

_Ika_
Zarejestrowani-
Zawartość
141 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez _Ika_
-
kurde na wysylaja mi sie wczesniej wiadomosci , sorry dziewczyny , cos mi nie dziala to forum a chcialam napisac Agata , ze jak szukalam kliniki w Hiszpanii to tylko takiej gdzie beda mieli immunologie (nie za duzo ich) wlasnie i wiem ze IVI Barcelone ma immunologow w swojej ekipie , to w razie jakbys kiedys szukala tam spec.
-
tak u meza ok , w poniedzialek ide na badania i jak bedzie ok to zaczynam brac estrogeny , wiec u mnie tez pazdziernik (o ile nic nowego nie wyniknie ) , chcialam na cyklu naturalnym ze wzgledu na to endometrium i estrogeny co powoduja wzrost wlokniakow, miesniakow itd , ale lekarka sie nie zgodzila stwierdzila ze nie ma takiej opcji , no coz zobaczymy jak bedzie ...
-
tak u meza ok , w poniedzialek ide na badania i jak bedzie ok to zaczynam brac estrogeny , wiec u mnie tez pazdziernik (o ile nic nowego nie wyniknie ) , chcialam na cyklu naturalnym ze wzgledu na to endometrium i estrogeny co powoduja wzrost wlokniakow, miesniakow itd , ale lekarka sie nie zgodzila stwierdzila ze nie ma takiej opcji , no coz zobaczymy jak bedzie ...
-
Gratulacje Agata ! Tak Hiszpania jest szalenie droga , za tranfer blastki to juz trzeba doplacic bo to jest w opcji dodatkowej (zalezy od kliniki), kiedys rozwazalam tam procedure ale jak zobaczylam ceny i ze nic praktycznie nie gwarantuja za 6 tys euro to zwatpilam plus 1.5 tys leki dla dawczyni (trzeba by bylo liczyc z 10 tys euro zeby wyszlo tak jak w czechach za 6), moja lekarka tez mi zasugerowala ze maja dobre kliniki , ze doswiadczenie , podzwonilam nawet po tych klinikach , faktycznie sprawnie to dziala , ale cena powala plus wiadomo , nigdzie nie ma gwarancji ze sie uda.
-
Czesc Sywi , ano wlasnie , wszystko sie komplikuje jak zawsze heh, to chyba juz u mnie norma :), jak sie okazalo ze ten wlokniak w piersi nie przeszkadza to w dzien gdzie mialam zaczac brac estrofem bach i lekarka stwierdzila ze przekladany ze wzgledu wlasnie na tomografie meza (nie wiem chyba promienie zle wplywaja na plemniki ?) plus leki ... troche nadrobilam forum i widzialam ze nowe badania i nowe podejscie u Ciebie :d , fajnie ze lekarka cos zaproponowala , trzymam kciuki , a kiedy masz wyniki tego testu ?
-
czesc dziewczyny po dluzszej przerwie Wielkie gratulacje dla nowych mam !! i kciuki za dalsze starania dla dziewczyn co musza jeszcze chwile poczekac. Maja chcialam zacytowac twoj wpis o pierwszej wizycie i mi wyskoczyl jakis tekst (nie wiem skad) co sie publikowal przed chwila, heh. Ja tez jestem u dr Z. , tak na pierwszej wizycie pooglada wszelkie wyniki badan , zeby zdecydowac czy faktycznie KD , masz umowione spotkanie z koordynatorka ? (bo to z nia bedziesz rozmawiac o dawczyni itd) , no i jeszcze maz bedzie musial zrobic badania u nich w klinice plus wizyte u androloga - to wszystko mozna umowic na jeden dzien wlasnie. Lekarka jest bardzo przyjemna , choc ciezko jej cos zasugerowac. Ja nie wiem czy pamietacie mialam miec tranfer w wakacje , ale niestety przelozyl sie o dwa cykle , maz mial problemy ze zdrowiem i ciagle na lekach , byc moze uda sie w tym cos podzialac.
-
wacie, dla mnie ta ewentualna przyszlosc to jedna wielka niewiadoma...
