majami
Zarejestrowani-
Zawartość
382 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez majami
-
Jesteśmy umówieni na USG...kazał się pokazać...
-
Oj wiem...i z całego serca Ci tego życzę
-
Będziesz szczęśliwa jak zobaczysz
-
A twoje, są już???
-
Eh, no oby...u mnie w ogóle wszystko małe i chude, więc i beta cienka...ale ważne że w mieści się w normie...chyba...
-
Dziewczyny...mam wyniki...trochę się martwię...ale może taka moja uroda? Co 48h mam wzrost wartości średnio o 70%...dziś to 217mIU...kurcze, niby wg norm podwaja się co 2-3 dni a co 48h to minimum 66%, ale czy to mimo wszystko nie za wolno, czyżbym była typem, że jednak trwa to nieco dłużej a końcu ruszy...? Dwa dni temu było 125, więc wzrost jest, ale czy z kropkiem wszystko ok? Jejku...wizyta dopiero we środę...
-
Żołądek uspokoi...pij
-
aaaaaaa ale może to lepiej...ja dziś rano wygoniłam wspólnika, żeby sam załatwiał spawy i tak siedzę sama jak na szpilkach
-
Keffy, wspólnie na pewno ustalicie optymalny plan...trzymaj się dzielnie
-
No teraz to szczególnie uważaj...ale jestem z Tobą
-
Tik, tak...ciężko...właśnie pomyślałam o Tobie...dajesz radę?
-
nie będzie takiej potrzeby Olu
-
Zostaną, zostaną...a gdzie im będzie lepiej?
-
Oluś, no nie wiem, coś mnie dręczy...ot takie głupie przeczucie...ale...obiecałam sobie, że jeśli dziś będzie ok, to już odpuszczam sobie i Wam nie truję, tylko grzecznie i spokojnie czekam...Buzi
-
Werka, zarażaj spokojem...ja wiem, że nasze wyniki 15-16, ale co chwila odświeżam stronę...
-
bardzo mocno
-
Keffy, u mnie nie ma tajemnicy z całego procesu (oczywiście wiedzą tylko ci, co powinni), ale to co odczuwasz, jest zupełnie normalne, choć chyba u mnie jest troszkę inaczej...ja też już cieszyłam się ze wstępnego sukcesu na pierwszym etapie (zarodek się zaimplantował), podzieliłam się ze wszystkimi tą wiadomością, a dziś umieram ze strachu czy aby na pewno nie za wcześnie, czy wszystko zmierza w dobrym kierunku i obawa którą mam, to taka, że zawiodę...siebie, najbliższych...że właściwie nie powinnam jeszcze się cieszyć, bo zaraz mogę przecież płakać...to jest taka cieniutka linia między spełnieniem marzeń a ich straceniem... Czasem myślę, że lepiej, gdyby nikt nie wiedział...może presja (sama ją sobie narzucam) powoduje, że nie potrafię się wyluzować i ze spokojem czekać na to, co się wydarzy, a przecież już nic więcej nie mogę zrobić... Może dlatego, że to wszystko jest takie nowe, pierwsze... Jedno jest pewne, każda z nas przeżywa to po swojemu, ale ponieważ dzielimy te same doświadczenia, to tutaj nie mam oporów przed pisaniem o tym, tak wiele dziewczyn na forum, wielokrotnie podchodziło do procedury, przeżywając porażki, nie poddały się, dlatego nie obawiam się pisać że dziś znowu testuję, nawet gdyby miało być źle...
-
Olu, nawet się boję tak o sobie myśleć , ale dzięki za słowa otuchy, dziś znowu kilka z nas czeka...ehh
-
Wercia, u mnie 13 dpt...zazdroszczę spokoju, to dobry znak i zobaczysz piękny wynik
-
Dzięki!
-
Werka, bywa mi niedobrze, częściej wieczorem ale rano też...ale wie wiem czy to ze stresu...no i apetytu w ogole nie mam...dziś dla swojego spokoju sprawdzę czy beta rośnie, bo coś mnie jednak dręczy...jak pójdę rano tez wyniki ok.16, czyli razem sie dowiemy...:)
-
Cudownie, niech siedzi tak grzecznie 9 mcy...kochana, cieszę się z Tobą i szczerze zazdroszczę
-
Oj dzielna jesteś, dobrze, że już po wszystkim :-), oby wszystko było dobrze
-
Dzięki skarbie, wszystko sprawa indywidualna, u mnie 4 dniowa morulka, do tego sredniaczek, może późno sie zaimplantowala i dłużej rozkręca...a wkrótce ruszy, zeby za tydzień był pęcherzyk no oby...a i ty się doczekasz swojego szczęścia, przeciez wiesz...