Skrzatka
Zarejestrowani-
Zawartość
87 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez Skrzatka
-
Mamo Kruszynki, ogromnie mi przykro czytając jak bardzo jest Ci nadal trudno i że Wasze drogi z mężem się rozeszły :). Mam nadzieję, że terapia jednak pomoże i wszystko wróci choć częściowo do normalności. Ostatnio przeglądałam sobie treny Kochanowskiego i bardzo mi się spodobały takie wersy "Czyli nas już umarłe macie za stracone I którym już na wieki słońce jest zgaszone? A my owszem żywiemy żywot tym ważniejszy, Czym nad to grube ciało duch jest ślachetniejszy." Tak musimy myśleć, że te nasze dzieci już są ponad to ciało, są szczęśliwe i na nas czekają. Wiem, że trudno się pogodzić, że nie ma ich fizycznie z nami. Też boli mnie, że jej nie mogę przytulić, usłyszeć mamo, albo zobaczyć jak się bawi. Często o niej myślę, czasem płacze, ale jedyne co mogę zrobić to żyć dalej i wierzyć, że kiedyś ją spotkamy. Mam nadzieję, że wkrótce też osiągniesz ten spokój. Co to obwiniania się, to podejrzewam, że większość z nas przez to przeszła. To normalne, że myślimy o tym co mogłyśmy zrobić, albo czego nie powinniśmy, ważne jest to że żadna z nas nie zrobiła niczego świadomie co mogło doprowadzić do śmierci naszych dzieci. Tak widocznie miało być, a my nie miałyśmy na to żadnego wpływu.
-
Oliwka, gratuluję. Aż ciężko sobie wyobrazić jaka to wielka radość . Dużo sił dla Was. Oby dała Wam trochę pospać . My pojutrze obchodzimy urodziny naszego 6-latka .
-
Oliwka to super, tata musi być. Powodzenia i daj znać koniecznie jak już malutka się urodzi. Dużo zdrówka dla Was!
-
To dobrze, że będziesz w szpitalu. Trzymam kciuki, aby wszystko się udało bez żadnych komplikacji. A tata będzie mógł być przy porodzie?
-
Hej Oliwka. Fajnie, że napisałaś. Jak się czujesz? Poród już za chwilę. Jestem bardzo ciekawa co wymyślili.
-
Nastka, miło Cię słyszeć. Mam dokładnie te same odczucia co do kolejnych starań. Wciąż nie jestem do końca gotowa i nie wiem czy kiedykolwiek będę. Myślę, że bardzo ważne jest to żeby głową odpoczęła i żeby podjąć decyzję świadomie. Z drugiej strony mam wrażenie, że im dłużej się odwleka tym trudniej podjąć decyzję. Bardzo to wszystko trudne .
-
Justysia, ja też ciągle myślę o tym co by moja mała by teraz robiła :(. Jakoś musimy sobie z tym radzić
-
Hej dziewczyny, u mnie dobrze. Minął rok i mimo, ze nadal tęsknię i pewnie już zawsze będę tęsknić to czuje się jakoś spokojniejsza. Gdzieś do mnie dociera, że może rzeczywiście po coś to wszystko miało być i że malutka wcale nie odeszła, a cały czas jest gdzieś obok mnie. Co do kolejnych starań to miałam moment, że bardzo chciałam, ale trochę mi przyszło. Myślę sobie, że powinnam raczej skupić się na tym co mam, a mam dużo. Chłopcy wypełniają mój czas. Oliwka cieszę się, że u Was wszystko w porządku. Liczę na to że będziecie rodzic razem, nie wyobrażam sobie inaczej. Meg fajnie, że sobie wszystko poukładałaś. Czekam na szczęśliwe wiadomości. Mamo Kruszynki, przytulam i życzę Tobie żeby u Ciebie zaświeciło słońce.
-
Mamo Kruszynki, nie dawno pisałaś, że się nie poddasz, że będziesz walczyć. Nie możesz tez pisać, że nie masz dla kogo żyć. Potrzebuje Cię Twój mąż, Twoja Mama, Twoi bliscy. Odpędź złe myślę, skup się na zdrowiu i spokoju. Jeszcze wszystko może się zdarzyć, oby wszystko co najlepsze.
-
Mamo Kruszynki, bardzo mi przykro, że aż tak okropnie się czujesz. Mi siłę dają chłopcy, bez nich pewnie też miałabym w sobie niewiele radości. Mam nadzieję, że odnajdziesz jeszcze szczescie, życzę Ci tego z całego serca!
-
Mamo Kruszynki, ja już się z tym pogodziłam, że nigdy nie wrócę do całkowitej rzeczywistości. Ale prawda jest taka, że cały ten ból, który wciąż mnie otacza sprawia, że moje dziecko niegdy nie będzie zapomniane. Mimo wszystko uważam, że to co się wydarzyło, sprawiło że staliśmy się lepszymi ludzmi i to nam powinno dawać siłę.
-
Mi moja córeczką przyśniła się tylk raz, nie długo po porodzie.
-
I minął rok . Powiem Wam, że dostałam wczoraj olśnienia. Byłyśmy na grobie razem z dziadkami. Puściliśmy balony do nieba, kupilismy kwiatki i inne ozdoby. I pomyślałam że w przyszłym roku zaprosimy też nasze rodzeństwo z dziećmi i pójdziemy razem na obiad i lody i będziemy świętować tak jak świętujemy urodziny naszych ziemskich dzieci. To nie będzie smutny dzień.
