Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Dobrosułka

Zarejestrowani
  • Zawartość

    9219
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Dobrosułka


  1. 52 minuty temu, cashewnut napisał:

    W Dzienniku Ludowym? i jeszcze zrobiliby program w Teleranku,

    Nie w wieku gdy dziecko ma 9miesiecy - ale za kilka lat tak,

    Chodzi o to, ze dziecko nie zatrzymuje samorozwoju w wieku 2-5lat. Dziecko, ktore ma taki poziom geniuszu, ze mowi calymi zdaniami w wieku 9miesiecy - w wieku 5lat pisze ksiazki, a nie czyta bajki dla dzieci.

    Byly takie przypadki!

    Tylko, ze ktos musialby zglosic to dziecko, a tak jak napisalam, dla mojej mamy to byla ciekawostka.  Tata pracowal za granica, a po moim urodzeniu rodzina przeprowadzila sie do Warszawy bez zadnej rodziny wiec w tym czasie mama siedziala w domu i nie znala ludzi.  Podpytalam mame troche i zmienila troche historie.  W wieku 9 miesiecy zaczelam mowic i mowilam dobrze co mama teraz wyjasnila oznaczalo, ze mowilam pelne poprawne wyrazy, a nie przeinaczenia dzieciecie.  Takze byl cukierek, a nie ciuciu itd.  Teraz uzupelnila, ze pelnymi zdaniami mowilam majac rok.


  2. 1 godzinę temu, cashewnut napisał:

    Nie umniejszajac twoim osignieciom,

    Jest mozliwe ze mama troche przebarwila to w swojej pamieci.

    Jak ja moja mame pytam, ile mialam miesiecy kiedy zaczelam chodzic albo jesc lyzka, to nieraz potrafi podac mi przedzial ale mowi “nie pamietam dokladnie dawno to bylo” 🙂 

    Wiem, ze moja corka ktora byla badana pod katem zdolnosci i wyszla punktowo bardzo wysoko (1 na 100 dzieci i rekomendacja przesuniecia do szkoly o wyzszym poziomie) zaczela mowic pelnymi (prostymi) zdaniami cos kolo 1.5 roku. Dokladnie nie pamietam. Ale wiem, ze nawet w jej wieku bylo to troche dziwne - ludzie zadawali pytania jak do dzidziusia, a gdy odpowiadala to ich zamrazalo na kilka sekund bo nikt sie nie spodziewal po takim dzidziusiu pelnej odpowiedzi. 🤣

    Moja mama poczatkowo powiedziala nawet 8 miesiecy i nie potrafilam tego przyjac do wiadomosci, bo dla mnie rowniez nie bylo to do ogarniecia.  Po przemysleniu sprawy powiedziala, ze to bylo jednak 9 miesiecy.  Wcale mnie to bardziej nie przekonalo, ale tak mowi mama.  W sumie nie pomyslalam, a przeciez moge zapytac tate.  Pracowal za granica, ale powinien wiedziec chociaz w przyblizeniu.


  3. Moze sie to zdawac troche dziwne, ale wiele uzdolnionych osob wcale nie blyszczy w szkole o ile nie znajdzie kogos kto sie im blizej przyjrzy.  Po sobie wiem, ze sie nudzilam, swiadectwa z czerwonym paskiem bez wysilku, a wiedze zdobywalam po szkole.  Wyjatkiem tutaj byla matematyka w klasie siodmej.  W szostej klasie przeszlam chyba wszystkie choroby wieku dzieciecego i opuscilam lacznie okolo dwoch miesiacy szkoly.  Skonczylo sie to jedyna trojka w szkole podstawowej.  Mama zla wiec w nastepnym roku pouczylam sie matematyki, zeby nadgonic poprzedni rok i skonczylam z piatka- jedyny przedmiot i rok kiedy czulam, ze sie troche uczylam w podstawowce.  Inne przedmioty nie ucierpialy poniewaz matematyka i kilka innych przedmiotow scislych maja to do siebie, ze musisz poznac jeden stopen, zeby zrobic nastepny.