-
albo jeszcze na usg jak mialas delikatnie ci lekarz podraznil i stad teraz brazowe plamienie
-
plastka wydaje mi sie ze nie masz powodow do zmartwien , jak brazowa to znaczy ze juz musiala troche wczesniej byc i dopiero teraz zeszlo , to moze byc albo tak jak mowisz lekkie podraznienie po aplikacji , albo jakas pozostalosc po miesiaczce (ja tak czasem mam i 12dc jakies jeszcze plamienia brazowe sie trafia)
-
Plastka jak juz wlaczylas progesteron to Ci zablokuje wzrost , jeszcze mnimalnie moze podrosnac ale to minimalne , ja zazwyczaj mialam 15-16 na pierwszym podgladzie czyli 9 a nawet 8 dc i tu juz troche krecili nosem bo proga bralam dopiero od punkcji albo po inseminacji czyli zostawalo jeszcze te 4 dni bez proga i moglo przekroczyc ta wartos max. Moni Ty latasz na podglady ? , jestes w invimedzie ? , ja bede w Pl w roznych czesciach polski i sie wlasnie zastanawialam ze o ile bysmy dzialali to czy w invimedzie w innym miescie moge zrobic podglad i wyslac mailem wynik ...:)
-
gosc , moja kolezanka w ciazy ostatnio mi mowila ze wlasnie moze nic nie jesc i caly dzien , caly czas po sniadaniu czuje sie pelna (nie ma nudnosci ani nic) , na wieczor zmusza sie zeby cos przekasic (w pierwszej ciazy tak nie miala) , wprawdzie ona nie ma boli , ale z tym jedzeniem widac tak bywa, jest bardzo aktywna tak jak byla.
-
We francji , no i tu np nikt nie patrzy na in vitro przez pryzmat religii , zdecydowanie kwestia wiary jest odcieta od medycyny czy polityki. Ja pierwszy raz zaczelam sie zastanawiac nad tematem jawnosci dawstwa po przeczytaniu wywiadu z dawczynia ktora oczywiscie patrzyla ze swojej perspektywy , zawsze myslalam sobie ze co jesli moje dziecko bedzie potrzebowalo skontaktowac sie w przypadku chorob np problemow ze szpikiem itd i bedzie szukac , ale zdalam sobie sprawe ze to dziala w dwie strony , co bedzie jak dawczyni lub jej dzieci beda chcialy w takim przypadku odszukac moje dziecko, zycie naprawde jest nieprzewidywale.
-
ze stron moge Ci polecic http://www.nasz-bocian.pl/powiedziecirozmawiacglowna, tam sa i artykuly, wywiady, historie innych. Moze cos znajdziesz dla siebie. U kraju gdzie mieszkam jest troche latwiej bo i jest wydaje mi sie inna swiadomosc czy mentalnosc , tu jest pelno programow, dokumentow o in vitro o dawstwie , adopcji prenatalnej , jest refundacja , kliniki nieplodnosci mieszca sie w szpitalach jako taki oddzial jak chirurgia, nieplodnosc nie jest traktowana jako jakis stan "natura widocznie tak chciala" tylko jak choroba jak kazda inna, wprawdzie intymnosci tu zero (co dla mnie polki bylo trudne jakos z poczatku) , przed tranferem ludzi jak mrowek kazdy czeka w poczekalni na swoja kolejke :D , nie zdziwilabym sie jakby pielegniarka z drugiego konca korytarza zawolala: ta pani do dawstwa - zapraszam ;)
-
a mieszkasz w Polsce ? , chyba w kazdej klinice jest psycholog z ktorym mozna pogadac , w invimedzie wiem ze jest na pewno. Ja tu po swoim nie udanym in vitro dostalam odrazu skierowanie do psychologa, lekarka namawiala mnie nawet na jedna wizyte zeby zobaczyc - choc ja przez lzy twardo twierdzilam ze nie potrzebuje i finalnie doszlam do wniosku ze ciezko jest wyrazac emocje takie w obcym jezyku i zrezygowalam, szukalam pozniej w Polsce przez skypa. Mysle ze oni swietnie znaja temat , jak weszlam sobie na strone jednego psychologa i zobaczylam taka przykladowa liste "zmagan" to odnalazlam tam dokladnie wszystkie uczucia ktore mna wtedy "targaly" nawet takie o ktorych myslalam ze tylko ja tak mam, balam sie zazdrosci/poczucia "zdrady", ze nie da mi to spokoju, wiem ze to moze glupie ale tak wlasnie mialam, dlatego tez wybralam opcje mrozonych juz isniejacych komorek, chcialam miec ten czas , zeby zobaczyc czy jestem w stanie to przejsc i o dziwo jak juz dostalam te komorki nie poczulam absolutnie zadnej zazdrosci, poczulam tylko wdziecznosc do tej kobiety ktora zdecydowala sie oddac komorki. Poczucie takiej tajemnicy dla mnie bylo bardzo bardzo obciazajace , to sie zmienilo wlasnie jak czytalam (na bocianie chyba) pelno artykulow, wypowiedzi psychologow/rodzicow/dzieci nt jawnosci dawstwa. Na pewno sie tak nie da, ze sie przemoc a pozniej sie zobaczy , bo te wszystkie uczucia i emocje tak jak piszesz wyjda i u mnie wychodzily i wiele razy plakalam i mowilam do meza ze nic z tego, ze bedziemy bez dzieci ze mam dosc i dopiero jak mąż kiedys stwierdzil ze on nie da rady i koniec naszych staran i zebysmy nie wracali do tego nigdy to zdałam sobie sprawe ze ja sie jeszcze nie poddalam.
