Napisałam chyba jasno że mam powody ale nie chcialam sie rozpisywać na ten temat. Wystarczyło zaznaczyć że jezeli to moje "widzimisię" to powinnam w takie rzeczy sie nie bawić i tyle. A tutaj dostałam wywód bo jestem tą złą która chce dziecko zabrać.
Uwierz że szkoda mi w tej całej sytuacji najbardziej dziecka bo nie chciałam zabierać ojca jednak nie mam wyjścia. Myśle ze przemoc fizyczna i psychiczna to juz jakiś powód, uzależnienie od narkotyków tak samo, ale co ja tam wiem zdrada, klamstwa i długi tak samo są chyba powodem żeby w końcu kopnąć w dupe, tyle ze to nie istotne bo to sie tyczy mnie a nie dziecka. W między czasie sytuacja sie lekko zmienilam bo "mąż" mi groził także i niebieską karte zdobyłyśmy. Tak więc mysle ze nie ma potrzeby pomagać jemu.
A na przyszłość jak sie chce coś doradzić to wystarczy o zadanie pytania chociazby z jakiego powodu mam taki zamiar jak ograniczenie praw a nie od razu zakładać ze chce sie zemscic na jakimś id,iocie Jedyna osoba która na tym ograniczeniu ucierpi to dziecko, jemu jest wręcz to na rękę.
Jak juz sobie wyjaśniliśmy to możesz naświetlić mniej więcej jak taka sprawa wygląda? Ile jest około posiedzeń? I dlaczego w sumie to tyle trwało u Ciebie? Bo ciekawi mnie to czy jeżeli ma sie dowody to jest szansa na uzyskanie rozwodu szybciej czy jednak jest to zabawa w słowo przeciwko słowu.