Daga mówiła, że "Perth to wiocha zabita dechami na końcu świata" i nawet nie ma tam porządnych firm (międzynarodowych korporacji). Stu pracował tam jako agent nieruchomości. 6 dni w tygodniu po 10-12 godzin. Życie w Australii drogie, dom wynajmowali, opieka zdrowotna droga, Daga bezrobotna. Nie dał rady utrzymać rodziny, więc uciekli.
Tutaj przynajmniej za dom nie muszą bulić, no i w tym korpo pewnie zarabia więcej niż w nieruchomościach.