-
Mamo Kruszynki dokładnie Cię rozumiem. Też mam w sobie ciągle tą złość i żal o to co się stało. Nie wiem czy to kiedyś minie, czy kiedykolwiek zaakceptuje to co się wydarzyło.
-
Meg, dobrze, że skutki uboczne minęły, pewnie organizm się przyzwyczaił. Co do pozostałych leków, lekarze na pewno wiedzą co robią. Obyś niedługo oznajmiła nam wesołą nowinę.
-
Mamo Kruszynki myślę, że życie zawsze już dla nas będzie inne /dziwne. Co nie do końca musi oznaczać, że gorsze. Na pewno śmierć naszych dzieci wiele nas nauczyła i pozwoliła inaczej spojrzeć na świat. Meg, dobrze Cię słyszeć. Jak Twoje skutki uboczne, nadal bierzesz accard?
-
Oliwka nie przepraszaj. Każda z nas ma trochę inne odczucia, ale jedno jest pewne, nasz sposób patrzenia na różne sprawy zmienił się bardzo mocno. Kiedyś pewnie każda z nas myślała że nic złego nie może się zdarzyć, że takie nieszczęścia są bardzo przypadkowe i nie mogą dotyczyć nas. A jednak jest inaczej i już zawsze będziemy o tym pamiętać. I tak jak ryzyko poronienia/śmierci zmniejsza się wraz z kolejnym tygodniem, to zawsze jakiś procent naszej niepewności i strachu pozostanie do końca. Mamo Kruszynki, masz jak najbardziej rację, nie należy się poddawać. Z całego serca życzę Ci zdrowego dzieciaczka.
-
Tak Oliwka, każda ciąża po stracie będzie trudna i pełna leków. U mnie też był 39 tydzień i też uważam że nie ma bezpiecznej granicy. Tak na prawdę nigdy jej nie ma, bo dzieci niestety umierają w różnym czasie/wieku i w różnych sytuacjach. Dlatego też nie można za bardzo się zapętlać w złe myśli, bo niestety nie na wszystko mamy wpływ. Nie do końca zgodzę się z Tobą, że urodziłam dwójkę dzieci bez stresu, choć wcześniej tak mi się wydawało. Teraz każdą sytuację która miała miejsce w czasie ciąży i porodu rozpatruje zupełnie inaczej. Mój drugi synek w czasie porodu zupełnie stracił na chwilę tętno. Wtedy wiedziałam, że wszystko dobrze się skończy, bo przecież nic złego nie mogło się wydarzyć. I mimo napiętej sytuacji wśród położnych i lekarzy, ja wiedziałam, że będzie dobrze. Teraz myślę, że mogło wydarzyć się wszystko. Wtedy to było dla mnie nie do pomyślenia i nigdy nie rozpatrywałam tego porodu jako traumatycznego przeżycia, a teraz niestety tak.
-
Oliwka też mi się wydaje, że tęczowe dziecko jest w stanie choć trochę wynagrodzić wcześniejszą stratę i spojrzeć na to wszystko trochę z innej perspektywy. Zazdroszczę Tobie i Meg, bo jesteście młode i możecie mieć jeszcze nie jedną tęczę. Tego Wam życzę z całego serca. U mnie dochodzi dodatkowo strach w związku z wiekiem. Wiem, że nawet dużo starsze kobiety rodzą zdrowe dzieci, ale ja mimo wszystko cały czas się boję. Z drugiej strony tak jak napisałaś może warto zaryzykować. Też się zastanawiam jak spędzić urodziny malutkiej. Na pewno pojedziemy całą rodziną na grób i zawieziemy balonik. Może jeden puścimy do nieba. Chciałabym też jej coś kupić, ale jedynie co mogę to ozdóbkę na grób, może uda mi się znaleźć jakiegoś misia. Świętować raczej nie będziemy, bo co tu świętować .
-
Oliwka trzymam za Was kciuki. Będzie dobrze. I nas rocznica 29
-
Mamo Kruszynki, udało Ci się wyrównać wszystkie parametry aby móc znowu starać się o maleństwo? Ja ostatnio coraz częściej zastanawiam się czy może jednak nie spróbować jeszcze raz. Oliwka jak się czujesz?
-
Dominika, rozumiem Cię doskonale. Ciężko żyje się że świadomością, że Twoje dziecko umarło. Też jestem zła na siebie i na cały świat. Świat kręci się dalej, a dla nas się zatrzymał. Czuję jakbym kręciła się na karuzeli, na krzesełku które zostało uszkodzone i nie da się go już naprawić, a karuzela dalej się kręci i nikt już nie zwraca uwagi na to uszkodzone krzesełko. Tylko ja... Minął prawie rok od śmierci mojej córeczki, a ja wcale nie czuję sie lepiej. Zaraz stawiałyby swoje pierwsze kroki.
-
Mamo Kruszynki, ja też wierzę że nasze dzieci są razem z nami i zawsze z nami będą. Jakoś musimy sobie poradzić z tymi smutnymi urodzinami i sprawic żeby jednak dawały nam radość. Na urodziny planuje kupić baloniki, a mój starszy synek zaproponował żeby kupować co roku, zawsze tyle ile skończy latek.
-
To prawda niestety
-
Mamo Kruszynki trzeba być dobrej myśli, a świata nie należy dzielić, bo nigdy nie wiadomo co i kiedy kogo spotka.