-
Gosciu, u mnie nie dało się przyspieszyć , naprawdę musiałam przejść wszystkie etapy i jak już myślałam ze mam przerobiony temat przychodziły następne wątpliwości, jakiś program tv , drobny komentarz na forum i to potrafiło mnie całkowicie rozłożyć , godziny przepłakane itd , nie mam jeszcze 40. Przez te lata tez zobaczyłam ze dziewczyny maja czasem zupełnie inne oczekiwania/podejście (dla przykładu spotkałam taka która chciała widzieć zdjęcie dawczyni i to dorosłej a ja np no nie wyobrażam sobie takiej sytuacji), swojego czasu chciałam porozmawiać z psychologiem (ale nie udało mi sie znaleźć takiego od problemów niepłodności przez skype - mieszkam za granica). Ja tez miałam te same wątpliwości o których piszesz i szukałam na forach właśnie przede wszystkim nie tyle info o klinikach a emocji związanych z KD, co czuja inne kobiety i jak sobie z tym poradziły. Dziecko mojego męża z inna kobieta - to był największy główny temat w mojej głowie, ale to nie jest JEJ dziecko , dawczyni daje chromosony z kodem genetycznym , nic więcej (czytałam kiedyś bardzo duzo wypowiedzi dawczyń, one nie sa związane emocjonalnie z zarodkiem bo oddają komórki i nie decydują o niczym więcej - to my biorcy tworzymy zarodki i je transferujemy , myślimy o nich jako naszych dzieciach itd). Kiedyś mi przeszła taka myśl ze szkoda ze moi rodzice nie będą dziadkami , ale właśnie zdałam sobie sprawę ze będą , oni mi przekazali wszystko , wszystkie wartości i teraz ja je wszystkie będę przekazywać swojemu dziecku, będę je wychowywać tak jak mnie rodzice wychowali. Przychodziło mi do głowy : no nie będziesz matka biologiczna , no ale kto będzie ? no ja , może nie genetyczna , ale biologiczna juz tak - to endometrium, łożysko, cala ciąża i poród. Rodzeństwo przyrodnie , ponoć bardzooo dużo dzieci z dawstwa chce poznać to "rodzenstwo" , ale z wypowiedzi ich wynika ze bardziej z ciekawości niz z faktycznego traktowania ich jak rodzeństwo. Ja kiedyś przeczytałam wypowiedz dziewczyny ze dziecko powinno wiedzieć , moj maz odrazu rzucil : a po co ? co to zmieni ...długo tak myślałam , ale zmieniłam zdanie , pierwsze uważam ze dziecko ma do tego prawo, drugie dużo lepiej sie z tym czuje , ja nie chce niczego udawać ja będę matka z KD - mam nadzieje super matka :) Zdaje sobie sprawę ze może byc rożnie , bałam sie tego po prostu, ze ja teraz podejmę decyzje , później sie okaże ze nie podołam ze będę w jakiejś depresji , poza tym depresja nawet poporodowa jest nie taka rzadka i nie mogłam sie z tym jakoś uporać, ale jedna dziewczyna kiedys napisala ze ona nie rozkminia tego wszystkiego , podjela decyzje i daje sobie prawo do tego, zeby miec emocje dobre/zle a przychodzą rożne (dzieki niej zobaczylam w sumie ze nie jestem jedyna z wątpliwościami, bo czytając czasem forum miałam wrażenie ze nikt nie ma problemu z takimi myślami i ze to chyba jednak nie dla mnie skoro ja mam), najważniejsze o tym rozmawiać i z czasem mijają rożne stany (wiem z doswiadczenia, cos czasem przyjdzie do glowy, nastepnego dnia juz to nie stanowi problemu) a jak bliscy nie pomogą to trzeba szukać pomocy czy u psychologa , czy grupach wsparcia. Na prawdę nie jesteśmy z tym wszystkim same. Tak myślę i czuje.
