Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Misiaa

Zarejestrowani
  • Zawartość

    57
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Posty napisane przez Misiaa


  1. 3 godziny temu, Werka109 napisał:

    Powodzenia Misiu! Ja niestety z podobnym doswiadczeniem, podejrzenie gruczolo-wlokniaka, a wyszedl nowotwor lagodny. Na szczescie! Wycieli i od roku mam spokoj. Niestety byla to kolejna przeszkoda na drodze do in vitro. 

    Werka dziękuję Ci bardzo :) mam nadzieję, że uda się lekarza przekonać aby mi to usunął. Nie czuję się dobrze ze świadomością, że mam dwa guzy w piersi z czego jeden czuję już ostatnio codziennie..


  2. 12 minut temu, DoMi napisał:

    Niestety komórki rozwijają się za wolno i nie mogą być transferowane (w 5 dobie podzieliły się dopiero na 4). Przypuszczalnie podowem jest mała zawartość hialu-czegośtam w plemnikach i nie miały siły przebić się przez otoczkę komórki. Tego parametru akurat nie badaliśmy 😞

    3 komórki które zostały są dobrej jakości i zostawiłam je dla siebie na wszelki wypadek. 

    Następne podejście za miesiąc bo jajniki trochę muszą odpocząć. No i będziemy zapładniać metodą icsi wszystko co da się wyhodować a nie tylko 6.

    Trzymam kciuki za te które teraz walczą 🤞

    Bardzo mi przykro ;( pewnie chodzi o test wiązania z hialuronianem? My taki test mieliśmy - warto go wykonać ;)


  3. 3 minuty temu, Osa napisał:

    Witam

    Czy są tu dziewczyny które podchodzą do invitro z drugim dzieckiem?

    Ja z pierwszym zaszłam bezproblemu ...a z drugim Nic po 5 latach starań 😭

    Miałam 2 inseminację

    Ale lekarz radzi invitro...

    Ile to teraz kosztuje???

    Hej :) koszta zależą od tego w jakiej klinice w jakim mieście chciałabyś podchodzić ;) i od wyglądu samej procedury. Na stronach klinik często podane są kwoty danych pakietów związanych z in vitro ;)


  4. 1 minutę temu, Beta napisał:

    Też miałam biopsje, też wyszedł mi gruczolakowlokniak, ale wycięli i wyszedł rak... Nie chcę Cie straszyć, być może u Ciebie to faktycznie nic groźnego jednak w takich przypadkach lepiej dmuchać na zimne... To moje zdanie oczywiście. Przy in vitro jak się jest w grupie ryzyka to faktycznie dają leki, które mają zminimalizować to ryzyko, też miałam takie dostać. Mój doktor mówił, że w związku z moją przeszłością też lepszy byłby transfer na cyklu naturalnym. Niezależnie od decyzji jaka podejmiesz bardzo mocno będę trzymała za Ciebie kciuki 🥰

    Też bym to chętnie wycięła tylko gdzie znaleźć lekarza, który się na to zgodzi..?

    Dziękuję bardzo ❤️


  5. 13 minut temu, Beta napisał:

    Cześć Misiaa, ja Ci napisze z trochę innej perspektywy...skad wiesz, że to gruczolakowlokniaki? Jeśli z biopsji, to ja bym je najpierw usunęła, poczekała na wyniki histo a dopiero wtedy podchodziła do in vitro. Z własnego doświadczenia wiem, że gruczolakowlokniaki wykazane w biopsji wcale nie muszą nimi być... In vitro jest bardzo ważne, posiadanie dziecka to wielkie szczęście ale życie Twoje jest najważniejsze. 

    Hej :) tak, miałam biopsję i jej wyniki wskazują na gruczolakowłókniaki. Konsultowałam się z chirurgiem onkologiem i on nie chce ich wycinać.. chce je skontrolować za pół roku na usg. Teraz to już nie wiem co powinnam z tym zrobić ;(


  6. 6 minut temu, Kokotka napisał:

    Ja tez to miałam! Wyobraź sobie, że robiłam na nią badania w Norwegii do HyFoSy i.. wykazało, że nie ma... Ale siostra namówiła mnie, żeby powtórzyć je w PL, bo sama jest pielęgniarką i wie, jak działa opieka zdrowotna w Norwegii. Wyniki doszły po zabiegu HyFoSy  ( czeka się na nie bowiem 9-14 dni) W PL wyszło, że mam tę bakterie i razem z pianka HyFoSy wepchnęłam ją do macicy. No i jazda z antybiotykiem!!! Ważne, tak jak napisałaś, żeby partner też podjął taką samą antybiotykoterapię. Dostaliśmy akurat takie same antybiotyki jak ty. Pomogły od razu. To tak z moich milutkich wspomnień 🤓

    Tak, to bardzo ważne żeby obie osoby się leczyły. Jakież było moje zdziwienie gdy lekarz, który pobierał nam powtórne wymazy miał pretensje, że przyszliśmy na nie oboje.. bo przecież „jeśli Pani ma tę bakterię to mąż też na pewno ją ma, po co Pani męża ciągała” 🤦‍♀️ Na pewno, zwłaszcza że przez to dziadostwo od dwóch miesięcy nie uprawialiśmy seksu -.-


  7. 1 minutę temu, Akszeinga napisał:

    Ja nie mam żadnych objawów, nic a nic. A jednak wyszła 😞 Jejuuu jakie to wszystko trudne!

