Mąż unika ze mną seksu od pół roku. Zupełnie nie reaguje na moje zaczepki, odsuwa się kiedy próbuje go dotknąć - z czułości jest u Nas przytulanie i taki „cmok” w usta . Generalnie jesteśmy bardzo zakochanym w sobie małżeństwem ale jest w nim zero namiętności, gorących pocałunków czy dotyku. Za każdym razem Mąż wymiguje się zmęczeniem, brakiem czasu - czas jest :) Jedyne dni kiedy mówi o bzykaniu to dni kiedy ja mam bolesne miesiączki i jednocześnie zwala winę na mnie - ze to ja nie chce się z nim kochać. Jesteśmy małżeństwem dopiero dwa lata i on niedawno zaczął poruszać temat dzieci, ze to już najwyższy czas abyśmy mieli synka lub córeczkę.
Ja również tego pragnę ale nie wyobrażam sobie jak to mówi mój Mąż nagle „zacząć się bzykać od stycznia lub lutego” tylko po to żeby zajść w ciąże. Chciałabym aby dziecko było naturalnym następstwem seksu dwojga dorosłych ludzi a nie tylko rzeczą, która doprowadzi do zapłodnienia. Nie chce być tylko inkubatorem.
Co o tym myślicie? Nie wiem zupełnie jak to rozwiązać bo każda rozmowa kończy się ucieczka z jego strony.