Witam, źle obróciłem pieniędzmi i suma sumarum straciłem 1230 zł. Nie jest to wielka tragedia, bo pracuję, zarabiam i mam za co bułki kupić. Zgodnie z moimi wyliczeniami, po lipcowej wypłacie, będzie można uznać, że to odrobiłem. Poprzez zaoszczędzeniu na rzeczach, które systematycznie kupuję i na pewno bym nadal kupował, gdyby nie ta strata. Po prostu przez parę miesięcy ich nię będę kupował. Mimo wszystko do tego lipca, mój spokój ducha będzie nadal poddenerwowany, że uwaliłem kasę przez własną głupotę. No i wymyśliłem, że wezmę pożyczkę w moim banku na 1300 zł. Wiedząc, że tak jakby już pokryłem tą stratę, będzie mi łatwiej na duszy, a jestem emocjonalnym człowiekiem i w spokoju zrealizuje plan oszczędność do lipca. Wiem dziwne to, widzicie w tym sens?