    Może i lepiej, że wyszła poki nie daje objawów - podobno nieleczona też może namieszać w płodności! Mój mąż nie miał żadnych objawów a mnie już nawet seks bolał ;( 


  8. 3 minuty temu, Akszeinga napisał:

    Dziewczyny chyba zwarjuje. Czekam na transfer już od stycznia. Jak nie infekcja grzybowa po luteinie to koronawirus i wszystko wstrzymane. A teraz wyszła mi bakteria ureaplasma 😞 Dzwoniłam do lekarza, mam mieć jakieś leki. Wiecie może jak długo to się leczy? Skąd to dziadostwo??? Chyba już nie mam sił...

    Właśnie skutecznie się tego pozbyłam. Sama nie wiem skąd to się przypałętało ;/ z mężem mieliśmy 11 dni antybiotykoterapii - w pierwszy dzień wieczorem Sumamed 1g a potem przez 10 dni 2xdziennie Unidox. Po 10 dniach od ostatniej dawki zrobiliśmy powtórne wymazy. Ta durna bakteria wywoływała u mnie zapalenia pęcherza co 2 miesiące..


  9. 2 minuty temu, Kokotka napisał:

    Pasibrzuchy i Spaślaki z USA i Anglii nie widzą żadnych przeszkód w podchodzeniu do in vitro. Oczywiście prawidłowa masa ciała jest bardzo wskazana, ale nie jest napewno czynnikiem eliminującym. Jedz zdrowo- przyrządzaj posiłki sama, żeby wiedzieć, że nikt fabrycznie nie pakuje Ci do środka chemii i niewidocznych kalorii. Będę trzymać za Ciebie kciuki, cokolwiek postanowisz. ✊🏻🍀🍀🍀

    Bardzo Ci dziękuję! Ja czytam Was stale i również trzymam za Was wszystkie kciuki nieustannie! ❤️🧡💛


  10. 7 minut temu, Kokotka napisał:

    Gdybym mogła cofnąć czas- od razu przystąpiłabym do in vitro. Jak się zacznie- nie widać końca bo to, bo tamto.. a tak jak pisały bardziej doświadczone ode mnie koleżanki na forum- stymulacja to dopiero początek drogi naszych trosk, rozterek i martwienia się na zapas. Bagaż moich zmartwień przed wejściem do tego pociągu In Vitro, ważył 2 kilogramy... jadę i jadę i jadę i jadę... Wiozę już ze dwie tony.....Wiesz.... Oni przepisują leki post- stymulacyjne na ewentualne niekorzystne oddziaływanie stymulacji na piersi. Brałam takie malutkie niebieskie tabsy 10 lub 12 dni od pick-upu. Gdyby stymulacja miała grozić poważnym uszczerbkiem na Twoim zdrowiu, żaden lekarz nie podjąłby się prowadzenia twojego przypadku, zwłaszcza, że jest to dofinansowywane. Oprócz o powodzenie u nas tej procedury, dbają też zapewne i o swoją reputację. Rób, jak dyktuje Ci serce. A co mówi lekarz? Nic nie pisałaś, że odradza...

    O, o tych lekach post-stymulacyjnych nic nie wiedziałam. 

    Lekarz w sumie nie widzi problemu w przystąpieniu do in vitro, ale w sumie w moich stałych zapaleniach pęcherza również problemu nie widział. Nie spodziewał się także tak znacznej poprawy fragmentacji DNA u męża a gdy ona nastąpiła to nawet się do niej nie odniósł. Ufam temu lekarzowi, ale mam wrażenie, że niektóre kwestie bardzo istotne dla mnie, jemu zupełnie umykają.

    Wiem, że od decyzji o in vitro do zostania mamą ciężar, który dźwigamy rośnie kilkukrotnie.. ja będąc przed pierwszą procedurą już dostałam sporą dawkę nauki cierpliwości, bo tzw. wiecznie coś. Gdyby nie to, że po drodze wyszła ureaplasma oraz guzki to pewnie już dawno byłabym po pierwszej stymulacji.


  11. 2 minuty temu, Keffy napisał:

    Misia ja chyba że względu na Twój wiek podeszłabym do in vitro. Wiem że się obawiasz o te guzy ale może nic z nimi złego się nie stanie. Ja sama jestem w grupie ryzyka i wiem że za długo czekam z decyzją o in vitro... A czasu nie cofnę... Ale ostateczna decyzja zawsze należy do Ciebie. 

