Biedna mama, tyle dobrego z siebie dala (w wymiarze finansowym takze) i na co jej przyszlo... Ale byloby jeszcze gorzej, gdyby wziela kredyt i juz zadluzona doswiadczala tych wszystkich afrontow ze strony synowej.
Moze. Ale temu, ze sie gniezdza, ani Ty nie jestes winna, ani Twoi Rodzice nie sa winni. To sa konsekwencje jej wyborow (mam swiadomosc, ze moze to zabrzmiec proaborcyjnie, ale absolutnie nie to mam na mysli).
Nie ma w tym zadnego okrucienstwa, sama prawda zyciowa. Roznie bywa, zadne kupne srodki antykoncepcyjne nie daja pelnej gwarancji. Lecz jest jeden pewny na stowe: wstrzemiezliwosc do czasu zapewnienia rodzinie odpowiednich warunkow bytowych.
Jesli nadal Was unika, nie odwiedza, na Twoim miejscu zrobilabym jej nalot u niej w mieszkaniu. Taki z galazka oliwna, a nie wojenny. Tylko trzeba by to najpierw przemyslec i odpowiednio zorganizowac. Chyba najlepiej, aby Twoj brat z ojcem zabrali dzieci na spacer, a Ty z mama w tym czasie udalybyscie sie do niej i sprobowaly porozmawiac szczerze, otwarcie, na spokojnie. Jak kobiety z kobieta. Brata/meza niech wtedy przy niej nie bedzie, w przeciwnym razie moglaby wykrecic sie, zostawic go z Wami albo w nerwach postawic go w jeszcze gorszej sytuacji i z rozmowy nici.
Jesli uda sie porozmawiac, kolejny krok nalezy do niej. Jezeli stosunki poprawia sie, to swietnie. Jezeli nie, trudno, ale absolutnie nie probujcie jej „przekupic” niczym, z czego mialaby korzysc, a Wy wrecz przeciwnie.
Az tak to nie. Sekowanie to dokuczanie i gorzej - bez sensu, taka postawa to miecz obosieczny.
Z reszta zgadzam sie. Jesli ktos nie chce nas w swoim zyciu albo swoim irracjonalnym zachowaniem probuje nami manipulowac, lepiej sobie odpuscic, nie ma co zabiegac o taka osobe.