Nosiłem rajtuzy, aż do końca technikum, tj. wyjazdu z domu, potem nie miałem na sobie rajtuz. I jeśli miał bym z perspektywy czasu oceniać swój stosunek do tej części garderoby to podzielił bym go na następujące fazy: 7-10 lat naturalna obojętność - inni też nosili; 11- 14 ostry bunt - drwiny kolegów; 15-19 rezygnacja zabarwiona poczuciem odmienności i kompleksami na tle skrzętnie ukrywanego ubioru. Byłem najmłodszym dzieckiem w rodzinie i jedynym chłopakiem. Tak że towaru pod nazwą rajtuzy, rajstopy miałem po 4 kuzynkach w nadmiarze. Noszenie tego zaczynało się we wrześniu, a kończyło w kwietniu, maju. W starszych klasach musiałem ubierać rajstopy na wszystkie wyjazdy, a im byłem starszy tym restrykcyjniej było to egzekwowane. Dochodziło do takich wypadków, że wyjeżdżając na letni obóz, znikały mi z bagażu wszystkie skarpety. Tak samo zaraz po rozpoczęciu roku szkolnego znikały mi wszystkie skarpety nawet te, które miałem pochowane na czarną godzinę. Na dzisiaj mój stosunek do tej sytuacji jest taki, że własnemu synowi odkąd wyszedł z przedszkola nie pozwoliłem kupić rajstop i nie życzę nikomu takich "przygód" jakie ja przeżyłem w rajtuzach.