    Zdolne osoby maja rozne oceny poniewaz sie nudza na lekcjach.  Jezeli ktos z latwoscia dostaje te 4-5- tki to nie bedzie sie uczyl, przynajmniej nie jako dziecko i nie bez czyjegos nadzoru lub zainteresowania.  Rodzice w tamtych czasach sie nie interesowali gdy mieli dobrego lub przecietnego ucznia zaleznie od rodziny.  Jedynie dzieci problematyczne skupialy na sobie uwage.  Teraz zwraca sie uwage na zdolnosci dzieci.  Kiedys po prostu mowilo sie, ze dziecko ma zdolnosc np, plastyczna i na tym byl koniec.  Tylko wybitne geniusze byly moze zauwazane, ale zdolnych dzieci w roznych dziedzinach bylo napewno duzo w tamtych czasach, ale ich talenty nie byly rozwijane.  

    Spotkalam sie kiedys z przypadkiem gdy po rozmowie z psychologiem rodzice dowiedzieli sie, ze nie maja topornego dziecka tylko uzdolnione i znudzone dziecko.  


  4. 7 godzin temu, cashewnut napisał:

    Dla sprostowania - to nie sa moje kryteria “wybitnie uzdolnionych”,

    Po pierwsze - dzieci wybitnie zdolnie czesto zaczynaja wczesniej mowic, i same uczyc sie czytac - ale zupelnie nie jest to regula. Einstein podobno nie mowil az do 4roku zycia.

    Po drugie - to jest tylko jeden z bardzo wielu sygnalow. Wybitnie uzdolnione dzieci nie tylko same wczesnie ucza sie czytac, ale nie zatrzymuja sie na ksiazeczkach dla dzieci, tylko wczesnie same siegaja po tematy dla doroslych i ich nauka czytania jest po prostu krokiem do zdobywania wiedzy. Dziecko ocenia sie tez pod katem osobowosciowym i inne.

    Mialam na mysli kryteria podane przez ciebie.

    Ja za wybitnie uzdolniona sie nie uwazam.  Wiem tylko, ze od zawsze odstawalam i w sumie dopiero z wiekiem zrozumialam, ze mialam rozne talenty.  Jako dziecko po prostu nie rozumialam jak inni moga nie rozumiec tego wszystkiego, a swoja latwosc nauki tlumaczylam bardzo dobra pamiecia.

    Poznalam w zyciu jedna osobe z pamiecia fotograficzna i bylam zafascynowana.  


  5. 6 godzin temu, Foko Loko napisał:

    Ja tam nie wierzę w dziecko mówiące pełnymi zdaniami w wieku 9 miesięcy xD

    to się tak rodzicom wydaje najczęściej, że ich dzieci są super hiper najlepsze i najbardziej uzdolnione.

    Mozesz nie wierzyc poniewaz sama sie zdziwilam gdy mama mi to powiedziala.  Wypytalam ja o to wiecej i dodala, ze byly to zdania proste oczywiscie, ale jednak pelne zdania


  6. 7 godzin temu, cashewnut napisał:

    Zasmucajace sa te wszystkie historie wybitnie zdolnych ludzi, ktorzy zostali pozostawieni sami sobie w szkole,

    Niezwykle zdolnych okresla sie 1 na 100 ludzi, lub zadziej - wiec wyglada na to, ze caly ten niewykorzystant talent sciagnal na kafeterie na kanal o macierzynstwie 🤔

    Na szczescie jestesmy juz dorosli, nikt nie musi sie nami zaopiekowac tylko mozemy sami rozwijac zdolnosci 😊

    P.S. nie to ze Ci nie wierze - twoja historia jest w znaczej czesci przekonywujaca, ale nie mozna nie zauwazyc, ze mamy na tym forum duzo wybitnie uzdolnionych zawiedzionych przez system szkolnictwa

    Ja nikogo o niczym nie przekonuje.  Do szkolnictwa zalu nie mam, bo zalapalam sie na koniec komuny wiec inne realia.  Rodzice z innej epoki i o ile pamietam, ze sama uczylam sie czytac i pisac o tyle moja mama powiedziala mi, ze zaczelam chodzic i mowic pelnymi zdaniami w wiku 9 miesiecu dopiero kilka lat temu jako ciekawostke.  Dzisiaj taka mama to by piala wszystkim i wszedzie i szukala specjlanych szkol.  Mama probowala swoje ambicje realizowac i chciala, zebym do szkoly muzycznej chodzila, ale okazalo sie, ze talentu do tego nie mialam.  Innych talentow nie zauwazyla i w sumie probowala ograniczac mi czytanie.  Jedynym zalem mim jest, ze nie poslala mnie do szkoly sportwej.  Akcje jak np. przyjscie do szkoly z goraczka i swinka poniewaz pierwsze dwie lekcje byly wf nie naprawadzily jej na zaden trop.  

