, że program z kd jest zawieszony. Podobno czas oczekiwania może do 3-cy trwać. U mnie w czwartek minie 4 tygodnie od wysłania koordynatorce mojego fenotypu. Koszt to 8, 10 lub 12 tys w zależności od liczby komórek.
  3. Sywi, tak bardzo mi przykro..żadne słowa pocieszenia nie przychodzą mi do głowy. Może faktycznie warto by było żebyście rozważyli adopcję zarodka, jak pisała Gość GośćD. Ściskam Cię mocno,musicie być silni i mimo wszystko nie załamywać się
  4. Sywi, wcześniejszego posta pisałyśmy chyba w tym samym momencie.. Naprawdę życzyłam z całego serca żeby wszystko było ok Jeśli lekarka dała coś mężowi to może jednak jest jeszcze jakaś nadzieja..? Może skonsultujcie to jeszcze z innym lekarzem?
  5. Nasturcja, mnie koordynatorka powiedziała, że zazwyczaj oczekuje się kilka tygodni
  6. Ika, myślałam że tylko mój taki oporny A tak poważnie, to ja mam świadomość że to ciężka decyzja, że trudno jest przewidzieć co będzie w przyszłości ale też wydawać by się mogło, że facetowi jakoś łatwiej to przyjdzie bo z nim jest wszystko ok, więc to ja powinnam mieć większe dylematy.
  7. Sywi, my pisałyśmy tylko o swoich odczuciach podczas rozmów telefonicznych ale może na miejscu wszystko wygląda ok Jedyne czego się wczoraj przez tel dowiedziałam to że w Invicta koszt to od 17 do 25 tys w zależności od programu, czas oczekiwania to około 6-8 miesięcy no i podobno dają gwarancję dwóch zarodków.
  8. Nasturcja, ja podczas wczorajszej rozmowy też tak na wszelki wypadek zapisałam się do Bociana. Termin to 27-03. Najwyżej odwołam tę wizytę, o ile zdecydujemy się na Invimed. Zresztą tak naprawdę to jeszcze nie wiem co z tego wszystkiego wyjdzie, bo mąż chyba nie jest tak do końca przekonany. Ja już kilka miesięcy temu mówiłam mu o takiej możliwości ale usłyszałam tylko że gdyby chciał mieć dziecko z obcą babą to by mnie zostawił... Teraz chyba dotarło do niego, że nie ma dla nas innej możliwości i póki co dostałam zielone światło na zrobienie wywiadu. Mówiłam mu też o tym forum, że jesteście i chcę do Was dołączyć Dużo o tym rozmawiamy, widzi jak jest mi ciężko, widzi codziennie moje łzy i poczucie beznadziei że już do niczego się nie nadaję. Wiem, że jemu też jest ciężko. Kurcze, nie chciałabym żeby on się zmusił do tego wszystkiego. Wiesz, żeby mnie uszczęśliwić. Oboje musimy tego chcieć w takim samym stopniu. On ma np obawy, że ja to dziecko odrzucę, że nie będę potrafiła go pokochać albo kiedyś jak mnie czymś zdenerwuje to w szale wykrzyczę że nie jest moje. Tak ciężko to wszystko ogarnąć..
  9. Believer, no ja tez tak sobie pomyślałam że może najpierw spróbować w Invimed, a w razie gdyby się nie udało to jeszcze zostałaby nam ostatnia szansa na świeżych komórkach.
  10. Nasturcja, w Bocianie też mają świeże. Wczoraj dzwoniłam i mają dwie opcje. Ze świeżynkami to około 17 tys. Ale oni też nie dają gwarancji na zarodki, tylko na to że komórki są ponoć bardzo dobrej jakości..
  11. Dziewczyny, na szczęście wszystkie badania mamy jeszcze aktualne. W Invicta odrzuciła mnie właśnie rozmowa telefoniczna. Najpierw laska która odebrała nie była w stanie udzielić mi żadnych odpowiedzi, po czym przełączyła mnie mnie do innej która miała być zorientowana. Gadała jak katarynka, miałam wrażenie że jestem wrzodem na jej tyłku, którego chciałaby się jak najszybciej pozbyć.. W Bocianie super dziewczyna udzieliła mi odpowiedzi na wszystkie moje pytania, a w Invimedzie już rozmawiałam z Luizą i też bardzo pozytywnie to odebrałam. Mam świadomość że niby ze świeżymi komórkami są większe szanse ale z drugiej strony są dziewczyny którym udało się z mrozaczkami. Muszę na spokojnie to wszystko przemyśleć, bo tak naprawdę to taka trochę loteria - w żadnym z wypadków nie mamy gwarancji na na sze wymarzone szczęście
  12. Jeszcze zapomniałam dodać, że w Invimed są to koszta łącznie z pierwszym transferem i pierwszym badaniem bety. Może niższa cena wynika z tego, że dawczynie nie są z Polski..? Koordynatorka powiedziała mi tylko, że są to Słowianki Bo np w Novum sprowadzają z Hiszpanii. Zresztą Novum w ogóle nie biorę pod uwagę, bo póki co jestem na nich obrażona. Trochę takie mamy poczucie, że nas najzwyczajniej w świecie delikatnie mówiąc naciągnęli na kasę. Pewnie gdybyśmy jeszcze 10 razy chcieli próbować, to nadal przyjmowaliby nas z otwartymi ramionami...Ech... szkoda gadać
  13. No właśnie też mnie ten dosyć niski koszt zastanawia.. Bo albo są beznadziejni i tak chcą przyciągnąć pacjentów albo może po prostu nie są naciągaczami.. Sama już nie wiem, tysiące myśli w głowie się kłębi i nie wiadomo co robić.