    Właśnie zastanawiamy się nad krótkim odłożeniem sprawy, bo jedynie do stycznia więc wciąż będę przed 30stką (urodziny obchodzę w sierpniu). A po tym pół roku sprawdzę czy guzy rosną i może będę spokojniejsza. Dzięki że podzieliłaś się ze mną swoim doświadczeniem :)


  12. 2 minuty temu, Luna_ napisał:

    Jak nie masz niskiego amh, nie jesteście 'starzy' 😉 i nie staracie się bez skutku od bóg wie ile lat to co Wam szkodzi? Zawsze możecie odpuścić na pare miesięcy a jak się nie uda naturalnie wrócić do tematu. Dofinansowanie nie przepadnie przecież. A jak nie jesteście przekonani, że in vitro jest konieczne i nie zależy Wam na czasie to po co robić coś wbrew sobie 

    Moje amh wynosi 1,95 więc niby nie najgorzej. Staramy się 2 lata, od 05.2018, ale od 10.2018 mam problemy z nawrotowymi zapaleniami pęcherza, które jak się okazało powodowała najprawdopodobniej ureaplasma, która też może namieszać w płodności. Dziękuję Ci za Twoją wypowiedź :)


  13. Cześć dziewczyny! Dawno się nie odzywałam, ale sprawa jest dla mnie bardzo ważna - potrzebuję Waszego doświadczenia i porady.
    Jestem przed rozpoczęciem pierwszej procedury. Podczas diagnozowania problemów wyszło na to, że mąż ma obniżoną ilość plemników a badanie fragmentacji DNA wykazało 29%, co zakwalifikowało nas do programu z dofinansowaniem in vitro. Gdy powtórzyliśmy badania po jakimś czasie okazało się, że fragmentacja spadła aż do 18%!
    W międzyczasie ja męczyłam się z zapaleniami pęcherza o czym już kiedyś pisałam i finalnie okazało się, że mam ureaplasmę (dziś dostałam wyniki wymazow po antybiotykoterapii - jestem zdrowa!). Dodatkowo na usg piersi uwidoczniono dwa gruczolakowłókniaki.
    Wczoraj dostałam okres i powinnam zacząć brać tabletki anty do długiego protokołu i mamy przystąpić do badań infekcyjnych.. zastanawiamy się jednak z mężem czy nie zrezygnować z tego dofinansowania, popróbować naturalnie do końca roku skoro wszystkie jakieś przeszkody niejako zniknęły..
    Ja mam 29 lat, mąż 27.. Samej stymulacji się nie boję, ale nikt mi nie zagwarantuje, że moje guzy nie urosną w trakcie przyjmowania leków. Nie wiem co robić!


     


  14. 4 godziny temu, Beta napisał:

    Ja też bym chętnie zostawiła sobie rytualna kawkę ale mnie odrzuca 😉

    Narazie na stałe mieszkam w DE (wracam w przyszłym roku) ale jak tylko jestem w Gdańsku to zawsze jestem na konsultacji u dr Stencla. Ufam mu w 100% i żałuję, że nie może mnie prowadzić przez cały czas. 

    O, mnie prowadzi doktor Stencel ;)


  15.  

    Misiia nie miałam takiej sytuacji ale myślę, że ma to duże znaczenie przecież to właśnie hormony odpowiadają za jak piersi wyglądają mi przy stymulacji zawsze rosły.  Wstrzymaj się.  Ile się czeka na wynik ?

    Około 3 tygodni. Kolejną wizytę mamy umówić właśnie jak odbiorę wyniki żeby lekarz zdecydował co dalej. Boję się tylko, że nawet jeśli teraz to nic poważnego to po stymulacji te guzki mogą się zmienić, np. znacznie urosnąć.


  16.  

    Ja przed stymulacja nie miałam zmian, ale miałam zmiany kiedyś tam. Jeszcze wtedy nie planowałam nawet dzieci. Wtedy pamietam lekarze pytali die czy planuje ciąże, bo jak tu karmić piersią gdy w piersiach zmiany? Nie wolisz poczekać ze stymulacja do wyniku biopsji. Ja bym tak zrobiła. Wynik pokażesz lekarzowi i ci powie czy rozpoczynać stymulację czy nie. Chyba ze już jesteś w trakcie. 

    Czekam oczywiście. Lekarz bez wyniku biopsji nie wyrazi zgody na żadną stymulację. Przedłużyli mi po prostu okres przyjmowania tabletek antykoncepcyjnych. 


  17. Dziewczyny ja trochę z innym tematem - czy któraś z Was miała może przed przystąpieniem do stymulacji zmiany w piersiach sprawdzane za pomocą biopsji? Chciałabym się dowiedzieć jak stymulacja wpływa na te zmiany, np. czy kontrolne usg wykazało ich powiększenie? Czy stymulacja hormonalna może być ryzykowna w takim przypadku? Może któraś z Was coś wie na ten temat ;)


  18.  

    Dziewczyny moja radość tak szybko jak się zaczęła to się skończyła 😥😥😥. 1 usg było 6t+ 6dz zarodek miał 3,4mm, akcja serca 109um/min. Dzisiaj bylam na drugiej wizycie 10tydz, ciąża obumarla w 7t+6dz. Czulam od początku jak Wam tu zanudzalam z tym niskim bhcg, że coś jest nie tak 😥😥😥😥

    Bardzo mi przykro, bardzo trzymałam kciuki za to żeby wszystko było okej :( Trzymaj się kochana.

×