    Ja sobie odbilam pozniej i zrobilam dwa kierunki studiow, znalazlam klub sportowy i odrobilam kilka lat treningow na tyle, zeby byc w startowej druzynie takze nie narzekam.  Poza tym w ksiazkach jest cala wiedza.  Wszystko co mnie interesuje przerabiam czytajac wlasnie i nie nie brakuje mi spcecjalnej edukacji.  Jedyne czego brakuje czasami to osob, ktore interesuja sie nauka i wiedza z ktorymi moge pogadac.  

    Takze spoko, swoje zdolnosci, a wlasciwie zainteresowania, bo ja w ten sposob to widze rozwijalam sama od wczesnych lat.


  7. 10 minut temu, IgaA napisał:

    Byłabym wdzięczna gdyby ktoś kto może miał podobna sytuacja lub może zawodowo ma doświadczenie w takich sprawach żeby  napisał na co zwracać uwagę w zachowaniu itp... Oczywiście pół nocy soedzilam na czytaniu o bezpieczenstwie w sieci itp.... Ale może ktoś coś podpowie z własnego doświadczenia. Jestem przerażona, zaczynają się wakacje wiadomo że dzieci będą częściej same itp.... 

    Jezeli oni rozmawiaja obecnie w sieci to co ma do tego sprawdzanie bezpieczenstwa w sieci...  


  8. Dnia 22.06.2022 o 08:07, blue_danube napisał:

    Bo po takich dzieciach zawsze widać różnicę. Powiem więcej, widać nawet różnice między tymi dziećmi, które są z tego samego rocznika, a jedno jest z początku roku a drugie z końca. Jak byłam w drugiej ciąży, to modliłam się, żeby moje dziecko nie urodziło się w grudniu. Udało mi się fartem - jest z 1 stycznia.

    Nie zabierajcie dzieciom dzieciństwa, na wszystko przyjdzie pora.

    Moja corka jest inna i z listopada.  Poslalam ja do szkoly z jej rocznikiem, a moglam o rok pozniej.  Nie wiem czy to wlasnie z powodu tych kilku miesicy roznicy, ale wydaje mi sie, ze tak, ze nie byla emocjonalnie przygotowana na nauke i szlo jej bardzo opornie w podstawowce.

    Nie widzialam badan na temat rozwoju intelektualnego, ale czytalam badania o rozwoju ruchowym i te kilka miesiecy roznicy miedzy dziecmi robi ogromna roznice.  Patrzac na zawodnikow roznych druzyn okazalo sie, ze wiekszosc, ktora dstaje sie do roznych druzyn jest z poczatku roku.  Sa fizycznie wyzsi, wieksi, maja lepsza koordynacje itp w stosunku do swoich rowiesnikow.  Przewazajaca wiekszosc zawodnikow w badaniach, ktora dostala sie do roznych druzyn byla z pierwszych 4 miesiecy roku o ile dobrze pamietam.  Analogicznie podobne procesy zachodza w intelekcie i psychice.  Patrzac na te badania uwazam, ze lepiej jest puscic dziecko o rok pozniej jezeli jest z konca roku i w ten sposob dac im lepsza szanse na zablysniecie.  Wobec wybitnych jednostek uwazam, ze najlepiej jest wyslac je w srodowisko osob podobnych do nich jezeli tak chca.  Przymuszenie dziecka do czegos takiego moze sie na nich odbic negatywnie, przynajmniej na poczatku