  14. Jagoda_02, jestem z Warszawy więc do Katowic kawałek mamy, chociaż zawsze to bliżej niż do Brna W Czechach też świeże komórki i są dwa pakiety, jeden za 5300 a drugi za 6000 euro. W Invimed tylko mrozaki i koszt od 8 do 12 tys, a w Bocianie świeżaki około 17 tys, a mrozaki około 15 tys. Więc Invimed wypada najtaniej z tego wszystkiego
  15. Witajcie Dziewczyny, Wpadłam na to forum kilka dni temu, wprawdzie jeszcze nie poznałam tak do końca Waszych historii ale postanowiłam podzielić się swoją. Mam 41 lat, w styczniu 2018 r zaczęliśmy z mężem starania o dziecko. Od razu uprzedzam ewentualne pytania dlaczego tak późno - zdrowie nie pozwalało Tak więc pełni radochy i nadziei zaczęliśmy brykać. Dla mnie jedynym problemem na tamten moment były ewentualne choroby dziecka. Nie rozpatrywałam w ogóle opcji, że mogę nie być w ciąży. Pierwszy raz świat mi się zawalił w marcu kiedy to jedna z lekarek zleciła wykonanie AMH. Wynik: 0,17...Szybka decyzja i pierwsza wizyta w Novum. Oczywiście powiedziano nam, że jedyna możliwość w naszym przypadku to ICSI na własnym cyklu. Pierwszą punkcję miałam w lipcu 2018 r. Pobrano dwie komórki z czego jedna była niedojrzała, a druga zdegenerowała po zapłodnieniu. Jakoś to przełknęliśmy , gotowi na walkę w kolejnym miesiącu. Niestety w sierpniu nagle trafiłam do szpitala, spędziłam tam 17 dni, w międzyczasie operacja. Potem wiadomo - musiałam do siebie dojść i do kliniki trafiliśmy na początku listopada. Okazało się, że mam na jajniku torbiel i trzeba było się jej pozbyć przed kolejną próbą. W końcu po grudniowych świętach miałam punkcję i transfer w Sylwestra Byliśmy pewni, że się uda, wiecie.. taki magiczny czas itp. Niestety, nadszedł dzień testowania i nic. O swojej rozpaczy i bólu nie będę się rozpisywać, bo doskonale wiecie co czułam. W kolejnym cyklu kolejna punkcja i kolejny transfer - i znowu nic. W kolejnym cyklu punkcja i zdegenerowana komórka... Nawet nie umiem Wam opisać tego co działo się z nami obojgiem. Podjęliśmy decyzję, że skonsultujemy się jeszcze z prof. Wołczyńskim. Tak więc dokładnie tydzień temu wylądowaliśmy w Białymstoku. Jechaliśmy tam pełni nadziei, że profesor cudotwórca zaproponuje nam jeszcze jakieś inne leczenie. Usłyszeliśmy, że jedyna szansa dla nas to komórka dawczyni - zero szans na ciążę z moich komórek. I tak oto znalazłam się wśród Was Wczoraj robiłam telefoniczny rekonesans i wybrałam dwie kliniki. Warszawski Invimed i Bocian. Czy możecie coś doradzić? Czy korzystałyście z ich usług? Podzielicie się swoimi doświadczeniami? Kontaktowałam sie też z Unica w Brnie ale to odpada ze względu na odległość i koszty. W Invicta nie podobała mi się już sama rozmowa telefoniczna więc też ich odrzuciłam. Rozważałam też Salve w Łodzi ale w rezultacie postanowiłam ograniczyć się do tych dwóch wspomnianych wcześniej. W Invimed mają tylko mrożone komórki, a w Bocianie mrożone i świeże. Póki co jestem w kropce... No dobrze, na pierwszy raz chyba wystarczy i tak pewnie się umęczyłyście czytając ten mój elaborat. Pozdrawiam serdecznie i dajcie proszę znać o swoich doświadczeniach z tymi klinikami. Lula_77
×