-
raczej nie , mnie tez bolal i jeszcze dodatkowo mialam plamienia dluugo jakos , ale tez polazlam biegac :d , czytalam ze aktywnosc fizyczna mozna zaczac zaraz po ustaniu krwawienia , takze nie powinno sie tam nic porobic zlego. powodzenia dzis ;)
-
To prawda , to sa takie zawrotne koszta i latami sie to ciągnie i ciągle trzeba odkładać , ani gdzieś wyjść , ani pojechać , ani wakacji , przyjemności , tez tak można się zafiksować na tym, ze jak teraz pojechałam nad morze i trochę wydalam to az wyrzuty sumienia miałam ze może trzeba było odłożyć na kolejne wizyty, loty, raty itd , ale już złapałam takiego dola ostatnio ze musiałam się oderwać. Sywi a Ty dzis masz podglad endo ?
-
dziekuje :) , Nie nie wiem niestety , przez te wszystkie stymulacje i hormony ktore bralam zaczely mi sie problemy , polipy, przerosty endometrium teraz jakis guzek w piersi , zobaczymy co zdecyduje lekarka , dowiem sie za dwa tygodnie czy trzeba leczyc przed czy dzialamy :D
-
no nie wiadomo wlasnie , to wszystko to taka loteria troche. Ja jak mi sie nie uda w invimedzie i jeszcze bede miec sile to kiedys sprobuje w unice brno - swieze wszystkie komorki, na dawczynie sie nie czeka dlugo , albo wcale , gwarancja blaski (chyba 2), tranfer w 5 dobie. Cena niestety okolo 5 tys euro.
-
pewnie zeby zalapac sie na gwarancje ktora daja 3 zarodki w 3 dobie. Pozniej moze zostac mniej z tych 12 mrozonych komorek (jak nie bedzie 3 w 3 dobie musza odmrozic kolejne komorki juz za darmo - juz kilka razy spotkalam sie na forum ze bylo np 2 zarodki i wlasnie z tej puli z gwarancji dodatkowej sie dopiero udalo), ale rownie dobrze moze byc wiecej zarodkow.
-
no wlasnie spojrzalam na ich strone i widze ze dodali juz cennik, wczesniej nie bylo , prawie 21 tys - niezle, ale zapewne i gwarancja jest i tak jak mieli wczesniej czyli zdjecia dawczyn i 12 mrozonych komorek. popatrzylam na badania potrzebne do programu KD i kariotypy nie sa tam wymienione.
-
Plastka super ! to kiedy transfer bedzie ? :) Malina pytaj pytaj , co bedziemy w stanie to pomozemy :D Invimed ma swoj bank i robia tylko z mrozonych , jednak problem maja jakis (bardzo dlugo sie teraz czeka na komorki , byc moze sie to zmieni ? kilka dziewczyn juz zmienilo invimed bo niepowaznie przeciagali terminy i ciagle mowili ze sa w trakcie tworzenia nowej bazy dawczyn) , ja w marcu bylam na wizycie to jeszcze jakos to poszlo, teraz chyba 3 miesiace conajmniej sie czeka , oczywiscie w zaleznosci od fenotypu i gr krwi. O dawczyni dostalam info: gr krwi, wzrost, waga, kolor wlosow i oczu, wiek, zawod, ilosc dzieci. Mi bardzo nie zalezalo na fenotypie , raczej fenotyp dawczyni zgadza sie w miare z fenotypem mojego meza. O dawczyniach moglam sie dowiedziec tylko tyle ze czesc z nich to pacjentki oczywiscie teoretycznie robiace in vitro przez czynnik meski, a czesc to dziewczyny dawczynie nie leczace sie tam i wiem ze nie wszystkie to Polki , ale juz skad to nie mozna bylo uzyskac takiej informacji. Invimed na ta chwile nie ma zadnych gwarancji zarodkow, ale dziewczyny tu sa w klinikach gdzie ta gwarancja jest , moze sie odezwa to napisza cos wiecej na ten temat, tyle ze cena jest wyzsza. A wyniki nasienia macie w normie ?
