Cześć wszystkim. Byłam szczęśliwą kobietą, która brała z życia garściami. W końcu drugiej szansy nikt nam nie da. Uśmiech to był mój znak rozpoznawczy. Pojawiło się wielkie uczucie do drugiego człowieka, ktorego nigdy nie doświadczyłam. Wielkie uczucie zakończone zdradą. Gdy ufałam mu ponad wszystko. Nie moglam sobie poradzić, depresja taka jak stąd, na drugi koniec świata. Lęk, wyobraźnia nie dały mi nawet na minutę odpocząć. Rwanie włosów, krzyk, ryk potworny, mysli samobójcze. Wszędzie było mi źle, wszędzie po prostu, to było nie do zniesienia. NIENAWIŚĆ do wszystkich. WIEM! Nie ten, będzie następny. Oczywiście, ale nie na ten moment, bo odkochać się nie da rady w jeden dzień. Te uczucie niszczy. Biore od tygodnia Escipram. Dodatkowo zostały mi zapisane Chlorprothixen Zentiva, ktore bralam, ja po prostu je pochłaniałam, aby tylko uśmieżyć ból i TYLKO TO PRZESPAĆ. Pierwsze dni, katastrofa, po prostu jakbym jedną nogą była już na innym świecie. Mamy czwartek, poprawa o 50 procent. Zaczynam sie uśmiechać, rozmawiać, słuchać muzyki, która również powoduje ukojenie. Dodatkowo mam spotkania z psychologiem, raz na tydzień. Osoba, która musi Cię wysłuchać i próbować zrozumieniec . Niestety wśród znajomych nie znalalazlam takiej owo pomocy. Te zle myśli, ta wyobraźnia ustępują, po prostu jakby jakaś blokada się włączyła, aby o tym nie myśleć. Zaskakujące. Zastanawiam się nad jednym: czytając powyższe wpisy i czytając ulotkę, poprawa powinna ustąpić po 2, 4 tygodniach. Czy ja sobie czegoś nie ubzdurałam? Czy ktoś jeszcze poczuł znaczną poprawę po tygodniu? Ponieważ myśli o tym, że mi się wydaję, że zaraz wróci ten stan znowu, dają się we znaki lękowe.