    OCzywiscie mowimy o statystykach i badaniach gdzie dane jednostki juz maja swoja historie i nie da sie ich teraz od nowa poslac inna droga, zeby sprawdzic czy nie lepiej byloby puscic je pozniej lub wczesniej do szkoly.  Trzeba sie dobrze dziecku przyjrzec, porozmawiac i zobaczyc jak reaguje w rznych sytuacjach.  BArdziej wrazliwe dzieci moga sobie dac rade lepiej w grupie osob, ktore znaja.  Sa jednak dzieci, ktore sa lakome wiedzy i lubia wyzwania.  Wizyta u psychologa jest bardzo dobrym pomyslem przd podjciem takiej decyzji

     


  9. Dnia 22.06.2022 o 04:53, cashewnut napisał:

    Gratuluje syna 🙂

    Jest to trudny temat, i zadajesz bardzo dobre pytania,

    Moja starsza corka jest tzw “wysoce uzdolniona”,

    Normalnie nie posylabym dziecka rok wczesniej do szkoly, nie wiem jak dobrze czytajacego i liczacego.  Ale poniewaz zasugerowala to twoja przedszkolanka, to poszukalabym tzw drugiej opinii. Poszukaj specjalisty, ktory oceni zdolnosci dziecka i co on poradzi. W niektorych sytuacjach, jesli dziecko jest wybitnie zdolnie, faktycznie moze dziecku posluzyc, jesli bedzie w starszej klasie. Ale mowimy tu o dzieciach faktycznie “wybitnie uzdolnionych”, ktore mowia pelnymi zdaniami przed ukonczeniem 12-18miesiecy i same ucza sie czytac w wieku 2-3 lata (bez pomocy rodzicow).To sa naprawde rzadkie przypadki.

    W normalnej sytuacji, w przypadku zdolnych / wysoce uzdolnionych dzieci, raczej doradza sie zeby dziecko chodzilo do szkoly z rowiesnikami - ale poszukac szkoly o wysokich standardach i jednoczesnie rozwijac zdolnosci dziecka poza szkola. 

    To ze bedzie ze starszymi dziecmi w klasie - to nie znaczy ze bedzie ze zdolniejszymi dziecmi, wiec ani nie wzmocni to jego zdolnosci, ani nie zblizy go do dzieci. Jak poczeka rok, to przynajmniej zacznie z mocnej pozycji, co mu tylko ulatwi zycie.

    Jesli dobrze czyta - to poza szkola zapisalabym go do klubu ksiazkowego. Jesli interesuje go matematyka/zadania logiczne - sa fajne ksiazki z lamiglowkami dla dzieci itd.

    Jeszcze jedna uwaga. Niestety ze zdolnymi dziecmi jest tak, ze zawsze bedzie troche „inny”: albo najmlodszy/dziecinny jesli zacznie rok wczesniej, albo wytykany przez dzieci jako „madrala” lub „kujon” jesli pojdzie do szkoly ze swoja grupa wiekowa. Dlatego warto poszukac grupy dzieci o podobnych zdolnosciach. I jednoczesnie, przygotowac dziecko (i siebie) na sytuacje w ktorych dziecko jest “inne” niz inne dzieci.

    Wedlug twoich kryteriow ja bylam takim wybitnie uzdolnionym dzieckiem.  Zaczelam mowic pelnymi zdaniami w tym samym czasie gdy zaczelam chodzic czyli w wieku 9 miesiecy.  Uzdolniona w nauce i rozwoju fizycznym, sama uczylam sie jezdzic na rowerze w wieku 4-5 lat, grac w sporty i nauczylam sie czytac i pisac w wieku 3 lat.  W tamtych czasach nikt o tym nie myslal, ani nie zwracal uwagi wiec zadnej uwagi mi nie poswiecono.  Nauczylam sie sama czytac i pisac wiec czytalam sobie ksiazeczki dla dzieci, prosilam dorslych o czytanie na dobranoc i jak zasneli sama je konczylam.  W praktyce oznaczalo to, ze idac do zerowki, umialam czytac, ale powoli poniewaz sylabowania nikt mnie nie nauczyl i bylam do tylu w klasie na poczatku roku (nie chodzilam do przedszkola).  OCzywiscie nadrobilam to i pod koniec roku czytalam idealnie, ale uczac sie sama w tak mlodym wieku bez zadnych wskazwek nabralam zlego nawyku odczytywania pojedynczych liter.  Oczywiscie nie odnosi sie to do przypadku powyzej opisanego poniewaz synek uczy sie prawidloowego czytania itd.  

