Dziewczyny, jestem załamana... Wczoraj dowiedziałam się, że jestem między 8, a 9 tygodniem ciąży... Na początku ciąży dostawałam normalnie miesiączkę, ostatnio zauważyłam, że jej nie mam, ale myślałam, że to przez stres w pracy. Nic nie podejrzewałam. Jestem przerażona, ale nie ciążą, a moją dietą przez ostatnie miesiące... Codziennie jadłam słodycze, czekolady, batony, żelki... W ogromnych ilościach. Nie przesadzam, naprawdę przez problemy zawodowe objadałam się aż było mi niedobrze. 4-5 razy w tygodniu obiad w Burger Kingu lub MCdonaldzie... Frytki, słone chipsy, burgery... Warzyw nie jadłam praktycznie w ogóle. Teraz oczywiście zmieniłam moje nawyki żywieniowe ale boję się że może być za późno, że już nafaszerowałam moje maleństwo chemią... Nie mogę przestać o tym myśleć. Byłam u ginekologa, usłyszałam serduszko. Ale jeszcze za wcześnie żeby mówić o jakiś wadach czy chorobach. Boję się, że moje dziecko będzie chore przez moją tragiczną dietę... Dodam tylko że nie jestem osobą palącą i pijącą. Chociaż tyle dobrego.