-
tak u mnie dawczyni musi miec juz swoje zdrowe dziecko i miec mniej niz 35lat, niektore kliniki badaja faktycznie genetyke , ale jak to jest w rzeczywistosci to nie wiem , poniewaz nikt raczej tych badan do wgladu nie da, a moze ? nie wiem moze dziewczyny maja jakies doswiadczenia. Mi w dwóch pierwszych klinikach tez kariotypu nie robili, sie z forum dowiedzialam ze cos takiego sie wykonuje , natomiast w kolejnej i tez w PL juz chcieli wyniki tych kariotypow. Malina u mnie mija 3 rok jak mi lekarka powiedziala ze tylko KD , oczywiscie na poczatku nawet slyszec nie chcialam, zaczelam szukac klinik, lekarzy , robic IUI , in vitro az w koncu zobaczylam ze nic z tego. Ta decyzja to byl dluuuugi proces , mialam pelno watpliwosci, skrajne uczucia, staralam sie przerobic kazdy temat np : mowic / nie mowic , zmienialam zdanie co miesiac. To forum przeczytalam cale swojego czasu od 1 czesci i tak mijaly kolejne miesiace...caly czas sie nad tym zastanawialam, rozmawialam z mezem dzien w dzien (to bylo bardzo wykanczajace psychicznie) i tak to wszystko trwalo do stycznia tego roku , gdzie kolejny lekarz odmowil mi in vitro na swoich komorkach, wytlumaczyl mi czemu mam tak male szanse i choc nadzieje mozna miec zawsze to ja od tamtej chwili przekreslilam zupelnie swoje komorki , zaczelam z ta swiadomoscia myslec o KD i pomalu zrobilam pierwszy krok (wizyta kwalifikacyjna) bo stwierdzilam ze ja nigdy nie bede wiedziec jak to bedzie , co bedzie dobre/lepsze i stwierdzilam ze zaufam sobie ze bede dobra matka a z cala reszta sobie poradze a w razie czegos bede prosic o pomoc.Takze widzisz takie watpliwosci to zupelnie naturalne sa , chyba dla kazdej z nas tu decyzja byla bardzo trudna.
-
ja robie pierwszy raz w invimed warszawa , tak transfer w 5 wydaje sie byc zdecydowanie lepszy, takze u Ciebie to jest na plus. W invikcie chyba tez tak jest ze tak robia zeby byly 1-2 blastki i tam cena jest wyzsza, ale nie wiem do konca co sie na nia sklada , bo czasem sie okazuje ze koszt nizszy ale trzeba placic dodatkowo za mrozenie czy kolejne tranfery (u mnie tak jest , pierwszy transfer w cenie ale kolejne to juz 2 tys dodatkowo, no i u mnie za wszelkie badania placi sie dodatkowo , czyli w sumie tez wychodzi spora suma)
-
Malina , troche malo tych komorek (one sa swieze ? - bo przy takiej ilosci to wazne). Cena i tranfer w 5 dobie , to wyglada dobrze. To jest tak ze czasem z 15 komorek nic nie bedzie a czasem z 5 sie uda. Ja dla porowania mam 9 mrozonych komorek , cena 12 tys , tranfer w 3 dobie. Jesli te komorki mialyby by byc mrozone u Ciebie to bym sie zastanowila , bo na prawde nawet dobre komorki maja problemy z rozmrozeniem ...Co do fenotypu to tak wszedzie , staraja sie ale propozycje przedstawiaja rozne , nie zawsze sie zgadza z fenotypem, zawsze mozna nie zaakceptowac i szukaja na nowo.