    Zakladajac jednak, ze te wyznaczniki swiadcza, ze bylam wybitnym dzieckiem to moge napisac jak sie czulam w podstawowce.  Znudzona.  Nauka przychodzila mi lekko, lekcje odrabialam, bo musialam i szybko.  Wypracowania piatkowe pisalam w poranek ich wreczenia itd.  Szkola byla dla mnie miejscem gdzie moglam grac w grupie w rozne sporty.  Poza szkola pochlanialam ksiazki- srednio sto na rok.  Po przeczytaniu w bibliotece ksiazek, ktore mnie interesowaly wzielam sie za bardziej ambitne i w ten sposob znalazlam Dostojewskiego, w czasie spy przeczytalam trylogie plus kilka innych ksiazek Sienkiewicza, zawsze brakowalo mi nowych autorow i tytulow do przeczytania.  

    Wnioski z mojeg doswiadczenia sa takie jak powyzej.  Pojscie do klasy ze starszymi dziecmi nie sprawi, ze wybitnie zdolne dziecko bedzie mialo lepsza  atmosfere do rozwijania swoich umiejetnosci.  Chyba nie musze dodawac, ze bylam jedyna osoba w klasie, ktora tak polykala ksiazki wiec mialam tylko swoj umysl do przemyslen poniewaz inne dzieci nie czytalu tego co ja, a omawianie lektur czy pisanie na ich temat t bylo tylko gadanie i pisanie o czyms dla mnie ooczywistym.  W sportach bylo podobnie poniewaz na domiar zlego bylam dziewczyna (ostatecznie udal mi sie znalezc twarzystwo meskie do grania, a pzniej na wlasna reke klub sportowy).  Wedlug mnie uzdolnione dzieci jezeli sa chetne i maja pasje najlepiej poslac do szkoly dla podobnych dzieci.  Niezaleznie od rocznika takie dzieci w zwyklej klasie sa osamotnione.  To uczucie moze im towarzyszyc cale zycie jezeli nie znajda w swoim otoczeniu osob, ktore maja podobne powiedzmy zaawansowane zainteresowania.  Idac do specjalnej szkoly maja szanse na poznanie podobnych sobie osob, znajomosci, ktore wzbgaca ich zycie.


  10. Dnia 22.06.2022 o 07:10, Annn2020 napisał:

    Do liceum chodziły że mną dwie siostry. Jedna była o rok od nas młodsza. Mama posłała ja do szkoły z siostrą chyba żeby było jej wygodnie, chciała wrócić do pracy czy sos takiego. I ta młodsza dziewczyna mówiła że źle się z tym czuła. Zawsze była ta młodsza i musiała "gonić" starsza we wszystkim. 

    Znam taki sam przypadek i po drugiej klasie juz tego mlodszego zostawiono na drugi rok, ale orlami nie byli obydwaj wiec troche inna sytuacja.


  11. Musisz z synem porozmawiac.  To jest powazne.  Nie wiem jakie masz relacje z synem, ale rozmowa musi byc delikatna.  Proponowalabym rowniez spedzenie wiecej czasu z synem robiac rzeczy, ktore go interesuja.  Musisz nawiazac lepszy kontakt z synem, zeby nie spedzal tyle czasu na kompie czy telefonie i abys wiedziala co sie z nim dzieje.  To jest dluzszy proces, ktory na celu ma nabranie zaufania obu stron.  Syn powinien rozmawiac z toba tak abys nie musiala mu sprawdzac telefonu czy podsluchiwac


  12. Dnia 19.06.2022 o 17:33, Drpaolita napisał:

    Tlumaczysz wszystko na swoją korzyść A prawda jest taka że kobieta w życiu by na obce dzieci od innego faceta nie robiła, bądźmy szczerzy 

    Nie wiem poniewaz to faceci zwykle zostawiaja swoje dzieci bylej i rzadko wiaza sie wtedy z kobietami z dziecmi.


  13. 7 godzin temu, Bimba napisał:

    Po pierwsze żeby się wypowiadać w temacie należy przeczytać WSZYSTKIE komentarze aby mieć jak najszerszy obraz.

    Po drugie nie widzę sensu żeby mlody człowiek, nieobciążony była żoną,  dziećmi, kredytami był w związku z kobietą która ma już rodzinę i za cel postawiła sobie wykorzystanie partnera do polepszenia bytu swojej rodzinie.

    Nie są po ślubie, nie maja wspólnych dzieci, nie mają wspolnych spraw majątkowych, finansowych, łaczy ich w sumie tylko seks.

    Na partnerkę życiową lepiej żeby sobie wybrał kobietę która będzie troszczyła się też o niego i ich wspólną przyszłość a nie tylko o swoje dzieci i kredyty.

    Dobrze ze chłopak to w porę zauważył.

    On sam tez ma dziecko wiec jakas byla


  14. 32 minuty temu, Dalajlama napisał:

    Laska z którą jestem od roku od początku bardzo wypytywała o moje byłe, chciała wiedzieć kim były, jak wyglądały itp. Ja jestem szczery, powiedziałem jej co nieco o moich byłych związkach, na koniec dodając że większość z nich to delikatnie mówiąc nie były dobre kobiety. Jakiś czas temu zobaczyłem że 3 z nich dodała na instagramie do znajomych i ogólnie śledzi ich profile, jednej nawet polajkowała jakieś stare zdjęcie. I teraz pytanie o co jej chodzi ? Dodam że żadnej z nich totalnie nie zna. Powinno mnie to martwic ? Co myślicie? Bo jak dla mnie to trochę dziwne, ja nie i interesuje się jej exami..

    Powinno cie to martwic.  Ma obsesyjne tendencje.


  15. 21 godzin temu, djangoo napisał:

    Owszem siada się i ustala.

    Uważałem że dokładam się w inny sposób z nawiązką. Ona czuła się wykorzystana.

    Jeśli powiedziałem że siw dołożę ale reszta wydatków też ma być wspólna to była wściekłość.

    Wiec najlepiej jak wydatki ja bym ponosił jak dawniej oraz się dokładał i wykonywał pracę remontowe w domu. Wtedy będzie "sprawiedliwie". Taka to sprawiedliwość.

    Niestety, ale wyglada, ze twoja partnerka nie widzi ile wkladasz w zwiazek i chce wiecej.  Do tego co dajesz juz sie przyzwyczaila i tego nie widzi.

    Trzeba usiasc i pogadac.  Jezeli nie bedzie chciala podzielic sie wszystkimi wydatkami na pol to moze sama to zakonczyc skoro czuje sie tak wykorzystywana.  W czasie rozmow mozesz uslyszec cos co tobie sie nie spodoba i bedziesz mial dosyc.  Jezeli siadziecie i pogadacie to sie rozwiaze.  Moze to oznaczac koniec zwiazku, ale jezeli tak bedzie to tak mialo byc.  Jezeli reaguje taka wsciekloscia i nie chce kompromisu to cos w tym zwiazku nie dziala i tak.

    Powodzenia i nie daj sie szantazowi emocjonalnemu.

    • Thanks 1

  16. Twoje problemy musisz przepracowac z psychologiem.  Dla przykladu obwinianie siebie o placz dziecka.  Kazde dziecko placze.  Jedne mniej drugie wiecej, ale kazde.  Kazda matka nie jeden raz wini siebie za placz dziecka.  Te ktorych dzieci ciagle placza odchodza od zmyslow probujac znalezc wine w sobie, ze to przeciez one pewnie cos zle robia.  To jest normalne.  AKurat to sie zmieni poniewaz twoje dziecko niedlugo bedzie ci mowic co mu dolega i wtedy zrozumiesz, ze to nie twoja wina.  

    Wszystkie takie twoje mysli musza byc po kolei przerobione z psychologiem.  Dobrze dobrane lekarstwa tez sa konieczne.  Nie kazda matka naturalnie odnajduje sie w tej roli.  Nie kazdy sie rozkleja na widok niemowlakow.  Niektorym latwiej jest nawiazac kontakt z dzieckiem starszym, ktore juz rozmawia i z ktorym mozna rozmawiac i chodzic w rozne miejsca.  Nie zapewniam, ze tak sie stanie, ale napewno istnieje taka mozliwosc.  

×